Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

19 grudnia, 2022

Walter Russel



WALTER RUSSELL




"Wszystko, co wydarza się gdziekolwiek, wydarza się wszędzie" – Walter Russell


Dr Walter Bowman Russell (1871-1963) – „człowiek renesansu”, „Leonardo da Vinci XX wieku”, amerykański artysta muzyk, kompozytor, malarz, grafik, rzeźbiarz, architekt, a także trener biznesu, naukowiec i mistyk. Urodził się 19 maja 1871 roku w Bostonie. Karierę artystyczną rozpoczął w wieku 13 lat jako organista. Przez 12 lat pracował na stanowisku doradcy biznesowego w IBM. Pełnił funkcję redaktora graficznego nowojorskiego tygodnika, a także korespondenta wojennego podczas wojny amerykańsko-hiszpańskiej. Przez 7 lat był prezesem Towarzystwa Sztuk i Nauk w Nowym Jorku.

Nie zdobył żadnego formalnego wykształcenia. Edukację przerwał w szkole podstawowej. Od 7 roku życia regularnie doświadczał mistycznego oświecenia, dzięki któremu – jak twierdził – posiadł całą możliwą i dostępną dla każdego wiedzę. (Też mam taki wgląd od 7 roku życia)

Treść najważniejszej iluminacji spisał pod tytułem Divine Iliad (Boska Iliada). Żeby przekazać ją światu, samodzielnie studiował nauki przyrodnicze: fizykę, astronomię i chemię. W 1921 roku stworzył własne układy okresowe pierwiastków, na których zamieścił dwa nieznane pierwiastki: uridium i urium – oficjalnie odkryto je wiele lat później i nazwano inaczej: neptun i pluton.

Dzięki swoim pracom artystycznym zdobył szerokie uznanie i posiadał wielu przyjaciół wśród najwybitniejszych ludzi epoki. Był doradcą prezydenta Stanów Zjednoczonych Dwighta Eisenhowera, rzeźbiarzem Thomasa Edisona, znał Theodora Roosevelta, z którym dzielił pasję jeździecką, Nikolę Teslę i wielu wybitnych naukowców, artystów i kompozytorów takich jak Ignacy Paderewski, czy George Gershwin. Był członkiem Hiszpańskiej Akademii Sztuk Pięknych i Literatury w Toledo. Jego obrazy wielokrotnie prezentowano i nagradzano w kraju i za granicą, w tym obraz zatytułowany Might of The Ages (Potęga wieków), ukończony w 1900 roku.

Sformułował spójną i praktyczną teorię kosmologiczną, którą zaprezentował oficjalnie w 1953 roku w rozprawie naukowej wysyłanej do największych uczelni i gazet na świecie. Russelliańską Naukę wykładał wraz żoną Lao w założonym przez siebie i działającym do dziś University of Science and Philosophy (Uniwersytet Nauki i Filozofii) w Swannanoa w stanie Virginia. W 1941 roku, w uznaniu naukowych odkryć, American Academy Of Sciences (Amerykańska Akademia Nauk) przyznała Walterowi Russellowi tytuł doktora.

Swoje koncepcje filozoficzne i naukowe przedstawił w książkach: „The Universal One” (1926), „The Secret of Light” (1947), „The Message of the Divine Iliad” (1949), „A New Concept of the Universe” (1953).

Jest bohaterem książki G. Clarka pt. „Człowiek, który poznał tajemnice wszechświata” wydanej w Polsce przez Wydawnictwo Medium w 2008 roku.

11 grudnia, 2022

Dziwne właściwości mojego mózgu


 









Zawsze byłem nieco wolniejszy od innych ludzi. Sprzyja to filozoficznemu podejściu do życia. W sumie dokąd się wszyscy tak spieszą skoro jak widzimy na załączonym orazku, cała cywilizacja może tego bezmyślnego pośpiechu nie przetrwać? Kapitalizm przyspiesza rozwój ale co nagle to po diable. Nie lepiej było wprowadzić wolniejszy ale oszczędny rozwój komunistyczny? Ostatecznie jeśli cywilizacja ma być wielką rodziną - nie swoim własnym wrogiem- to właśnie komunizm (ale zasobowy) jest rozwiązaniem na przyszłość. Brak władzy i pieniądza. Żadnej antropomorficznej władzy na górze takiego systemu. Wyłacznie najwyższa moralność i kompletny brak rywalizacji naprzeciw współpracy. Inaczej to koniec. 

Urodziłem się... dziwnie a po latach dotarło do mnie że nie był to przypadek. Moja mama została pobita w czasie ciąży więc w wyniku okręcenia pępowiną poznałem ból zanim się urodziłem a przy porodzie nie płakałem co wydawało się położnym podejrzane. W takich sytuacjach przewiduje się problemy ze słuchem. Nos wciśnięty do czaszki zmieniając nieco jej kształt, pokazał się dopiero po kilku miesiącach ale krzywa przegroda nosowa spowodowała że jama nosowa z lewej strony nie dotleniała mózgu poprzez mniejszy przepływ powietrza. Od początku miałem problemy z koncentracją. Tak zwany ojciec darł się z powodu problemów które sprawiało mi nawet zawiązanie sznurówek od butów. Łatwo się kocha dzieci nie sprawiające problemów w tym szkolnych a nikogo nie interesuje skąd te ewentualne problemy wynikają. Nienawidzę dorosłych za ich zarozumiałość w swojej głupocie i niedopracowanych ideologiach życia. Psują tym umysłowym szuwaksem swoje ale także inne dzieci. Do szydery i niszczenia innych w tej tragicznej cywilizacji potencjalnie każdy człowiek jest pierwszy. Za wyjątkiem wysoko wrażliwych empatów których jest około 25 % w społeczeństwie- to są dla mnie ludzie prawdziwie dojrzali. O nich tu nie mówię. W szkole podstawowej gdzie trafiłem rok wcześniej ponieważ biegle czytałem "Trybunę Ludu" i inne gazety, ujawniły się jeszcze większe problemy z koncentracją z powodu jeszcze większej ilości stresu wywołanej zmianą środowiska. Tempo nauki które nabyłem w domu przy pomocy rok starszego brata, zapadło się pod ziemię. Ciekawe jest to że wymyśliliśmy nawet swój własny, prosty język który był niezrozumiały dla rodziców. Wujek który był górnikiem ale nie miał syna, chciał mnie przysposobić i wykształcić. Jednak mama się nie zgodziła. Pewnie byłbym dziś wykształconym ale szablonowym żeby nie powiedzieć systemowym człowiekiem. Żołnieżem Matrixa. Sąsiedzi i szkolni koledzy nazywali mnie i rodzinę bezbożnikami i antychrystami ponieważ za sprawą mojej matki nie widziano nas zbyt długo w kościele. Nie dotrwałem nawet do komunii. To mama zainteresowała mnie i moje rodzeństwo sprawami ostatecznymi i wielkimi których odzwierciedlenia nie widziałem w społeczeństwie, kościele ani nauce. Nie była lubiana przez sąsiadów bo wyprzedzała ich wiedzą o lata świetlne jak na tamte jeszcze komunistyczne czasy. Była nie rozumiana przez prostych ludzi ze wsi, dlatego przemocowy ale prosty typ w osobie mojego pseudo ojca, był dla nich tym lepszym człowiekiem. Ogólnie zrozumiałem że ludzie tylko bredzą o dobru człowieka a nikt nie chce tego "wykonać" w praktyce. Ze jest to demagogia. Tak jak wprowadzamy przykładowo zmiany w diecie i musimy się ich świadomie trzymać siłą woli, tak samo można wprowadzić szlachetnie zmiany w charakterze. Zacząć pilnować wypowiadanych słów, pilnować swoich nawykowo nieszlachetnych czynów aby je z odruchów przekształcić w nawyki. Ale to się nazywa "-wyjmij ten kij z dupy!" Nie, nie wyjmę bo za bardzo mi zależy na tym aby jak najmniej przypominać obecnego wulgarnego człowieka. Nie wiem czy mam jakiś kosmiczny honor nie z tej planety ale wiem że ludziom nie chce się już być ludźmi. Bo tak wygodniej...

Podobnie jak Einstein byłem fatalnie złym uczniem, zwłaszcza z matematyki i fizyki w której ciekawił mnie najbardziej dział astrofizyki. Tak w domu jak i w szkole odczułem kim jest człowiek. Nazywano mnie ufoludkiem ponieważ z pełnym przekonaniem twierdziłem że kosmici istnieją.
Z powodu mojej alienacji środowiskowej oprócz blisko zerowej aktywności w szkole gdzie doświadczałem głównie przemocy fizycznej, także od nauczycieli, uciekałem z lekcji w tym religii (odczuwałem fałsz- widzę przemoc a mówią mi o dobroci człowieka) choć Biblię przeczytałem "od dechy do dechy", unikałem też lekcji fizyki. Bazowałem od dziecka na wyobraźni. Lubiłem w nią uciekać przed stresem. Życiowo znacznie się odrealniłem. Nie miałem kolegów a co dopiero przyjaciół a o innych rzeczach icsprawach nawet nie wspomnę. Towarzysko wystarczała mi rodzina albo raczej nie miałem wyboru. Poznając świat i życie nie mogłem liczyć na pytania do ojca co chyba jest zrozumiałe. Po prostu bałem się tego człowieka i unikałem go co prowadziło do groteskowych sytuacji gdy weźmiemy pod uwagę fakt że wszystko działo się w zasadzie pod jednym dachem. Stąd rozumiem że czasem urzędy ingerują w sytuacje rodzinne i bywa że często bez zdania racji zabierają dziecko. Ale czy rodzice są dorośli do tworzenia dzieci?? Często w swoim zachowaniu są większymi dziećmi niż ich dzieci. 
Szkoła mnie przerastała. Materiał był dla mnie mdły, męczący i nudny do tego stopnia że przy mojej przypadłości, zasypiałem na lekcji, co pewnego razu było powodem że nauczycielka zamiast się zainteresować co jest dziecku, odśpiewała z resztą dzieci w klasie "stary niedźwiedź mocno śpi" nie interesując się co faktycznie jest powodem mojego notorycznego braku energii bo zdarzało się to często. Dziecko karmione głównie pasztetem lub pomidorem zaciśniętym między dwoma rozmoczonymi kawałkami nieodżywczego białego chleba, też nie będzie fruwało jak motyl, nawet gdyby było zdrowe. Nie o takie odżywianie dzieci tu chodzi drodzy przyszli lub obecni rodzice. Podejrzewano mnie w przychodni o wodogłowie ponieważ miałem za dużą głowę jak na dziecko w tym, wieku a ja uważam, że przyczyną zmęczenia oprócz mojej niejako wrodzonej przypadłości, był stres w domu oraz żywienie które nie wystarczało na potrzeby mojego organizmu- zwłaszcza mózgu. Bo oczywiście nie mam żadnego wodogłowia tylko większy mózg. Mózg który działał od zawsze podobnie jak mózg delfina z tym że delfin potrafi spać i czuwać naprzemiennie obiema półkulami mózgu a ja tylko lewą. Lewa półkula pracuje na falach Theta i Delta co jest równoznaczne ze stanem oscylującym gdzieś pomiędzy hipnozą, medytacją i snem a w połączeniu z półkulą prawą jednocześnie jestem na falach Alfa lub Beta. Wystarczy że zamknę oczy i mogę SPAĆ I NIE SPAĆ jednocześnie... dlatego też nigdy nie zrobiłem prawa jazdy bo przy jakimkolwiek stresie gubię koncentrację a przy większym zmęczeniu mógłbym po prostu zasnąć za kierownicą co oczywiście zdarza się innym ale mnie zdarzałoby się prawdopodobnie o wiele częściej. Lewa półkula potrafi działać usypiająco na prawą. Nawet potrafi działać uspokajająco czy usypiająco na inne osoby, jak z czasem zaobserwowałem. Inne osoby również gubią w mojej obecności koncentrację i popełniają więcej błędów. Okazywały to czasem mniej lub bardziej świadomą niechęcią do mojej osoby. Impulsy elektromagnetyczne wysyłane z lewej pułkuli mają poziom napięcia trzykrotnie silniejszy niż impulsy normalnie pracującego mózgu. Gdyby nie ta w porównaniu do komputera, niskoczęstotliwościowa praca mojego przyrodzonego procesora, nigdy zapewne niczego nie przemyslałbym tak dokładnie jak oopisałem tu na blogu. Choć oczywiście nie uważam tego za jakiś szczyt ludzkich możliwości.
Poznając świat nie znajdowałem odpowiedzi wśród koncepcji naukowych czy teologicznych na moje rodzące się ciągle nowe wątpliwości i pytania. Tak się złożyło że z całej rodziny tylko ja kontynuuję te... krótko mówiąc oderwane od życia zainteresowania, zwłaszcza że pod wpływem toksycznego "związku" z narcyzem, moja intelektualna mama zmarła. Nigdy nie poznałem bliżej kobiety o podobnych zainteresowaniach mimo że się starałem. Może też dlatego że pod względem medycznym funkcjonuję jako upośledzony umysłowo i w tradycyjnym życiu ledwo się odnajduję, co samoistnie zepchnęło mnie w tą niszową dziedzinę. Nie dało się nie zauważyć że kobiety nie widzą niczego szczególnego w mężczyznach takich jak ja. Mój mózg po stronie lewej półkuli mózgowej działa w dalszym ciągu na falach pomiędzy Delta i Theta. Tylko prawa strona działa na "dorosłych" falach Alfa i Beta do których w procesie dojrzewania zmierza tak zwany zdrowy ludzki mózg. Wygląda to tak jakbym utknął pomiędzy światem dziecka a dorosłego, zamurowany pomiędzy dzieciństwem a dorosłością jak żyd pomiędzy ścianami przedwojennej kamienicy.

Dla ojca oczywiście do dzisiaj jestem debilem bo uciekałem się w nastoletnim wieku do medytacji a w rozumowaniu do ezoteryki i myślenia powiązanego ze światem metafizycznym, uważanym jako nierealny... a przecież w surowym świecie obecnej "dżungli cywilizacyjnej" nie powinienem tak się zachowywać. To go najbardziej bolało. Że ma syna "filozofa" który buja z głową w chmurach zamiast trzymać się realnego życia i że byłem manualnie o niebo bardziej uzdolniony niż on sam. Przez mikroskopową dokładność. W wieku 7 lat zajmowałem się już majsterkowaniem, naprawiałem mechaniczne zegarki. Mama kupiła mi lutownicę na "ruskim targu" a pózniej prosty niemiecki teleskop astronomiczny. 
Jako dzieci stroniliśmy od zwyczajnych ludzi razem z matką w przeciwieństwie do ojca. Od niego zapożyczyłem zdolności manualne w których z resztą okazałem się lepszy, czego mi potem zazdrościł i kiedy mógł wyśmiewał potknięcia. To doprowadziło mnie do obsesji perfekcjonizmu technicznego. Poza czytaniem książek (bo co można robić na wsi zwłaszcza zimą?) lubiłem też kartonowe modelarstwo dlatego zorganizowałem sobie kąt na strychu w którym się chowałem, ponieważ w toksycznej domowej atmosferze to pozwalało mi się wyciszyć i skupić. Później ten kąt samodzielnie przerobiłem na zamykany warsztacik ale ojciec mi go ostatecznie porąbał nie mogąc znaleźć swoich wierteł. Bo miał burdel choć wymagał od innych porządku mimo że nie przygotował na to miejsca. Typowy narcyz. Zpowodu naszej mizernej przystosowalności społecznej (a może swojej bo wywoływał w dzieciach strach) czyli nieprzyswajalności pewnej ogólnej obecnej w społeczeństwie prymitywnej formy kultury (której ja nie akceptowałem- być może wzorując się na matce), nie przyznawał się do nas i był wobec nas psychofizycznie toksyczny- łagodnie mówiąc. Zniechęcał do patrzenia w gwiazdy, wyśmiewając chętnie zainteresowania i młodzieńczą nieporadność. Mówił że chleba szukać mamy pod nogami. Był typowym niedojrzałym człowiekiem - idealnym dla systemu- zniszczyć za odmienność, nacieszyć ego czyjąś ułomnością. Tysiące takich systemowych ludzi spotkałem i nadal spotykam w życiu a teraz też w internecie. 
Z "socjalu" też nie korzystał mimo że jakoś szczególnie nie radził sobie finansowo bo dzieci miał notorycznie niedożywione, nie mówiąc o wykształceniu, co w ciągłym stresie i awanturach jest, moim zdaniem, niemożliwe. Tak to jest gdy dzieci mają dzieci.

 Dodatek "500+" rodzice powinni otrzymywać dopiero po kursie bezprzemocowego i odpowiedzialnego, świadomego rodzica aby wychowywać dzieci bez przemocy. Nie jako własne rzeczy a żywe odrębne istoty czyli z SZACUNKIEM należnym jak dla dorosłego bo w przeciwnym razie zostaną czyimiś katami bądż ofiarami przemocy. Nie będzie wtedy sytuacji "taki spokojny był a zabił" i tym podobnych.

Ja mimo wszystko z uporem maniaka do dziś uważam że "chleba" znajdziemy o wiele więcej na orbicie i innych planetach aby wydobyć go w formie zasobów złóż kopalnych i przywieźć na Ziemię by nie było więcej powodów do przemocy i wojen. I ta myśl była jak na dziecko którym wtedy byłem, dojrzalsza niż typowe myśli które zaprzątają umysły ludzi tzw. "dorosłych".  
Nienawidziłem przemocy od dziecka. Zarówno ze względu na jej PEŁNY wymiar w domu "rodzinnym" jak i na własny introwertyczny charakter i późniejsze obserwacje świata który niewiele się różnił i niewiele różni nadal od mojego domu "rodzinnego".
W dzieciństwie rodzice nazywali mnie "porządkiewiczem" ponieważ nie zabierałem się do niczego poważnego gdy nie miałem porządku w danym miejscu, czy też klarownej koncepcji tego co mam zrobić. Miałem problemy z koncentracją od urodzenia, do tego żyłem w codziennym stresie jaki oferował mi "domu rodzinny". Nie wiem do końca skąd mi się to wzięło ale w efekcie kontynuacją tego zachowania jest mój obecny "remanent" w nauce. Abstrahując -gdyby nie łamano psychiki dzieciom w procesie wychowania a prawdziwie rozwijano, z dzieci wyrastałyby geniusze a my, mogę dać głowę, dawno spacerowalibyśmy po planetach Proximy Centauri. Albo dalej...
Już jako dziecko czy nastolatek byłem chłopcem zamkniętym w sobie, (charakterologicznie tzw. logik "INTP") i to te właśnie te wielkie kosmiczne i ostateczne sprawy zaprzątały na co dzień mój umysł. Tym bardziej że otaczające mnie zdarzenia z życia codziennego, odczuwałem jako co najmniej toksyczne jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie, biologicznie trywialne i nielogiczne jeśli chodzi o kontakty tzw. męsko damskie. 
Chyba że mówimy o obserwacjach astronomicznych, to co innego. Od dzieciństwa fascynował mnie Księżyc. Miałem wtedy jako kilkuletnie dziecko nawracające sny. Szczególnie jeden z nich. Działo się to to nocą. Najpierw czułem strach spoglądając spomiędzy drzew nocą na Księżyc który jakby upadał na Ziemię, lecz w dalszej części snu pojąłem że to ja się do niego zbliżam. Potem była ciemność i niepewność w czasie... lotu. Na końcu snu widziałem powierzchnię Księżyca łagodnie i jednostajnie obracającą się w okrągłym wizjerze statku z którego nań spoglądałem. Czułem wtedy spokój. 
Miałem wtedy też sny o wojnie i upadku cywilizacji. Widziałem szybkobieżne czołgi które przez równe pionowe szczeliny na przedzie pancerza, jakby z megafonu, wydawały paraliżującym niskim głosem komunikaty do okolicznych mieszkańców o nie stawianiu oporu, albo też widziałem maszyny lotnicze i kosmiczne które strzelały do ludności a niebo było pełne ciemnych chmur między którymi widziałem tornada i skierowane w dół czerwone bąble jakby gotującej się wody, widoczne aż po horyzont. 

Z powodu niewielkiej różnicy w funkcjonowaniu mózgu względem innych ludzi moja alienacja społeczna się z czasem pogłębiała. Wobec blisko zerowej aktywności w szkole gdzie doświadczałem głównie przemocy fizycznej, także od nauczycieli, unikałem lekcji w tym religii, choć Biblię przeczytałem "od dechy do dechy". Odczuwałem fałsz- widzę przemoc a uczą mnie o wartościach humanistycznych i dobroci człowieka. Nie rozumiałem też lekcji fizyki, uciekając we własny świat marzeń. Nieco ciekawsza była "Astronomia Popularna" AStefana Piotrowskiego z 1990 roku, którą też przeczytałem "od dechy do dechy" jednak naukowy opis Wszechświata wydał mi się równie niezrozumiały co nieintuicyjny koncept religijny osobowego Boga. 

Zrozumiałem po latach że ludzie tylko bredzą o dobru człowieka, pieszcząc swoje ego tym że jeśli o czymś ważnym mówią, jest tak jakby tego dokonali a nikt nie chce tego "wykonać" w praktyce choć każdy proponuje to komuś innemu. Choć jest to banalnie proste o ile posiada i ćwiczy się mięsień silnej woli aby nie popaść w nałogową prokrastynację która jest dla mnie kolejną chorobą cywilizacyjną wynikającą ze sposobu funkcjonowania całego systemu.

 Tak jak wprowadzamy przykładowo zmiany w diecie, z podobnym uporem można wprowadzić szlachetnie zmiany we własnym charakterze. Zacząć pilnować wypowiadanych słów, pilnować swoich nawykowo nieszlachetnych czynów mimo że nazywają to chodzeniem z kijem w 4 literach. Drobne zmiany przejdą w gesty, gesty w nawyki a nawyki w charakter. Ludziom nie chce się już dziś być ludźmi. Bo tak wygodniej...a życie z czasem samo w sobie jest przecież męczące to po co sobie dokładać czegoś, czego od nas nikt nie wymaga, w tym prawo i władza?

Całe życie byłem wyśmiewany przez co mniej empatycznych członków społeczeństwa za to że mój mózg bardzo często się zawieszał i mylił. Dlatego pod kątem społecznym życie jawi mi się jako pasmo... gównianej sraczki. Mówię zwłaszcza o kontaktach z ludźmi - podobno zdrowymi. Wszelkiej maści chorzy psychicznie nigdy mi nic złego nie zrobili. Przykładowo ci z zespołem Downa, niemi, głusi, ślepi, czy inaczej upośledzeni. Nikt nie ma pojęcia jak się taki człowiek męczy społecznie gdy nie jest oficjalnie zakwalifikowany jako chory i z braku wyjścia musi wtedy symulować zdrowego. 

Dlatego uważam że takie społeczeństwo jak mamy obecnie, to jest schorowane społeczeństwo. Schorowane na przemoc społeczeństwo z jego schorowaną przemocową technologią. Na militaria idą miliardy. Na astronautykę o wiele mniej. Dlatego nie lubię całej tej cywilizacji. A może nawet nienawidzę? Ponieważ potrafię wyobrazić sobie że gdzieś indziej funkconują dużo piękniejsze bo inteligentniejsze i jednocześnie MĄDRZEJSZE formy cywilizacji. Bo sama inteligencja nie gwarantuje sukcesu. Przeciwnie. Może nawet zagwarantować autodestrukcję.Gdy choroba jest fizyczna, tu nie ma problemu. Gdy psychiczna ale wyraźna, też go nie ma. Problem pojawia się gdy człowiek wygląda na zdrowego ale nikt nie widzi (a często on sam) jak funkcjonuje jego mózg. Dopiero gdy spadł mi ZE STRESU poziom hormonów po 30-tce, co nieco zaczęło się zmieniać na lepsze. Musiałem się zestarzeć aby zacząć żyć w tym chorym społeczeństwie tworzonym przez chore zasady. Myślałem że jestem humanistą bo byłem przekonany że matematyka jest próbnikiem logicznego myślenia a wybitnie z nią sobie nie radziłem , nie rozumiejąc po co w niej  litery skoro mamy coś obliczyć. Okazało się że mój mózg jest o wiele bardziej logiczny niż mi się wydawało. Jednak przekonanie wyniesione z dzieciństwa o tym że ja nie mogę się do niczego nadawać, skutecznie powstrzymywało mnie przed publikowaniem w filmowy, werbalny czy pisemny sposób, czegokolwiek ze spraw dotyczących wiedzy o Wszechświecie którą się zajmowałem i próbuję przedstawić na tym blogu. 

Wszystko o czym piszę i proponuję jest bardzo proste ale ponieważ umysł lubi komplikować, musisz podczas definiowania sprawdzać gdzie spaceruje Twój umysł. Kontroluj go. Wobec tego powiedzenie "bądź sobą" uważam za durne bo w ten sposób nigdzie nie dojdziesz, zostaniesz tam gdzie jesteś. Do mężczyzn: chcesz być odkrywcą? Nie możesz być z kobietą, ponieważ one generalnie ściągają mężczyzn swoimi oczekiwaniami z powrotem na Ziemię, pchając w materializm do "jaskini". Koncentrują uwagę zachowawczo na sobie, na życiu teraźniejszym, na przetrwaniu gatunku więc nie zależy im na inwestycjach w rozwój technologii a nie wolno też Ci się na niej nie koncentrować, nie dawać atencji bo odejdzie. Dlatego też powodzenie u kobiet ma przede wszystkim góra mięśni i gala boksu zawodowego. A my musimy W KOSMOS! I my to wiemy. Czas nagli. Czym coraz bardziej się ostatnio pasjonują mężczyźni widać to w internecie. Technologią.... Dość już tych instynktów, wojen i rywalizacji. To zmęczy każdego co bardziej inteligentnego. W tym sensie kreowany nowy mężczyzna bezprzemocowy czy gej, ma sens. W dalekich kosmicznych podróżach potrzebna jest wyłącznie logika i współdziałanie dla osiągnięcia celu. W jaskiniach niech mieszkają małpy a kobietom polecam zainteresować się możliwościami wynikającymi z odkrywania  przestrzeni kosmicznej a także polecam więcej filmów science fiction aby potem tym zainspirować swoje dzieci. Bo co nam przybędzie po większej ilości dzieci, skoro z powodu braku kosmicznej technologii, pójdą na wojnę bić się o wyłącznie ziemskie zasoby??? To tak pod rozwagę. 

Jestem umysłem logicznym. Podobno logicy są dumni ze swoich unikalnych perspektyw i intelektu. Mimo że nie zmienią cywilizacji w pojedynkę, zastanawiają się nad tajemnicami Wszechświata – co może wyjaśniać, dlaczego niektórzy z najbardziej wpływowych filozofów i naukowców wszechczasów byli logikami. Ten typ osobowości jest rzadki, ale dzięki swojej kreatywności i pomysłowości logicy wyróżniają się z tłumu. Zwłaszcza introwertycy i wysokowrażliwi . Podejrzewam że Nikola Tesla mógł być takim człowiekiem, sądząc po trudnym życiorysie. Logicy często gubią się w myślach – co nie jest czymś złym. Osoby o tym typie osobowości rzadko kiedy przestają myśleć. Od chwili przebudzenia ich umysły buzują pomysłami, pytaniami i spostrzeżeniami jak u dzieci. Czasami mogą nawet prowadzić pełnoprawne debaty we własnych głowach co często jest ośmieszane lub nazywane schizofrenią. Pomysłowe i ciekawe osobowości logików mogą odkryć niekończącą się fascynację działaniem własnego umysłu. Z zewnątrz może wydawać się, że logicy żyją w niekończących się marzeniach. Mają reputację zamyślonych, oderwanych i nieco powściągliwych. To znaczy, dopóki nie spróbują wydrenować całej swojej mentalnej energii w danej chwili lub osobie w pobliżu, co może być trochę niewygodne dla wszystkich. Ale niezależnie od tego, w jakim trybie się znajdują, logicy są introwertykami i mają tendencję do zmęczenia intensywnymi kontaktami towarzyskimi. 

Ale błędem byłoby sądzić, że logicy są nieprzyjaźni lub spięci. Kiedy łączą się z kimś, kto może dopasować się do ich mentalnej energii, te osobowości absolutnie się rozjaśniają, przeskakując od jednej myśli do drugiej. Niewiele rzeczy dodaje im energii, jak możliwość wymiany pomysłów lub ożywionej debaty z inną ciekawą prawdy, dociekliwą duszą, choć takich dusz jest niewiele co ujawniła zaplanowana "demia" .

Zestaw badań lekarskich które niedawno zrobiłem, który potwierdza powyższe zachowania logików i pokazuje, że niejako naturalnie, mam inne możliwości umysłowe niż człowiek standardowo przyjęty za zdrowego. Nie wiem jeszcze tylko jakie, choć to co tu na blogu przedstawiam może być pewnego rodzaju zaświadczeniem. Bo w końcu dlaczego na to nie wpadli naukowcy o zdrowych i wyuczonych mózgownicach?? Co bym mógł osiągnąć gdyby kiedyś stać mnie było na studia astronautyczne i astrofizyczne a dziś na urządzenie do neurofeedbacku???







EEG:

   











Rezonans:










Symbol mcV= μV- mikrowolt. Poprawnie fale mózgowe powinny oscylować w zakresie około 50 mcV
Każda z fal w określonych warunkach jest prawidłowa, w innych może być niekorzystna. Na podobnej zasadzie co biegi w samochodzie – każdy bieg jest prawidłowy tylko przy danej prędkości. W samochodzie uczymy się, jak dostosowywać biegi do prędkości, a także szybko i płynnie je zmieniać. Elastyczny i wydajny mózg umie szybko zmieniać zakresy częstotliwości fal w zależności od wymaganego zadania. Typowym pasmom częstotliwości odpowiadają określone stany psychiczne. Przyjrzyjmy się zakresom fal po kolei.

Fale mózgowe (patrz. też EEG) – cykle aktywności bioelektrycznej mózgu, rejestrowane za pomocą aparatury elektroencefalograficznej. Charakterystycznym częstotliwościom fal mózgowych, oznaczanym za pomocą nazw liter alfabetu greckiego odpowiadają w dużym stopniu stany świadomości człowieka.


















Fale mózgowe odnotowywane są na wielu różnych częstotliwościach. Jedne z nich są wolniejsze, a inne szybsze. Zostały zidentyfikowane i nazwane na podstawie ich prędkości i częstotliwości, w której występują.


FALE GAMMA – CO O NICH WIEMY?


Fale gamma (<40 Hz) – są najszybszymi falami mózgowymi i dotyczą jednoczesnego przetwarzania informacji z różnych obszarów mózgu. Umysł musi być cichy, aby uzyskać dostęp do fal gamma. Aktywność tej częstotliwości odnotowujemy w stanach odczuwania miłości i altruizmu. Sposób jej generowania przez mózg pozostaje tajemnicą. Spekuluje się, że rytmy gamma modulują postrzeganie i świadomość oraz że większa obecność fal gamma odnosi się do rozszerzonej świadomości i duchowości.
Fale gamma są najsłabiej poznaną grupą fal mózgowych. Są też jedyną grupą częstotliwości znalezioną w każdej części mózgu. Związane są z obróbką informacji skojarzeniowych. Ich występowanie zauważono również w stanach skrajnych emocji i przeżyć.
Ze względu na słabą wiedzę na temat tej częstotliwości, nie włącza się jej jeszcze do treningów neurofeedbacku. Cały czas jej działanie jest przedmiotem badań naukowców i lekarzy w wielu ośrodkach na świecie. Fale gamma sprzyjają tworzeniu się skojarzeń i innym procesom poznawczym. To od nich w dużej mierze zależy styl uczenia się oraz zdolność do przyswajania nowych informacji.
Domniemuje się, że rytm gamma ma związek ze świadomością percepcyjną (dotyczącą wrażeń zmysłowych i ich postrzegania) oraz związany jest z tzw. wiązaniem jakości sensorycznych, tj. integracją poszczególnych modalności zmysłowych (tj. dotyk, słuch, smak, wzrok, zapach) w jeden spostrzegany obiekt (np. widzimy i słyszymy mówiącą do nas osobę jako spójną całość).
Rytm gamma towarzyszy działaniu i funkcjom motorycznym. Ośrodki mózgowe biorące udział w wyobrażaniu ruchu komunikują się ze sobą w określonej kolejności, a potem dopiero pojawia się "błysk" aktywności gamma w ośrodku mózgowym zawiadującym wykonaniem ruchu. Osobiście uważam że to jest normalny stan pracy mózgu kosmitów którym mogą się posługiwać w telepatii, telekinezie i "teledekinezie" (nazwa własna) czyli blokada ruchu innych osób lub rzeczy.

FALE BETA, CZYLI SKUPIENIE

Fale Beta (13–40 Hz) – zakres tej częstotliwości odnotowywany jest podczas stanu aktywnego działania, czuwania i czujności. Wzrasta podczas logicznego myślenia, gdy uwaga skierowana jest na zadania poznawcze i świat zewnętrzny.
Zakres fal Beta to najczęstszy stan naszego umysłu. Człowiek jest wtedy przytomny, skupiony na odbieraniu bodźców zewnętrznych za pomocą swoich pięciu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu. Czytając ten tekst, znajdujesz się prawdopodobnie w tym stanie. W tym paśmie przeżywamy wszystkie emocje (radość, gniew, strach, zdziwienie, ciekawość). Sprzyja ono inspirującej energii i działaniu, charakteryzują logiczne, analityczne, intelektualne myślenie i werbalną komunikację.
Ze względu na bardzo szeroki zakres, fale beta podzielono na trzy podzakresy, które funkcjonują jako osobne fale mające odmienny, często przeciwstawny wpływ na różne sfery ludzkiej psychiki.


Fale Beta SMR (13-15 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• koncentracji uwagi, wzmożonej aktywności umysłowej i czujności• wiązanych z problemami z koncentracją uwagi w przypadku niskiej amplitudy tej fali
• dobrej odporności na stres
• odpowiednia ilość fali SMR, zwiększa odporność na drgawki w przypadku epilepsji
• zbyt wysoki poziom fali SMR prowadzi do odczuwania nadmiernego skupienia, co prowadzi do poczucia stresu i napięcia
• zbyt niski oznacza problemy z utrzymaniem uwagi w dłuższym czasie, zwiększa podatność na stres, wiąże się z wyczerpaniem psychofizycznym. 

Rytm sensoryczny SMR obserwowany jest w paśmie sensorycznym kory mózgowej. Jest to fala o wrzecionowatym przebiegu. Określa stan czujności, ale bez napięcia mięśni. Jest stanem, w którym uzyskuje się wysoką koncentrację. Zaniżona amplituda tej fali może wskazywać na problemy z utrzymaniem zogniskowanej uwagi. Jesteśmy wtedy bardziej skoncentrowani i polepsza się nasza zdolność uwagi. Ciekawe jest to, że fala ta jest hamowana przez ruch, unieruchomienie ciała może powodować wzrost fal SMR.

Towarzyszy przede wszystkim odbieraniu świata poprzez wszystkie pięć zmysłów: wzrok, słuch, smak, węch, dotyk. Odpowiada za relaks z zewnętrzną uwagą. Jesteśmy wtedy odprężeni, ale gotowi obserwować świat. Profesor Joel Lubar, specjalista w dziedzinie psychofizjologii i neurologii z Uniwersytetu w Tennesee określa ją jako „ludzkie funkcjonowanie poznawcze i stosunek do otoczenia”. SMR nazywany jest również rytmem sensomotorycznym lub czuciowo-ruchowym. Prawidłowo, wyższa aktywność tej fali powinna być w półkuli niedominującej.
Zbyt niski poziom SMR towarzyszy deficytom uwagi. Jest obecny w zaburzeniach ze spektrum autyzmu oraz przy deficytach intelektualnych. Zaobserwowany także w zaburzeniach lękowych i PTSD (syndrom stresu pourazowego). Zbyt wysoki poziom SMR w półkuli dominującej powoduje problemy z koncentracją przy jednoczesnym wzroście pobudzenia ogólnego.
Za pomocą neurofeedbacku można wykonywać ćwiczenia polegają na zwiększeniu poziomu emisji SMR w półkuli niedominującej (genetycznie nieprzeważającej) przy jednoczesnym zmniejszeniu w półkuli dominującej – u większości ludzi dominuje półkula lewa, co przekłada się na praworęczność. Pomaga to w poprawie koncentracji przy jednoczesnym wyciszeniu wewnętrznym.
Treningi neurofeedback obejmują również zwiększanie SMR przy takich zaburzeniach jak: depresja, lęki, deficyty uwagi , upośledzenie umysłowe, autyzm. Prawidłowa emisja SMR zmniejsza także zaburzenia związane z funkcjonowaniem społecznym takie jak m.in. Zespół Aspergera.

Fale BETA1 (15-18 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• bardzo intensywnego skupienia uwagi i koncentracji• logicznego myślenia
• panowania nad emocjami
• sprawnego funkcjonowania poznawczego
• łatwości w nauce
• niski poziom fali beta1 prowadzi do problemów z nauką, z koncentracją
• za wysoka ilość fali beta sprawia, że odczuwamy pobudzenie, lęk, nie możemy utrzymać uwagi na jednej rzeczy

Trening mózgu w oparciu o biofeedback w tym przypadku zwiększa umysłowe zdolności w obszarze uwagi i koncentracji, a także regulowania swoich emocji. Jest szczególnie wskazany dla sportowców i osób występujących publicznie.
Emisja fali Beta1 odpowiada intensywnemu i świadomemu wysiłkowi umysłowemu. Im większa częstotliwość, tym większe pobudzenie twórcze i abstrakcyjne myślenie. Jesteśmy świadomi bodźców pochodzących z zewnątrz. Umiemy też panować nad emocjami. Nasza uwaga jest skupiona. Koncentrujemy się na wykonywaniu zadań, rodzą się wtedy nowe pomysły.
Niski poziom bety1 towarzyszy deficytom intelektualnym, zaburzeniom koncentracji i uwagi. Zbyt wysoka fala beta w półkuli niedominującej (genetycznie nieprzeważającej) zaburza emisję fali SMR, co w konsekwencji wiąże się z rozchwianiem emocjonalnym i deficytem uwagi.

Trening fal Beta jest najczęściej stosowany w neurofeedbacku. Te treningi pomagają przygotować się do egzaminów, zawodów, występów i prezentacji. Umożliwiają grupowanie i analizę informacji. Stosowany jako zwiększanie możliwości intelektualnych i kreatywności. Dla zawodowych sportowców, osób pracujących i podejmujących decyzje pod presją, muzyków, aktorów i wszystkich osób dla których wysokie poziomy koncentracji są kluczem do sukcesu. Trening beta1 zwiększa zdolności umysłowe i podnosi poziom inteligencji (IQ). Tutaj neurony pracują najszybciej i najbardziej efektywnie. Jesteśmy skoncentrowani, a rozwiązania pojawiają się szybko. To najbardziej popularna częstotliwość fal mózgowych w ciągu dnia.


Fale BETA2 (powyżej 18-40 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• zdenerwowania, ekscytacji a także irytacji• wzmożonej aktywności umysłowej
• odpowiedni ilość pozwala osiągnąć tzw. optimal arousal, czyli szczytową wydajność naszego organizmu - możemy pokazać to, co mamy w sobie najlepsze
• prawidłowy poziom fali beta2 w mózgu dostarcza organizmowi odpowiednią ilość energii do pracy i działania
• zbyt wysoka aktywność beta2 oznacza stres i problemy z osiągnięciem szczytowej wydajności
• niski poziom fali beta2 skutkuje brakiem pobudzenia i odczuwania energii, a organizm działa wolno i flegmatycznie

Fala Beta2, towarzyszy nam w trakcie intensywnej pracy umysłowej. Jest jednak falą stresogenną i powoduje uczucie niepokoju. Związana jest ze zwiększonym napięciem emocjonalnym, gdyż jej emisja towarzyszy wydzielaniu adrenaliny odpowiedzialnej za stan gotowości organizmu.
Zbyt długie pozostawanie w takim stanie powoduje wysokie zużycie energii czyli obciążenie bioenergetyczne, gdyż duże dawki adrenaliny wpływają toksycznie na organizm.
Fale Beta 2 występuje w stanach stresu oraz niepokoju ale też wtedy gdy coś nas ekscytuje. Jest obecna przy depresji i gdy myślimy negatywnie. Nasila się przy tremie i w stanach lękowych.
Trening neurofeedback obejmuje zawsze hamowanie fali beta2. Niektóre jej wąskie zakresy odpowiadają za lęki. Inne są hamowane w przypadkach natrętnych negatywnych myśli (tzw. ruminacje). Całe pasmo hamowane jest zawsze w stanach podwyższonego napięcia, stresu, a także we wszystkich zaburzeniach związanych z uwagą i intelektem. ania, irytacji,


Fale beta sprzyjają skupieniu oraz przeżywaniu emocji. Pojawiają się podczas działania i są niezbędne dla logicznego myślenia, a także komunikacji z innymi. Fale beta pozwalają nam rozwiązywać problemy, prowadzić samochód oraz odbierać i analizować pochodzące ze świata zewnętrznego bodźce. Jeśli ich poziom jest zbyt niski, stajemy się nadmiernie rozluźnieni, a nasz nastrój spada.
Zbyt wiele fal beta może skutkować odczuwaniem lęku oraz stresu. Poziom adrenaliny zaczyna wzrastać już przy częstotliwości powyżej 12Hz i stopniowo podnosi się wraz z ich natężeniem. Skutkiem jej nadmiernego udziału może być podwyższone ciśnienie tętnicze oraz napięcie mięśniowe i odczucie głębokiego stresu.
Mała amplituda, zdesynchronizowane – rytm gotowości, charakteryzuje szczególnie zwykłą codzienną aktywność, percepcję zmysłową i pracę umysłową.
Czynność fal beta w prawidłowym elektroencefalogramie osoby dorosłej wykonanym typowo w czuwaniu przy zamkniętych oczach dominuje w okolicach czołowo centralnych, w odróżnieniu od czynności alfa, która dominuje w okolicach potylicznych. Czasami czynność beta występuje w sposób rozlany – nie tylko w okolicach czołowych, ale także potylicznych, czyli tam, gdzie fizjologicznie powinien być rytm alfa.
Najczęściej ma to miejsce:
u osób przyjmujących niektóre leki, np. benzodiazepiny
po otwarciu oczu (tzw. reakcja zatrzymania -Rz)
w stanach zogniskowanej uwagi
w senności, zasypianiu, budzeniu się i śnie REM
w nadczynności tarczycy i niektórych innych zaburzeniach endokrynologicznych.

FALE ALFA, CZYLI CZUJNY RELAKS

Fale ALFA (8-12,9 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• relaksu, pojawiają się tuż przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu• głębokiego zamyślenia, zastanawiania się nad czymś w skupieniu
• związanych z kreatywnym myśleniem (fale alfa ułatwiają dostęp do obu półkul, co uruchamia wyobraźnię i myślenie oparte o skojarzenia)
• dobrego samopoczucia, spokoju, pozytywnego myślenia
• niski poziom tej fali prowadzi do nadmiernego fantazjowania, odpływania uwagi, problemów z uwagą typu ADD bez nadruchliwości

Ich amplituda wynosi 10–100 μV. Pojawiają się dopiero po trzecim roku życia. Wykorzystywany w technikach szybkiego uczenia się.
Trening mózgu za pomocą biofeedbacku w tym przypadku wiąże się z umiejętnością samodzielnego opanowywania stresu i wprowadzania się w stan odprężenia.
Fale Alfa to fale o regularnym, sinusoidalnym kształcie, jest to dominująca częstotliwość przy zamkniętych oczach. Fale alfa o największej amplitudzie rejestrowane są w okolicach potylicznych i ciemieniowych kory mózgowej. Przypisywany jest im stan odpoczynku i relaksu. Obniżoną amplitudę fal alfa odnotowuje się u osób zestresowanych i o podwyższonym stanie niepokoju.
Dzięki Alfie jesteśmy bardziej kreatywni. Pozwala nam się odprężyć, ale jednocześnie pozostać czujnym. Fale o tym zakresie są charakterystyczne dla stanu głębokiego relaksu. Fala Alfa pojawia się zaraz po zamknięciu oczu. Oznacza to, że za każdym razem, gdy je zamykasz, choćby na chwilę, twój mózg pracuje na tej częstotliwości. W tym stanie znajdujemy się także zawsze na krótko przed zaśnięciem i zaraz po przebudzeniu, a także czasem w chwilach głębokiego zamyślenia lub skupienia. Pojawiają się też gdy oglądamy telewizję. Fale alfa emitowane są tuż po przebudzeniu się. Towarzyszą głębokiej zadumie i sprzyjają kreatywności. Przynoszą inspirację i wspierają pozytywne myślenie. Podczas stanu Alfa nasza uwaga skupiona jest na tym, co jest wewnątrz nas samych. Mamy wtedy pełny dostęp do obydwu półkul mózgowych, co znacznie wspomaga wizualizację i wyobraźnię. W Alfie zaczynamy uzyskiwać dostęp do bogactwa kreatywności, które znajduje się poniżej naszej świadomości. Charakteryzuje ona wewnętrzne poziomy aktywności umysłowej, spokój, odpoczynek, pozytywne myślenie, inspirację, twórczość. W tym stanie jesteśmy odprężeni, nieruchomi ale nie senni, cisi, świadomi. Wtedy najlepiej się myśli twórczo. To jest miejsce głębokiego odpoczynku, ale niedostateczne dla medytacji. Fale te zanikają w czasie wysiłku tak fizycznego, jak i umysłowego.
Nadmierna alfa może powodować zaburzenia koncentracji, co pogarsza wyniki w nauce. Zbyt niska emisja tej fali charakteryzuje obniżony nastrój, depresję. Przy niskiej alfie mamy zaniżoną samoocenę i słabszą motywację. Przy problemach z nauką i w dysfunkcjach związanych z zaburzeniami uwagi w treningach neurofeedback obniża się najczęściej właśnie fale alfa. Treningi zwiększające emisję fali Alfa towarzyszą leczeniu depresji, w obniżonym nastroju, ale także chcąc poprawić kreatywność i motywację. W nadmiarze mogą jednak wywoływać zaburzenia koncentracji. Jeśli natomiast fale alfa emitowane są w zbyt małym stopniu, pojawia się obniżony nastrój, niski poziom motywacji, a nawet depresja. Stymulacja mózgu falami dźwiękowymi może okazać się skuteczna w jej leczeniu.

Są efektem synchronicznej i spójnej aktywności elektrycznej komórek rozrusznikowych wzgórza.
Fale alfa są jednym z rodzajów fal mózgowych, które można wykryć za pomocą elektroencefalografii (EEG) lub magnetoencefalografii (MEG). Stwierdzono, że pochodzą głównie z płatów potylicznych.


Niska Alfa (8–11 Hz) – to zakres fal o częstotliwości poniżej szczytu alfy u badanej osoby, przy oczach zamkniętych. Z wiekiem zostaje zanotowany spadek szczytu częstotliwości tej fali. Wyższa częstotliwość szczytu tej fali występuje u osób bardziej sprawnych poznawczo. To pasmo częstotliwości związane jest z medytacją, z utrzymywanym spokojem i relaksem. Niska alfa podlega wahaniom dobowym i wyższe jej amplitudy możemy odnotować między godziną 11.00 a 15.00. Znaczne zmęczenie osoby badanej może mieć również wpływ na widmo tej fali.


Wysoka Alfa (11–12,9 Hz) – częstotliwość ta pojawia się, kiedy zwiększa się stan wysokiej świadomości otoczenia. W tym stanie mózg może szybko a precyzyjnie reagować na zmiany środowiska. Fale o tym paśmie to stan umysłowego i fizycznego spokoju, zwany też stanem „zona”. Umysł skoncentrowany jest na danej chwili „tu i teraz”, Jest to stan kojarzony z wysoką koncentracją i pewnością działania.

FALE THETA – SPOKÓJ I KREATYWNOŚĆ

Fale THETA (4-7,9 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• większej części snu
• głębokiej medytacji i koncentracji
• ich prawidłowa ilość pozwala na lepsze zapamiętywanie
• pomaga z łatwością osiągnąć stan tzw. FLOW
• niski poziom aktywności tej fali prowadzi do wyłączenia uwagi (odpłynięcia) i problemów z koncentracją.

Fale Theta są związane z wydobywaniem informacji z pamięci oraz ze zdolnością kontroli reakcji na bodźce. Przy tej częstotliwości jesteśmy świadomi swojego otoczenia, podczas gdy ciało jest w stanie głębokiego rozluźnienia. Związane są ze świadomą obserwacją otoczenia (jądra wzgórza mózgu). W stanie fal Theta mogą powstawać bardzo kreatywne myśli, inspiracje i wyobrażenia. Ta częstotliwość pomaga w przywoływaniu wspomnień, fantazji i skojarzeń. Natomiast nadmierne ilości tych fal są odnotowywane u osób z zespołem zaburzeń uwagi.
Theta „leży” bezpośrednio na progu podświadomości. Towarzyszy nam przez większą część snu. Jest też identyfikowana jako brama do nauki i pamięci. Ich aktywność wzmaga się w trakcie snu lub gdy oddajemy się refleksjom. Sprzyjają wyobraźni i poprawiają zdolność do zapamiętywania. Fale Theta są charakterystyczne dla stanu medytacji. Działają inspirująco i pobudzają kreatywność. Ich odpowiedni poziom wzmaga intuicję. Gdy jest ich jednak zbyt dużo, pojawia się senność i trudności w koncentracji. Fale Theta – związane są z wykonywaniem procesów logicznych, czytaniem, uczeniem się i zapamiętywaniem oraz nawigacją przestrzenną. Fale Theta są najczęściej występującymi falami mózgowymi podczas medytacji, transu, hipnozy, intensywnego marzenia, intensywnych emocji. Dla niskich zakresów tej częstotliwości tok myśli staje się niespójny i zanikają związki logiczne, co wyraźnie widać na przykładzie myślenia w czasie marzeń sennych.
Te częstotliwości występują podczas głębokiej medytacji. Mamy wtedy dostęp do całej pamięci naszego mózgu. Zwiększając falę Theta w trakcie medytacji, poprawiamy kreatywność, intensyfikujemy proces uczenia się, łagodzimy też stres i budzimy intuicję. Świadomość może wtedy funkcjonować tylko w jednym wymiarze, który charakteryzuje głębsze poziomy koncentracji.
Gdy zachowujemy świadomość przy tej częstotliwości fal mózgowych, niekiedy mamy możliwość kontroli fizycznego bólu. Często ludzie w szoku miewają takie „nadprzyrodzone” zdolności, jednak nie potrafią nimi kierować.
Z drugiej strony w nieadekwatnych sytuacjach występowanie fal Theta może łączyć się z zaburzeniami czynności wzgórza (część mózgu odpowiedzialna m.in. za wstępną ocenę bodźców zmysłowych i integrację bodźców czuciowych i ruchowych). U większości osób występuje z przewagą w lewej okolicy skroniowej. Jej zwiększony udział wiąże się z zaburzeniami uwagi i mikrouszkodzeniami mózgu.
Theta budzi intuicję i inne pozazmysłowe percepcje umiejętności. Niewielki nadmiar thety powoduje kłopoty z koncentracją i uczucie senności. Bardzo duży nadmiar tej fali charakterystyczny jest dla depresji, zamkniętych uszkodzeń głowy oraz epilepsji. Patologiczny nadmiar thety obrazuje śpiączkę (coma) typu theta.
Na ogół nadmiar fal Theta (płaty czołowe) powoduje dekoncentracje i problemy w skupieniu uwagi (ADD, ADHD).

FALE DELTA – GŁĘBOKI SEN

Fale DELTA (0,1- 3,9 Hz) charakterystyczne są dla stanów:
• głębokiego snu pozbawionego marzeń sennych (3 i 4 stadium snu NREM)• ich optymalna ilość zapewnia sprawne funkcjonowanie mózgu
• odpowiednia ilość zapewnia regenerację podczas snu
• w komputerowej analizie widma częstotliwości obecna przez całe życie
• czynności delta nigdy nie należy wzmacniać, przy niepożądanym wzroście - tłumić
• zbyt wysoki poziom fali delta może świadczyć o obrazach patologii w mózgu (urazy po wypadkach, wylewy)
• podwyższony poziom charakterystyczny dla osób z upośledzeniem lub z zespołem Aspergera
• pojawia się przy intensywnym wysiłku umysłowym

Fale Delta są najwolniejszymi ze wszystkich fal mózgowych. Występują podczas głębokiego snu i stanowią ponad 50% rejestrowanej czynności mózgu. Zaobserwowano je również podczas transcendentalnej medytacji. Informacje otrzymane na tym poziomie są zazwyczaj niedostępne na poziomie świadomości. Fale delta dominują w spektrum QEEG u niemowląt do 6 miesiąca życia. Rejestrowane są również przy uszkodzeniach mózgu i w diagnostyce guza mózgu.
Fale Delta jest to stan nieświadomości obecny w głębokim, pozbawionym marzeń snu. W paśmie Delta następuje większe uwalnianie hormonu wzrostu, dlatego sen jest bardzo korzystny w okresie dojrzewania. Wtedy obserwuje się redukcję wydzielania kortyzolu, hormonu kory nadnerczy odpowiadającego za stres i proces starzenia się. Zwiększa się także poziom DHEA i melatoniny, które także towarzyszą procesom starzenia się organizmu. To dlatego głęboki sen jest zbawienny dla uzdrawiania i regeneracji.
W niektórych przypadkach fale delta są obrazem patologicznym charakteryzującym uszkodzenia mózgu (np. guzy). Wysoka delta towarzyszy zespołom zaburzeń uwagi. Jej hamowanie jest włączane do treningu neurofeedback w przypadkach takich jak ADD i ADHD. Pojawiają się również przy intensywnym wysiłku umysłowym. Jak wynika z badań, niemowlęta oraz małe dzieci produkują je w dużej ilości, lecz wraz z wiekiem poziom tych fal w mózgu spada, co wiąże się z obniżoną zdolnością do wypoczynku. Fale delta mają związek z procesami, które zachodzą w naszym ciele bez udziału świadomości. Należą do nich m.in. trawienie czy regulacja pracy serca. To pasmo sprzyja regeneracji organizmu. Fale delta są też obrazem patologicznym, charakteryzującym uszkodzenia mózgu (np. guzy).
Fale delta to fale mózgowe o wysokiej amplitudzie i zazwyczaj wiążą się ze snem wolnofalowym.
Występują najczęściej podczas fazy 4 NREM snu, stanowiąc 50% lub więcej zapisu EEG podczas tej fazy. Ich poziom zmienia się z wiekiem.
Analiza EEG noworodków w stanie czuwania wskazuje, że aktywność fal delta jest dominująca. W EEG w stanie czuwania u dzieci w 5 roku życia fale delta nadal występują często.
Podczas dorastania aktywność fal delta we śnie wolnofalowym spada. Stwierdzono spadek o 25% pomiędzy 11. a 14. rokiem życia.
Duże ilości fal delta nie są powszechne u zdrowych dorosłych w stanie czuwania.
Jednakże wykazano w wielu badaniach obecność zwiększonej aktywności delta u dorosłych w stanach zatrucia lub delirium oraz u osób ze zdiagnozowaną demencją lub schizofrenią.
Wysoka amplituda – występują w stanie najgłębszego snu, podczas głębokiej medytacji, także u małych dzieci i w przypadku pewnego rodzaju uszkodzeń mózgu (np. lezji).





Niektóre zaburzenia a fale mózgu:

ADD, ADHD – zwolnienie czynności mózgu, zwłaszcza w rejonach czołowo-centralnych, głównie w lewej półkuli, natomiast w prawej obserwuje się zwiększone pobudzenie;
przy ADHD może pojawić się w nadmiar fal szybkich w przednich partiach mózgu, co owocuje zachowaniami impulsywnymi, kompulsywnymi, buntowniczymi.
Depresja – zwolnione fale w lewym czole i przyspieszone w czole prawym
Trudności w nauce – podwyższony poziomy fal mózgowych Alfa i Theta, a to może powodować dezorganizację czynności mentalnych.
Kłopoty z koncentracją i uczucie senności – nadmiar fal Theta i Alfa
Otępienie intelektualne i emocjonalne – brak fal Beta
Stres – fale Beta 2 (pasmo wysokiej Bety)


Badanie EEG – wynik nieprawidłowy. Jeśli podczas badania widoczne są zniekształcenia rytmu lub nawet jego zanik, a do tego występują fale patologiczne (np. theta i delta) i widoczna jest wyraźna asymetria zapisu, wskazuje to na wynik nieprawidłowy.

Badanie EEG – wynik prawidłowy. O wyniku prawidłowym w przypadku badań EEG można mówić wtedy, gdy u osoby w spoczynku, z zamkniętymi oczami, występują przede wszystkim fale alfa w części potylicznej i ciemieniowej mózgu oraz fale beta w przednim fragmencie mózgu. U niektórych, zdrowych pacjentów można także zauważyć czasem fale theta oraz spłaszczenie zapisu, które jest efektem niewielkiej ilości fali alfa oraz jego niskiej amplitudy.



STANY PSYCHICZNE I ODPOWIADAJĄCE ZA NIE PASMA CZĘSTOTLIWOŚCI FAL

Na stan psychiczny człowieka w znacznej mierze mają wpływ jego myśli, przekonania i nawyki. Myśl może rozpocząć zarówno proces twórczy, jak i destrukcyjny. Przyczynia się do różnego rodzaju stanów emocjonalnych, a w konsekwencji do reakcji fizjologicznych organizmu. Proces ten odzwierciedla się w spektrum QEEG poprzez określony zakres częstotliwości fal jakie pojawiają się w mózgu. Badania pokazały, że wysyłane przez mózg sygnały są związane z wieloma aspektami myślenia, emocji i zachowania.
Wnioski z obserwacji fal mózgowych wskazują, że w danym stanie psychicznym w mózgu może dominować jeden rodzaj fali, przy obniżonym poziomie aktywności pozostałych fal. Na przykład u osoby, która jest obecnie w fazie pobudzenia zaobserwujemy zwiększoną aktywność fal mózgowych w paśmie częstotliwości beta przy jednoczesnych występowaniu na poziomie śladowym fal alfa, theta i gamma. Zazwyczaj obserwujemy kombinację fal mózgowych dla różnych stanów świadomości, przez większość czasu widzimy nie tylko jedną kategorię fal mózgowych, ale ich wspólną aktywność razem.
Wiedza i wieloletnie owoce pracy naukowców nie tylko umożliwiły nam określenie stanu umysłu w jakim się znajdujemy, ale udowodniono, że mózg ludzki jest plastyczny, co daje nam większy potencjał wpływu na nasz stan umysłu i zmiany go w stany jakie są dla nas pożądane.



UWAŻNOŚĆ – STAN, W KTÓRYM MÓZG OTWIERA SWOJE UKRYTE ZASOBY

Współcześni przedstawiciele oraz promotorzy prastarej sztuki jaką jest praktyka uważności (Mindfulness) żarliwie zachęcają do treningu tej opartej na starożytnych buddyjskich naukach techniki.
Co ich tak zachwyciło i przekonało do tej sztuki? Co nam dać mogą te drobne chwile bycia uważnym? Czy opłaca nam się być „tu i teraz”? Co takiego dzieje się w naszym ciele i w naszym umyśle oraz co dzieje się w naszym mózgu, kiedy ćwiczymy regularnie i z pełnym zaangażowaniem stan uwagi? Dlaczego zachodni świat zachwycił się w ostatnich latach uważnością, medytacją, wyciszaniem umysłu?
Bycie uważnym jest podróżą w głąb naszego wewnętrznego świata, by uspokoić rozbiegany umysł i nauczyć się bardziej świadomie poruszać w świecie zewnętrznym. Mindfulness określa ten stan, jako szczególny rodzaj uwagi: świadomej, nieosądzającej i skierowanej na bieżącą chwilę - Jon Kabat-Zinn. „Uważność jest cudem – jak mówi tradycja buddyjska – dzięki któremu poznajemy siebie samych. Potrzebujemy spokoju serca i samokontroli, jeśli chcemy, aby nasze wysiłki przynosiły dobre rezultaty” – twierdzi Thich Nhat Hanha, wietnamski mistrz Zen.
Rozpoczęcie przygody jaką są ćwiczenia nad intensyfikacją uważności, rozpoczyna stopniowy, ale dynamiczny proces zmian jaki zachodzi w naszym organizmie. Przebieg ten odbywa się na wszystkich jego płaszczyznach, poprzez zmianę biochemii, bioelektrycznej aktywności mózgu do zmian manifestujących się w zachowaniu i postrzeganiu rzeczywistości. Stan świadomej uwagi jest to stan wszechstronnej, zorientowanej na zewnątrz i wewnątrz koncentracji przy wysokim poziomie świadomości otoczenia. Kiedy postanowimy zaznajomić z tym światem swoje ciało i mózg, mamy bardziej wytężoną uwagę i koncentrację, zmniejsza nam się poziom napięcia i lęku. Organizm osiąga wyższy stopień relaksu z jednoczesnym odczuwaniem zwiększonej czujności. Wprowadzając mózg w zakresy częstotliwości przypisane temu stanowi umysłu, uczymy mózg lepiej i szybciej kontrolować swoje nastroje psychiczne oraz reakcje fizjologiczne. Ćwiczymy nasz mózg, by zwiększać jego umiejętność samoregulacji emocji i procesów myślowych. Osoba, która nauczy się podczas ćwiczeń uważności wchodzić w ten stan umysłu, będzie mogła natychmiast stać się świadoma każdej zmiany otoczenia, co daje jej możliwość szybszej i bardziej świadomej reakcji na zewnętrzne i wewnętrzne bodźce. W spektrum QEEG obserwowana jest zwiększona aktywność fal alfa w paśmie częstotliwości 11-13 Hz i SMR (13–15 Hz). Odpowiednie zaangażowanie w praktykowanie ćwiczeń uważności i zachowanie należytej techniki wykonywania ich, nauczy nas błyskawicznie osiągać stan świadomej uwagi oraz umiejętnie z niego wychodzić i przechodzić w inne stany dla nas na ten moment dogodne. Dzięki wykorzystaniu tej metody możemy rozpoznawać wzory swoich fal mózgowych i odpowiednio nimi zarządzać.







02 grudnia, 2022

Pole elektromagnetyczne

 











Ruch to jedyna siła która istnieje w przestrzeni kosmicznej i wystarcza aby z "fotonowego morza" dawniej zwanego eterem, powstało wszystko co istnieje i to co obserwujemy. Włącznie ze zjawiskiem świadomości ale nie o tym tu będzie. 
Obserwowalne i mierzalne zjawiska zachodzące pod wpływem ruchu w przestrzeni kosmicznej dzielimy na cztery podstawowe: 

1. pole trwałe - elektrostatyczne, 
2. pole ruchome - elektromagnetyczne:
a) jednokierunkowe - stałe które wraz z ruchem obiektu tworzy grawitację, 
b) dwukierunkowe - zmienne i przemienne tworzące antygrawitację,
3. prąd elektryczny, 
4. fale elektromagnetyczne w tym światło widzialne.

 Mamy w ten sposób jedną siłę której przyczyny nikt nie zna, podzieloną pomiędzy cztery oddziaływania fizyczne. Dotyczą one zarówno makroświata astrofizycznego jak i tego subatomowego.

Nauka i jej poplecznicy zamiast zajmować się płaskoziemcami i innymi szurami, mogliby zająć się swoimi WŁASNYMI niedociągnięciami bo jak to zwykle bywa "przyganiał kocioł garnkowi a sam smoli"... Jeśli to co reprezentuje nauka jest prawdą, dlaczego tak boi się fantazji płaskoziemców? Płaskoziemców i im podobnych odbieram jako ludzi którzy zachowali umysł dziecka lub jakąś jego część , pozwalającą im samodzielnie poszukiwać prawdy w przeciwieństwie do pozostałych ludzi uformowanych w rodzaj robotniczego betonu przez system. Pomijając wymiar skutków społecznych niszczenia wolności wypowiedzi w której poniżanie wypowiadającego się powinno być KARALNE, a tymczasem w XXI wieku karane banicją społeczną jest odmienne zdanie i odkrywcze posiadanie wątpliwosci. Dlaczego tylko naukowcom pozwala sie wątpić w ich teorie? Reszta ma kultywować niepisany obowiązek niemego ślepowierstwa? Brakuje tylko jeszcze powrotu do dawnej skutecznej w zamykaniu ust i umysłów, metody palenia na stosie... 
 
Wmawia się nam że Słońce jako rzekomy reaktor termojądrowy posiada pole elektromagnetyczne, jednak w ząb nie rozumie się ani nie wyjaśnia jak to się dzieje. https://geekweek.interia.pl/.../news-skad-sie-bierze-pole... 
Nie ma to jak wylać dziecko z kąpielą aby potem dzwonić po karetkę pogotowia. Ustalanie fizycznych właściwości przestrzeni kosmicznej jest jak rozwiązywanie zadań z wieloma niewiadomymi. 
Otóż aby mogło zaistnieć w przestrzeni kosmicznej pole magnetyczne jako jakakolwiek sprawcza siła fizyczna, nie jest możliwe aby przestrzeń kosmiczna była próżnią!! Oświadczam zdecydowanie że przestrzeń kosmiczna ma własności płynu i jest PEŁNA "zimnych" bo niskoenergetycznych fotonów! Choć to nie jest trafny opis bo posługuję się tu nomenklaturą naukową. W przestrzeni kosmicznej każde pole magnetyczne jest po prostu wyodrębnioną MECHANICZNIE sferą, gdzie obszar złożony ze strumienia fotonów ulega ruchowi odwzorowującemu kształt toroidu wokół materialnego obiektu który to pole wytwarza. Każdy materialny obiekt tworzy to pole poprzez mniej lub bardziej spolaryzowane kierunkowo domeny począwszy już od spinów atomowych. Każdy materiał, pierwiastek i substancja jest zarówno przewodnikiem co izolatorem w odwrotnie proporcjonalnym stosunku. Również fotonotwórcza substancja kosmicznego oceanu jest przewodnikiem ale w najmniejszym stopniu ze wszystkich nieznanych oraz nieuwzględnionych w Tablicy pierwiastków. Trzeba sobie wyobrazić że pole elektromagnetyczne w przestrzeni jest wirem tak jak tornado w powietrzu albo wir we wodzie. Nie ma innej możliwości jeśli ma realnie FIZYCZNIE oddziaływać w kosmosie. Nic wirtualnego o czym mówi nauka nie ma miejsca w przestrzeni kosmicznej! Wirtualne sprawy pozostawmy wewnątrz pamięci trwałej i operacyjnej komputerów i równań matematycznych. Wszystko musi być jak najbardziej realne skoro wywiera REALNY wpływ na otoczenie. Czarna dziura jest tym samym zjawiskiem co oko cyklonu czy tornada i powstaje tylko z powodu największej intensywności obrotu pola elektromagnetycznego w centrum galaktycznego wiru, do tego stopnia że mimo niewielkiej ilości materii jak na tak wielkiej średnicy obiekt - tworzy grawitację. Grawitacja jest drugą stroną tego samego zjawiska ruchu tego fotonowego pola. W galaktykach spiralnych, ze względu na ich gabaryty, ruch wirowy pola elektromagnetycznego tak się intensyfikuje że w centrum gdzie substancja fotonotwórcza ma najkrótszy toroidalny odcinek do pokonania, zakłóca zmienną falę światła które także jest wytworem fotonotwórczej przestrzeni jak pole elektromagnetyczne czy grawitacja. To właśnie jest wir "czarnej dziury" z jego prostą właściwością. Żadna to osobliwość a jest to tylko efekt hiperintensywności pola elektromagnetycznego przeskalowanego do średnicy galaktyk spiralnych, w których to gabarytach ujawnia w centrum ten bardzo prosty efekt dzoałania pola elektromagnetycznego choć w gigantycznej skali. Ale tylko w centrum. Resztą galaktyki zawiaduje pole elektromagnetyczne niezintensyfikowane do tego stopnia aby porywać gwiazdy do tego mikroskopijnego wzgledem całej galaktyki wiru...  W pewnym stopniu ten efekt zachodzi także na biegunach Ziemi. Kompas tam szaleje... tak samo jak na równiku, gdzie wyrzucany jest w przestrzeń nadmiar fotonów pola / ziemskiej magnetosfery, tworzący efekt orbity geostacjonarnej. Obecność zjawiska orbity geostacjonarnej to efekt akceleracji fotonów/ eteru w płaszczyźnie wirowania pola Ziemi. Znosi on częściowo siłę grawitacji w tej płaszczyźnie. Chyba że mówimy o kwazarach gdzie ta siła jest jeszcze bardziej zintensyfikowana. jednak póki co się nie wypowiem na temat wszystkich efektów fizycznych sposobu działania czarnej dziury w centrum kwazarów - brak danych choć jest to efekt jeszcze silniejszy niż występuje u galaktyk spiralnych. Kwazary to mini glalaktyki wyrzucane ze znanych nam galaktyk spiralnych napędzanycch włóknami plazmowymi jako nadmiar materii. Grawitacja jest również zależna od pola magnetycznego. Tak samo można na nią wpływać światłem, ruchem mechanicznym i polem elektromagnetycznym. Wszystkie zjawiska są przenoszone za pomocą fotonów i zależne tylko od poziomu wzmocnienia tych sił. Mając do dyspozycji dwa magnesy neodymowe, myślisz że oddziałują na siebie z taką siłą przez wzbudzenie sporadycznie występujących fotonów?? Otóż nie! Jest to szybko oddziałujący, niezależny od obecnej wokół materii ale silnie na materię wpływający i poprzez to realny cząsteczkowy, żeby nie powiedzieć wręcz GAZOWY, zmasowany i zapętlony ruch fotonów ściśle rozmieszczonych wkoło tych magnesów.  Pobudzanych do ruchu poprzez kształt elektromagnetycznego pola nadawany przez liniowo ukierunkowane podczas produkcji, domeny magnetyczne atomów magnesu. W atomowej strukturze magnesów, poza różną kombinacją orbitali atomowych jako wirów elektromagnetycznego pola niczego więcej nie znajdziemy. Cały stos cząsteczek subatomowych wykrytych przez naukowców można sobie darować aby nie tracić czasu i wrzucić w myślach do kosza tak jak to robimy na komputerze, ponieważ są to cząstki wywodzące się z hybryd powstałych z omawianej tu jednej prostej cząsteczki fotonu który w zasadzie cząstką nie jest. Należy do wszechświatowego "fotooceanu" z którego za pomocą ruchu te cząstki są wyzwalane... lub sami możemy je wyzwalać mechanicznie dla pozyskania energii. Dla tej prostej "antywirtualnej" i nie "zmatematyzowanej" logiki nie są potrzebne drogie zderzacze hadronów które NIGDY nie znajdą wewnątrz atomu niczego więcej poza fotonami. Daję Ci na to słowo honoru. To, że wykryty szereg cząstek wykazuje względem siebie różne właściwości (prędkość, spin, rodzaj ruchu, przyspieszenie, masa, bla, bla etc.) nie znaczy że muszą to być cząstki z odmiennymi własnościami zasadniczymi. 
Aby przykładowo odpowiedzieć na pytanie w którym miejscu Słońca jest tworzone pole magnetyczne, czy może to mieć miejsce blisko powierzchni Słońca lub głęboko we wnętrzu albo na różnych głębokościach gwiazdy, trzeba najpierw rozważyć dlaczego ono się tam indukuje, a nie w którym miejscu.
Więc według tego co obecnie wiem o własnościach przestrzeni kosmicznej, indukuje się ono dlatego że Słońce jak prawie każda gwiazda która posiada powierzchnię o metalicznej litosferze, obraca się i porusza (obie składowe ruchu mają wpływ) w polu magnetycznym naszej spiralnej galaktyki jak wirnik silnika wewnatrz stojana. Jest to faktyczna przyczyna powstawania pola E.M. i jest ona zewnętrzna! Inne galaktyki, czyli te nieregularne takiego skutecznego pola nie wytwarzają lub jest to słabe pole elektrostatyczne zdeformowane jak te galaktyki. Głównie mglawice. Pole elektromagnetyczne nazwałbym tu dla zobrazowania elektro-DYNAMICZNYM.  Na pole elektromagnetyczne ciała niebieskiego nie ma wpływu jakieś wyszczególnione wewnętrzne "dynamo" tak jak to się wyjaśnia w przypadku Ziemi, a średnia sumaryczna wartoć rezystancji elektrycznej całego przewodnika jakim jest każde bez wyjątku ciało niebieskie.
Niedorzeczna w tym sensie jest koncepcja nauki że dające realne skutki pole magnetyczne, składa się z fotonów a jednocześnie ma na cokolwiek wpływ w podobno próżniowej przestrzeni...
Pola elektromagnetyczne począwszy od intergalaktycznych sieci włókien plazmowych, poprzez galaktyki spiralne, gwiazdy i planety a czasem duże księżyce, tworzą się na zasadzie ruchu przewodnika w polu elektromagnetycznym (każdy technik zna to zjawisko z lekcji elektrotechniki) pozamykane mniejsze w większych, analogicznie jak w rosyjskiej matrioszce. Znaczy to że jakakolwiek energia w przestrzeni kosmicznej i technologii zawsze przenoszona jest za pośrednictwem fotonów lub ich bardziej złożonych form w przypadku nośników nieelektrycznych. Nic więcej nie potrzeba. Obojętnie jaki sposób transmisji energii weźmiemy pod uwagę. 
Nie jest możliwe aby przestrzeń kosmiczna była próżnią!!
Przestrzeń kosmiczna MUSI być pełna fotonów, nie ma innego wyjścia! W przeciwnym razie nie byłoby możliwe skuteczne przenoszenie tych wszystkich znanych nam oddziaływań, począwszy od pola elektromagnetycznego, poprzez transmisję światła czy pola magnetycznego aż do prądu elektrycznego którego nośnikiem także są fotony/ eter. Każde obecne w przestrzeni pole magnetyczne jest sferą gdzie fotony ulegają wzbudzeniu odwzorowując kształt toroidu wokół obiektu który to pole wytwarza swoim ruchem. Pole to "przelewa się" między biegunami jak woda w zbiorniku wodnym gdy wrzucimy samą pompę bez węża do wody. Wtedy to co pompa wyrzuci z wylotu, zaraz ją opłynie trafiając do wlotu. Opór dla toroidalnj formy zachowania się cząstek wody wypływających z pompy stanowi reszta wody w zbiorniku. Analogicznie zachodzi to w hydro, jest też w aero i astrosferze. Nic nie dzieje się w kosmosie WIRTUALNIE i nie ma innej możliwości jeśli ma realnie na cokolwiek oddziaływać.
Gdzie podziała się logika w nauce? A może jej nie było? Były tylko pieniądze. Granty dla których wszyscy zatańczą ten sam chocholi taniec.

Obecnie dominuje przekonanie, że to metaliczne, wirujące jądro Ziemi (obracające się nieco szybciej niż nasza planeta jako całość) wywołuje efekt dynama a ruchy konwekcyjne na granicy jądra z płaszczem planety generują pole magnetyczne, które daje nam ochronę przed nieprzyjemnościami z kosmosu. Jest to tylko część prawdy i odnosi się do kazdej planety. Efekt dynama nigdy nie zadziałalby w bezfotonowej przestrzeni. Dlatego warto przyjrzeć się bliżej kwestii rozkładu i mechaniki działania pól magnetycznych w Układzie Słonecznym.

Zacznijmy od Merkurego. Jeszcze sto lat temu sądzono, że Merkurego cechuje obrót synchroniczny (że jest zawsze zwrócony tą samą stroną do Słońca), ale okazało się, że kręci się on wokół własnej osi, choć bardzo wolno. Na każde dwa okrążenia wokół Słońca wykonuje on trzy obroty. Jak wykazały badania Marinera 10 w latach 70, Merkury posiada pole magnetyczne stukrotnie słabsze od Ziemskiego. Przy trwającej dwa ziemskie miesiące dobie to chyba i tak nieźle. Jednakże w tej odległości od Słońca to zbyt mało by utrzymać atmosferę. Gdybyśmy zabrali kompas na Merkurego, to byłyby spore szanse, że mocniej zareaguje na pole magnetyczne gwiazdy niż planety więc do określania naszego polożenia wzgledem siatki merkury - metrycznej byłby tam bezużyteczny.

Wenus dla nauki oficjalnej jest wielką zagadką. Praktycznie nie posiada pola magnetycznego. Obraca się bardzo, bardzo powoli (243 dni na 1 obrót) i być może w kierunku odwrotnym do pozostałych planet w układzie słonecznym.
“Być może” bo wiodąca hipoteza naukowa głosi, że odchylenie jej osi obrotu nie wynosi 2,6  stopnia ale raczej 177,4 stopnia. Uważa się, że zupełnie jak wirujące bąki, planety wychylają na swoich orbitach a Wenus może być tego ekstremalnym przykładem, stojąc na głowie w sensie elektromagnetycznym co może powodować przynajmniej w części jej nagrzewanie. Podobnie jak w źle sparowanych biegunami układach magnetycznych. 

Kompletnie bzdurne wyjaśnienia są takie, że planetozymale - planetarne zarodki- z których powstały planety mogły zderzyć się ze sobą w taki sposób, że powstały z kolizji obiekt obracał się w przeciwnym kierunku, który podtrzymała powstająca planeta. Kolejne , wręcz niemożliwe wzgledem podstaw astrofizyki mówi, że planeta mogła wpierw zwolnić “normalny” obrót a potem zacząć obracać się w przeciwnym kierunku. Nie wyjaśnia się tylko z jakiego powodu.

Obecnie utrzymuje się że w wypadku Wenus zachodzi proces indukowania magnetosfery przez uderzający w Wenus wiatr słoneczny. Rozpatrzmy to wg. historii starożytnych podań w świetle teorii elektrycznej. Wenus została uwolniona elektromagnetycznie z orbity Saturna i przenosząc tamtejszy ujemny potencjał przywędrowała w okolice Slońca. Zachowuje się od tego czasu do dzisiaj jak... stacjonarna kometa. Stąd w starożytności była mowa o długim i wyraźnym warkoczu. Wręcz płonęła cała powierzchnia planety przez co w starożytnosci porównywano ją do kobiety. Elektrycznie wyglada to tak jakby zbliżyć elektrodę z ujemnym potencjalem do dodatniej elektrody Słońca. Porównajmy to zjawisko do procesu spawania plazmowego. Nie dziwi więc że powierzchnia Wenus wygląda jak stopiony spawaniem kawałek metalopodobnego materiału.

Księżyc i Mars nie posiadają pola magnetycznego. W przypadku Marsa powierzchnia jednej półkuli jest znacznie młodsza. Zniszczona moim zdaniem przez katastrofalną kolizję. Wg Sitchina kolizję Tiamat- dawnej Ziemi i hipotetycznej planety Marduk - obcej planety przechwyconej przez Słońce. Marduk jak głosi znany Epos sumeryjski, pochodził z zewnątrz Układu Słonecznego.
Moim zdaniem Mars jak każda skalista planeta, jeśli nie ma to nigdy nie mógł mieć pola magnetycznego, dlatego tamtejsze skały nie posiadają magnetycznych “odcisków” takich jakie mierzymy m.in. na dnie ziemskich oceanów. Południowa półkula jednak posiada skały które doświadczyły obecności wyraźnego pola magnetycznego i te odciski mogły być pozostawione właśnie przez Marduka. Rzekomy wulkan Olympus Mons i pozostałe wulkany tarczowe zostały dosłownie "naspawane" przez zbliżenie planety o innym potencjale elektrycznym! 

Król planet Jowisz jak mitologicznie najważniejszy Zeus, był władcą piorunów i jest również królem pól elektromagnetycznych. Jowisz wg oficjalnych teorii naukowych posiada pole magnetyczne przez to że w jego wnętrzu pod wpływem niewyobrażalnego ciśnienia wodór zyskuje właściwości metalu i to właśnie wirujący “metaliczny wodór” generuje potężne pole magnetyczne. Jednak nie w próżni a w fotonowej przestrzeni. Wtedy i tylko wtedy ma to jakiś sens choć wystarczyło przyjrzeć się tej koncepcji pod kątem elektrycznym o którym piszę i...nie utrudniać. Mimo tego nie bardzo podoba mi się koncepcja metalicznego wodoru, ponieważ ciśnienie podnosi temperaturę a ona współgra z rozprężaniem materii. Wewnątrz ciał niebieskich z tytułu temperatury każdy metal będzie starał się zgubić zdolność dobrego przewodzenia pola magnetycznego. 
Raczej ogólnie każda planeta jest w jakimś sensie elektrycznym przewodnikiem który w polu elektromagnetycznym gwiazdy generuje pole uzależnione swoją siłą od sumy ogólnej własnej przewodności.

Jedynym księżycem w układzie słonecznym z własnym polem magnetycznym jest jowiszowy Ganimedes.











Pole elektromagnetyczne indukuje się z blisko położonego Jowisza wytwarzającego swoje własne pole elektromagnetyczne z pola Słonecznego. Efekt ten jest najwyrażniej widoczny zarówno pomiędzy Jowiszem a Ganimedesem jak i pomiędzy Merkurym a Słońcem choć podejrzewam że to nie wszystkie tego rodzaju zależności w Układzie Słonecznym.









Cechuje go obrót synchroniczny, przy okresie obiegu wokół Jowisza wynoszącym siedem dni. Tu znowu oficjalnie twierdzi się uparcie że i on ma ciekłe żelazowe jądro.

Mało  jest danych naukowych co do Urana i Neptuna. W przypadku obu planet pole magnetyczne jest bardzo mocno odchylone względem osi obrotu planety - 59 stopni dla Urana i 47 stopni w przypadku Neptuna (Ziemskie pole magnetyczne jest odchylone od osi obrotu o zaledwie 12 stopni). Bardziej zdumiewa naukowców fakt że centrum pola jest przesunięte względem centrum tych dwóch planet. W przypadku Urana może to być nawet o jedną trzecią jej promienia. Naukowcy zastanawiają się jaki materiał w tych planetach może być cieczą i być dobrym przewodnikiem. W przypadku obu lodowych olbrzymów uważa się że to miażdżona wielkim ciśnieniem woda rozpada się na jony H+ i OH-, które mogą przenosić ładunki elektryczne i generować prąd. Trzeba przyznać że uparci są z tą swoją próżnią która do niczego nie pasuje. Nie ma co...
Po raz kolejny wciska się efekt dynama, tym razem jednak generowany ponad jądrem.
Nikt w oficjalnej nauce nie bierze pod uwagę tego że wszechświat ma elektryczną naturę a wszelkie pola elektromagnetyczne biorą swój początek od większych obejmujących je struktur elektromagnetycznych. Moim zdaniem to właśnie Słońce wpływa kształtem i rozkladem sił swojego pola na odbiegajacy od normy rozklad sił elektromotorycznych na dalszych orbitach tamtych planet. Więc Uran i Neptun mogą dostosowywać swoja indukcję pola do miejscowego rozkładu linii sił pola słonecznego. Kształt tego pola schematycznie przedstawilem poniżej:








Stara i nowa koncepcja pola elektromagnetycznego. W nowej koncepcji już nie jeden a dwa torusy pola elektromagnetycznego zbudowane z krążących fotonów, powodują reakcje przyciągania i odpychania, nie tylko na biegunach ale i na równiku zwane magnetyzmem, co jest jak dotychczas nie wyjaśnionym przez nikogo zjawiskiem natury mimo że pierwszym z zaobserwowanych. Stąd nazwa magnes ma ten sam źródłosłów co magia. 










Więc w Układzie Słonecznym funkcjonowanie i zachowanie pól magnetyczne planet zależy wyłącznie od przewodności danej planety jak i bezpośrednio od siły i kierunku przebiegu linii sił słonecznego pola magnetycznego. Wraz z coraz większą odległością od Słońca pole elektromagnetyczne planety będzie więc coraz bardziej wychylone względem płaszczyzny wirowania pola Słońca. Oczywiście Słoneczna indukcja elektromagnetyczna o czym naukowcy głównego nurtu absolutnie nie wiedzą, ma największy i najbardziej bezpośredni wpływ na warunki panujące na powierzchniach planet położonych blisko Słońca. Z pewnością podczas analizy wszystkich danych naukowych pod wzgledem elektrycznym, osoby zaangażowane dokonają o wiele więcej wniosków. Przedstawiłem tu tylko powierzchowną koncepcję.

W świetle całego powyższego wywodu, zasadną podstawą terraformingu Marsa byłaby techniczna symulacja indukcji pola magnetycznego. Począwszy od deorbitacji lodowych asteroidów z Pasa Planetoid na powierzchnię Marsa, aby w prosty sposób wraz z koniecznością zapewnienia zasobów wody dla pierwszych osadników, mając na uwadze że woda jest elektrycznym przewodnikiem, zwiększyć jednocześnie zewnętrzną przewodność planety a tym samym sumaryczną przewodność całego przewodnika jakim stałby się Mars dla słonecznego pola elektromagnetycznego. Gdy wartość pola będzie za niska, można na powierzchni planety wykonać z marsjańskiej rudy żelaza, elementy analogiczne przeznaczeniem jak w wirniku silnika elektrycznego i dodatkowo opasać Marsa metalową klatką wzdłuż południków, spinając całość pierścieniami na biegunach. Wzbudzając w konsekwencji lawinowo wzrastające pole elektromagnetyczne - nową marsjanską magnetosferę! Być może siła tego pola nie będzie z początku powalająca ale zawsze lepsze jest cokolwiek konstruktywnego niż detonacja bomby atomowej we wnętrzu planety czy półśrodek polegajacy na rozmieszczeniu sztucznych miejscowych generatorów pola. Rozważania tego dokonałem wyłącznie na podstawie analizy danych naukowych ale... pomyśl sam.
Śmieszy mnie koncepcja nauki że pole magnetyczne (w tym także Ziemi a jakoś nikt wśrod tęgich wyksztalconych głów tego nie powiązał- nie mam studiów i pochodzę z biednej rodziny w małej wiosce) składa się z fotonów, jednocześnie pole to... znajduje się w pustej przestrzeni... 
Jak można było popełnić taką nielogiczną operację? Ano tylko w oparciu o matematykę, której prawdziwe prawa natury wymykają się i zawsze będą się wymykać w opisach a ona sama ucieka w dzikie nierzecczywiste teorie i wirtualne procesy logiczne nie mające nic wspólnego z procesami i zjawiskami w naturze. Jednak do zrozumienia natury potrzebny jest  ZDROWY REALIZM LOGICZNY.  Wolę być infantylny społecznie niż infantylny w obserwacji natury jak naukowcy.
Przestrzeń jest zbudowana z niskoenergetycznych fotonów pod ciśnieniem a Ziemia jako przykład jest to kulisty kawałek wirującego przewodnika, indukujący swoim ruchem fotonowy torus pola, który "zakrzywia linie sił pola" (tak, wiem - dezorientujące, wirtualne, naukowe określenie) pomiędzy biegunami, tylko dlatego że pozostała zewnętrzna nieruchoma fotonowa przestrzeń, jest dla ruchu tego pola rodzajem równoważącej to zjawisko analogicznym dla hydraulicznego balansującym ciśnieniem subatomowym fotonotwórczej ŚCIANY OPOROWEJ. Im dalej od centrum pola, tym bardziej ulegający wpływom zewnętrznych pól i wolniejszy jest ruch fotonów i nie są one pojedynczo wystrzeliwane z biegunów czy równika. To cała zwarta nawałnica fotonów o niskiej energii. Tak powstaje pole elektromagnetyczne w całej przestrzeni. W gruncie rzeczy astrofizyka nie jest tak trudna jak się ją maluje. Prawdopodobnie jest to poczynione dla pieniędzy, tak jak to się dzieje w każdej innej instytucji państwowej. Może należy założyć prywatne instytucje naukowe?









28 października, 2022

Planeta Wenus dawnym księżycem Saturna?

 


Fazy Wenus-  taki obraz zobaczymy już przez dobrej jakości lornetkę.




Historia przemian na powierzchni Wenus nie ma w sobie żadnej analogii z historią Ziemi i innych planet...
W rzeczywistości cała przestrzeń wokół Słońca, jego korona a także przestrzeń otaczająca wszystkie elektromagnetycznie związane ze Słońcem ciała niebieskie, wypełniona jest plazmą. Planety i ich księżyce niosą przez plazmę ładunek elektryczny. Morze plazmy, w którym zanurzony jest Układ słoneczny, rozciąga się do tego miejsca, które nazywamy heliopauzą - gdzie przypuszczalnie znajduje się warstwa podwójna, oddzielająca plazmę słoneczną od plazmy o niższym woltażu, wypełniającej ramię naszej Drogi Mlecznej. To samo z resztą dzieje się z gwiazdami w innych galaktykach... ale wyłącznie takich które sugerują swoim wyglądem ruch obrotowy- spiralnych.  Gołe oko ludzkie ciemnych prądów plazmowych zwyczajnie nie widzi. Widać je dopiero gdy znajdziemy się na zewnątrz tych włókien plazmowych. Poruszające się gwiazdy, planety również posiadają tę otoczkę plazmową w większości będącą w postaci włókien elektrycznych w trybie ciemnego prądu. Porównując twór z biologicznie żywym organizmem, przypomina to błonę komórkową.

W rozbłyskach słonecznych oraz koronalnych wyrzutach masy (CME), naładowane cząstki są wyrzucane ze Słońca. Wypływ ten stanowi prąd elektryczny tak jak w mniejszej skali wiatr słoneczny. Jaką formę przybierają te prądy w plazmie? Skręcają się.
Każda planeta posiada otoczkę plazmową - zjawisko elektryczne dobrze znane niezależnym wypchnietym poza margines naukowcom jak Birkeland. Gdyby jego praca  została potraktowana poważnie, nie byloby dziś mowy o Wszechświecie grawitacyjnym, a ELEKTRYCZNYM którego rozmiar i kształt zdeterminowane są przez różnice potencjałów elektrycznych (woltaż) planety i otaczającej plazmy słonecznej wynikające z indukcyjności danej planety i intensywnosci jej ruchu. Ma ona z reguły kształt łzy lub rękawa, zwróconego ostrym końcem od Słońca. 
Granicą tej otoczki jest warstwa podwójna, oddzielająca plazmę otaczającą planetę, od plazmy słonecznej. Otoczka plazmowa Wenus jest szczególnie długa, prawie dotyka Ziemi, gdy obie planety są w największym zbliżeniu. Ogon plazmowy Jowisza jest w podobnej korelacji z Saturnem. Niedawno astronomowie z NASA odkryli coś, co nazwali sznurowatymi tworami w ogonie Wenus. A jak wiadomo zwlekają z ogłaszaniem tego co odkryli więc radzę iść na przód samodzielnie, nie patrząc na opieszałość NASA,  i badać dostępne informacje samodzielnie. 
Takie skręcone włókna przedstawiają dokładnie ścieżki, jakimi podążają "tzw. prądy Birkelanda" w plazmie. W widoczny sposób Wenus podlega wyładowaniu prądu elektrycznego. Warkocze plazmowe wszystkich planet są obecnie w trybie ciemnego prądu. Ale czy zawsze tak było? Starożytni donosili, że Wenus miała ogon i skręcone włosy. Mógł to być ogon plazmowy w trybie żarzenia, a może nawet łuku.  
Zastanówmy się, jak wyglądałby ogon Wenus widoczny z Ziemi. Średnica jej otoczki plazmowej jest przypuszczalnie dwu lub trzykrotnie większa od średnicy planety - powiedzmy, około 20 000 mil. Ale odległość Ziemi do Wenus podczas największego zbliżenia jest rzędu 26 milionów mil. Więc ogon Wenus jest jakiś tysiąc racy dłuższy, niż szeroki w najgrubszym miejscu. Jest to długi, cienki, skręcony, wężowaty kształt. Jeśli w jakimś czasie w przeszłości ogon Wenus był w stanie żarzenia, musiał być widoczny z Ziemi! Tak opisywali go starożytni, stąd jej warkocz kojarzył Wenus z postacią kobiecą. Nota bene boskość planet wynikała w starożytności z lepszego zrozumienia zjawiska świadomości niż ma to miejsce obecnie, o którym pisałem w poście "Świadomy Wszechświat".

Gdy planeta jest otoczona przez sferę warstwy podwójnej, jest chroniona przed bezpośrednią interakcją elektryczną z ciałami zewnętrznymi. Dwie naładowane elektrycznie planety, każda otoczona przez taką otoczkę, nie "widziały by się" elektrostatycznie. Aczkolwiek, jeśli ciało posiadające odmienny woltaż spenetruje warstwę podwójną, wchodząc w sferę plazmy otaczającą planetę, mogą nastąpić, i nastąpią, oddziaływania elektryczne. A zatem, jeśli jakieś inne ciało, jak duży meteor (albo asteroida czy kometa) zbliży się dostatecznie do Ziemi, penetrując jej otoczkę plazmową, pomiędzy ciałami wystąpią gwałtowne wyładowania elektryczne. Byłoby, oczywiście, niefortunne, stać w miejscu, gdzie wyładowania te biorą początek- vide "Oko Afryki" czy "Olimpus Mons" na Marsie lub też Io krążący tuż koło Jowisza.  Ale same wyładowania mogą zniszczyć intruza i ochronić Ziemię przed katastrofalną kolizją.

Planety, planetoidy i księżyce powstają na dwa sposoby. Przez elektrostatyczną kondensację pierścienia pyłowego pozostałego po powstaniu gwiazdy i przez przechwycenie sferycznych obiektów pozostałych po wybuchu supernowych, do wewnątrz układu gwiazdowego. Wtedy mamy do czynienia odpowiednio z mineralogią parametaliczną i metaliczną takiego ciała niebieskiego. W czasie powstawania przez kondensację musi pojawić się przewodzący elektrycznie element zapoczątkowujący - tzw. planetozymal. Musi być też materiał który skupi się wkoło niego i zacznie osadzać na powierzchni przyszłej planety. 
Wenus  (12100 km średnicy) najprawdopodobniej jest starą siostrą Księżyca Saturna - Tytana (5150 km średnicy). Tytan jako jedyny księżyc Układu Słonecznego posiada bardzo wyraźną gęstą atmosferę. Przy okazji dodam że na Tytanie mamy ciśnienie dokładnie takie jak na Ziemi przed potopem wywołanym "Zderzeniem Swiatów" Velikovskiego ~ 1,5 bara /atmosfery. 
Planeta Wenus przedostając się z orbity Saturna do wewnątrz Układu Słonecznego, jest obecnie w roli dużej komety albo małej gwiazdy. Zależne to jest od parametrów elektromechanicznych danego obiektu. Wenus zachowuje się w tym sensie jak wirnik silnika poruszający się wbrew kierunku pola elektromagnetycznego Układu Słonecznego. W elektrotechnice nazywa się to efektem hamowania polem elektromagnetycznym. Stąd okresy obrotu i obiegu Wenus są tak odmienne wobec innych planet. 
Plazmowy warkocz Wenus i jego gorąca atmosfera, świadczy o przeciwnym ładunku elektrycznym względem Słońca i planet, nie o rzekomym efekcie cieplarnianym. Różnica potencjałów powoduje wzrost ciśnienia - aż 92 atmosfery, 1bar = 1 atmosfera (podobne ciśnienie występuje w oceanach Ziemi na głębokości 700 metrów) i temperatury - 480°C na jej powierzchni podczas kiedy na zbieżnie poruszającym się po orbicie Merkurym położonym znacznie bliżej Słońca nie ma ani takiego ciśnienia, ani podobnej temperatury. Już sam ten fakt wskazuje że musiały powstać lub znależć się na swoich orbitach na dwa odmienne sposoby. Na Wenus należy zwracać uwagę bo gdy skierowany do zewnątrz warkocz plazmowy (obecnie słabo widoczny ale kiedyś świecący jak u typowej komety) zetknie się z magnetosferą Ziemi, może wywołać wzrost napięcia w jonosferze a to się wiąże z możliwością powstania przepięć i zniszczeniem satelitów a także rozregulowaniem zjawisk pogodowych.





15 września, 2022

Grawitacja i antygrawitacja - rozwiązanie

 





Naturę przestrzeni kosmicznej można zrozumieć wprost przy użyciu logiki i wyobraźni albo dookoła za pomocą matematyki.  Jak jest łatwiej? To zależy. Jeśli jesteś tzw "ścisłowcem" zostań przy matematyce ale bez grama logiki też tego nie zrobisz. Jeśli potrafisz z uwagą obserwować naturę, wystarczy tylko logika. Analogicznie jakby pisać teksty bez znajomości ortografii znając wygląd słów poprzez czytanie dużej ilości książek i tak samo jak zrozumieć Boga bez pomocy doktryn religijnych. 

Nikt też nie ma prawa stawiać się wyżej nad kimkolwiek jako pośrednik w kwestii prawidłowości myślenia. Nawet a zwłaszcza gdy są to sprawy ostateczne i o generalnym znaczeniu a ostatnio obserwuję wręcz despotyzm w kwestii światopoglądu i wcale nie ze strony tzw. szurów bo oni z natury swojej radosnej twórczości o wiele łatwiej dopuszczają różnorodność poglądów. Ten despotyzm totalitarny obserwuję u ateistów i wszelkich podskakiwaczy pod naukę, którym te szury burzą ich dogmat zastępujący Boga- totalną kosmiczną świadomość, bo nauka i siła ludzkiego umysłu jest wszystkim na czym się opierali i w co wierzyli. To mało świadoma natura ludzka opanowana materialistycznym ego podpowiada takie działanie. Na tym polega zrozumienie wolności wypowiedzi i zajmowanego stanowiska aby nie niszczyć i nie oceniać człowieka za jego odmienne zdanie. W dialogu pomiędzy szurami a ateistami przegrywają ci drudzy w przedbiegach z powodu ewidentnego braku kultury wypowiedzi, co ujawnia się często w pierwszym wymienionym zdaniu, nie mówiąc o poziomie wiedzy ponieważ nie potrafią przytoczyć alternatywnych wyjaśnień danego problemu, postulowanych przez nieco mniej popularnych naukowców. Czy poplecznicy "nauki" mają jakiekolwiek prawo z tytułu czyjegoś odmiennego zdania te osoby poniżać??

Podobnie jak "szurom" brakuje im argumentów lub ewentualnie powtórzą bezmyślnie jakieś wyuczone formułki lecz wspomagają te "argumenty" kompletnym brakiem kultury i poszanowania rozmówcy. Przykładowo na pytanie jak działa grawitacja pada odpowiedź: "masy się przyciągają". To ciągle nie jest wyjaśnienie procesu! To stwierdzenie faktu i ledwo próba opisu tego procesu. Wskazanie kierunku majaczącego gdzieś w pobliżu prawdy a nie jej WYJAŚNIENIE! 

Wszelkie zdobyte tytuły (przecież je też nadali zwykli omylni ludzie) nie obligują nikogo do zamykania pozostałym ludziom ust i umysłów. I właśnie korzystając z prawa do wolności popełniam tu co krok "bluźnierstwo" wobec zarówno nauki jak i kościoła. Wobec obu tych KOŚCIOŁÓW. Wobec wszystkich dogmatów oprócz dogmatu WOLNOŚCI!!! Odsyłam do innego postu odnośnie tego co osobiście opracowałem z braku alternatyw i uważam za pojęcie wolności i co będzie już zawsze obowiązywało w rozmowie z moją osobą.

Wracając do tematu należałoby na wstępie doprecyzować, czym różnią się między sobą: 

-nieruchoma przestrzeń wypełniona substancją fotono- lub inaczej energotwórczą zwana dawniej przez rzetelnych badaczy natury - fizyków sprzed 1887 roku ETEREM,

- pole grawitacyjne- grawitacja, 

-pole elektromagnetyczne stałe, 

-pole elektromagnetyczne zmienne, 

-fala elektromagnetyczna- światło. 

-prąd elektryczny- wyładowanie elektryczne 

-i efekt różnicy cisnień- fala uderzeniowa. 

Tak, fala uderzeniowa powstająca w fotonowej przestrzeni z powodu różnicy ciśnienia także po wybuchu jakiegoś ciała niebieskiego z powodu powstania znacznej ilości pierwiastka promieniotwórczego lub w trakcie wyładowania elektrycznego. Niekoniecznie tylko gwiazdy. 

To wszystkie stany i oddziaływania w kosmosie. Wszystkie te zjawiska powstają WYŁĄCZNIE z powodu różnicy ciśnień składnika przestrzeni zwanego dawniej eterem. To wyłącznie różnica ciśnień powoduje ruch jako zjawisko fizyczne napędzające przemiany wszystkich energii i procesy fizyczne. Także działanie róznicy ciśnień w materii jest spowodowane tym samym i jedynym istniejącym w kosmosie składnikiem.

Nigdy precyzyjnie nie wyjaśnione przez naukę zjawisko grawitacji, to nie jest magiczna siła z innego wymiaru jak opisuje to przykładowo profesor Jan Pająk, ani też nie jest to fala grawitacyjna jak wydumali to naukowcy. Wszystko co dotyczy naszej rzeczywistości dzieje się tu i teraz w TEJ właśnie rzeczywistości. Włącznie ze zjawiskiem świadomości które też jest wszechobecne i wszechdostępne w TEJ rzeczywistości jako jedna z energii której na razie opisywać nie mam śmiałości.

Więc grawitacja to jest niewielka, dająca się pokonać nawet dłonią, siła powstająca w wyniku drobnocząsteczkowego „dopowierzchniowego” ruchu substancji wypełniajądcej całą przestrzeń, przenikającej z łatwością wszystkie „bardziej zgęszczone” materialne struktury. Jest to substancja z której powstają wszystkie inne siły we Wszechświecie. Nie istnieje nigdzie w atomach i poza nimi rzekoma pustka wolna od tej substancji. Wszystkie naturalne obiekty kosmiczne bez względu czy są to ciała stałe, ciecze, gazy czy też plazma, wszystkie one podlegają zjawisku grawitacji. Grawitacja jest to ruch kwantogennego (cząsteczkogennego) płynu będącego dosłownie budulcem przestrzeni a w konsekwencji po zagęszczeniu w elektrycznych włóknach plazmowych lub koronach gwiazd, także składnikiem energii i budulcem materii. Wszystko to oczywiście dzięki podstawowej jednej i jedynej substancji która poprzez swoją "pierworodność" ma wpływ na świat widzialny- materialny.    

Inaczej grawitacja to siła powstająca w wyniku nawet minimalnego ruchu "składnika przestrzeni". Ruchu mogącego pojawiać się w dowolnym punkcie przestrzeni kosmicznej, w którym obecna jest materia i nierozerwalne z nią indukowane poprzez ruch materii w polu elektrostatycznym - pole elektromagnetyczne. Grawitacja nie zaistnieje w bezruchu, czy też bez obecności ruchu.

Oczywiście ruch w przestrzeni pojawia się nie tylko z powodu obecności materii, także z powodu obecności ruchu składnika samej przestrzeni który za pomocą różnicy potencjału w przestrzeni kosmicznej tą materię wytwarza. Wszystko za sprawą następujących po wyładowań elektrycznych po wytworzeniu tej różnicy.

Materia wywołująca grawitację sama w sobie jest wyłącznie zbiorem RCHOMYCH pól elektromagnetycznych obecnych w atomach w formie wielokierunkowo ustawionych fotonowych wirów zwanych potocznie orbitalalmi a kojarzonych BŁĘDNIE z "spacerującymi" w nich pojedynczymi lub sparowanymi elektronami. Więc co tworzy masę? Na pewno nie bozon Higgsa - jakaś żelazna kulka ukryta na dnie materii? Bez przesady. Jedyna masa jaką mamy do dyspozycji to "płyn" fotonotwórczy obecny pod ciśnieniem w przestrzeni kosmicznej albo fotony uwięzione na orbitalach materii. Przyspieszenie podczas jazdy samochodem również tworzy dodatkową jeszcze większą masę niż pojazd / obiekt pozostający w bezruchu, tylko dlatego że materia wraz z wzrostem prędkości pojazdu przyspiesza coraz większą ilość wspomnianej substancji przestrzennej, co w krytycznym momencie sprawia że obiekt porusza się razem ze składnikiem przestrzeni. Tak jakby nie poruszała się tylko 1 % -owa siatka materii a wraz z 1 % -ową siatką dodatkowo 100 % -owa zawartość składnika przestrzeni. Choć maszyny elektromagnetyczne posługujące się eterem- składnikiem przestrzeni do przepływu pola elektromagnetycznego przez obiekt, pozwalają na całkowite zniesienie masy pomimo przekroczenia wielokrotności prędkości fali świetlnej. Dodatkowo maszyna indukująca energię elektryczną z przestrzeni, pod wpływem własnego ruchu jako twornika, pozwala przy większej prędkości indukować więcej energii. To tak jakby wydajność i moc takiej maszyny zwiększała się wraz z jej predkością. Im szybciej leci pojazd... tym szybciej lecieć może... To jest klucz do lekkości konstrukcji i wręcz bajecznych osiągalnych pędkości maszyn tego typu. Wniosek jest taki że jeśli grawitacja ma wpływ na masę i prędkość to masa i prędkość musi mieć wpływ na WARTOŚĆ grawitacji. Rzeczoną grawitację możemy nazwać ujemnym polem elektrostatycznym a właściwie dynamicznym ze względu na kierunek ruchu zawsze z większego ciśnienia do mniejszego. Jest to część pola elektromagnetycznego czyli ruchu substancji przestrzennej wkoło obiektu lub/i efekt ruchu obiektu w wypełnionej tą substancją przestrzeni. Wobec tego musi występować niedomiar ciśnienia w obiektach materialnych względem przestrzeni który wywołuje ruch i strumień cząsteczek pola grawitacji. Ruch w stronę dodatniego pola elektrostatycznego w naturze nie istnieje i jedynie przestrzeń kosmiczna posiada potencjał "najbardziej" dodatni a pole elektromagnetyczne pojawiające się wokoło obiektów materialnych wytwarza niewielkie podciśnienie które uzupełniane jest ruchem zwanym "grawitacją". W naturze nie ma takiego stanu, jak ładunek ujemny, są tylko wyładowania, nie ma ujemnie naładowanych substancji, materiałów, co więcej, nie ma na to dowodu. Jednak nie znamy źródła ciśnienia dostarczanego "do przestrzeni" która ten potencjał tworzy a bez lotów intergalaktycznych nie ma sensu się wdawać w dyskusje typu: jeśli jest gdzieś kres przestrzeni kosmicznej to co jest poza nim. Jeśli ktoś sugeruje mi istnienie wieloświatów, równie dobrze mogę uznać że to jest ten sam Wszechświat bo zwrot "wszech"- znaczy wszystko i bez sensu się nad tym rozdrabniać. Lepiej skupić się na konkretach jak oswojenie zjawiska grawitacji i antygrawitacji. 

W istocie fizyka unika jak może i nigdzie w naukowych źródłach nie podaje (ja nie znam) holistycznego wyjaśnienia pochodzenia jednocześnie zjawiska świadomości w powiązaniu ze zjawiskiem materi i energii - energomaterii. Teoria Względności i Teoria Strun nie wyjaśniają pochodzenia zjawiska świadomości, źródła informacji i przyczyny porządku we Wszechświecie więc z miejsca tracą dla mnie jakikolwiek istotny sens. 

Ładowanie i rozładowywanie są antynomiami, ponieważ napełnianie i opróżnianie lub sprężanie i rozprężanie są wzajemnymi i odwiecznymi warunkami zasadniczymi natury. Wyłącznie jakaś nieznana nam siła, częstotliwość, ruch którego źródło początkowe nie jest znane, tworząc różnicę ciśnień, wyzwala wszelkie inne pola, wyładowania, promieniowania czy fale. Materia strukturalnie jest to "nastroszona" przestrzeń poprzez "pumeksową" konstrukcję zbudowaną z wiązań atomowych powiązanych polem elektromagnetycznym. "Sieciowa" konstrukcja materii jest zatopiona w cząsteczkogennej przestrzeni.

To wszechobecne fotonowe środowisko jako tło świata materialnego, przywodzące na myśl strukturę ciekłego kryształu, jest uniwersalnym transmiterem każdej energii i oddziaływania w całej przestrzeni. Nawet zjawisk określanych mianem PSI. Czyli tych wszystkich które oficjalna nauka wmiata pod dywan określając mianem co najmniej paranauki. W tym kontekście także antymateria jest błędem interpretacyjnym tego co pod to zaobserwowane zjawisko "podpisano". Mogą to być cząsteczki odwrotnie reagujące elektrycznie przez przeciwny układ potencjałów ale nie są to jakieś lustrzane cząstki które spowodują kiedykolwiek anihilację. Zjawisko anihilacji nigdy nie zaistniało i nie zaistnieje. To jest logika oparta na dualizmie poznawczym, tak jak logika ładunku jako fizycznych cząstek odpowiadających za "plus" i "minus" ładunku elektrycznego.  Nie można stworzyć fotonów przeciwnych własnościami do obecnych a cała reszta materii i cząstek energii z nich się właśnie wywodzi. Nie istnieje nic przeciwstawnego dla cząsteczkowej quasi fotonowej przestrzeni. Mówię quasi fotonowej bo fotony w stanie bardzo niskiej energii są nierejestrowalne i nieodróżnialne od siebie a nawet od zimnego tła kosmosu. Są monolitem stąd problem z wykryciem. W bryle lodu też nie wyodrębnisz kropli wody z powodu bardzo niskiej temperatury. Nie istnieje więc tak zwana "antymateria". Nnatura nie ma potrzeby tworzenia antymaterii więc z jakiego konktetnego powodu miałaby ona istnieć? Dla skomplikowania sobie prostego porządku który w niej panuje? Błąd interpretacji obserwacji i pomiaru zjawiska. 

Myśląc o sile grawitacji często przyjmuje się uogólnienie mówiące, że ma ona jednakową wartość na całej kuli ziemskiej. Jest to założenie oczywiście błędne, gdyż powierzchnia naszej planety nie jest idealnie sferyczna ani tym bardziej jednakowo gęsta w przekroju. Wartości siły grawitacji zmieniają się w zależności od szerokości geograficznej, z którą wiąże się siła odśrodkowa pola elektromagnetycznego Ziemi, która w pobliżu równika siłę grawitacji osłabia a w pobliżu biegunów nieco wzmacnia. Znaczenie ma także przewodność warstw skalnych, czyli na przykład na Mount Everest siła grawitacji powinna być mniejsza niż nad brzegami Morza Martwego.

Satelity wykorzystane w badaniach wyposażone zostały w wysokoczułe akcelerometry, za pomocą których zmiany wielkości pola grawitacyjnego zostały odnotowane. Jednak ich dokładność wynosiła kilka kilometrów, co nie było dla australijskich naukowców zadowalające. Pomiary satelitarne skonfrontowali więc oni z danymi opisującymi lokalne różnice wysokości terenu. Dzięki temu wyniki zdecydowanie poprawiły się.

W wyniku powstania mapy wskazano miejsca o największej różnicy wielkości siły grawitacji. Najmniejszą wartość przyspieszenia ziemskiego wykazano na szczycie Huascaran w Andach Peruwiańskich, natomiast największą na powierzchni Oceanu Arktycznego. Efekt tego badania był dla naukowców oczywiście pewnym zaskoczeniem. Jest to szczyt położony w masywie górskim odległym na południe od równika o prawie 1000 kilometrów. Jednak wzrost wartości siły grawitacji jest tutaj większy od jej niwelacji wynikającej z wysokości nad poziomem oceanu czy też miejscowych anomalii. Jeśli więc wpływ na siłę grawitacji ma przewodność gruntu to musi ona być siłą pochodną od zjawisk elektrycznych.

Przestrzeń dostarcza zjawiska grawitacji dla "ciał niebieskich" poprzez stałe uzupełnienie "niedo-ciśnienia" panującego w miejscu tworzenia pola elektromagnetycznego, odśrodkowym wyrzutem fotonów w płaszczyźnie połączenia dwóch dipoli pola elektromagnetycznego ciał niebieskich i... oczywiście maszyn. Maszyny zawsze będą tylko naśladowały naturę, "nieco" wzmacniając efekty. Człowiek nie może  technologią "przeskoczyć" zjawisk natury. Prąd elektryczny jest wysoce naturalnym i ukrytym fundamentalnym zjawiskiem ale jest on i tak TYLKO różnicą ciśnienia które jest MECHANICZNYM zjawiskiem a dokładniej mikro-mechanicznym. Aby wytworzyć grawitację na pokładzie maszyny trzeba wytworzyć silny punktowy w porównaniu z ciałami niebieskimi, sztuczny efekt pola elektromagnetycznego. Aby wytworzyć efekt znikania obiektu z pola widzenia należy z kolei wytworzyć efekt jaki zachodzi w centrum galaktyki, wzmacniając prędkość przepływu fotonów pola elektromagnetycznego do tego stopnia że zaczynamy wywoływać prędkością cząsteczek tego pola efekt zatrzymywania fotonów obrazujących dany obiekt. Dla doprecyzowania tunele czasoprzestrzenne, prędkości pod czy nadprzestrzenne nie istnieją tak samo jak wieloświaty. Powód dla którego tak uważam jest prosty. Zawsze patrz co jest potrzebne naturze- nie Tobie. Jeśli natura czegoś nie potrzebuje, nie uda się tego uruchomić czy wytworzyć człowiekowi. Na co naturze skoki w tunelach czasowych? Gdzie niby ma się ona spieszyć? Kto ma tam skakać? Jedyne co można zdziałać dla transportu astronautycznego to analogicznie to samo co dokonaliśmy dla transportu aeronautycznego lub argonautycznego od którego cały proces się zaczął. Argociecz, Aerogaz i Astrofotofluid. Trzy środowiska podróży. Każde środowisko dla innych pedkości. Pierwsze pokonywane mechanicznie, ostatnie elektromechanicznie.

Jeśli naukowcy chcą odpowiedzieć na pytanie jak powstał Wszechświat to proszę wyjaśnić skąd wziął się pierwszy ruch w układzie ZAMKNIĘTYM, jakim jest cały Wszechświat. Twierdzę tak na podstawie domyślnego stałego ciśnienia pomiędzy fotonami budującymi przestrzeń, warunkującego stałe w swoich wartościach, równomierne w całej przestrzeni, działanie pola elektromagnetycznego, światła i grawitacji.

Rozpatrując Wszechświat jako układ inercyjny - energię można wytwarzać w każdym jego punkcie bez dostarczania jej z zewnątrz każdego dowolnie wyodrębnionego miejsca. Każde ciało niebieskie jest motopompą dla pola "magneto-grawitacyjnego".  Sposób powstawania grawitacji świetnie pokazują tak zwane czarne dziury wespół z galaktykami jako tarczami indukcyjnymi dla pola elektromagnetycznego galaktyki które wywołuje grawitację jako uzupełnienie ciśnienia w tym polu. Centrum silnego pola elektromagnetycznego niejako "wybudza" z "przestrzennego" uśpienia proto-fotony wyrzucając je w przestrzeń w płaszczyźnie wiru które zastępowane są innymi co opisuje się jako grawitację- tak zwane "grawitony". Galaktyki spiralne z czarnymi dziurami mimo że nie mają zgromadzonej masy w postaci kuli jak planety czy gwiazdy, ich płaska kołowa powierzchnia wystarcza dla powstania o wiele bardziej skondensowanego grawitacyjnego zjawiska.

Identyczne pole elektromagnetyczne sterujące zjawiskiem grawitacji i przeciwstawiające się jemu, można wytworzyć technicznie w maszynie antygrawitacyjnej o czym niżej. Elektryczność nigdy nie jest oddzielona od magnetyzmu bo tak samo jak każdą inną energię tworzą ją fotony.  Jedne uwiezione na orbitalach zwane omyłkowo elektronami a drugie w postaci pola elektromagnetycznego otaczającego dany przewodnik. Nawet gdy dane ciało niebieskie nie posiada tak zwanego mierzalnego pola elektromagnetycznego, nie znaczy to że jego przewodność nie wywołuje indukcji jego pola w polu elektromagnetycznym planety - jak księżyc, gwiazdy- planeta, galaktyki spiralnej- gwiazda.  Przestrzeń kosmiczna to jest elektryczny układ naczyń połączonych. Ten prosty fakt naukowcy muszą sobie wbić do głowy na stałe.

Nie ma czegoś takiego jak podział na ruch elektronów i ruch fotonów jako oddzielnych dwóch zjawisk. To jest to samo zjawisko tyle że przewodniki z powodu ruchu stają się (inteligentnie celowo i słusznie pomyślane) "dziurawe" jak pumeks dla pobudzonych wokół i na ich orbitalach FOTONÓW. 

Przykładowo nadprzewodnictwo w obwodzie elektrycznym powoduje wyrywanie i porywanie w strumień prądu elektrycznego dodatkowych fotonów z fotonotwórczej przestrzeni. Elektryczny Wszechświat jest logiczną konsekwencją dla szeroko pojętej elektryczności która jak wszyscy wiemy, najbardziej się sprawdza w technologii. Prąd elektryczny nie płynie z prędkością światła a zawsze czeka w przewodzie na ruch dodatkowo przyłożonych z zewnątrz do obwodu fotonów. Prąd zmienny wyrywa fotony z orbitali a także przestrzeni wokół przewodu, natomiast prąd stały o wiele gorzej sobie radzi stąd jego wartość ginie już na bardzo krótkich odcinkach. Rozprasza się przez sieciową konstrukcję przewodu który fizycznie jest dosłownie DZIURAWY dla tego rodzaju prądu. Fotony mają gdzie się po drodze na powierzchni obwodu "pogubić".

Z kolei stałe pole elektromagnetyczne to uporządkowany ruch w kształcie toroidalnej sfery złożonej ze stałego pola "protofotonów", jako ruchu "płynu przestrzeni kosmicznej" zapoczątkowane strumieniem indukcji wewnątrz atomowych domen ciał niebieskich, ale nie jest już przestrzennym, nieruchomym płynem grawitacjo-twórczym. Liniowe/ szeregowe spolaryzowanie domen w atomach jak ogniw w baterii, powoduje jednokierunkowy wielokrotnie wzmocniony ruch cząstek w obu torusach pola. Stałe pole elektromagnetyczne wraz ze wzrostem stopniowo wymusza szeregowanie tych domen a proces ten się z czasem lawinowo zapętla. Stałe pole elektromagnetyczne różni się zasadniczo od zmiennego. Nie składem bo to są ciągle dalej fotony a własnościami działania. Zmienne pole magnetyczne o tej samej mocy będzie miało o wiele większy zasięg niż stałe.

Każde pole magnetyczne jest dwu-torusowe w swej istocie mimo że na pierwszy rzut oka takim się nie wydaje. Prąd elektryczny (fotony) płynący wewnątrz ciał niebieskich jest najbardziej przyspieszony dokładnie w osi wirowania pola magnetycznego i jak każdy strumień prądu elektrycznego bez względu na to czy przepływa przez materialny przewodnik czy izolator (a przepływa przez każdy materiał i tylko charakterystyczna dla danego materiału rezystancja go ogranicza), jest to ruch postępujący-skrętny, akcelerujący najsilniej pole magnetyczne w centrum płaszczyzny styku obu toroidalnych połówek pola, co wystarcza dla wytworzenia siły kontrującej grawitację na orbicie geostacjonarnej. Właśnie z tego powodu w czarnych dziurach - największych wirach powstałych z obrotu pól magnetycznych, obecnych w galaktykach spiralnych i kwazarach, nawet światło ma problemy z zachowaniem swoich częstotliwościowych właściwości. Z tej przyczyny w osi wirowania każdej galaktyki spiralnej zwanej czarną dziurą, nie zobaczymy światła ponieważ siła pola elektromagnetycznego galaktyki tworzy tak wielki ciąg grawitacji jako bardzo silny ruch postępowy do wnętrza tornado-podobnego wiru czarnej dziury, że płyn przestrzenny zwany eterem, nie jest w stanie przekazać tych drgań na dalekie odległości poza miejscowy obszar centrum wiru galaktyki. 

Nadmiar fotonów akcelerowanych w płaszczyźnie prostopadłej do osi pola elektromagnetycznego jest wyrzucany w płaszczyźnie tego pola, co w przypadku Ziemi tworzy orbitę geostacjonarną a w przypadku Układu Słonecznego zapewnia stabilność orbit planetarnych. W przypadku galaktyki zapewnia stabilność orbit gwiazd, ale wszystkie gwiazdy które nie znajdą się w płaszczyźnie galaktyki, wpadają w końcu w wir czarnej dziury.

Proto- czy quasi-  fotonami czy grawitonami nazywam nie wykryte cząstki odpowiedzialne za grawitację czyli łagodny ruch w płynie świadomo-przestrzennym kosmosu. Coś pośredniego między nieruchomą (zimną) przestrzenią a światłem czyli energicznych drgań  fotonowych wirów jako cząsteczek światła. Nieruchomą przestrzeń można określić jako obecną z dala od skupisk galaktyk w całkowicie nie oświetlonej przestrzeni do której nie dociera nawet najsłabsze czerwone światło-podczerwień. Więc temperatura KOSMICZNEGO zera bezwzględnego, może być dużo niższa niż się dziś określa. Czy taka "ciekła" przestrzeń może zamarznąć? Dlaczego nikt nie zastanawiał się nad powodem szybkiej utraty temperatury w przestrzeni kosmicznej skoro nie ma w niej cząsteczek?? Skoro fotony przenoszą ciepło to w próżni efekt byłby wręcz izolacyjny z braku nośnika.Tak samo jak ciepło ze Słońca nie powinno dotrzeć do Ziemi w próżniowej przestrzeni. Nawet mimo umieszczonych tam oficjalnie obłoków gazowych jako częściowego jej wypełniacza.  Niestety, to tak nie działa. To przestrzeń zamraża ciała materialne, odbierając energię i szybko równoważąc MECHANICZNIE (bo wszystko jest w przestrzeni kosmicznej fundamentalnie MECHANIKĄ) ruch rejestrowany jako temperatura- ciepło- podczerwień. Każda cząsteczka i orbital atomowy jako jej fraktal w istocie jest WIREM.  Z kolei tak zwane światło- fotony to wiry zbudowane z omawianej kwantowej substancji tworzącej przestrzeń kosmiczną, zwiększające swoją prędkość obrotową wprost proporcjonalnie do wzrostu częstotliwości fali świetlnej czy jak kto woli elektromagnetycznej. Jest to ruch oczywiście o kierunku zmiennym ze względu na pulsacyjne zmiany ciśnienia pomiędzy kolejnymi falami cząstek, rozchodzącymi się dookólnie w przestrzeni, w przeciwieństwie do pola elektromagnetycznego i grawitacyjnego które w naturze są oddziaływaniami o stałym kierunku ruchu. Nie ma w naturze zmiennego pola elektromagnetycznego wokoło materialnych obiektów ciał stałych i ciekłych. Światło nie przemieszcza się cząsteczkami ciskanymi przez źródło z prędkością 300 000 km/s. To jest tylko prędkość fali powstałej z dookólnie rozchodzących się sfer zbudowanych z drgających naprzemiennie sinusoidalnie zagęszczeń i rozrzedzeń "płynu" przestrzennego . Oto kolejny PIĄTY stan skupienia. 

Podsumowując, polu magnetycznemu stałemu bliżej jest poziomem energii i sposobem działania do stałego pola grawitacyjnego niż do fotonów rozumianych przez nas jako fala elektromagnetyczna czy światło które jest bliższe naturą polu elektromagnetycznemu zmiennemu. Co najważniejsze, i będę to powtarzał aby się utwaliło, jest to, że wszystkie wymienione tu zjawiska powstają przy wykorzystaniu TYLKO JEDNEGO i jedynego istniejącego budulca którego źródłem jest kwantowa czyli cząsteczkowa a więc FIZYCZNA (NIE WIRTUALNA!!) struktura przestrzeni kosmicznej, jako proponowanego przeze mnie piątego stanu skupienia. Zbudowana oczywiście z opisanej tu fotonogennej substancji zwanej dawniej starożytnym ETEREM! 

Choć moim zdaniem ten stan skupienia powinien stać na pierwszym miejscu, ale biorąc pod uwagę ludzki umysł koncentrujący się ze swej natury na materii jako na najważniejszym...






Animacja obrazująca złożony dookólno-skrośny ruch pojedynczego torusa dwupołówkowego pola magnetycznego. Oczywiście widzimy tu tylko zewnętrzny obrys pola. Faktycznie cała ta bryła podlega strumieniowi pola który im bliżej centrum się znajdujemy, tym bardziej przyspiesza ruch eteru- cząstek przestrzeni. To jest prawdziwa przyczyna tzw. "Siły Coriolisa". W pobliżu ziemskiego równika można też zauważyć że pole magnetyczne ma tak szybki ruch cząstek iż "znosi" on delikatnie masę obiektów a więc hamuje doziemny ruch cząstek strumienia grawitacyjnego. Kto był ten wie o czym mówię.                


Każdy materiał / pierwiastek chemiczny jest w jakimś sensie przewodnikiem. Nawet kształt kuli można rozpatrywać jako kawałek przewodnika elektrycznego. Z tym że indukować się w nim będą nieukierunkowane prądy zwarciowe czy też błądzące  (w zależności od rezystancji podłoża) tak jak ma to miejsce na powierzchniach małych gwiazd powstałych jako tzw. sferule po wybuchu supernowych, które pod kątem elektrycznym są naturalną elektrodą lampy z metalową powłoką zewnętrzną. Czyli każde ciało niebieskie w minimalny sposób jak przykładowo nasz Księżyc, czy w sposób znaczny jak Jowisz, po prostu wprawia w ruch za pomocą tych niedoszłych fotonów dostępną pobliską przestrzeń. Ruch jest tym intensywniejszy im bliżej centrum tego pola go rozpatrujemy. Ruch tych nazwijmy quasi-fotonów wystarcza aby przez stałe wzbudzenie polem E.M. przenikając przez materię, wywołać mechaniczną siłę ściągającą ku sobie przykładowe obiekty kosmiczne do danego ciała niebieskiego lub też pojazdu gdy tą siłę się oczywiście zintensyfikuje parametrycznie wokół tego pojazdu. Trzeba zauważyć że grawitacja wzmaga się wraz z obecnością i wzrostem pola magnetycznego. Oto przykład błędnego rozumowania gdzie tłumaczy się soczewkowanie grawitacyjne jako pofalowanie nieokreślonej strukturalnie przestrzeni, dorzucając jednorożce z ciemnej materii, zamiast domyślić się że coś musi tą przestrzeń szczelnie wypełniać. Dwie masy NIE PRZYCIĄGAJĄ SIĘ bezpośrednio. Podciśnienie powstające w centrum każdej masy w wyniku wyrzutu pola magnetycznego, najsilniejszego w centralnie położonej płaszczyźnie wyznaczanej osią jego do-zewnętrznego ruchu wirowego, przyciąga obecne w przestrzeni jako jej strukturalny budulec- grawitony, które nie tworzą fal grawitacyjnych. Pole magnetyczne w naturze jest wyłącznie stałe i MUSI TAKIE BYĆ aby grawitacja (również stała siła) działała jednokierunkowo. Gdyby grawitacja była falą to zatrzymywałaby ciała nieruchomo w stałym miejscu w takt częstotliwości tego pola. Automatycznie wykrycie fal grawitacyjnych (z zasady fale, obojętnie jakie by nie były, są WYŁĄCZNIE zmienne) jest po prostu pomyłką. Ale to tak celem wyjaśnienia. Gdy każda masa przyciąga "grawitony" (dobra nazwa choć wiemy że chodzi tu o to co nazwałem proto- lub też pre- fotonami) w kierunku swojego środka ciężkości jest to atrakcja trójstronna. Środek ciężkości jednej masy wytwarza minimalne podciśnienie w otoczeniu ciała niebieskiego jako uzupełnienie ilościowe cząstek dla ruchu pola magnetycznego, pociągając za sobą cząstki, nazwijmy modnie "kwantyami pola grawitacyjnego" (tak poważnie to brzmi...choć po polsku niepotrzebnie niezrozumiale) obecne w dalszej przestrzeni, za którymi znajdują się już cząstki przyciągane już bardziej przez przeciwny środek ciężkości czyli drugie ciało niebieskie.  

Przyciąganie pomiędzy przykładowo dwoma ciałami niebieskimi działa w ten sposób, że w pobliżu powierzchni pierwszego ciała możemy opisać jako „niedomiar cząstek/płynu” następnie w połowie odległości pomiędzy dwiema masami "płyn" ten zanim zmniejszy się odległość ciał, znajduje się w równowadze jako chwilowo jeszcze - nieruchomy "łącznik” aby zacząć z powrotem funkcjonować jako „niedomiar ciśnienia kwantowego" w pobliżu powierzchni drugiego ciała; minus - plus - minus. W przypadku gdy interakcji podlega tylko jedno ciało niebieskie z wyraźnym polem magnetycznym i obiekt bez pola magnetycznego jak astronauta, wtedy jest on przyciągany do powierzchni planety będąc w jednostronnym ruchu strumienia płynu/pola grawitacyjnego: minus- plus. Jednak gdy jest to ciało niebieskie praktycznie bez pola magnetycznego jak Księżyc, siła przyciągania będzie równie szczątkowa jak pole magnetyczne: plus - plus. 

Pole magnetyczne będzie obecne wszędzie tam, gdzie jest materia. Również w wirach (bezmasowych) czarnych dziur, jako osiach wirowania galaktyki, gdzie o powstającym strumieniu pola magnetycznego decyduje materia zawarta w całej galaktyce- jest to nierozerwalna całość. Ten skuteczny JEDNOKIERUNKOWY mechanizm wzbudzania pola można zastosować w silnikach antygrawitacyjnych natomiast do zaburzania grawitacyjnego pola zewnętrznego należy zastosować pole zmienne. Maszyny takie jak legendarne "TR 3-B" nie posiadają układu do wytwarzania pola grawitacyjnego na pokładzie. Określiłbym je jako latające mikrofalówki które mogą skutecznie zaburzać swoim mechanizmem funkcje pola grawitacyjnego na zewnątrz pojazdu ale tylko to potrafią. Zatem grawitacja NIE WYSTĘPUJE w tandemie ze zmiennym polem elektromagnetycznym tak jak to ma miejsce w sposób zauważalny bądź śladowy w obecności jakiegokolwiek pola stałego. Jest to po prostu fizycznie niemożliwe. Polem elektromagnetycznym zmiennym możemy za to śmiało i z powodzeniem zaburzać grawitację jako ruch stały. Do uzyskania pola grawitacyjnego na pokładzie statku kosmicznego potrzeba wysokiego napięcia STAŁEGO które wytworzy wzmocnione STAŁE pole magnetyczne. A zatem grawitację można opisać jako drugą, a raczej pierwotną, bardziej ukrytą stronę stałego pola magnetycznego, jako prostej elektromagnetycznej "siły przyciągania" znanej z fizyki klasycznej, której po prostu nikt nie zauważył lub może nie chciał zauważyć ale tą opcję pomińmy. Jestem skłonny przyjąć że zawiódł tu jak zwykle ludzki umysł mimo wielu danych lub...  poprzez ich nie uszeregowany nadmiar? Dla rozważań w sztuce antygrawitacji można posługiwać się teorią hydrauliki, aerodynamiki oraz mechaniki płynów. Mechanika płynów jest poddziedziną mechaniki ośrodków ciągłych. Z punktu widzenia mechaniki, płyn jest substancją, w której nie występuje ścinanie, dlatego płyn w stanie spoczynku przybiera kształt zawierającego go naczynia. Nie ma żadnej różnicy poza wielkością i elastycznością ośrodka cząsteczek pomiędzy tymi wymienionymi ośrodkami ruchu cząstek. Pole elektromagnetyczne jest według nauki zbudowane z fotonów. Więc nie znaczy to że co jakąś losową odległość w tym polu pałęta się foton. To znaczy że cała przestrzeń JEST zbudowana z fotonów które w polu elektromagnetycznym są zapętlone w formę wiru jak tornada, huragany, wiry wodne i co tylko znajdziemy w naturze. Dosłownie cała sfera pola elektromagnetycznego jest częścią przestrzeni wyłączoną z nieruchomej przestrzeni zewnętrznej. Częścią przestrzeni która całym swoim przekrojem cyklicznie przepompowuje się w zakresie obszaru tego pola. Dopiero teraz należy zacząć myśleć czym jest czarna dziura i co można z tym zrobić w technologii.







W płaszczyźnie gdzie na zdjęciu z naniesionym schematem pola magnetycznego widzimy galaktykę, część cząsteczek/ kwantów składowych czy "linii pola" nie powraca do torusa wiru. Wyrzucone akceleracją, pozostają w im dalszej tym bardziej nieruchomej przestrzeni naokoło ciała niebieskiego i to jest właśnie powodem dla którego działa grawitacja jako uzupełnienie dla stałej objętości tego pola. Dlatego też w układzie inercyjnym w skali atomowej, mimo że istnieją tylko dwie uzupełniające się siły- pola magnetycznego i pola grawitacyjnego, nie uwzględniono tego drugiego ze względu na fakt że jest znikomą dla rejestracji siłą choć niewątpliwie w pobliżu materii stale obecną. Myślę że brak pola magnetycznego wykazany w badaniach obiektów układu słonecznego wynika z niedoskonałości przyrządów badawczych. Jednak pole to występuje jako bardzo słabe, wszędzie gdzie rejestrujemy pole grawitacyjne. Problem pomiaru zarówno stałego pola elektromagnetycznego jak grawitacyjnego może wynikać ze zbyt małej prędkości fotonów w ich masowym ruchu względem łatwości rejestracji światła które jest ogólnie drganiem - zakresem fali zmiennej tych fotonów w zasadniczym ruchu miejscowym. Tak jak mało wydajnym jest prąd stały względem zmiennego.
Natomiast wszystkie inne sposoby przekazu energii względem wyżej wymienionych są toporne patrząc pod kątem materiało-chłonności, odporności na warunki biochemiczne, regulacji i zachowania bezpieczeństwa i to powinno być dla nas znakiem że (fundamentalnie) inteligentna natura jest właśnie elektryczna. 



 






Fale grawitacyjne??... Jeszcze  nigdzie Ziemianie tyłka nie ruszyliście a twierdzicie dumnie że  wszystko rozumiecie??








Fala grawitacyjna jest to kolejny błąd naukowy w oszacowaniu po pierwsze natury ZJAWISKA, po drugie rodzaju promieniowania pod względem laboratoryjnym. Zakładam że wykryto po prostu efekt w którym zachodzi emisja jakiegoś promieniowania elektromagnetycznego. Niech naukowcy sprawdzą przykładowo, czy nie ma takiego efektu po wybuchu supernowej albo bomby atomowej, kiedy większość materiału rozszczepia się na fotony o różnych częstotliwościach które gdzieś w przestrzeni po wytraceniu energii ruchu, muszą znaleźć swoje miejsce w nowej równowadze. Jako składniki przestrzeni. Podejrzewam że również podczas wybuchu takiej bomby, stwierdzono by w pomiarach obecność takich właśnie rzekomo "grawitacyjnych" fal.
Na rysunku poniżej widzimy schemat pola grawitacyjnego;










wyrażanego wzorem:












Natomiast niżej widzimy schemat pola elektrycznego:





wyrażonego wzorem:





Ze schematu wynika że pole grawitacyjne jest identyczne z ujemnym polem elektrostatycznym.
Ze wzorów zaś wynika że różnią się minimalnie. Jednostka kilograma [kg] dla pola grawitacyjnego zastąpiona jest w przypadku pola elektrostatycznego kulombem [C]. To wszystko. W Elektrycznym Wszechświecie także kilogram musi być wartością elektro-pochodną.






Mamy więc amper na sekundę lub farad na wolt... 

Inaczej mówiąc: 

NIE WYSTĄPI BRAK GRAWITACJI TAM, GDZIE JEST OBECNE STAŁE POLE

ELEKTROMAGNETYCZNE, PONIEWAŻ ILOCZYN INDUKCJI TEGO POLA I PRĘDKOŚCI  OBIEKTU W PRZESTRZENI JEST BEZPOŚREDNIM CZYNNIKIEM DEFINIUJĄCYM POZIOM GRAWITACJI TEGO OBIEKTU.

Tesla, T, nazwa od nazwiska N. Tesli, jest to jednostka indukcji elektromagnetycznej w układzie SI, wyrażająca indukcję jednorodnego pola elektromagnetycznego, w którym na przekrój poprzeczny 1 m2 przypada strumień elektromagnetyczny 1 Wb; 

1 T = 1 Wb/(1 m)² = 1 kg · s–2 · A–1; 

wartość grawitacji G = indukcja elektromagnetyczna B · prędkość obiektu V

G [m/s²] = B [T] · V [m/s]

G = 1 kg · s–2 · A–1  · V

G = B · V


W praktyce będzie to żyroskopowy kondensator/induktor wysokiego napięcia. To wszystko co jest istotne aby budować elektryczne maszyny zdolne do zaburzenia pionowego - powolnego bo w naszym przypadku w porównaniu do 2,5G Jowisza to całe szczęście tylko 1G - ale masywnego ruchu niedoszłych fotonów, zwanego grawitacją i uruchomienia EKONOMICZNYCH lotów kosmicznych oraz taniego transportu powietrznego.






Przykładowy projekt samowzbudnego siłownika elektromagnetycznego do przeróbki zwykłego samochodu drogowego na aerosamochód






 














Opierając się na konstrukcji znanego chyba wszystkim czytającym, legendarnego filmowego DELORYANA marki DMC, wyobraźmy sobie że zamiast kół samochód ma izolowane zarówno kadłub i siłowniki z tworzywa sztucznego, do wewnątrz których na żyroskopowe, magnetyczne wirujące tarcze, doprowadzone zostaje wysokie napięcie. Pojazd taki wykonany w wersji dla lotów pozaatmosferycznych, oprócz obwodu elektrycznego powinien zawierać kabinę ale nie zwykłą sobie kabinę jak na ISS a kabinę normobaryczną i szczelne włazy zamiast tradycyjnych drzwi. Zamierzam wykonać jak "Bóg"- Wszechświat mi pozwoli, taki pojazd w skali 1:1 na podstawie prototypu polskiego Fiata 1100 Coupe.
W większości (oprócz maszynowych komponentów jak żyro-silniki i zasilacz wysokonapięciowy) wydrukowany DOSŁOWNIE z niechcianego znienawidzonego już plastikowego śmiecia o największej ilości czyli jak wiemy tzw. butelek PET który dziwnie fartownie jest akurat idealnym do tego zastosowania materiałem bo o bardzo wysokiej odporności na wysokie napięcie. 
 Uruchomienia takiej technologii aero i astronautycznej w powiązaniu z masową redukcją śmieci a więc globalnym systemem skupu i odzysku plastiku dotyczy cała moja inicjatywa. Pod kątem technicznym jest ona relatywnie prosta w stosunku do potrzebnej teorii, porównując całość do obecnej niewydajnej technologii rakietowej. To tak jakby porównywać samochody elektryczne do spalinowych.
Oczywiście dopuszczam że goście z innych gwiazd czy galaktyk mają podobną technologię opanowaną perfekcyjnie pod względem wzajemnego doboru kształtu, wymiarów i własności materiałów u nas nieobecnych z prostej przyczyny- żyją oni pod gwiazdami o nazwijmy to "innych możliwościach pierwiastko-twórczych" zależnych od ich średnicy a więc wysokości napięć w atmosferze gwiazdowej, ciśnienia, temperatury która z tego ciśnienia wynika oraz innych fizycznych własności, ale... po prostu od czegoś trzeba zacząć.
Siłownik taki działa poprzez ciągłe zaburzanie pionowego strumienia grawitonów za pomocą ruchu magnetycznych tarcz i wzmacniającym ten efekt wysokim napięciem. Żywa natura "zna" bardzo dobrze ten efekt, który wykorzystują w odpowiednim dla danego gatunku stopniu, owady latające. Np. różnego rodzaju żuki jak ten poniżej:





















 Natura jako świadomy płynopodobny myślący fluid taki jak przedstawiony w powieści Lema "Solaris" i wie o sobie samej wszystko co potrzeba. Jeśli w jakiś sposób taki żuk "wie" poprzez "ewolucję" jak tego dokonać to znaczy że natura jest fundamentalnie świadomością która w następnej kolejności realizuje swoje wizje i prawa w świecie materialnym zbudowanym z resztą z elektrycznie zagęszczonego eteru. Nie istnieje tak zwana ewolucja. Natura wpisuje do materialnej matrycy swoje wizje wprost z przestrzennej świadomości.  

Działanie antygrawitacyjne w tym przypadku wygląda tak że żuk zanim poleci, przed startem szuka suchej powierzchni a docierając do niej trze o podłoże odnóżami ładując się elektrostatycznie. Na powyższym zdjęciu "róg" służy za iskrownik do kontroli poziomu wysokiego napięcia. Gdy jest dostateczne, uruchamia cały "mechanizm startu". Gdy jest zbyt mokro, podróżuje ...na piechotę. Chyba wiadomo dlaczego.





















W pojazdach "antygrawitomagnetycznych" za pomocą pola magnetycznego żyroskopowych tarcz, pionowy doziemny strumień, zostaje zaburzony, zawrócony akceleracją w centrum maszyny do poziomego ruchu żyroskopowego który znosząc pole grawitacyjne, jednocześnie tworzy po chwili oddzielne pole otaczające maszynę. Stąd też kosmici sądząc po relacjach świadków, podczas startu trochę zwlekają na czas wzbudzenia antygrawitacyjnego pola. Nie jest ono czymś nierealnym do czego potrzebne są jakieś dodatkowe wirtualne matematyczne, zresztą błędne wyjaśnienia jak fale grawitacyjne. Jest to fizyczny twór czyli bardziej obrazowo cząsteczkowy, który podlega tym samym prawom co inne cząsteczki, różniąc się jedynie stopniem oddziaływania. W miarę zwiększania intensywności tego pola wysokim napięciem, zaczyna się pojawiać wewnętrzna grawitacja jako sumacyjna siła cząstek dociskająca załogę do pokładu pojazdu. Można ją płynnie regulować wpływając na siłę pola. Żyro-tarcze oprócz wzmocnienia  magnetycznego pola i grawitacji zapewniają stabilizację podczas lotu (boczny wiatr, huragan etc, jak i wypadku / zderzenia.
Takie pojazdy będą się zachowywać bardzo stabilnie podczas lotu a podczas wypadku zachowają swoje położenie dopóki siłowniki nie zostaną uszkodzone mechanicznie. Nawet gdyby w zasięgu grawitacji planety zostały te siłowniki uszkodzone to taki pojazd przez czas rozładowania pola będzie pozostawał w tym samym położeniu i wysokości. Nie będzie emitować hałasu na zewnątrz i w kabinie, poza ledwo słyszalnym dźwiękiem wysokiego napięcia. No może czasem strzału łuku elektrycznego gdy będzie leciał nad powierzchnią gruntu, jezdni co może zabezpieczać pojazd i kierowcę przed ewentualną kradzieżą i napaścią gdy będzie włączony. Nie wyleje się też więcej kawa, nikogo nie pochlapiesz wodą czy błotem. Obojętne będą też ilości dziur w ciągle na czas nie zakonserwowanej jezdni ani nie zanieczyszczą więcej środowiska ponieważ siłowniki będą jednocześnie swoim własnym zasilaniem...  i mogą przyspieszyć lot w atmosferze do prędkości samolotowych - około 1500 km/h lub większych w przestrzeni kosmicznej. 
Najszybszy samolot pasażerski świata Concorde lecąc z prędkością 2270 km/h,  pokonał trasę z Paryża do Nowego Jorku zaledwie w 3,5 h co jest równe 2,04 Ma (Mach), jednak skutery powietrzne które śniły mi się jużw dziećiństwie, będą jeszcze szybsze ze względu na najmniejszy opór powietrza.
Szczegóły technologii budowy latających samochodów i skuterów (tańsza lżejsza i mobilniejsza wersja transportu - bez kabiny, więc automatycznie mniejsze wysokości lotu ze względu na wysokość zdatnej do oddychania atmosfery) będą udostępnione z czasem za darmo lub za niewielką opłatą. Wszystko zależy od tego czy i kto doinwestuje projekt. 
Bez takiej formy elektrycznej technologii jaką jest w istocie maszyna antygrawitacyjna, w dalszym ciągu ludzkość będzie prowadzić wojny o ograniczone ziemskie zasoby. Nawet gdyby do perfekcji doprowadzono konwencjonalną technologię rakietową, nie pozwoli ona zapewnić zewnętrznych zasobów do rozwoju cywilizacji. Za pieniądze zainwestowane w wojny i inne destrukcyjne interesy z których każdy zaglądający na tego bloga zdaje sobie sprawę, można by było już dotrzeć nie tylko do Marsa a do Sagittarius A! 

"Przyszłość jest zielona" jak w reklamach aut elektrycznych i może taka być ale nie przy obecnej technologii gdy energię trzeba magazynować i przewozić a akumulatory palą się w najmniej spodziewanym momencie. Gdybyś miał do wyboru samochód spalinowy, elektryczny i antygrawitacyjny, który kupisz?
Jeśli widzisz potencjał i głębszy sens w tym co robię, doinwestuj projekt bezpośrednio: PL 83 1140 2004 0000 3302 6690 5377 Dziękuję. Bóg - Wszechświat zapłać.