Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

04 listopada, 2024

Stanisław Lem













Twórczość S. Lema porusza tematy takie jak: rozwój nauki i techniki, natura ludzka, możliwość porozumienia się istot inteligentnych czy miejsce człowieka we Wszechświecie. Dzieła Lema zawierają odniesienia do stanu współczesnego społeczeństwa i refleksje naukowo-filozoficzne na jego temat. Niektórym ze swoich utworów nadał charakter groteskowy.

Jest najczęściej tłumaczonym polskim pisarzem, a w pewnym okresie był najbardziej poczytnym nieanglojęzycznym pisarzem S-F, mimo małego odbioru w Stanach Zjednoczonych. Jego książki przetłumaczono na ponad 40 języków, osiągnęły łączny nakład ponad 30 milionów egzemplarzy.

Był kandydatem do Nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Ostatecznie przyznano ją jednak Czesławowi Miłoszowi w 1980.

Był odznaczony między innymi medalem „Gloria Artis” i najwyższym polskim odznaczeniem państwowym Orderem Orła Białego. Jego nazwiskiem nazwano planetoidę oraz pierwszego polskiego satelitę naukowego.

Ukończył medycynę, ale nigdy nie podjął pracy jako lekarz.
Na jego twórczość miała wpływ trauma II Wojny Światowej, któą potem wyrażał w swoich powieściach na różne sposoby... 
 
Cytaty:

"Nie żałuj, nigdy nie żałuj, że mogłeś coś zrobić w życiu, a tego nie zrobiłeś. Nie zrobiłeś, bo nie mogłeś."

"Nikt nie może być mi bliższy ode mnie, a ja, ja jestem sobie czasem taki daleki..."

"O tym, że się jest szczęśliwym, wie się dopiero potem, kiedy to minęło. Człowiek żyje zmianą."

"Teorie naukowe to psychiczna guma do żucia."

Szpital Przemienienia





"Wcale nie chcemy zdobywać kosmosu, chcemy tylko rozszerzyć Ziemię do jego granic. Jedne planety mają być pustynne jak Sahara, inne lodowate jak biegun albo tropikalne jak dżungla brazylijska. Jesteśmy humanitarni i szlachetni, nie chcemy podbijać innych ras, chcemy tylko przekazać im nasze wartości i w zamian przejąć ich dziedzictwo. 
Mamy się za rycerzy świętego Kontaktu. To drugi fałsz. Nie szukamy nikogo oprócz ludzi. Nie potrzeba nam innych światów. Potrzeba nam luster. Nie wiemy, co począć z innymi światami. Wystarczy ten jeden, a już się nim dławimy."

"Człowiek, wbrew pozorom, nie stwarza sobie celów. Narzuca mu je czas, w którym się urodził, może im służyć albo buntować się przeciw nim, ale przedmiot służby czy buntu jest dany z zewnątrz. Aby doświadczyć całkowitej wolności poszukiwania celów, musiałby być sam, a to się nie może udać, gdyż człowiek nie wychowany wśród ludzi nie może się stać człowiekiem."

"(...) nauka zajmuje się tylko tym, jak się coś dzieje, a nie dlaczego coś się dzieje(...)".

"- Co będziemy robili? - spytała.- To, co się robi w nocy: spać.
- Kris.
- Co?
-Może zrobię ci nowy okład.
- Nie, nie trzeba. Nie trzeba... kochanie.
Kiedy to powiedziałem, sam nie rozumiałem, czy udaję, ale naraz w ciemności objąłem na oślep jej smukłe plecy i czując ich drżenie, uwierzyłem w nią. Zresztą nie wiem. Wydało mi się nagle, że to ja ją oszukuję, a nie ona mnie, bo jest tylko sobą.
Zasypiałem potem jeszcze kilka razy i wciąż z drzemki wyrywał mnie skurcz, łomocące serce uspokajało się powoli, przyciskałem ją do siebie, śmiertelnie znużony, badawczo dotykała mojej twarzy, czoła, bardzo ostrożnie, sprawdzając, czy nie mam gorączki. To była Harey. Innej, prawdziwszej nie mogło być.
Po tej myśli coś odmieniło się we mnie. Przestałem walczyć. Prawie natychmiast usnąłem."

"Człowiek może ogarnąć tak niewiele rzeczy naraz; widzimy tylko to, co dzieje się przed nami, tu i teraz; unaocznienie sobie równoczesnej mnogości procesów, jakkolwiek związanych ze sobą, jakkolwiek się nawet uzupełniających, przekracza jego możliwości. Doświadczamy tego nawet wobec zjawisk względnie prostych. Los jednego człowieka może znaczyć wiele, los kilkuset trudno jest objąć, ale dzieje tysiąca, miliona nie znaczą w gruncie rzeczy nic..."

Solaris





"Ludzie nie pragną nieśmiertelności - podjąłem po chwili. - Nie chcą tylko, po prostu, umierać. Chcą żyć, profesorze Decantor. Chcą czuć ziemię pod nogami, widzieć chmury nad głową, kochać innych ludzi, być z nimi i myśleć o tym. Nic więcej."

"Teologowie dychtońscy (...) nie mogli pojąć, czemu ludziom przykro myśleć o tym, że ich kiedyś nie będzie, a nie jest im tak samo przykro rozmyślając o tym, że ich przedtem nigdy nie było."

"LEM jest to skrót nazwy LUNAR EXCURSION MODULE, czyli eksploracyjnego pojemnika księżycowego, który był budowany w USA w ramach "Projektu Apollo" (pierwszego lądowania na księżycu). LEM był wprawdzie zaopatrzony w mały móżdżek (elektronowy), urządzenie to służyło jednak wąskim celom nawigacyjnym i nie mogłoby napisać ani jednego sensownego zdania. O żadnym innym LEMie nic nie wiadomo."

"...nie doceniłem głupoty panującej nam dziś mądrości. W naszej epoce - opakowań - liczy się etykieta, a nie zawartość..."

Dzienniki Gwiazdowe





"Ja się tu chyba powieszę - pomyślał. Nie wpadło mu do głowy, że wobec braku ciążenia nawet takie wyjście nie jest możliwe."

Opowieści o Pilocie Pirksie






"Każdy człowiek jest tedy jakby główną wygraną na loterii, i to na takiej, na której wygrywa jeden los na ich teragigamegamulticentyliony. Dlaczego nie wyczuwamy na co dzień tej astronomicznie monstrualnej znikomości szans własnego i cudzego przyjścia na świat? Dlatego, odpowiada profesor Kouska, ponieważ nawet to, co najnieprawdopodniej zachodzi, skoro zachodzi, to zachodzi! A także, ponieważ na zwyczajnej loterii widzimy mrowie losów pustych i ten jeden, który wygrywa; natomiast na egzystencjalnej loterii losów przegrywających nie widać. "Puste losy są na loterii bytu niewidzialne!" - tłumaczy profesor Kouska. Przegrana na tej loterii to wszak tyle, co nieurodzenie, a kto się nie urodził, tego nie ma ani troszeczkę."

Doskonała Próżnia






"Nie wszystko i nie wszędzie jest dla nas."

"Niezwyciężony”, krążownik drugiej klasy, największa jednostka, jaką dysponowała baza w konstelacji Liry, szedł fotonowym ciągiem przez skrajny kwadrant gwiazdozbioru."

Niezwyciężony






"Najłatwiej oczywiście zwalić wszystko na diabła i powiedzieć, że to on osobiście jest odpowiedzialny, że zło wstrzykiwane jest naszemu gatunkowi przez jakieś osobowe Belzebuby. Mnie się zdaje, że ono jednak siedzi w nas i że całkowicie go usunąć nigdy nie zdołamy."

"Zwiastowanie i dzieworództwo? Może i było, ale powinna się w takim razie urodzić dziewczynka, skoro brakło męskiego chromosomu."

Świat na krawędzi





"Idiotów uszczęśliwić można byle czym, z rozumnymi jest gorzej. Rozumowi niełatwo dogodzić. Rozum bezrobotny to wprost jedna zmartwiona dziura, nicość, potrzebne mu są przeszkody. Szczęśliwy przy ich pokonywaniu, zwyciężywszy, wnet popada we frustrację, a nawet wariację. Trzeba mu więc stawiać przeszkody wciąż nowe, podług jego miary."

"Gdy nęka cię garb i pokręcenie, a zarazem wierzysz, że jesteś taki, bo w tej postaci pragnął cię Przedwieczny i plan twego pokręcenia wypełniał mgławicę Jego zamysłów jeszcze przed stworzeniem świata, łatwo się wtedy ze swym stanem pogodzisz. Ale gdy ci powiedzą, że to jeno skutek pośliźnięcia się paru atomów, co nie powskakiwały na właściwe miejsca, cóż ci pozostaje prócz nocnego wycia?"
 ( xd )

"Dwa są rodzaje mądrości: jedna umożliwia działanie, druga zaś od takowego powstrzymuje."

Cyberiada





"Marzenia zawsze zwyciężają rzeczywistość, gdy im na to pozwolić."
 
Kongres Futurologiczny





"Cokolwiek robimy bowiem, robimy w życiu, i doświadczenie pokazuje, że matematyka również nie jest azylem doskonałym, ponieważ mieszkaniem jej jest język."

"Mądrze skonstruowany telewizor upowszechnia intelektualną brednię, wspaniałe techniki komunikacyjne służą temu, żeby, zamiast upić się na swoim podwórku, przebrany za turystę debil mógł to samo uczynić w pobliżu bazyliki Świętego Piotra."

Głos Pana





"Z chrześcijańskiej miłości bliźniego wyprowadzono konieczność masowych rzezi innowierców, rozrywania końmi bogobojnych interpretatorów Ewangelii, grabienia bliźnich, uprowadzania niewolników, a mówiąc sumarycznie, nie ma tak wymyślnej zbrodni, której by nie dokonano pod auspicjami miłości oraz bojaźni Bożej."

Wizja Lokalna





"(...) dziś nie ma już tragedii. Nie ma nawet jej szansy. Zlikwidowaliśmy piekło namiętności, a wtedy okazało się, że za jednym zamachem i niebo przestało istnieć. Wszystko jest teraz letnie (...)"

Powrót z Gwiazd




03 maja, 2023

„Miłość jest Bogiem”. Wzruszający list Alberta Einsteina do córki

 


















Pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, Lieserl, córka sławnego geniusza, przekazała Uniwersytetowi Hebrajskiemu 1400 listów napisanych przez Einsteina z zastrzeżeniem, aby nie publikować ich treści dopóki nie minie 20 lat od jego śmierci. Oto jeden z nich, napisany do Lieserl Einstein.

”Kiedy przedstawiłem teorię względności, niewielu ją zrozumiało. To, co teraz napiszę również spotka się z brakiem zrozumienia.
Proszę cię, abyś strzegła tych listów tak długo jak to konieczne. Przez lata, dekady, aż społeczeństwo będzie na tyle rozwinięte, aby przyjąć to, co wyjaśniam poniżej.
Istnieje niezwykle potężna siła, dla której, jak dotąd, nauka nie znalazła oficjalnego wytłumaczenia. Owa siła ma wpływ na wszystkie inne i stoi ponad zjawiskami działającymi we wszechświecie. Do tej pory nie została jeszcze przez nas rozpoznana.
Tą uniwersalną siłą jest MIŁOŚĆ.
Naukowcy, szukając jednolitej teorii wszechświata, zapomnieli o najpotężniejszej, niewidzialnej sile.
Miłość jest Światłem, bo oświetla tych, którzy ją dają i przyjmują.
Miłość jest grawitacją, ponieważ sprawia, że ludzie czują się przyciągani do innych.
Miłość jest mocą, ponieważ pomnaża to, co w nas najlepsze i nie pozwala ludzkości zginąć w ślepym egoizmie.
Miłość rozwija i ujawnia.
Dla Miłości żyjemy i umieramy.
Miłość jest Bogiem, a Bóg jest Miłością.
Ta siła wyjaśnia wszystko i nadaje życiu znaczenie. To czynnik, który zbyt długo ignorowaliśmy, być może dlatego, że boimy się miłości. Może dlatego, że nie podlega woli człowieka.
Aby uczynić miłość widzialną, zrobiłem prostą zmianę w moim najsłynniejszym równaniu.
Jeżeli zamiast E = mc2, przyjmiemy że energia potrzebna do uzdrowienia świata, może być otrzymana poprzez miłość pomnożoną przez podniesioną do kwadratu prędkość światła, dojdziemy do wniosku, że miłość jest najbardziej potężną siłą jaka istnieje. Dlatego, że nie ma żadnych ograniczeń.
Po tym jak ludzkość poniosła klęskę, chcąc wykorzystać i kontrolować inne siły wszechświata, co obróciło się przeciwko nam, konieczne jest, abyśmy karmili siebie innym rodzajem energii…
Jeśli chcemy, aby nasz gatunek przetrwał, jeśli mamy znaleźć sens w życiu, jeśli chcemy ocalić świat i każdą istotę, która go zamieszkuje, miłość jest jedyną odpowiedzią.
Może nie jesteśmy jeszcze gotowi, aby stworzyć bombę miłości, wystarczająco potężną, aby całkowicie zniszczyć nienawiść, egoizm i chciwość, które dewastują naszą planetę. Jednak, każdy człowiek nosi w sobie mały, lecz potężny generator miłości, którego energia czeka na uwolnienie.
Gdy nauczymy się dawać i przyjmować tę uniwersalną energię, moja kochana Lieserl, potwierdzimy, że miłość pokonuje wszystko, jest w stanie wszystko przeniknąć, bo jest kwintesencją życia. Głęboko żałuję, że nie byłem w stanie wyrazić tego, co jest w moim sercu, które cicho bije dla ciebie przez całe moje życie. Być może za późno na przeprosiny, ale ponieważ czas jest rzeczą względną, muszę ci powiedzieć, że kocham cię i dzięki tobie dotarłem do ostatecznej odpowiedzi!

Twój ojciec Albert Einstein.


Z powyższego listu wynika że Einstein wcale nie był pewien swoich teorii. Żadna z nich przecież nie uwzględniała istnienia świadomości lub czynnika informacyjnego powodującego powstanie porządku we Wszechświecie. Matematyka nie jest nauką za pomocą której można w pełni ująć prawa natury. 

08 lutego, 2023

Prąd elektryczny

 






Co to jest prąd elektryczny? W jakim kierunku płynie prąd? Czy ktoś pomylił kierunki?
Będąc dzieckiem znalazłem w domu starą komunistyczną książkę o podstawach elektroniki. Autor porównywał w niej napięcie i prąd elektryczny do płynącej wody. To tam pierwszy raz przeczytałem, że prąd płynie od plusa do minusa.
Kiedy nastały czasy Internetu, okazało się, że prąd zaczął płynąć odwrotnie, a z tym kierunkiem plus-minus to tylko taka ogólnoświatowa umowa, której wszyscy się teraz trzymamy. O co chodzi?
Najbardziej zastanawiała mnie jednak kwestia- skoro znamy rzeczywisty ruch prądu w przewodach, to po co nam ta cała „umowa”? Dlaczego po prostu tego nie zmienimy, upraszczając przy okazji całe zagadnienie? 
Twórcą całego tego zamieszania był Amerykanin Beniamin Franklin – człowiek znany z tego, że chciał za pomocą latawca ściągnąć na ziemię elektryczność. Twierdził on, że błyskawice nie są oznaką "gniewu bogów", a jedynie nieco większymi i groźniejszymi iskrami elektrycznymi. Dla potwierdzenia swych słów postanowił wypuścić w trakcie burzy latawiec i z jego pomocą złapać nieco ,,iskier” do słoika.






Franklin puszcza latawiec

     Franklin z synem puszczają latawiec, próbując złapać elektryczność do "słoika". 





Historia tego szalonego eksperymentu od samego początku budziła wiele kontrowersji, dzieląc świat nauki na dwa obozy. Część badaczy twierdziła że do wspomnianego łapania błyskawic nigdy nie doszło. Inni nie widzą powodu, by tak rzetelny naukowiec jak Benjamin Franklin miał kłamać. 
Koniec końców całe to zamieszanie doprowadziło do wynalezienia piorunochronu – urządzenia, które do dziś uratowało życie milionom ludzi i które bez niezwykłego wizjonerstwa Franklina najpewniej długo by jeszcze nie powstało. Oczywiście koncepcja łapania błyskawic nie była ostatnim słowem Amerykanina w kwestii elektryczności, ani też ostatnim wywołanym przez niego sporem.
Niedługo potem Franklin wraz ze swoim zespołem wysnuł teorię, jakoby elektryczność miała dwie natury, które nazwali ładunkiem dodatnim (+) i ujemnym (-). Co ważne, w tamtych czasach (około 1750) nie znano jeszcze cząstek elementarnych, dlatego elektryczność porównywano do wody. I wcale nie była to taka niedorzeczna teoria co postaram się wykazać.

Jeśli dany obiekt posiadał dużo elektryczności to stawał się dodatnio naładowany. Z kolei niedobór elektryczności stanowił ładunek ujemny. Według Franklina, zbliżając do siebie dwa przeciwnie naładowane obiekty, "płyn elektryczny" naturalnie spływał od ładunku dodatniego do ładunku ujemnego, niczym wodospad. Teoria ta miała sens, a do tego potwierdzały ją liczne eksperymenty niezależnych naukowców.
Przez kolejne lata rozwój badań nad elektrycznością nabrał skali i tempa kuli śniegowej. Odkrywano sposoby na przesyłanie elektryczności przewodami, opisano zjawisko elektromagnetyzmu i stworzono nowe urządzenia elektryczne takie jak bateria czy żarówka. Ludzie coraz lepiej rozumieli elektryczność, a teoria "elektrycznego płynu" przestała temu rozumieniu odpowiadać. 
Po około 150 latach, kiedy  (tak im się wydawało) odkryto elektron jako najmniejszą cząstkę obdarzoną ładunkiem, nauka ustaliła że:

elektryczność to nie żaden płyn, a fizyczne cząstki, które "niosą ze sobą ładunek".

ładunek ujemny nie jest ,,niedoborem płynu elektrycznego”, a nadmiarem elektronów.

ładunek dodatni nie jest ,,nadmiarem płynu elektrycznego”, a niedoborem elektronów.

Nauka oficjalna twierdzi że zbliżając do siebie dwa przeciwnie naładowane obiekty, elektrony przeskakują z obiektu ujemnie naładowanego na obiekt dodatnio naładowany-czyli że elektryczność płynie odwrotnie niż zakładał Franklin. To tak jakby woda zaczęła nagle płynąć pod górę a Ziemia nie miała niskiego potencjału lecz najwyższy! Gdy w hipermarkecie dotykasz metalowej poręczy to elektrony biegną z poręczy do Ciebie.  Czyżby??

Fizycy i alchemicy ze szkoły eteru nie byli zadowoleni, gdy usłyszeli, że tysiące wcześniejszych publikacji nagle okrzyknięto błędnym założeniem. Też bym nie był. Z jednej strony przepisanie wszystkiego na nowo było niemożliwe, ale niestety po rzekomym odkryciu elektronu przyjęto że kierunek ,,od plusa do minusa” jest tym właściwym i trzeba było to odwrócić.

Gdyby nawet rzekome elektrony płynęły od minusa do plusa, to przecież i tak nikt nie jest w stanie tych pojedynczych cząstek dostrzec bezpośrednio. Więc wyrok nie zapadł. Zwykła żarówka również świeci tak samo dobrze, bez względu na to jak podłączymy ją do baterii. 
Rzekoma pomyłka Franklina była głównym powodem, dla którego 300 lat później musimy się uczyć o dwóch różnych kierunkach prądu i do dziś nie ma konkretnego wyjaśnienia z czym mamy do czynienia.
Czy jest zatem w ogóle sens wywracać co chwilę świat nauki do góry nogami skoro nikt dotychczas nie wydzielił pojedynczego elektronu? 
Może umówimy się po prostu, że elektryczność płynie tak jak obserwujemy podczas burzy? Z bieguna dodatniego do ujemnego. 
Prąd elektryczny płynie z punktu o większym ciśnieniu / nagromadzeniu fotonotwórczego płynu dawniej zwanego "eterem", do punktu o mniejszym ciśnieniu.



Opisując historię Franklina, ani razu nie użyłem określenia ,,prąd elektryczny” dlatego, że w jego czasach pojęcie to nie istniało. 
Na początku XIX wieku za sprawą zupełnie nowej dziedziny nauki zwanej elektrochemią wytworzono ciągły przepływ ładunku elektrycznego, ale też zasiano ziarno zwątpienia wśród fanów słusznej początkowej teorii elektryczności płynącej od plusa do minusa, co dziś moglibyśmy określić mianem teorii spiskowej.

Chemiczna produkcja ładunku jest prosta. Zanurzenie dwóch różnych metalowych płytek w roztworze kwasu powodowało przepływ elektryczności między nimi. Natura tego zjawiska była jednak nieznana do momentu, aż Michael Faraday postanowił przyjrzeć się jej dokładnie. W trakcie eksperymentu zauważył on, że jedna z płytek dosłownie rozpuszcza się na jego oczach, podczas gdy na drugiej pojawia się metaliczny osad. Przepływający ładunek powodował przepływ materii, a Faraday wydedukował, że skoro płytki wykonane były z dwóch różnych metali, to w roztworze musiał nastąpić przepływ dwóch różnych ładunków jednocześnie – ujemnego i dodatniego, nazwanych przez niego jonami. 






Michael Faraday









To tylko procesy chemiczne odkryte przez Faradaya działały w dwóch przeciwnych kierunkach i niosły ze sobą atomy materii. Natomiast mimo że wtedy wydawało mu się inaczej, prąd elektryczny dalej ma tylko jeden kierunek. Od większej ilości fotonów zgromadzonych na orbitalach atomów, do ilości mniejszej czyli znowu wracamy do punktu wyjścia. Ładunek elektryczny jest to różnica ciśnienia w fotonowej przestrzeni i wtedy ujawnia się jako plazma albo w przewodniku zbudowanym z materii i ujawnia się jako prąd elektryczny.
Z początku myślano, że ,,elektryczność dynamiczna” to zupełnie coś innego niż ,,elektryczność statyczna” i obie te dziedziny traktowano oddzielnie. Kolejne lata przyniosły jeszcze więcej odkryć i wynikających z nich zagadek. Badając przepływ tak zwanego ładunku w przewodach, zaczęto zauważać związek między wytworzonym napięciem, wymiarami przewodu, a temperaturą do jakiej się on nagrzewa. Powstała idea rezystancji, dzięki której możliwe było określenie ilości płynącej elektryczności. Z kolei pewien duński fizyk, Hans Christian Øersted, zauważył, że elektryczność płynąca w przewodzie zaburza działanie kompasu – tak narodziła się kolejna, zupełnie nowa gałąź nauk elektrycznych – elektromagnetyzm. 










Elektryczność (fotony/eter)  płynąca w przewodzie zaburza działanie kompasu tylko dlatego że  ten ruch wywołuje różnicę ciśnień eteru i fizyczny nacisk na otoczenie zewnętrzne przewodu. Przepływ prądu odchyla wskazówkę kompasu dlatego że pobudzany mechanicznie ruch eteru przy przewodniku wykonuje poprzeczny ruch wirowy wkoło przewodnika co można określić od tego momentu jako fotonowe pole elektromagnetyczne. 





Każde kolejne odkrycie wymagało stworzenia nowych równań matematycznych, wzorów odpowiednich do zależności między różnymi wielkościami elektrycznymi. Powstały Prawa Joule’a, Ohm’a, Kirchhoff’a oraz indukcji elektromagnetycznej. W pewnym momencie na świecie istniały 4 zupełnie odrębne systemy jednostek elektrycznych jak i pomniejszych wielkości zupełnie nie pasujących do niczego. Aby się w tym wszystkim nie pogubić, trzeba było całość ujednolicić.

W latach 1881 – 1904 odbyło się kilka międzynarodowych kongresów elektrycznych IEC (ang. International Electrical Congress), na których ustanowiono szereg wspólnych jednostek elektromagnetycznych, takich jak om, wolt, farad czy kulomb. W tym właśnie okresie powstała oficjalna, obowiązująca do dzisiaj definicja prądu elektrycznego.

Po "odkryciu" tzw. elektronu oraz jonów ustalono, że elektryczność składa się z małych, pojedynczych "ładunków". Oraz że rzekome elektrony płyną w przewodach od minusa do plusa, a jony w roztworach płyną w obu kierunkach i są obdarzone ładunkiem o tej samej wartości. Przez to niezbyt szczęśliwe wyjaśnienie, wszystkie te zjawiska połączono jednym wspólnym określeniem: uporządkowanym przepływem "ładunku elektrycznego", czyli inaczej prądem elektrycznym.

Jednostką prądu elektrycznego został amper (A), a urządzenia do mierzenia prądu nazwano amperomierzami. Pierwszy amperomierz był skonstruowany tak że w roztworze azotanu srebra zanurzano srebrną płytkę. Pod wpływem płynącego prądu srebro wytrącało się z roztworu i osiadało na płytce. Po zważeniu płytki przed i po, naukowcy określili, że jeden amper prądu równy jest osadzaniu się 0,001118 gramów srebra na sekundę. Definicja ta wraz z biegiem lat uległa zmianie i dziś za jeden amper uznaje się przepływ ładunku i wartości jednego kulomba (C) w czasie jednej sekundy.









Pierwszy amperomierz wykorzystujący osadzanie się srebra








Choć fizycy sporo wiedzą o prądzie i potrafią go mierzyć, to wciąż nie byli i nie są w stanie zaobserwować pojedynczych ładunków, ani dokładnego toru ich ruchu. Jedyne co widzą, to następstwa płynącego prądu, takie jak wzrost temperatury przewodu, spadek napięcia na oporniku, zmiana pola magnetycznego, czy wspomniane osadzanie się srebra na płytce. W tym kontekście rodzaj płynącego ładunku i jego kierunek nie miał najmniejszego znaczenia. Dwa kulomby na sekundę w postaci elektronów płynących od minusa do plusa dają taki sam efekt, jak jeden kulomb jonów dodatnich i jeden kulomb jonów ujemnych płynących w przeciwnych kierunkach. Po co zatem za każdym razem to rozróżniać? Nie prościej byłoby przyjąć sobie jeden znak i jeden kierunek umowny, by wszystko stało się prostsze?










Prąd o wartości 2 A i kierunku a) umownym b) elektronowym c) jonowym.
Jeśli przyjmiemy, że zadaniem prądu elektrycznego jest niesienie energii, to każdy z trzech widocznych na obrazku przypadków da dokładnie ten sam efekt. 

Rozwój techniki i produkcji sprawił, że elektryczność powoli opuszczała zacisza laboratoriów i zaczęła trafiać do naszych domów. Komercjalizacja prądu elektrycznego wymagała ujednolicenia zasad, przepisów i uproszczenia założeń. Pojawiły się elektrownie, instalacje elektryczne i zaawansowane urządzenia elektroniki. Powstały zawody elektryka i elektronika. Prąd musiał być zrozumiały dla każdego, aby elektrycy nie musieli uczyć się wektorowej definicji gęstości prądu, ani zastanawiać się za każdym razem nad rozkładem i ciągłością ładunku. Dzięki stworzeniu umownego kierunku prądu mogli oni w codziennej pracy wykorzystywać kilka prostych i uniwersalnych wzorów, a trudniejsze kwestie mające na celu rozwój elektryki zostawić fizykom i naukowcom. Prosty przykład: Zaprojektowanie tranzystora bez dogłębnej wiedzy fizycznej jest dziś niemożliwe. Natomiast korzystanie z niego wymaga już znajomości jedynie kilku prostych reguł.

Mimo tego tak jak rzeczywisty ruch ładunków był zagadką 300 lat temu, tak i teraz fizyka w pełni nie pojmuje zarówno zjawiska ruchu ładunku elektrycznego jak i powiązanej z nim istoty działania pola elektromagnetycznego ze względu na omyłkę co do elektronów i ogólnie błędną koncepcję budowy całego atomu a w szczególności jądra atomowego według koncepcji planetarnej Nielsa Bohra. 

Z przykrością dla całych latami dopieszczanych dziedzin naukowych zajmujących się elektrycznością i wnętrzem atomu, ustaliłem na podstawie czystych danych naukowych to o czym już wcześniej  sygnalizowałem, że to co się opisuje w chemii jako elektrony jest elektromagnetycznymi sferami a w zasadzie wirami różnego kształtu, zwanymi potocznie orbitalami, które przywiązane elektromagnetycznie do PLAZMOWEGO jądra są w różnym stopniu wypełnione ....fotonami !!!
Czy weźmiemy pod uwagę pole elektromagnetyczne czy też prąd elektryczny, oba zjawiska są oparte o ruch fotonów w materii co nazywamy prądem elektrycznym oraz ruch fotonów przestrzeni co nazywamy polem elektromagnetycznym, czego do dziś nie ustalono gdyż wmawia się nam że w przestrzeni kosmicznej jest próżnia, jednocześnie mówiąc o znikomym wpływie pola magnetycznego Słońca na ziemską magnetosferę i zjawiska pogodowe na Ziemi, czy magnetosfery pozostałych planet. Wszędzie mamy cząsteczki, tyle że różnych średnic i potencjałów elektromagnetycznych. W czym niby miałaby się ta złożona z fotonów magnetosfera tworzyć i oddziaływać jeśli nie w fotonowym kosmicznym środowisku? Skąd tyle nielogiczności i ignorancji wobec natury u naukowców? 

Skupmy się jednak na oficjalnych naukowych określeniach tworzących definicję ładunku elektrycznego.
Ładunki elektryczne: cząstki, które potrafią wytwarzać pole elektryczne. Prąd tworzyć mogą zarówno ładunki dodatnie (protony, jony dodatnie), jak i ujemne (elektrony, jony ujemne) .









Atom sodu tracąc całą zewnętrzną powłokę "1 e" traci faktycznie 1 orbital "p" w którym po operacji mamy 2 rzekome "elektrony" czyli 1 pełny walencyjny / elektromagnetyczny wir fotonowy. Każdy orbital nałożony na poprzedni  obrazowo mówiąc jest kolejną warstwą pola elektromagnetycznego.







Wiadomo z teorii kinetyczno molekularnej fizyki że wszystkie atomy i cząsteczki w naszym otoczeniu są w nieustannym ruchu i z tym się zgadzam. 
Prąd elektryczny wg fizyki pojawia się jednak dopiero wtedy, gdy w tym ruchu zostanie wyróżniony jakiś kierunek, preferujący poruszanie się w jakąś stronę. Wyróżnienie kierunku w ruchu ładunków odbywa się poprzez "przyłożenie" pola elektrycznego. Po przyłożeniu pola elektrycznego, na ładunki zaczyna działać siła elektryczna – na ładunki dodatnie siła o zwrocie zgodnym z kierunkiem pola, a na ładunki ujemne siła o zwrocie przeciwnym. I dopiero takie uporządkowane - w jednym kierunku - przesuwanie się ładunków tworzy prąd elektryczny. 
Ciekawe jest jednak, jakim sposobem oficjalnie wyjaśniany "prąd" w postaci wspomnianych powyżej jonów czy też sporadycznie występujących elektronów, miałby przenikać przez czysto mono-pierwiastkowe metaliczne przewody łączące dany układ elektryczny?  
Tak zwane "wolne elektrony" których garść dorzucono do zjawisk i procesów elektrycznych mają tłumaczyć wszelkie nieprzewidywalne lub nie wyjaśnialne w świetle teorii fizyki, gwałtowne i niebezpieczne zachowania prądu elektrycznego jak przykładowo pilot pioruna w czasie burzy?  Niestety, elektrony nie dość że nigdy nie były wolne to nigdy nie istniały. To fotony zawsze wyrównują wszelkie różnice potencjału. Opisywane własności elektronu pomylono po części z własnościami całego orbitala lub jego części w postaci chmury fotonowej. Stad przekonanie o dualnej naturze zarówno elektronu jak i fotonu. Dualne jest niestety tylko rozumowanie gdy spojrzy się na sprawę z dwóch skrajnych frontów, nie próbując połączyć tego w ujęciu holistycznym.





Emisja i absorbcja fotonu. Więc czy tzw. elektron nie wiadomo gdzie aktualnie przebywający w danym orbitalu emituje lub absorbuje fotony, czy faktycznie po prostu cały orbital zbudowany z fotonów robi to całą swoją objętością???


Gdy orbital elektronowy "opada" niżej, wtedy emituje wszystkie fotony poza atom a gdy się pojawia, pobiera je z otoczenia. Tak jakby doładowanie orbitala czy inne pozyskanie energii było spowodowane wychwyceniem fotonów z fotono-gennej przestrzeni poprzez ruch. 

Elektrony = orbitale = chmury fotonowe.  

Właściwie wszystkie doświadczenia naukowe dotyczące badań właściwości atomu, opierają się na wybiciu lub wbiciu cząsteczek różnej "masy", wielkości i własności do i z wnętrza atomu za pomocą prądu elektrycznego. Do tego fizyka tłumacząc jakiekolwiek procesy subatomowe zawsze odwołuje się do wyrażeń typu "emisja fotonu uwolniła elektron", "elektrony opadające na niższą powłokę wygenerowały falę świetlną", "foton zamienił się w elektron", "proton naładowany dodatnio", "elektron naładowany ujemnie" lub w przypadku rzekomej antymaterii na odwrót, nie wyjaśniając w obrazowy sposób, jak to wszystko działa. Jeden obraz podobno wart jest więcej niż milion słów. Problem w tym że naukowcy takimi obrazu sami nie dysponują.
Mówi się że elektron jest naładowany ujemnie... czyli co u licha (!?!) skoro to on miał zawsze odpowiadać za przeniesienie ładunku elektrycznego. Czyli elektron sam w sobie jest ładunkiem czy zespół elektronów tworzy ten ładunek jako suma? Dalej nie jest jasne czym jest ten magiczny ładunek. Po prostu zjawia się ładunek i niby przenosi się za pomocą minusa do plusa??? Czy ktoś próbuje robić nam od 300 lat wodę z mózgu? Nie wspominając że powstały też jeszcze takie kuriozalne wyrażenia jak prąd elektronowy i prąd dziurowy. Mnie obecny "porządek" w dalszym ciągu nie przekonuje.
Nauka powinna starannie dookreślić czym jest w swej istocie ten tak zwany "ładunek" elektryczny. 
Bez tego nie zrobi kroku skoro w razie próby dokładnego wyjaśnienia istoty działania natury, materii, energii i jakichkolwiek innych zjawisk odnośnie atomu i wszystkiego co się w większej skali z niego wywodzi, ostatecznie odwołuje się do zjawiska elektryczności które nie bardzo rozumie. Dla łatwiejszego zrozumienia tego zjawiska w szkole zawodowej w dalszym ciągu porównuje się prąd elektryczny do płynącego strumienia wody. I słusznie, bo gdy teoria jest grubo niedopracowana, poznamy to zawsze po znacznym jej skomplikowaniu. 
Z rysunku poniżej, wynika że w obu przypadkach jest to przepływ cząsteczek powstający ze względu na niedobór ilościowy w jednym z odcinków obwodu hydraulicznego czy też elektrycznego względem pozostałej części obwodu.










W górnej części jest przerwa w obu obwodach, z lewej hydrauliczny, z prawej elektryczny, w górnej obwód otwarty, w dolnej zamknięty.








Chcę więc zasugerować z resztą zgodnie z naukowym obowiązkiem maksymalizowania uproszczeń (Brzytwa Ockhama) który jest fundamentem- nadrzędnym testerem solidności pracy fizyków i innych naukowców, że to Franklin miał rację i analogiczne procesy przepływu energii występują zarówno w ciałach stałych, cieczach, gazach, jak w plazmie, czy "atmosferze" Wszechświata, jak nazywam próżnię - dotychczasowo jeszcze rzekomo pustą przestrzeń. Jest to w każdym z tych przypadków powtórzę jeszcze raz: RÓŻNICA CIŚNIEŃ i nic ponad to. 
W świetle tego oto twierdzenia, obecnie w nauce wszystko stoi na głowie ale pozwoli nam to logicznie ogarnąć cały problem aby nie stać, nie dreptać w miejscu a REALNIE i sprawnie TWORZYĆ TECHNOLOGIĘ. Bo o technologię chodzi. To ona pozwala nam żyć godniej niż przed wiekami. 
Czy to gdy trzeba będzie zrozumieć własności światła, pola elektromagnetycznego zmiennego bądź stałego, grawitacji, ciepła czy w końcu prądu elektrycznego, czy aż do zjawisk wewnątrzatomowych, sprawcami tych oddziaływań są wyłącznie i na zawsze fotony jako ruch w płynie eterycznym, wypełniającym cały Wszechświat. 
Oficjalnie prąd elektryczny biegnie rzekomo z prędkością światła, około 300 tysięcy kilometrów na sekundę w tylko rzekomej oczywiście próżni, natomiast w przewodach prędkość ta jest rzekomo jak mówi nauka około połowę mniejsza. 
Tak nie jest. Prąd elektryczny będący ruchem wynikającym z różnicy ciśnień fotonów w fotonogennej strukturze materialnej bądź przestrzennej Wszechświata jako źródła prądu, korzystając z orbitali atomowych jako fotonowego przewodnika i wzbudzającym się w ich pobliżu w postaci pola elektromagnetycznego, biegnie do punktu o niższym ciśnieniu eteru. 
Także w zjawisku nadprzewodnictwa. 
Zjawisko nadprzewodnictwa objawia się jako ogólnie rzecz biorąc maksymalnym zbliżeniem chmur fotonowych orbitali pomiędzy atomami danego przewodnika, a więc zerową rezystancją, a opisywane oficjalnie jako rzekome sparowane elektrony.  Zdolne poza tym ze swej objętości wypychać lub zamykać w niej pole elektromagnetyczne (efekt Meissnera, teoria BCS). Elektrony nie istnieją. Do tej pory funkcjonuje też infantylna struktura budowy atomu o sporadycznie występujących elektronach za pomocą której nie da się wyjaśnić ani szybkości ani mocy zjawisk zachodzących w szeroko pojętej wielkoskalowej naturze zjawisk elektrycznych.








Rtęć






Miedź









Złoto










Platyna









Srebro








Oficjalne modele atomu widoczne powyżej to jedynie uproszczone przedstawienie modelu trójwymiarowego, co próbował uchwycić z mizernym skutkiem w swojej pracy Niels Bohr – jeden z ojców teorii atomowej. 
W swoim modelu protony, neutrony i elektrony traktuje on jak pojedyncze cząsteczki, które teoretycznie da się policzyć, zważyć i zmierzyć ich prędkość poruszania się. Jest to struktura na wzór miniaturki modelu Układu Słonecznego. Niestety model ten sprawdzał się jedynie w atomach o niewielkiej liczbie cząstek. Problemem nie był opis jądra atomowego mimo że również mija się z prawdą jak samochody na podwójnej ciągłej, ponieważ jądro atomu jest u podstaw faktycznie dipolem lub gdy złożony - wielopolem elektromagnetycznym który łączy w sobie sferyczne bądź zdecentralizowane stożki wirów orbitali atomowych. 
Wyzwanie stanowią też do dziś "elektrony"(orbitale), które nie do końca zachowują się tak, jak początkowo zakładano.













Porównaj przykładowo modele 3D bardzo złożonych atomów pierwiastków a zwłaszcza
ciekawe orbitale w kształcie ringu, widoczne powyżej, które krążą same dla siebie i z niczym nigdy się nie wiążą...







Fizycy byli w stanie określić ich liczbę, ale nie mogli jednocześnie zaobserwować gdzie w danej chwili się znajdują i jak szybko się poruszają. Aby zaradzić powyższym kwestiom, model ten zastąpiono modelem kwantowym, zaproponowanym przez Erwina Schrödingera. Głównym jego postulatem był fakt, że "elektron" tylko w pewnych sytuacjach zachowuje się jak cząstka, w innych zaś musimy traktować go jak falę, taką jak np.... światło. Chodzi tutaj przede wszystkim oto, że rzekomo dualna natura elektronu... 

(brzmi znajomo? Vide - dualna natura fotonu- fizycy strzelają w akceleratorach i w innych doświadczeniach fotonowymi wirami, myśląc że strzelają pojedynczymi elektronami) 

...sprawia, iż fizycy musieli pogodzić się z domniemanym faktem, że elektron jest nieprzewidywalny. Jego stan fizyka może określić jedynie z pewnym prawdopodobieństwem, co przez niezrozumienie jego natury zaowocowało powstaniem kolejnego zupełnie zbędnego bytu, tak ukochanego przez chaotyczny i mało logiczny ludzki umysł (podobnie jak w polityce czy też jak odłamy w religiach) jakim jest dziedzina nauki zwana fizyką kwantową.
Problem z budową atomu leży w tym że za tzw. elektron uznano cały orbital atomowy i emitując w jakichkolwiek doświadczeniach "elektrony", faktycznie emituje się sfery złożone z FOTONÓW. Każdy z orbitali atomowych złożony jest z rzekomych 2 elektronów. Gdybyś chciał od teraz faktycznie obliczyć ilość orbitali danego pierwiastka, wystarczy że podzielisz jego liczbę atomową przez 2. Faktycznie jednak każdy orbital posiada dwa poziomy energetyczne (niski-LOW i wysoki- HIGH) które pozwalają błędnie uznawać w dalszym ciągu elektrony jako realnie istniejące cząstki. To są tylko i wyłącznie pola elektromagnetyczne tworzone przez wirujące wkoło plazmowego centrum atomu FOTONY. Czy to w centrycznie rozmieszczonych sferach orbitali "S" czy w stożkowych tornado-podobnych orbitalach "P", "D", "F" czy też pozostałych w kształcie wspomnianego niewalencyjnego torusa/ringu.

(WYJAŚNIAJĄC DOKŁADNIE NATURĘ POWSTAWANIA POLA MAGNETYCZNEGO MAMY ODPOWIEDZI NA KAŻĄ MECHANIKĘ JAKIEGOKOLWIEK ZJAWISKA ZARÓWNO W FOTONOGENNEJ SUBSTANCJI TWORZĄCEJ PRZESTRZEŃ KOSMICZNĄ JAK I W MATERII KTÓRA Z JEJ ZAGĘSZCZENIA POWSTAŁA)
 
Na powyższych kilku modelach obecne są niepełne orbitale fotonowe, wszystkie są przewodnikami  jednak można stwierdzić że im mniej jest orbitali tym lepsze posiadają przewodnictwo ponieważ czerpią z fotonotwóczego otoczenia w którym potencjalnie znajdować się mogą fotony pośredniczące przy innych oddziaływaniach i o różnym poziomie energii.











Fizycy - widzimy tu dwie lawiny - (rzekomo) jedna z nich elektronowa  a druga fotonowa, zarejestrowane na zdjęciu z pęcherzykowej komory ksenonowej...
Ja - a może jednak oba widoczne poziome strumienie to strumienie tych samych cząsteczek... eteru...










Patrząc pod kątem czysto elektrotechnicznym, nie może istnieć w naturze idea według której elektrony mają ładunek ujemny a protony dodatni gdy wyobrazimy sobie dwustopniowy układ zasilania. Jest to tylko pozorny dualizm. Przyjmijmy że mamy obwód o trzech napięciach 0 V, 12 V i 24 V. Gdzie teraz jest ładunek dodatni a gdzie ujemny jeśli to jest jeden obwód o dwóch punktach zasilania?? Nie ma opcji aby protony przenosiły jakiś dodatni potencjał bo protony z poziomu 12 V musiałyby być elektronami wobec poziomu 24V. Jest to idiotyczna niedopracowana idea potencjału, robiąca ludziom wodę z mózgu. Nie mówiąc o czymś takim jak "prąd dziurowy" idący podobno naprzeciw prądowi "elektronowemu"- nieco bardziej zrozumiałemu. 
Tak wiec atom posiada potencjał elektryczny, dodatni wewnątrz a ujemny na zewnątrz...tylko dlatego że jest w ruchu obrotowym - żyroskopowym który wywołuje różnicę ciśnień utrzymującą cały wielosferyczny układ atomu w stabilności. Więc atom istnieje nie dlatego że ma immanentny, "przyspawany" ładunek ujemny do elektronu albo dodatni do protonu. Tzw. proton to również sfera zbudowana z fotonów o silnym ruchu wirowym, im bliżej dipolowego, magnetycznego bo plazmowego centrum znajduje się dany orbital, powstały jako zbitka pierwszych wirów fotonowych w "materiozymal" - początek materii. Atomy zaś, to fraktalna eskalacja własności fotonu. Ładunek elektryczny to jest skutek różnic ciśnienia podczas RUCHU WIROWEGO atomu spowodowanego polem magnetycznym, nie cecha jego składników! Wystające ze sferycznej struktury atomu wiązania - stożkowe orbitale, u swego szczytu mają wlot jak mikro tornada i to nimi pod wpływem podciśnienia tam panującego wiążą się z innymi atomami. PODCIŚNIENIEM! O czym szerzej będzie w poście o chemii.

Jak się po woli z czasem okaże, doczesna fizyka dosłownie NIE MA POJĘCIA o prawdziwej strukturze całego Wszechświata czy atomu i siłach tam działających i to trzeba jasno powiedzieć a przez to niezrozumienie czy też brak wglądu w naturę zjawisk kosmicznych, nie może mieć także kompletnego pojęcia o elektrycznych i pochodnych od nich procesach. A co za tym idzie - być skuteczna w wielu dziedzinach technologicznych. Wszystkie domniemania opierają się o pierwsze wyniki eksperymentów odkrycia elektronu, protonu i neutronu i ZAŁOŻONE (NIESTETY BŁĘDNE) podobieństwo struktury ATOMU do budowy Układu Słonecznego ...zamiast do galaktyki spiralnej gdzie nie mamy kilku kulek planet a jest obecny cały kosmiczny nierozróżnialny "szum" gwiazdowej materii. To samo zjawisko złożonej gry pól elektromagnetycznych rozgrywa się wewnątrz atomów na orbitalach.









Pole elektromagnetyczne powstaje zawsze wkoło jakiegokolwiek przewodnika a przewodzić choćby szczątkowo, potrafią także izolatory.






Kolejne w szeregu orbitale atomowe pierwiastków obserwowane pod mikroskopem elektronowym. Co widzimy teraz na zdjęciu gdy weźmiemy pod uwagę że pole elektromagnetyczne także zbudowane jest ze światła?? Ciemne przestrzenie to fotony w stanie statycznym lub starożytny eter. Jak wolisz.




Wszystkie znane typy orbitali przedstawione w swoim naturalnym trójwymiarowym kształcie. W każdym orbitalu naukowcy widzą tylko jeden lub dwa elektrony, podczas gdy są tam tylko dwa stany wypełnienia fotonami. Stan niski-nie doładowany i stan wysoki- doładowany tak że staje się nie wiążący - niewalencyjny.




Struktury elektromagnetyczne widoczne wewnątrz pierwiastków pod mikroskopem elektronowym, określam w postaci: 

fotonowych dość łagodnych w działaniu elektromagnetycznych wirów sferycznych (s) gromadzących się wokół dipoloidalnego elektromagnetycznego jądra atomu zmontowanego jako podstawowy materialny zbitek fotonów w wysokiej temperaturze, napięciu i ciśnieniu w wyniku działania wysokoenergetycznych kosmicznych prądów elektrycznych, oraz elektromagnetycznych mikrotornad (p, d, f) których centrum wiru zostaje zamontowane blisko centrum jądra atomu wskutek działania wspomnianych kosmicznych oddziaływań elektrycznych. 







    Struktury geometryczne metali: cynk, magnez, kadm, srebro, miedź, aluminium, żelazo,wolfram, chrom. Im gęściej upakowana struktura międzyatomowa metalu, tym lepsze przewodnictwo.



Przewodnik elektryczny jest metalicznym pierwiastkiem umieszczonym w strukturze fotonowej Wszechświata w którym podczas przepływu prądu wraz z fotonami orbitali, może przemieszczać się także fotonowy płyn zawarty pomiędzy atomami. 
Dlatego też prąd stały nie jest tak skuteczny jak przemienny, ponieważ fotony są o wiele łatwiej przechwytywane czyli gubione ze strumienia po drodze między orbitalami w postaci oporu elektrycznego (straty na ciepło i elektromagnetyzm jako mechaniczną siłę tworzoną z wzbudzanych fotonów) który jest dużo większy w prądzie stałym niż w przypadku wyrywających fotony z orbitali, naskórkowych i super-indukcyjnych dla pola elektromagnetycznego, właściwości prądu przemiennego.

Przez znaczne niezrozumienie zjawiska elektryczności, potem widzimy takie stwierdzenia uchodzące za mądre w świetle nauki jak to :
"Wolne elektrony, po wprawieniu w ruch tworzą tzw. prąd elektronowy. Napotkać go możemy w liniach wysokiego napięcia jak i wszystkich przewodach ukrytych w naszym domu. Dlaczego akurat tam? Otóż przewody elektryczne wykonane są z metali, które wypełnione są ogromnymi ilościami wolnych elektronów (to one nadają charakterystyczny, metaliczny połysk)

lub artykuły takie jak ten:


Polacy-w-science-pokazali-jak-fotony-upodobnic-do-elektronow.



Nie musielibyśmy niczego upodabniać gdyby nie błędy w teoriach naukowych, ponieważ elektrony jako po prostu orbitale atomowe SĄ faktycznie w całości zbudowane z fotonów.
Błyszcząca powierzchnia metali zaś, spowodowana jest tym że na walencyjnych powłokach metali obecne są wirujące wkoło osi orbitala fotony, które działają dosłownie jak lustro dla padającego nań światła. Możemy przyjąć więc że każda substancja złożona z gęsto upakowanych atomów o nisko naładowanych fotonami orbitalach będzie zachowywać się jak lustro. 

Przeprowadźmy teraz eksperyment myślowy który pozwoli lepiej zrozumieć naturę prądu elektrycznego. 
Załóżmy że dysponujemy miedzianym przewodnikiem o długości 150 milionów kilometrów czyli przybliżonej odległości Ziemia - Słońce którą światło pokonuje w czasie ok. 8 minut. 
W jakim czasie prześlemy tym przewodnikiem stały prąd elektryczny?
NIGDY... Energię pożre rezystancja.
A przemienny?
Poprawna odpowiedź brzmi ...
Praktycznie OD RAZU! 
Tak. Szybciej niż fala świetlna. Jeśli będzie to nadprzewodnik- Zero sekund.
Dlaczego prędkość fali świetlnej nie ma porównania do prędkości prądu elektrycznego zmiennego? Ponieważ przesył energii świetlnej musi wzbudzić falę w fotonotwórczym środowisku kosmosu BEZ PRZEWODNIKA. Powstające w fotonogeneracyjnym środowisku fotony, muszą przekazać energię jedne drugim na całym odcinku przesyłu. Dlatego taka fala zawsze będzie opóźniona za energią zwaną elektryczną, którą transmitujemy przy użyciu przykładowo metalu czy półprzewodnika.
Przesył prądu elektrycznego w przewodniku, możemy porównać do przesyłu wody w fabrycznie perforowanym wężu ogrodowym. Zasilanie jednostronne o stałym kierunku będzie mieć bardzo słabe ciśnienie już po kilku metrach, natomiast zasilanie obustronne o zmiennym kierunku będzie mieć stałe ciśnienie w każdym punkcie tak zasilanego węża.
Oczywiście w przypadku przewodnika elektrycznycznego, im wyższa będzie częstotliwość prądu tym wydajniejszy i bardziej bezstratny będzie obwód elektryczny, co nie jest możliwe do realizacji w obwodzie prądu stałego.
Prąd elektryczny przemienny zawsze będzie w porównaniu wielokrotnie bardziej korzystny ponieważ tak jak w obwodzie prądu stałego wszystkie elementy potrzebne do przesłania energii są zawsze obecne i gotowe do przesyłu ale w obwodzie przemiennym są one dodatkowo stale wzbudzane na całej długości obwodu elektrycznego ze względu na zmienny kierunek przepływu prądu wyszarpujący fotony z możliwie każdego punktu w przekroju zarówno przewodnika jak i pola elektromagnetycznego obecnego wokół niego. W przypadku pola elektromagnetycznego dokładnie tak samo jak ma to miejsce w obwodach elektronicznych gdzie indukcyjność jest chwilowym magazynem energii elektrycznej.
To proste doświadczenie myślowe obrazuje najlepiej z jakim zjawiskiem mamy do czynienia.
Na koniec definicja dla nośnika każdego znanego nam tu już nośnika energii. Prądu elektrycznego, pola grawitacyjnego, pola elektromagnetycznego stałego i zmiennego (w tym światła). Jak wynika z powyższego wywodu, w gruncie rzeczy działanie atomu oparte jest o siły elektryczne tak samo jak wszystkie inne procesy w całym makroświecie. Wystarczy przytoczyć efekt jaki zachodzi w trakcie wybuchu bomby atomowej. Cały materiał wraz z okolicznym potrafi zamienić się w energię. Czyli w co? Oczywiście w fotony... 

"Foton jako nośnik energii jest zaburzeniem równowagi eterycznej fotonogeneracyjnej struktury przestrzeni kosmicznej, wynikającym z pojawienia się w niej różnicy ciśnienia samego eteru, poruszającego się obiektu materialnego albo drgania tej struktury spowodowanego polem elektromagnetycznym wywołanym obecnością przewodnika elektrycznego."

Oto podstawa i fundament na potrzeby konstrukcji maszyn i urządzeń dla budowy źródeł bezpłatnej energii elektrycznej.





19 grudnia, 2022

Walter Russel



WALTER RUSSELL




"Wszystko, co wydarza się gdziekolwiek, wydarza się wszędzie" – Walter Russell


Dr Walter Bowman Russell (1871-1963) – „człowiek renesansu”, „Leonardo da Vinci XX wieku”, amerykański artysta muzyk, kompozytor, malarz, grafik, rzeźbiarz, architekt, a także trener biznesu, naukowiec i mistyk. Urodził się 19 maja 1871 roku w Bostonie. Karierę artystyczną rozpoczął w wieku 13 lat jako organista. Przez 12 lat pracował na stanowisku doradcy biznesowego w IBM. Pełnił funkcję redaktora graficznego nowojorskiego tygodnika, a także korespondenta wojennego podczas wojny amerykańsko-hiszpańskiej. Przez 7 lat był prezesem Towarzystwa Sztuk i Nauk w Nowym Jorku.

Nie zdobył żadnego formalnego wykształcenia. Edukację przerwał w szkole podstawowej. Od 7 roku życia regularnie doświadczał mistycznego oświecenia, dzięki któremu – jak twierdził – posiadł całą możliwą i dostępną dla każdego wiedzę. (Też mam taki wgląd od 7 roku życia)

Treść najważniejszej iluminacji spisał pod tytułem Divine Iliad (Boska Iliada). Żeby przekazać ją światu, samodzielnie studiował nauki przyrodnicze: fizykę, astronomię i chemię. W 1921 roku stworzył własne układy okresowe pierwiastków, na których zamieścił dwa nieznane pierwiastki: uridium i urium – oficjalnie odkryto je wiele lat później i nazwano inaczej: neptun i pluton.

Dzięki swoim pracom artystycznym zdobył szerokie uznanie i posiadał wielu przyjaciół wśród najwybitniejszych ludzi epoki. Był doradcą prezydenta Stanów Zjednoczonych Dwighta Eisenhowera, rzeźbiarzem Thomasa Edisona, znał Theodora Roosevelta, z którym dzielił pasję jeździecką, Nikolę Teslę i wielu wybitnych naukowców, artystów i kompozytorów takich jak Ignacy Paderewski, czy George Gershwin. Był członkiem Hiszpańskiej Akademii Sztuk Pięknych i Literatury w Toledo. Jego obrazy wielokrotnie prezentowano i nagradzano w kraju i za granicą, w tym obraz zatytułowany Might of The Ages (Potęga wieków), ukończony w 1900 roku.

Sformułował spójną i praktyczną teorię kosmologiczną, którą zaprezentował oficjalnie w 1953 roku w rozprawie naukowej wysyłanej do największych uczelni i gazet na świecie. Russelliańską Naukę wykładał wraz żoną Lao w założonym przez siebie i działającym do dziś University of Science and Philosophy (Uniwersytet Nauki i Filozofii) w Swannanoa w stanie Virginia. W 1941 roku, w uznaniu naukowych odkryć, American Academy Of Sciences (Amerykańska Akademia Nauk) przyznała Walterowi Russellowi tytuł doktora.

Swoje koncepcje filozoficzne i naukowe przedstawił w książkach: „The Universal One” (1926), „The Secret of Light” (1947), „The Message of the Divine Iliad” (1949), „A New Concept of the Universe” (1953).

Jest bohaterem książki G. Clarka pt. „Człowiek, który poznał tajemnice wszechświata” wydanej w Polsce przez Wydawnictwo Medium w 2008 roku.

15 września, 2022

Grawitacja i antygrawitacja - czy to jest proste?




Według legendy, Izaak Newton odkrył grawitację po tym, jak obserwował spadające z drzewa jabłko. Używając słowa „gravitas” (łac. „ciężar”), opisał fundamentalną siłę, która utrzymuje obiekty na Ziemi i

sformułował prawo powszechnego ciążenia. 
Fizycy uważali do niedawna, że grawitację przenoszą maleńkie cząstki zwane grawitonami – jednak do tej pory nie odkryto żadnych grawitonów. 
Grawitacja, ciążenie powszechne to według nauki zjawisko fizyczne polegające na wzajemnym przyciąganiu się wszystkich wszelkich mas . Najnowszym modelem grawitacji jest ogólna teoria względności stworzona przez Alberta Einsteina, opublikowana w 1916 roku. Opisuje ona to zjawisko jako skutek zakrzywienia czasoprzestrzeni przez materię. Dziś uważa się że problem grawitacji został już przez naukę ostatecznie rozwiązany a wyjaśnieniem pochodzenia siły grawitacji jest odkrycie tzw. fal grawitacyjnych czy też zmarszczek przestrzeni za pomocą interferometru LIGO. Jednak jakoś nie widzę aby w praktycznej codziennej technologii zastosowano wyniki tych prac... co oznacza że w istocie zagmatwano problem grawitacji a rozwiązanie nie jest trafione dlatego spróbuję naprawić ten problem.
Tak zwane "zakrzywienie czasoprzestrzeni" odnosi się do zjawiska zniekształcenia przestrzeni przez masę. Masa powoduje "wgłębienie" w czasoprzestrzeni, co błędnie tłumaczy się tym że wymiary przestrzenne, i czas ulegają zakrzywieniu ale jak już wspominałem tu na blogu, czas nie może mieć nic wspólnego z przestrzenią (bo to tak jakby czas trwania związku wiązać z metrażem mieszkania) ani też nie ulegają one żadnemu ugięciu a czas jest tylko iluzją umysłu.  To powiązanie słowotwórcze powstało na bazie opóźnienia fali świetlnej docierającej z dalekich obiektów kosmosu oraz na potrzeby wizualizacji jak na rycinie poniżej. Nic ponadto. Jeśli rzeczywiście masy miałyby się przyciągać to musiałoby to działać zarówno w makro jak i mikroświecie. Mam tu na myśli to że jeśli przyciągają się same z siebie bez pośredniczącego czynnika ciała niebieskie to także powinny przyciągać się pojedyncze atomy. 





Grawitację przedstawia się w formie wirującego leja na obrazie 2D a dokładnego opisu zjawiska 
w trójwymiarowym zobrazowaniu brak. Fizyka NIE MA precyzyjnej teorii, która by ją wytłumaczyła.



Poza właściwym opisem czyli teorią, problemem jest też dokładność pomiaru stałej grawitacyjnej.
Stała grawitacji (G) to stała fizyczna służąca do opisu pola grawitacyjnego. 
Jako pierwszy wyznaczył ją Henry Cavendish w 1798 roku, używając wagi skręceń do mierzenia siły przyciągania pomiędzy dwiema parami kul o znanych masach i odległościachCavendish nie wyznaczył bezpośrednio wartości stałej grawitacyjnej, ale obliczył średnią gęstość Ziemi. Podczas eksperymentu, w wyniku przyciągania grawitacyjnego drut zaczął się skręcać. Stałą G określono na podstawie pomiaru skrętu druta. Mam jednak zastrzeżenia co do poprawności tego eksperymentu. Moim zdaniem nie wyklucza on sił elektrostatycznych i siły bezwładności. 








Stała grawitacyjna jest jedną z najmniej dokładnie znanych stałych fizycznych i jest bardzo mała, co oznacza, że siła grawitacji jest bardzo słaba w porównaniu z innymi siłami fundamentalnymi. Grawitacja jest zauważalna tylko dla bardzo dużych ciał, takich jak planety czy gwiazdy. Jest uważana za stałą fundamentalną, czyli taką, która nie zależy od żadnych innych wielkości fizycznych i nie zmienia się w czasie i przestrzeni.
Jednak gdy w 2001 r. przeprowadzono eksperyment, podczas którego rutynowo sprawdzano wartość stałej grawitacji, której pomiar dokonywany jest systematycznie raz na kilka lub kilkanaście lat, odkryto że uległa zmianie. Różnica w stosunku do dokonywanych wcześniej pomiarów jest znacząca. Stała grawitacji G z punktu widzenia fizyki ma niebagatelne znaczenie, a jej zmienność zburzyłaby wiele dotychczasowych teorii kosmologicznych.  

W ostatnim badaniu, przeprowadzonym przez przedstawicieli Międzynarodowego Biura Miar i Wag oraz Uniwersytetu Birmingham, wykazano, że stała G jest w tej chwili o 240 części milionowych większa niż miało to miejsce podczas poprzedniego oficjalnego pomiaru, dokonanego w 2010 roku, które miały miejsce w laboratorium Jamesa Fallera na Uniwersytecie Kolorado i bardzo zbliżona do pomiaru dokonanego w 2001 roku. 
 (tj. 0.000240). Najnowsze wyniki różnią się od tych z 2001 i 2010 roku o  21 ppm. 
Jakby siła grawitacji raz to wzrastała a kiedy indziej spadała.
"Jeśli stała G uległaby zmianie nawet o tę niewielką wartość, to można by wówczas oczekiwać, że jest ona zależna od nowej siły" - powiedział Tony Padilla, cytowany przez "New Scientist" kosmolog z Uniwersytetu Nottingham.
Każdy kolejny pomiar dawał inny wynik jednak, żadne z tych badań nie dało przekonujących dowodów na zmienność stałej grawitacyjnej i wszystkie uzyskane wyniki są w granicach błędów pomiarowych.  Dlatego też obecnie PRZYJMUJE SIĘ, że stała grawitacyjna jest zawsze taka sama.
Wartość stałej grawitacyjnej:

gdzie nawias oznacza niepewność standardową ostatnich cyfr (0,022 proc.). 
Przeprowadzając pomiar siły grawitacji często przyjmuje się uogólnienie w którym nie bierze się pod uwagę miejsca pomiaru. Jest to założenie błędne, gdyż powierzchnia naszej planety nie jest idealnie sferyczna ani tym bardziej jednakowo gęsta w przekroju. Wartości siły grawitacji zmieniają się w zależności od szerokości geograficznej, z którą wiąże się siła odśrodkowa pola elektromagnetycznego Ziemi, która w pobliżu równika siłę grawitacji osłabia a w pobliżu biegunów nieco wzmacnia ruchem pola elektromagnetycznego. Znaczenie ma także przewodność warstw skalnych, czyli na przykład na Mount Everest siła grawitacji powinna być mniejsza niż nad brzegami Morza Martwego.
Aby lepiej ocenić te wahania grawitacji, międzynarodowy zespół inżynierów i naukowców opracował misję GRACE. 
Misja GRACE, rozpoczęta w marcu 2002 roku jako wspólne przedsięwzięcie NASA i Niemieckiego Centrum Lotnictwa i Kosmonautyki opiera się na dwóch identycznych satelitach, z których każdy ma wielkość samochodu. Gdy satelity przemieszczają się jeden za drugim w odległości około 220 kilometrów (137 mil), mikrofalowy system pomiaru odległości monitoruje odległość między nimi z dokładnością do mikrona – mniejszą niż czerwona krwinka. Naukowcy mogą mapować grawitację w dowolnym miejscu na powierzchni Ziemi, mierząc niewielkie zmiany odległości między dwoma satelitami, gdy każdy z nich przyspiesza i zwalnia pod wpływem siły grawitacji.
GRACE co miesiąc dostarcza mapy, które są co najmniej 100 razy dokładniejsze niż poprzednie mapy, szczegółowo obrazując zmiany w polu grawitacyjnym Ziemi. 
„Klasyczna idea grawitacji jako czegoś, co mierzy się raz, nie jest już akceptowana. Grawitacja to element, który naukowcy muszą nadal monitorować” – powiedział Byron Tapley, dyrektor Centrum Badań Kosmicznych i główny badacz misji GRACE.
Skonstruowano mapy grawitacyjne, wykorzystując połączenie pomiarów lądowych, rejestrów
statków, a ostatnio także teledetekcji.  W efekcie powstania mapy wskazano miejsca o największej różnicy wielkości siły grawitacji. Najmniejszą wartość przyspieszenia ziemskiego wykazano na szczycie Huascaran w Andach Peruwiańskich, natomiast największą na powierzchni Oceanu Arktycznego. Efekt tego badania był dla naukowców oczywiście pewnym zaskoczeniem. Jest to szczyt położony w masywie górskim odległym na południe od równika o prawie 1000 kilometrów. Jednak wzrost wartości siły grawitacji jest tutaj większy od jej niwelacji wynikającej z wysokości nad poziomem oceanu czy też miejscowych anomalii. Satelity wykorzystane w badaniach siły grawitacji wyposażone zostały w wysokoczułe akcelerometry, za pomocą których zostały odnotowane zmiany wielkości pola grawitacyjnego. Jednak ich dokładność wynosiła kilka kilometrów, co nie było zadowalające. Pomiary satelitarne skonfrontowano więc z danymi opisującymi lokalne różnice wysokości terenu. Dzięki temu wyniki zdecydowanie poprawiły się







Kolor niebieski oznacza najsłabsze pole grawitacyjne a czerwony najsilniejsze.


Ponieważ naukowcy nie obserwują bezpośrednio sił grawitacyjnych, mapują grawitację Ziemi za pomocą modelu matematycznego opisującego wyimaginowaną powierzchnię sferyczną zwaną geoidą. Geoida przedstawia oceany jako gładkie, ciągłe powierzchnie, na które nie wpływają pływy, wiatry ani prądy. Tworzy ona lokalnie poziomą powierzchnię, względem której naukowcy mogą mierzyć siłę przyciągania grawitacyjnego skierowanego w dół.
Grawitacja jest określana przez masę danego materiału, więc im większa masa obiektu, tym silniejsze jest jego przyciąganie grawitacyjne. Na przykład granit jest bardzo gęstym materiałem o dużej masie, więc będzie wywierał większą siłę grawitacji niż ta sama objętość materiału o mniejszej gęstości, takiego jak woda. Masa Ziemi jest rozłożona pomiędzy różnymi formami terenu i elementami krajobrazu – takimi jak pasma górskie, oceany i rowy głębinowe – które mają różną masę, co tworzy nierównomierne pole grawitacyjne. Analogiczna sytuacja jak z maskonami na Księżycu ale o wiele mniejszym odczuwalnym skutku.
Jednak nie ma co się dziwić że jeśli przyjęto błędne założenia teoretyczne, wychodzą potem nieprecyzyjne pomiary. Możemy tak błądzić dookoła za pomocą matematycznych domysłów zwanych potem teoriami a i tak nie możemy być niczego pewni jeśli podczas wyprowadzania dowodu przyjęto błędne założenia. Naturę przestrzeni kosmicznej można jednak zrozumieć o wiele prościej przy użyciu logiki i wyobraźni i jest to najprostszy sposób. Jeśli potrafisz z uwagą obserwować naturę, wystarczy tylko garść pewnych danych, logika i wyobraźnia. Lecz nie sama tylko wyobraźnia. Musi być WYOBRAŹNIA I LOGIKA. Analogicznie jakby pisać teksty bez znajomości ortografii znając wygląd słów poprzez czytanie dużej ilości książek i tak samo jak zrozumieć Boga bez pomocy doktryn religijnych poprzez filozofię. 
 Wszelkim podskakiwaczom pod NAUKĘ  brakuje spójności w myśleniu lub ewentualnie powtórzą jakieś wyuczone formułki lecz wspomagają te "argumenty" kompletnym brakiem kultury i poszanowania rozmówcy. Na pytanie jak działa grawitacja płaskoziemcy odpowiadają "grawitacja to ciśnienie" ale ciśnienie czego? Z kolei opętani naukowo mówią "dwie masy się przyciągają" ale w jaki sposób?? . To ciągle nie jest wyjaśnienie procesu! To jest ledwo nieudolna próba opisu tego procesu. Wskazanie kierunku majaczącego gdzieś w pobliżu prawdy nie jest jej wyjaśnieniem!
Wszelkie zdobyte tytuły (przecież je też nadali zwykli omylni ludzie) nie obligują nikogo do zamykania pozostałym ludziom ust i umysłów. Właśnie korzystając z prawa do wolności popełniam tu co krok "bluźnierstwo" wobec zarówno nauki jak i kościoła. Obu tych kościołów bo w imię wolności póki nikogo nie krzywdzę tym co robię, nie muszę się niczyją opinią w innych sprawach przejmować.
Stosując samą tylko teorię fizyki można łatwo wykazać że posiada wiele błędów. 
Porównajmy siłę grawitacji pomiędzy Ziemią a Księżycem  do siły grawitacji między Słońcem a Ziemią:
Każde dwa ciała o masach m1 i m2 przyciągają się wzajemnie siłą grawitacji F, która jest wprost proporcjonalna do iloczynu ich mas i odwrotnie proporcjonalna do kwadratu odległości między nimi.
Czyli między dowolną parą ciał posiadających masy pojawia się siła przyciągająca, która działa na linii łączącej ich środki mas, a jej wartość rośnie z iloczynem ich mas i maleje z kwadratem odległości.
Matematycznie:







gdzie G to stała grawitacji, a r to odległość między ciałami.

G Ziemi  - 3,986004418(8)×1014
m1- masa Ziemi -około 5.9 x 10^24 kg
m2- masa Księżyca -około 7.3 x 10^22 kg
r - odległość między środkami Ziemi i Księżyca średnio około 384 400 km, czyli 3.844 x 10^8 m.
Podstawiając te wartości do wzoru, otrzymujemy w przybliżeniu:
F Ziemi ≈ 1.98 x 10^20 N

G Słońca - 1,32712440018(9)×1020
m1 - masa  Słońca - 1,9 ×10^30 kg
m2 - masa  Ziemi -około 5.9 x 10^24 kg
r - odległość między środkami Słońca i Ziemi średnio 150 000 000 km, czyli 1500000.00 x 10^8 m
Podstawiając te wartości do wzoru, otrzymujemy w przybliżeniu:
F Słońca ≈  3.53 x 10^22 N.

Pytanie:
Dlaczego skoro siła grawitacji słonecznej jest większa od ziemskiej, nie wyrwie Księżyca z orbity okołoziemskiej w momencie gdy znajduje się on pomiędzy Ziemią a Słońcem? Dlatego że te wzory mają się nijak do faktycznych zjawisk i ich proporcji w naturze. Za pomocą tego wzoru siła grawitacji jest obliczona dla niewielkiej wysokości ponad powierzchnią danego ciała niebieskiego a w innym miejscu jest już dużo słabsza. Dlatego też wszelkie wzory w przypadku przestrzeni kosmicznej mijają się z celem ponieważ jest tam zbyt wiele zmiennych. Nie dwie, nie trzy tak jak we wzorze Newtona czy Einsteina. Wzory mogą dotyczyć jedynie technologii, nie natury.

Wracając do tematu pochodzenia grawitacji należałoby na wstępie rozróżnić prawdziwe fizyczne podstawy działania natury:

- przestrzeń nie może być pusta, musi być wypełniona substancją zwana przez starych fizyków sprzed 1887 roku eterem,
- pole grawitacyjne ciał niebieskich którego skutkiem jest ruch zwany grawitacją nie może reagować z przestrzenią nie zawierającą innego łącznika niż wpływający zarówno na przestrzeń jak i na materię,
pole elektrostatyczne to dwojakie zróżnicowanie plazmy pod względem biegunowości ładunku elektrycznego,
- pole elektromagnetyczne to ruch otoczenia w pobliżu ciała niebieskiego lub innego materiału przewodzącego prąd elektryczny, pole to może być stałe i zmienne,
- fala elektromagnetyczna to przemienny ruch eteru : radiowe ”światło„ pulsarów lub sztuczna fala techniczna, światło, ciepło,
- prąd elektryczny to przepływ eteru w przewodniku, 
- wyładowanie elektryczne to przepływ eteru między przewodnikami rozdzielonymi izolatorem,

To wszystkie stany i oddziaływania w przestrzeni kosmicznej. Wszystkie te zjawiska powstają z powodu prostej różnicy ciśnień składnika przestrzeni zwanego dawniej eterem, wywołanej ruchem. Są w istocie odmianą charakteru tego samego zjawiska i nie należy rozpatrywać ich oddzielnie. To wyłącznie różnica ciśnień eteru powoduje każde zjawisko fizyczne napędzające przemiany wszystkich energii i procesy fizyczne. Także zjawiska i procesy fizyczne, chemiczne i biologiczne objawiające się w materii są spowodowane tym samym i jedynym istniejącym we Wszechświecie składnikiem.

Nigdy nie wyjaśnione precyzyjnie przez naukę zjawisko grawitacji, to nie jest magiczna siła z domniemanego innego wymiaru jak opisuje to przykładowo profesor Jan Pająk, ani też nie jest to fala grawitacyjna jak założyli naukowcy na podstawie błędnie zaprojektowanych eksperymentów. 

Wszystko co dotyczy naszej rzeczywistości dzieje się tu i teraz w TEJ właśnie a nie innej- wielowymiarowej czy jeszcze jakiejś domniemanej przestrzeni bez żadnych zbędnych multiwersów. NALEŻY TO WSZYSTKO  ODRZUCIĆ A BĘDZIE PROŚCIEJ ZROZUMIEĆ. 
Bo pomyślmy... po co natura miałaby równolegle upakowywać jakąś kolejną przestrzeń i komplikować sobie funkcjonowanie skoro obecnej przestrzeni ma pod dostatkiem a do tego głównie zionie ona pustką?? To z powodu matematyzacji i wirtualizacji fizyki nastąpiły błędne wnioski o tym że mogą obok siebie istnieć równoległe rzeczywistości. Ale gdyby w fizyce pozostał eter nie doszło by do tej paranoi.  fizycy zajmują się czczymi dywagacjami o napędach nadprzestrzennych czy teleportacji a skutkiem społecznym przemiany fizyki w fantastykę naukową jest nowy trend gdzie używa się tych pseudonaukowych formuł dla nadania wartości nowoczesnej pseudo-ezoteryce bawiącej się w siódme wymiary czy tam gęstości... Najpierw proponuję załatwić te możliwości które są najbardziej realne jak fizyczny prosty transport międzyplanetarny a dalej międzygwiezdny.

Więc tak najogólniej grawitacja jest to siła wypychająca z przestrzeni materię. 
To jest siła powstająca z powodu mniejszego ciśnienia eteru w pobliżu takich zjawisk jak czarne dziury czyli centra galaktyk spiralnych posiadających silne pole elektromagnetyczne oraz obiektów materialnych- ciał niebieskich jak kwazary, gwiazdy, planety, księżyce i planetoidy ze  słabym polem e. m. lub polem elektrostatycznym.

Eter jest to substancja z której powstają absolutnie wszystkie siły i oddziaływania we Wszechświecie. Nie istnieje nigdzie w atomach i poza nimi rzekoma pustka wolna od tej substancji. Wszystkie materialne obiekty kosmiczne bez względu czy są to ciała stałe, ciecze, gazy czy też plazma, wszystkie one podlegają zjawisku grawitacji. Grawitacja jest to ruch pozornie kwantowego, niewidocznego i nie rejestrowalnego płynu będącego dosłownie budulcem czy też wypełniaczem przestrzeni a w konsekwencji po rozprężeniu i rozgrzaniu w wyniku spinu w elektrycznych włóknach plazmowych, także budulcem materii i nośnikiem energii.

Przestrzeń wypełniona eterem jest GĘSTSZA niż materia zbudowana z pól elektromagnetycznych atomowych będących jak pumeks dla wody.


Materia w pobliżu ciał niebieskich tym szybciej jest wypychana z eteru im bardziej spada ciśnienie eteru w stronę centrum pola elektromagnetycznego będącego co do zasady czarną dziurą o różnej intensywności.
Obracające się ciało niebieskie- planeta jest swoistą elektro-pompą wirową przetłaczającą "przestrzeń fotonową" przez swoje materialne sieci atomowe analogicznie jak czarna dziura choć ona nie posiada własnej masy. Część tego pola którego "linie sił" nie ulegają zamknięciu w stronę biegunów, jest tracona ponieważ nie bierze dalej udziału w dookólnym toroidalnym ruchu a "znika" wbudowując się w otwartą przestrzeń wzdłuż płaszczyzny równika i biegunów. 

W istocie wszystkie wymienione powyżej oddziaływania są w jakimś stopniu obecne gdy w obecności materii wystąpi chociaż jedno z nich ponieważ są nierozerwalnie ze sobą związane przez eter będący ich twornikiem. Stąd technologicznie również możemy wpływać wzmocnieniem wybranego oddziaływania na pozostałe z nich.

Materia na poziomie atomu sama w sobie jest wyłącznie zbiorem wirujących pól elektromagnetycznych - wielokierunkowo ale w uporządkowany harmonijny sposób rozmieszczonych fotonowych wirów zwanych potocznie orbitalami a kojarzonych BŁĘDNIE ze "spacerującymi" w nich pojedynczymi lub sparowanymi elektronami o czym pisałem w poście na temat atomu. Strukturalnie materia mimo że różni się od eteru wyższym poziomem jej rozprężenia wywołanym wirowaniem zawartych w strukturze atomowej elektromagnetycznych żyroskopów jąder i orbitali atomowych powodujących w centrum tych wirów czarne mikro-dziury (czyli wirujący eter posiada niższe ciśnienie niż surowy nieruchomy eter) jest zbudowana z tej samej niepodzielnej bez-cząsteczkowej substancji. Czarna dziura jako osobliwość wywołująca grawitację jest w tym świetle szczególnym bo zmaksymalizowanym wirem elektromagnetycznym podobnym strukturą i mechaniką do pojedynczego orbitala atomowego. Więc co tworzy masę? Nie jest to bozon Higgsa - jakaś żelazna kulka ukryta na dnie materii, nie wiedzieć czemu oddelegowana wg naukowców przez Universum do tej czarnej roboty. To tak nie działa.. zderzacze to zmarnowane lub co najmniej przeinwestowane pieniądze.

Jedyną masą jaką mamy tu do dyspozycji jest bezwładność "płynu" fotonotwórczego obecnego pod ciśnieniem w przestrzeni kosmicznej albo jego materialna forma uwięziona w jądrach i na orbitalach atomowych za pomocą złożonego systemu wirów pól elektromagnetycznych jakimi są w istocie atomy. Przyspieszenie podczas jazdy samochodem co wyraźnie da się odczuć podczas jazdy na zakręcie, tworzy dodatkową jeszcze większą masę niż pojazd / obiekt pozostający w bezruchu lub ruchu prostoliniowym, tylko dlatego że materia wraz ze wzrostem prędkości pojazdu przyspiesza coraz większą ilość wspomnianej substancji przestrzennej zawartą w atomach, co w krytycznym momencie sprawia że obiekt porusza się razem z całą zawartością wolnego eteru wewnątrz poruszającego się obiektu! Tak jakby nie poruszała się tylko owa przez naukę deklarowana 1 % -owa siatka materii (choć nie jest 1 % -owa), a wraz z nią dodatkowo całe 99 % rzekomej pustki a faktycznie eterycznego budulca przestrzeni którego to nauka nie potrafi uchwycić z powodu technicznej niemierzalności eteru nie będącego w ruchu wirowym orbitali i jądra atomu. Analogicznie rzecz ma się w przypadku mechanicznego żyroskopu którego idealną wersją byłaby cała masa umieszczona na obwodzie. Choć maszyny elektromagnetyczne obcych posługujących się eterem do przepływu pola elektromagnetycznego przez obiekt, pozwalają na całkowite zniesienie masy, pomimo przekroczenia wielokrotności prędkości fali świetlnej która jest magiczną barierą rzekomo nie do przekroczenia spędzającą sen z powiek Einsteina. Wszystko przez zbędne powiązanie przestrzeni z fiducjarną jednostką– czasem, który w naturze nie istnieje. Jest on po prostu iluzją umysłu.

Dodatkowo maszyna indukująca energię elektryczną z przestrzeni, pod wpływem własnego ruchu jako twornika, pozwala zgodnie z prawem Faradaya w miarę wzrostu prędkości indukować jeszcze więcej energii. To tak jakby wydajność a więc i moc takiej maszyny zwiększała się wraz z jej prędkością. Im szybciej leci pojazd- induktor, przecinający eter... tym szybciej lecieć może... Lawinowa indukcja plus super-przewodniki to jest klucz do lekkości całej konstrukcji pozbawionej zbiorników paliwa o wręcz bajecznych maksymalnych prędkościach. Maszyna jest tylko przetwornikiem energii potencjalnej eteru obecnej wokół pojazdu. Wniosek jest taki że jeśli grawitacja ma wpływ na masę i prędkość to masa i prędkość musi mieć wpływ na wysokość grawitacji ponieważ nie może wpływać jedno na drugie jeśli nie ma wspólnego łącznika. Grawitacja ze względu na kierunek ruchu zawsze dąży z większego ciśnienia do mniejszego. Jest to skutek obecności masy i pola elektromagnetycznego czyli ruchu substancji przestrzennej wkoło obiektu. Wobec tego musi występować niedomiar ciśnienia w obiektach materialnych względem przestrzeni który wywołuje ruch i strumień cząsteczek pola grawitacji do centrum danego obiektu. Ruch w stronę dodatniego pola elektrostatycznego w naturze nie istnieje i jedynie przestrzeń kosmiczna posiada potencjał najbardziej ujemny a pole elektromagnetyczne pojawiające się wokoło ciał niebieskich wytwarza niewielkie podciśnienie wyzwalające grawitację. W naturze nie ma takiego stanu, jak ładunek ujemny, są tylko wyładowania, nie ma ujemnie naładowanych substancji, materiałów i nie ma na to dowodu. Jednak nie znamy źródła ciśnienia dostarczanego "do przestrzeni" która ten potencjał tworzy a bez możliwości wykonania lotów intergalaktycznych nie ma sensu się wdawać w dyskusje na temat

–jak wielki jest Wszechświat?

–jeśli jest gdzieś kres przestrzeni kosmicznej to co jest poza nim?

Jeśli ktoś zasugeruje mi istnienie wieloświatów w tej samej przestrzeni, równie dobrze mogę uznać to za ten sam Wszechświat bo zwrot "wszech"- znaczy wszystko i bez sensu się nad tym rozdrabniać. Lepiej skupić się na konkretach jak oswojenie zjawiska grawitacji i antygrawitacji zamiast czczych dywagacjach.

Ładowanie i rozładowywanie są antynomiami jak wdech i wydech, ponieważ napełnianie i opróżnianie lub sprężanie i rozprężanie są wzajemnymi i odwiecznymi warunkami zasadniczymi natury. Wyłącznie jakaś nieznana nam siła, częstotliwość, ruch którego źródło początkowe nie jest znane, tworząc różnicę ciśnień, wyzwala wszelkie inne pola, wyładowania, promieniowania czy fale. Materia strukturalnie jest to "skondensowana" przestrzeń która poprzez "wirową" konstrukcję zbudowaną z wiązań atomowych powiązanych ruchem eteru jako polem elektromagnetycznym przez co nie traci swoich własności. "Sieciowa" konstrukcja materii jest zatopiona w materio-gennej przestrzeni.
zjawisk elektrycznych.

Przestrzeń zapewnia zjawisko grawitacji dla "ciał niebieskich" poprzez stałe uzupełnienie "niedo-ciśnienia" panującego w miejscu tworzenia pola elektromagnetycznego, odśrodkowym wyrzutem eteru w płaszczyźnie połączenia dwóch dipoli pola elektromagnetycznego ciał niebieskich i... oczywiście maszyn.

Dygresja: maszyny zawsze będą tylko naśladowały naturę, mniej lub bardziej skutecznie wzmacniając efekty w zależności od użytych materiałów. Człowiek nie może technologią obejść lub przeskoczyć zjawisk natury. Prąd elektryczny jest wysoce naturalnym i ukrytym fundamentalnym zjawiskiem ale jest on i tak TYLKO różnicą ciśnienia które jest MECHANICZNYM a dokładniej mikro-mechanicznym zjawiskiem natury choć obecnym na gigantycznych odległościach. Jego wartość skuteczną aby dowieść jego obecności należałoby mierzyć w bardzo odległych punktach przestrzeni. Lecz poziom napięcia mógłby zniszczyć urządzenie pomiarowe.

Aby wytworzyć grawitację na pokładzie pojazdu kosmicznego trzeba wytworzyć silny punktowy w porównaniu z ciałami niebieskimi, sztuczny efekt maszynowego pola elektromagnetycznego. Aby wytworzyć efekt maskowania obiektu w polu widzenia należy z kolei wytworzyć efekt jaki zachodzi w centrum galaktyki, wzmacniając prędkość przepływu fotonów pola elektromagnetycznego do tego stopnia że zaczynamy wywoływać prędkością cząsteczek tego pola efekt rozpraszania fotonów fali świetlnej obrazujących dany obiekt. Dla doprecyzowania tunele czasoprzestrzenne, prędkości pod czy nadprzestrzenne i związane z tym napędy jak np Alcubiera nie istniały i nigdy nie zaistnieją tak samo jak rzekome wieloświaty. Powód dla którego tak uważam jest prosty. Zawsze patrz na to co jest potrzebne naturze- nie Tobie. Jeśli natura czegoś nie potrzebuje, nie uda się tego zjawiska uruchomić czy wytworzyć nikomu. Na co naturze skoki w tunelach czasowych? Gdzie niby ma się ona spieszyć i co ma tam skakać? Kto i w jaki sposób ma tam skakać? Jedyne co można zdziałać dla transportu astronautycznego to analogicznie to samo co dokonaliśmy dla transportu aeronautycznego lub argonautycznego od którego cały proces się zaczął. Hydrociecz, Aerogaz i Astrofluid. Trzy środowiska podróży. Każde środowisko dla innych prędkości. Pierwsze dwa pokonywane mechanicznie, ostatnie elektromechanicznie. Wszystko co możemy zrobić to pokonać dzielącą galaktyki i ich gromady przestrzeń. Gdyby nauka nie była samooszustwem cywilizacji ludzkiej z chęci zysku, dawno byśmy tam byli.

Jeśli naukowcy chcą odpowiedzieć na pytanie jak powstała przestrzeń i materia to proszę najpierw wyjaśnić skąd wziął się pierwszy ruch w jedynym prawdziwie 100 % inercyjnym układzie ZAMKNIĘTYM, jakim jest cały Wszechświat. Twierdzę tak na podstawie domyślnego stałego ciśnienia pomiędzy eterem–fotonami budującymi przestrzeń, warunkując stałe w swoich wartościach, równomierne w całej przestrzeni, działanie pola elektromagnetycznego, światła i grawitacji.

Rozpatrując Wszechświat jako układ inercyjny - energię można wytwarzać w każdym jego punkcie bez dostarczania jej z zewnątrz, z każdego dowolnie wybranego miejsca. Każde ciało niebieskie jest potencjalną ”motopompą„ dla pola "elektro-magneto-grawitacyjnego". Sposób powstawania grawitacji świetnie pokazują nam czarne dziury nierozerwalnie związane z galaktykami jako tarczami indukcyjnymi dla indukcji ich pola elektromagnetycznego które wywołuje grawitację jako uzupełnienie ciśnienia w tym polu. Centrum silnego pola elektromagnetycznego galaktyki "wybudza" z "przestrzennego uśpienia„ eter – fotony wyrzucając go w przestrzeń w obszarze w pobliżu płaszczyzny wiru co powoduje opadanie skrętnego wiru pola elektromagnetycznego i płynne zastępowanie w obszarze biegunów.

Każde pole magnetyczne jest dwu-torusowe w swej istocie mimo że na pierwszy rzut oka takim się nie wydaje. Prąd elektryczny (fotony) płynący wewnątrz ciał niebieskich jest najbardziej przyspieszony dokładnie w osi wirowania pola magnetycznego i jak każdy strumień prądu elektrycznego bez względu na to czy przepływa przez materialny przewodnik czy izolator (a przepływa przez każdy materiał i tylko charakterystyczna dla danego materiału rezystancja go ogranicza), jest to ruch postępujący-skrętny, akcelerujący najsilniej pole magnetyczne w centrum płaszczyzny styku obu toroidalnych połówek pola, co wystarcza dla wytworzenia siły kontrującej grawitację na orbicie geostacjonarnej. Właśnie z tego powodu w czarnych dziurach - największych wirach powstałych z obrotu pól magnetycznych, obecnych w galaktykach spiralnych i kwazarach, nawet światło ma problemy z zachowaniem swoich właściwości. Z tej przyczyny w osi wirowania każdej galaktyki spiralnej zwanej czarną dziurą, nie zobaczymy światła ponieważ siła pola elektromagnetycznego galaktyki tworzy tak wielki ciąg grawitacji jako bardzo silny ruch postępowy do wnętrza tornado-podobnego wiru czarnej dziury, że płyn przestrzenny zwany eterem, nie jest w stanie przekazać tych drgań na zewnątrz centrum wiru galaktyki. Widzimy to jako czarny wlot i wylot z wiru w centrum galaktyki. To nie jest kula powtarzam tylko wir elektromagnetyczny.

Galaktyki spiralne z immanentnymi czarnymi dziurami mimo że nie mają zgromadzonej masy w postaci kuli jak planety czy gwiazdy, prąd przebiegających przez nie włókien plazmowych wystarcza dla indukcji o wiele mocniejszego pola elektromagnetycznego a w efekcie znacznego spadku ciśnienia eteru w ścisłym centrum, wytworzenia bardzo silnego grawitacyjnego efektu. Galaktyki są formą elektromagnetycznych żyroskopów które poruszają eter wraz z gwiazdami otoczonych przez eter nieruchomy. Równowaga jest zachowana bez dodawania gigantycznej masy czarnym dziurom gdy obliczano mechanikę czarnej dziury bez uwzględnienia eteru. (Oczywiście nic to nie dało bo niedobór masy i tak pozostał.)

Identyczne pole elektromagnetyczne sterujące zjawiskiem grawitacji i przeciwstawiające się jemu, można wytworzyć technicznie w maszynie antygrawitacyjnej o czym niżej. Elektryczność nigdy nie jest oddzielona od magnetyzmu bo tak samo jak każdą inną energię tworzą ją fotony. Tak samo grawitacja jest szczątkowym energetycznie pochodnym zjawiskiem działania pola elektromagnetycznego. Nawet gdy dane ciało niebieskie nie posiada tak zwanego mierzalnego pola elektromagnetycznego, nie znaczy to że jego przewodność nie wywołuje indukcji jego pola w polu elektromagnetycznym planety - jak księżyc, a także w układach gwiazda- planeta, galaktyka - gwiazda. Przestrzeń kosmiczna to jest elektryczny układ naczyń połączonych. Ten prosty fakt naukowcy muszą sobie wbić do głowy na stałe.

To co nazywano "grawitonami" to również rozpatrując pod kątem cząsteczkowym są fotony. Analogicznie tak samo nie ma czegoś takiego jak podział na ruch elektronów i ruch fotonów jako oddzielnych dwóch zjawisk. To jest to samo zjawisko tyle że przewodniki z powodu ruchu stają się "dziurawe" jak pumeks dla pobudzonych wokół i na ich orbitalach FOTONÓW- nie elektronów. W tym sensie każdy orbital możemy nazwać jak kto woli mono- lub duo-elektronem lecz zbudowanym wyłącznie z wirujących pól fotonów.

Przykładowo nadprzewodnictwo w obwodzie elektrycznym powoduje wyrywanie i porywanie w strumień prądu elektrycznego dodatkowych fotonów z eterycznego otoczenia orbitali atomowych czyli zewsząd gdzie fotony nie biorą udziału w tworzeniu chmury orbitala. Jeśli mrozimy materiał to zmniejsza on ilość ruchomych fotonów w powłoce orbitala pozwalając na ich większy transport w strumieniu prądu. Elektryczny Wszechświat jest logiczną konsekwencją dla szeroko pojętej elektryczności która jak wszyscy wiemy, najbardziej się sprawdza w technologii. Prąd elektryczny nie płynie z prędkością światła a zawsze czeka w przewodzie na wymuszenie ruchu dodatkowo przyłożonych z zewnątrz do obwodu zewnętrznych wolnych fotonów które nie są częścią obwodu elektrycznego, które możemy nazwać równie dobrze nie związanym eterem. Prąd zmienny ”wyrywa„ fotony z orbitali a także porywa je z przestrzeni wokół przewodu która pełni rolę pola elektromagnetycznego, natomiast prąd stały o wiele gorzej sobie radzi tracąc łatwo ciśnienie, nie posiadając też elektromagnetycznego pola wokół , stąd jego wartość ginie już na bardzo krótkich odcinkach. Rozprasza się przez sieciową konstrukcję przewodu który fizycznie jest dosłownie DZIURAWY dla tego rodzaju prądu jak pumeks. Fotony prądu stałego mają gdzie się po drodze na powierzchni obwodu "pogubić". W tym sensie prąd zmienny stawia duży opór strukturze przewodnika i dlatego ”nie wycieka„ –jest mało stratny.

Stałe pole elektromagnetyczne to uporządkowany ruch w kształcie toroidalnej sfery złożonej ze stałego pola "proto-fotonów", jako ruchu "płynu przestrzeni kosmicznej" zapoczątkowane strumieniem indukcji wewnątrz atomowych domen ciał niebieskich, ale nie jest już przestrzennym, nieruchomym płynem grawitacjo-twórczym. Liniowe/ szeregowe spolaryzowanie domen w atomach jak ogniw w baterii, powoduje jednokierunkowy wielokrotnie wzmocniony ruch cząstek w obu torusach pola. Stałe pole elektromagnetyczne wraz ze wzrostem stopniowo wymusza szeregowanie tych domen a proces ten się z czasem lawinowo zapętla. Stałe pole elektromagnetyczne różni się zasadniczo od zmiennego. Nie składem bo to są ciągle dalej fotony a własnościami działania. Zmienne pole magnetyczne o tej samej mocy będzie miało o wiele większy zasięg niż stałe.

Nadmiar fotonów akcelerowanych w płaszczyźnie prostopadłej do osi pola elektromagnetycznego jest wyrzucany w płaszczyźnie tego pola, co w przypadku Ziemi tworzy orbitę geostacjonarną a w przypadku Układu Słonecznego zapewnia stabilność orbit planetarnych. W przypadku galaktyki zapewnia stabilność orbit gwiazd, ale wszystkie gwiazdy które znajdą się daleko poza płaszczyzną galaktyki, wpadają w końcu w wir czarnej dziury z powodu wzrostu masy kasowanej wyrzucającą nadmiar pola elektromagnetycznego płaszczyzną dysku galaktyki póki taki obiekt nie zmieni położenia. Jeśli jednak obiekt wyjdzie z tej płaszczyzny w pobliże czarnej dziury i zbliży się do ścianki wiru, zostaje nagrzewany indukcyjnie i z powrotem przetopiony na plazmę z której powstał podczas skurczu plazmy.




Podsumowując, stałe pole magnetyczne obecne w naturze jest generatorem działania stałego pola grawitacyjnego i jest to w istocie jego pochodna część - ta sama siła. Najważniejsze, i będę to powtarzał aby się utrwaliło, jest to, że wszystkie wymienione tu zjawiska powstają przy wykorzystaniu TYLKO JEDNEGO i jedynego istniejącego budulca którego źródłem jest FIZYCZNA (NIE WIRTUALNA!!) struktura przestrzeni kosmicznej, jako proponowanego tu piątego stanu skupienia - opisanej tu substancji zwanej dawniej ETEREM! Ucieczka nauki w wirtualne wartości i pojęcia nastąpiła z powodu odrzucenia eteru.

Choć moim zdaniem ten stan skupienia powinien stać na pierwszym miejscu, jednak ludzki umysł koncentruje się ze swej natury na czymś bardziej namacalnym.












Animacja obrazująca złożony dookólno-skrośny ruch pojedynczego torusa dwupołówkowego pola magnetycznego. Oczywiście widzimy tu tylko zewnętrzny obrys pola. Faktycznie jednak cała ta ruchoma bryła podlega wieloskrętnemu strumieniowi pola który im bliżej centrum się znajdujemy, tym bardziej przyspiesza ruch eteru- cząstek przestrzeni. W pobliżu równika można też zauważyć że pole magnetyczne ma tak szybki ruch cząstek iż "znosi" on delikatnie masę obiektów a więc hamuje doziemny ruch cząstek strumienia grawitacyjnego w pasie równikowym. Kto był np w Ekwadorze ten wie o czym mówię.




Każdy materiał / pierwiastek chemiczny jest w jakimś sensie przewodnikiem. Także kształt kuli można rozpatrywać jako kawałek przewodnika elektrycznego. Z tym że indukować się w nim będą nie ukierunkowane prądy błądzące/ zwarciowe (w zależności od rezystancji podłoża) tak jak ma to miejsce na powierzchniach gwiazd, które pod kątem elektrycznym są naturalną elektrodą lampy plazmowej z metalową powłoką zewnętrzną. Czyli każde ciało niebieskie w minimalny sposób jak przykładowo nasz Księżyc, czy w sposób znaczny jak Jowisz, po prostu wprawia w ruch za pomocą eteru dostępną pobliską przestrzeń. Ruch jest tym intensywniejszy im bliżej centrum tego pola go rozpatrujemy co wystarcza aby przez stałe wzbudzenie polem E.M. przenikającym materię, wywołać mechaniczną siłę ściągającą ku sobie przykładowe obiekty kosmiczne do danego ciała niebieskiego lub też pojazdu gdy tą siłę się oczywiście zintensyfikuje parametrycznie wokół tego pojazdu. Trzeba zauważyć że grawitacja wzmaga się wraz z obecnością i wzrostem pola magnetycznego. Oto przykład błędnego rozumowania gdzie tłumaczy się soczewkowanie grawitacyjne pofalowaniem nieokreślonej strukturalnie przestrzeni, dorzucając jednorożce z ciemnej materii, zamiast domyślić się że coś musi tą przestrzeń szczelnie wypełniać. Dwie masy NIE PRZYCIĄGAJĄ SIĘ bezpośrednio. Podciśnienie powstające w centrum każdej masy w wyniku wyrzutu pola magnetycznego, najsilniejszego w centralnie położonej płaszczyźnie wyznaczanej osią jego do-zewnętrznego ruchu wirowego, przyciąga obecne w przestrzeni jako jej strukturalny budulec- rzekome grawitony, które wcale nie tworzą fal grawitacyjnych. Pole magnetyczne w naturze jest wyłącznie stałe i MUSI TAKIE BYĆ aby grawitacja (również stała siła) działała jednokierunkowo. Gdyby grawitacja była falą to zatrzymywałaby ciała nieruchomo w stałym miejscu w takt częstotliwości tego pola przykładowo pomiędzy dwoma obiektami o tej samej sile. Szkoda że nie podali częstotliwości tych rzekomych fal skoro je zmierzyli. Oczywiście to była ironia.... Automatycznie wykrycie fal grawitacyjnych (z zasady fale, obojętnie jakie by nie były, są WYŁĄCZNIE zmienne) jest po prostu pomyłką. Ale to tak celem wyjaśnienia. Gdy każda masa przyciąga te grawitony (dobra nazwa choć wiemy że chodzi tu po prostu o eter) w kierunku swojego środka ciężkości jest to akcja trójstronna.

Przypuśćmy że mamy dwa ciała niebieskie wytwarzające pole grawitacyjne. Środek ciężkości jednej masy wytwarza niewielkie podciśnienie w otoczeniu ciała niebieskiego jako uzupełnienie ilościowe cząstek wyrzuconych w równik lub bieguny dla realizacji pola magnetycznego, pociągając za sobą cząstki, nazwijmy modnie "kwantami pola grawitacyjnego" (tak jak poważnie to brzmi tak jest to niepotrzebnie niezrozumiałe) obecne w dalszej przestrzeni, za którymi znajdują się cząstki przyciągane już bardziej przez przeciwny środek ciężkości czyli drugie ciało niebieskie.

Przyciąganie pomiędzy dwoma ciałami niebieskimi działa w ten sposób, że stan w pobliżu powierzchni pierwszego ciała możemy opisać jako „niedobór ciśnienia eteru” następnie w połowie odległości pomiędzy dwiema masami eter zanim zmniejszy się odległość ciał, znajduje się w równowadze jako chwilowo jeszcze - nieruchomy "łącznik” aby zacząć z powrotem funkcjonować jako „niedomiar ciśnienia" w pobliżu powierzchni drugiego ciała; minus - plus - minus. W przypadku gdy interakcji podlega tylko jedno ciało niebieskie z wyraźnym polem magnetycznym i obiekt bez pola magnetycznego jest astronautą, wtedy jest on przyciągany do powierzchni planety będąc w jednostronnym ruchu strumienia płynu/pola grawitacyjnego: minus- plus. Jednak gdy jest to ciało niebieskie praktycznie bez pola magnetycznego jak Księżyc, siła przyciągania będzie równie szczątkowa jak pole magnetyczne: plus - plus.






Graficzny rozkład ”linii sił„ pola grawitacyjnego pomiędzy Ziemią a Księżycem.
To z tej przyczyny od strony widocznej skierowanej do planety grawitacja będzie nieco słabsza niż na stronie niewidocznej. Większość księżyców jest zawsze skierowana jedną stroną do planety tak jak ziemski Księżyc.



Ciała niebieskie takie jak księżyce, posiadają na powierzchni tak zwane maskony co jest po prostu formą geologiczną o niezerowej przewodności magnetycznej i twornikiem miejscowego mało obszarowego szczątkowego pola magnetycznego co powoduje tunelowanie dla pola grawitacyjnego. Są jednak księżyce jak Io czy Ganimedes które w obecności silnego obejmującego je pola elektromagnetycznego Jowisza generują pole odpowiednio elektrostatyczne i elektromagnetyczne.

Pole elektromagnetyczne będzie obecne wszędzie tam, gdzie jest materia. Również w wirach (bez-masowych) czarnych dziur, jako osiach wirowania galaktyki, gdzie o powstającym strumieniu pola magnetycznego decyduje materia zawarta w całej galaktyce- jest to nierozerwalna całość. Ten skuteczny JEDNOKIERUNKOWY mechanizm wzbudzania pola można zastosować w silnikach antygrawitacyjnych natomiast do zaburzania grawitacyjnego pola zewnętrznego należy zastosować pole zmienne. Maszyny takie jak legendarne "TR 3-B" nie posiadają układu do wytwarzania pola grawitacyjnego na pokładzie. Określiłbym je jako latające mikrofalówki które mogą skutecznie zaburzać swoim mechanizmem funkcje pola grawitacyjnego na zewnątrz pojazdu ale tylko to potrafią. Zatem grawitacja NIE WYSTĘPUJE w tandemie ze zmiennym polem elektromagnetycznym tak jak to ma miejsce w sposób zauważalny bądź śladowy w obecności jakiegokolwiek pola stałego. Jest to po prostu fizycznie niemożliwe. Polem elektromagnetycznym zmiennym możemy za to śmiało i z powodzeniem zaburzać grawitację jako ruch stały. Do uzyskania pola grawitacyjnego na pokładzie statku kosmicznego potrzeba wysokiego napięcia STAŁEGO które wytworzy wzmocnione STAŁE pole magnetyczne. A zatem grawitację można opisać jako drugorzędną, bardziej ukrytą właściwość stałego pola magnetycznego, jako pochodnej elektromagnetycznej "siły przyciągania" znanej z fizyki klasycznej, której po prostu nikt nie zauważył lub może nie chciał zauważyć... Jestem skłonny przyjąć że zawiódł tu jak zwykle ludzki umysł mimo wielu trafnych danych lub... poprzez ich nie uporządkowanie? Dla rozważań w sztuce antygrawitacji można posługiwać się teorią hydrauliki, aerodynamiki oraz mechaniki płynów. Mechanika płynów jest poddziedziną mechaniki ośrodków ciągłych. Z punktu widzenia mechaniki, płyn jest substancją, w której nie występuje ścinanie, dlatego płyn w stanie spoczynku przybiera kształt zawierającego go naczynia. Nie ma żadnej różnicy poza wielkością i elastycznością ośrodka cząsteczek pomiędzy tymi wymienionymi ośrodkami ruchu cząstek. Pole elektromagnetyczne jest według nauki zbudowane z fotonów. Ale nie znaczy to że co jakąś losową odległość w tym polu pałęta się foton. To znaczy że CAŁA PRZESTRZEŃ jest zbudowana z fotonów które w polu elektromagnetycznym są zapętlone w formę wiru jak tornada, huragany, wiry wodne i co tylko znajdziemy w naturze.

Fotony MUSZĄ być ze sobą połączone w formę pola czyli jednolitego zwartego środowiska aby następowała skuteczna błyskawiczna ciągła transmisja pola elektromagnetycznego, światła, ładunku elektrycznego i grawitacji  I NIE MA MOWY O WIRTUALIZACJI BO NIE MIAŁOBY TO WPŁYWU NA REALNĄ FIZYCZNOŚĆ. PRECZ Z WIRTUALIZACJĄ FIZYKI NATURY!!!!

Dosłownie cała sfera każdego pola elektromagnetycznego jest częścią przestrzeni wyłączoną z nieruchomej przestrzeni zewnętrznej. Częścią przestrzeni która całym swoim przekrojem cyklicznie przepompowuje się w zakresie obszaru tego pola. Dopiero teraz należy zacząć myśleć czym jest czarna dziura i co można z tą wiedzą zrobić w technologii.






W płaszczyźnie gdzie na zdjęciu z naniesionym schematem pola magnetycznego widzimy galaktykę, część kwantów – eteru czy "linii pola" nie powraca do torusa wiru. 
Wyrzucone akceleracją, pozostają w im dalszej tym bardziej nieruchomej przestrzeni naokoło ciała niebieskiego i to jest właśnie powodem dla którego działa grawitacja jako uzupełnienie dla stałej objętości tego pola. 


Dlatego też w układzie inercyjnym w skali atomowej, mimo że istnieją tylko dwie uzupełniające się siły- pola magnetycznego i pola grawitacyjnego, nie uwzględniono tego drugiego ze względu na fakt że jest znikomą dla rejestracji siłą choć niewątpliwie w pobliżu materii stale obecną. Myślę że brak pola magnetycznego wykazany w badaniach obiektów układu słonecznego wynika z niedoskonałości przyrządów badawczych. Jednak pole to występuje jako bardzo słabe, wszędzie gdzie rejestrujemy pole grawitacyjne. Problem pomiaru zarówno stałego pola elektromagnetycznego jak grawitacyjnego może wynikać ze zbyt małej prędkości fotonów w ich masowym ruchu względem łatwości rejestracji światła które jest ogólnie drganiem - zakresem fali zmiennej tych fotonów w zasadniczym ruchu miejscowym. Tak jak mało wydajnym jest prąd stały względem zmiennego.
Natomiast wszystkie inne sposoby przekazu energii względem wyżej wymienionych są toporne patrząc pod kątem materiało-chłonności, odporności na warunki biochemiczne, regulacji i zachowania bezpieczeństwa i to powinno być dla nas znakiem że (fundamentalnie) inteligentna natura jest właśnie elektryczna.






Fale grawitacyjne??... Jeszcze nigdzie Ziemianie tyłka nie ruszyliście a twierdzicie pełni pychy że wszystko BEZBŁĘDNIE rozumiecie??




Fala grawitacyjna jest to błąd naukowy w oszacowaniu po pierwsze natury ZJAWISKA, po drugie rodzaju promieniowania pod względem laboratoryjnym. Zakładam że wykryto po prostu efekt w którym zachodzi emisja jakiegoś promieniowania elektromagnetycznego. bo nic w kosmosie nie może się rozejść falą poza falą elektromagnetyczną. Więc to jakaś wierutna bujda musiała być. Niech naukowcy sprawdzą przykładowo, czy nie ma takiego efektu po wybuchu supernowej albo bomby atomowej, kiedy większość materiału rozszczepia się na fotony o różnych częstotliwościach które gdzieś w przestrzeni po wytraceniu energii ruchu, muszą znaleźć swoje miejsce w nowej równowadze. Jako składniki przestrzeni. Podejrzewam że również podczas wybuchu takiej bomby, stwierdzono by w pomiarach obecność takich właśnie rzekomo "grawitacyjnych" fal będących w gruncie elektromagnetycznymi plus domieszka promieniowania z nierozszczepionego do końca materiału bomby.





Na rysunku poniżej widzimy schemat pola grawitacyjnego;




wyrażanego wzorem:







Natomiast niżej widzimy schemat pola elektrycznego:





wyrażonego wzorem:





Ze schematu wynika że pole grawitacyjne jest identyczne z ujemnym polem elektrostatycznym.
Ze wzorów zaś wynika że różnią się minimalnie. Jednostka kilograma [kg] dla pola grawitacyjnego zastąpiona jest w przypadku pola elektrostatycznego kulombem [C]. To wszystko. W Elektrycznym Wszechświecie także kilogram ostatecznie musi być wartością elektro-pochodną.






Mamy więc amper na sekundę lub farad na wolt...


Inaczej mówiąc:


Nie wystąpi brak grawitacji pokładowej tam gdzie jest obecne stałe pole elektromagnetyczne ponieważ iloczyn indukcji tego pola i prędkości obiektu jest bezpośrednim czynnikiem definiującym poziom tej grawitacji 

Tesla, T, nazwa od nazwiska N. Tesli, jest to jednostka indukcji elektromagnetycznej w układzie SI, wyrażająca indukcję jednorodnego pola elektromagnetycznego, w którym na przekrój poprzeczny 1 m² przypada strumień elektromagnetyczny 1 Wb;

1 T = 1 Wb/(1 m)² = 1 kg · s–2 · A–1;

wartość grawitacji G = indukcja elektromagnetyczna B · prędkość obiektu V

G [m/s²] = B [T] · V [m/s]

G = 1 kg · s–2 · A–1 · V

G = B · V


W praktyce będzie to żyroskopowy magnetyczny kondensator, plus induktor wysokiego napięcia. To wszystko co jest istotne aby budować elektryczne maszyny zdolne do zaburzenia pionowego - powolnego bo w naszym przypadku w porównaniu do 2,5 G Jowisza to całe szczęście tylko 1 G - ale masywnego ruchu eteru, zwanego grawitacją i uruchomienia turystycznych lotów kosmicznych oraz taniego osobowego transportu powietrznego.




Przykładowy projekt samowzbudnego siłownika elektromagnetycznego do przeróbki zwykłego samochodu drogowego na aero-samochód.





Przykładowe rozmieszczenie siłowników w pojeździe antygrawitacyjnym.


Wspierając się konstrukcją znanego chyba wszystkim czytającym, legendarnego  DMC , wyobraźmy sobie że w roli kół ma izolowane zarówno kadłub i siłowniki z tworzywa sztucznego, do wnętrza których na żyroskopowe, magnetyczne tarcze, doprowadzone zostaje wysokie napięcie. Pojazd taki wykonany w wersji dla lotów pozaatmosferycznych, oprócz obwodu elektrycznego powinien zawierać kabinę ale nie zwykłą sobie kabinę jak na stacji ISS a kabinę normobaryczną i szczelne włazy zamiast tradycyjnych drzwi. Zamierzam wykonać taki pojazd w skali 1:1 na podstawie prototypu polskiego Fiata 1100 Coupe ponieważ jest wolny od praw patentowych.
W większości (oprócz maszynowych komponentów jak żyro-silniki i zasilacz wysokonapięciowy) wydrukowany DOSŁOWNIE z niechcianego znienawidzonego już plastikowego trującego naturę śmiecia o największej ilości czyli jak wiemy tzw. butelek PET który dziwnie fartownie jest akurat idealnym do tego zastosowania materiałem bo o bardzo wysokiej odporności na wysokie napięcie.
Uruchomienia takiej technologii aero i astronautycznej w powiązaniu z masową redukcją śmieci a więc globalnym systemem skupu i odzysku plastiku dotyczy cała moja inicjatywa. Pod kątem technicznym jest ona relatywnie prosta w stosunku do teorii, porównując całość do obecnej niewydajnej technologii rakietowej. To tak jakby porównywać samochody elektryczne do spalinowych.
Oczywiście dopuszczam że goście z innych gwiazd czy galaktyk mają podobną technologię opanowaną perfekcyjnie pod względem własności materiałów u nas nieobecnych z prostej przyczyny- żyją oni pod gwiazdami o nazwijmy to "innych możliwościach pierwiastko-twórczych" zależnych średnicy gwiazd a więc wysokości napięć w atmosferze gwiazdowej, ciśnienia, temperatury która z tego ciśnienia wynika oraz innych fizycznych własności, ale... po prostu od czegoś trzeba zacząć.
Siłownik taki działa poprzez ciągłe zaburzanie pionowego strumienia grawitonów za pomocą ruchu magnetycznych tarcz i wzmacniającym ten efekt wysokim napięciem. Żywa natura "zna" bardzo dobrze ten efekt, który wykorzystują w odpowiednim dla danego gatunku stopniu, owady latające. Np. różnego rodzaju żuki jak ten poniżej:






Działanie antygrawitacyjne w tym przypadku wygląda tak że żuk zanim poleci, przed startem szuka suchej powierzchni a docierając do niej trze o podłoże odnóżami ładując się elektrostatycznie. Na powyższym zdjęciu "róg" służy za iskrownik do kontroli poziomu wysokiego napięcia. Róg jest elektrodą dodatnią a trójdzielny garb z tyłu to elektroda ujemna. Pomiędzy nimi jest widoczna jasna warstwa izolacyjna. Żuk przed lotem ”sprawdza„ napięcie i gdy jest dostateczne, uruchamia cały "mechanizm startu" a w trakcie lotu iskrownik zabezpiecza żuka przed wzrostem napięcia. Gdy jest zbyt mokro, niestety potrzebny ładunek się nie zbierze a żuk z wiadomego powodu wędruje piechotą..


Natura universum jest jak świadomy płynopodobny myślący fluid przedstawiony w powieści Lema "Solaris" i wie o sobie samej wszystko co potrzeba. Jeśli w jakiś sposób taki żuk "wie" poprzez "ewolucję" jak tego dokonać to znaczy że natura jest fundamentalnie świadomością która w następnej kolejności realizuje swoje wizje i prawa w świecie materialnym zbudowanym z resztą z elektrycznie zagęszczonego eteru. Nie istnieje więc tak zwana podręcznikowa ewolucja. Natura z eterycznej matrycy  przepisuje swoje wizje przestrzennej świadomości wprost w materię. Z macicy wodnej jaką jest planeta Ziemia może wytworzyć się każdy organizm nawet gdyby taki sam dawno egzystował na planecie pod gwiazdą X z przeciwnej strony galaktyki.






Schemat elektryczny żuka


W pojazdach "antygrawitomagnetycznych" za pomocą pola magnetycznego żyroskopowych tarcz, pionowy doziemny strumień, zostaje zaburzony, zawrócony akceleracją w centrum maszyny do poziomego ruchu żyroskopowego który znosząc pole grawitacyjne, jednocześnie tworzy po chwili oddzielne pole otaczające maszynę. Stąd też kosmici sądząc po relacjach świadków, podczas startu trochę zwlekają na czas wzbudzenia antygrawitacyjnego pola. Nie jest ono czymś nierealnym do czego potrzebne są jakieś dodatkowe wirtualne matematyczne, zresztą błędne wyjaśnienia jak fale grawitacyjne. Jest to fizyczny twór czyli bardziej obrazowo cząsteczkowy, który podlega tym samym prawom co inne cząsteczki, różniąc się jedynie stopniem oddziaływania. W miarę zwiększania intensywności tego pola wysokim napięciem, zaczyna się pojawiać wewnętrzna grawitacja jako sumacyjna siła cząstek dociskająca załogę do pokładu pojazdu. Można ją płynnie regulować wpływając na siłę pola. Żyro-tarcze oprócz wzmocnienia magnetycznego pola i grawitacji zapewniają stabilizację podczas lotu (boczny wiatr, huragan etc, jak i wypadku / zderzenia.
Takie pojazdy będą się zachowywać bardzo stabilnie podczas lotu a podczas wypadku zachowają swoje położenie dopóki siłowniki nie zostaną uszkodzone mechanicznie. Nawet gdyby w zasięgu grawitacji planety zostały te siłowniki uszkodzone to taki pojazd przez czas rozładowania pola będzie pozostawał w tym samym położeniu i wysokości. Nie będzie emitować hałasu na zewnątrz i w kabinie, poza ledwo słyszalnym dźwiękiem wysokiego napięcia. No może czasem strzału łuku elektrycznego gdy będzie leciał nad powierzchnią gruntu, jezdni co może zabezpieczać pojazd i kierowcę przed ewentualną kradzieżą i napaścią gdy będzie włączony. Nie wyleje się też więcej kawa, nikogo nie pochlapiesz wodą czy błotem. Obojętne będą też ilości dziur w ciągle na czas nie zakonserwowanej jezdni ani nie zanieczyszczą więcej środowiska ponieważ siłowniki będą jednocześnie swoim własnym zasilaniem... i mogą przyspieszyć lot w atmosferze do prędkości samolotowych - około 1500 km/h lub większych w przestrzeni kosmicznej.
Najszybszy samolot pasażerski świata Concorde lecąc z prędkością 2270 km/h, pokonał trasę z Paryża do Nowego Jorku zaledwie w 3,5 h co jest równe 2,04 Ma (Mach), jednak skutery powietrzne które śniły mi się już w dzieciństwie, będą jeszcze szybsze ze względu na najmniejszy opór powietrza.


Bez takiej formy elektrycznej technologii jaką jest w istocie maszyna antygrawitacyjna, w dalszym ciągu ludzkość będzie prowadzić wojny o ograniczone ziemskie zasoby. Nawet gdyby do perfekcji doprowadzono konwencjonalną technologię rakietową, nie pozwoli ona zapewnić zewnętrznych zasobów na poziomie wystarczającym do rozwoju cywilizacji. Za pieniądze zainwestowane przez ostatnie 100 lat w wojny i inne destrukcyjne interesy z których każdy zaglądający na tego bloga zdaje sobie sprawę, można by było już dotrzeć nie tylko do Marsa a do czarnej dziury Sagittarius A!


Rzekomo odkryte fale grawitacyjne powstawać mogą podczas elektromagnetycznych zawirowań w przestrzeni kosmicznej ale na pewno nie odpowiadają za zjawisko grawitacji bo ta ma miejsce tylko w pobliżu ciał niebieskich. Nie jest możliwe przejście oddziaływania grawitacyjnego z odległej gwiazdy X na Ziemię. Nigdy grawitacja nie działa na duże odległości bo jest zbyt mało materii w kosmosie aby to było w ogóle możliwe. W sensie teoretycznym Einstein miał rację jednak wizualizacja tego zjawiska jest kompletnie nietrafiona. Błędem było ustalenie własności przestrzeni bez określenia jej cząsteczkowej natury. Niematerialna  i nieenergetyczna jest tylko stojąca za całą naturą świadomość pole informacji, cokolwiek co damy tu do określenia warunków według których działa widzialny i rejestrowalny Wszechświat. Reszta ponad tym fundamentem jest rejestrowalną energią lub materią.
Fakt zbieżności braku pola magnetycznego ze słabą grawitacją danego ciała niebieskiego jest to efekt tego samego zjawiska które nauka dzieli na dwa osobne. Księżyce na których w zasadzie nie ma grawitacji (przynajmniej na tych w naszym układzie słonecznym) można rozważać jako oddalony wycinek powierzchni planety wkoło której krążą, gdzie grawitacja ma różne wartości w zależności od tego czy jest to powierzchnia od strony planety czy od strony przeciwnej, co zaobserwowano w przypadku naszego Księżyca, na którego powierzchni od widzialnej strony można się rozbić przy tych samych parametrach lotu, przy których z przeciwnej strony można wylądować lub pozostać dalej na orbicie. Za to odpowiadają właśnie wspomniane maskony czyli miejsca na powierzchni księżyców gdzie jak sądzę pod wpływem elektrostatyki wiatru słonecznego lub wyładowania elektrycznego powierzchnia się namagnesowała. Ciekawe czy to samo potwierdzi się dla pozostałych księżyców (sferycznych) o synchronicznej orbicie.
Różnica pomiędzy światłem, polem magnetycznym, polem elektrycznym a grawitacją nie wynika z odmienności cząstek a z różnicy w ich ruchu obrotowym i liniowym, częstotliwości a także być może nieco zmodyfikowanego kształtu fotonów (od sfery po torus). To dlatego wiatr słoneczny jest w stanie "zdmuchiwać" z Ziemi pole magnetyczne a grawitacja jest tym silniejsza im większa jest planeta, im bliżej gwiazdy się znajduje i im większe indukują się prądy w polu elektromagnetycznym rodzimej gwiazdy. Jest to układ naczyń połączonych.
Aby uzyskać energię z przestrzeni, należy odpowiednio dobraną technologią magnetoelektryczną pobudzić nieruchomo tkwiące w niej fotony, odpowiadające nie tylko za istnienie magnetyzmu, grawitacji i światła ale także energii elektrycznej (elektrony na orbitalach to myląca nazwa dla fotonów uchwyconych w powłoki orbitali), a w ten sposób otrzymamy nieograniczone źródło zasilania i możliwość elektromagnetycznego lotu w przestrzeni kosmicznej bez użycia akumulatorów i zbiorników paliwa, a trzeba pamiętać że materii w kosmosie nie ma nawet 1 procenta więc wpatrywanie się w nią dla uzyskania energii jest myśleniem co najmniej wstecznym jeśli nie zabójczym, patrząc pod kątem rozwoju cywilizacji.