Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

30 maja, 2022

Pulsar vs magnetar










 Techniczny obraz pulsara








Pulsar- gwiazda neutronowa rzekomo wg naukowców powstaje w wyniku wybuchu gwiazdy tzw. supernowej w późnym stadium ewolucji gwiazd. Gwiazda o masie większej niż 10 mas Słońca, wytwarza u kresu swojej ewolucji żelazny rdzeń wielkości Ziemi, w którym nie mogą już zachodzić reakcje syntezy jądrowej. Elektrony poruszają się wtedy z prędkością prawie równą prędkości światła. Ciśnienie rozpędzonych elektronów równoważy grawitacyjną siłę przyciągania gęstej materii. Ale przy dostatecznie dużej energii elektronów (temperatura wynosi wtedy około 10 miliardów Kelwinów), łączą się one z protonami tworząc neutrony. Ciśnienie wtedy maleje, oddziaływanie grawitacyjne bierze górę i w niespełna sekundę rdzeń zapada się i zamienia w gwiazdę neutronową. Część wyzwolonej przy tym energii zostaje przekazana materii otaczającej rdzeń, która z prędkością kilkunastu tysięcy kilometrów na sekundę rozbiega się w przestrzeni kosmicznej. Całe zjawisko, widoczne z daleka jako gwałtowny rozbłysk gwiazdy, nosi nazwę supernowej II typu.
Gęstość gwiazdy neutronowej przekracza 1012 g/cm3 i w centrum jest większa niż w jądrze atomowym, a średnice gwiazd neutronowych zawarte są w przedziale od 10km do 100km. Ich masa może być najwyżej około 2,8 raza większa od masy Słońca. Jeśli szczątki wybuchu są masywniejsze to powstaje czarna dziura. Gwiazdy neutronowe są dla nas ostatnim źródłem informacji o najbardziej skrajnym, a dostępnym jeszcze obserwacji stanie materii we Wszechświecie. Szacuje się, że co tysięczna gwiazda w naszej Galaktyce to gwiazda neutronowa.
W 2004 roku oszacowano parametry gwiazdy neutronowej w układzie podwójnym EXO 0748-677. Średnica tej gwiazdy wynosi około 23 km (plus minus 6km) a masa 1,8 Mas Słońca (plus minus 0,5). Jest to pierwszy tak dokładny szacunek parametrów gwiazdy neutronowej. Podczas tworzenia się gwiazdy neutronowej, promień maleje. Z zasady zachowania momenty pędu wynika, że że następuje wtedy zwiększenie prędkości wirowania gwiazdy. Okres obrotu może wynosić od ułamka sekundy do kilku sekund. Obrót pulsarów powoduje wytwarzanie silnego promieniowania radiowego. Spowodowane jest to ruchem plazmy i zmiany pola magnetycznego, ale dokładnego modelu powstawania tych impulsów jeszcze nie znamy.
Gwiazdy neutronowe poza pulsującym promieniowaniem radiowym emitują również pulsujące promieniowanie widzialne i rentgenowskie. te okresy pulsacji związane są z okresem obrotu gwiazdy, a model emisji promieniowania radiowego przypomina nieco działaniem latarnię morską. promieniowanie radiowe pulsara jest emitowane w postaci wiązki i jeśli na Ziemi jest ono odbierane, oznacza to, że Ziemia znajduje się w strumieniu tego promieniowania.
Najbardziej znanym pulsarem jest pulsar w Mgławicy Kraba. W centrum tej mgławicy znajduje się ultra gęsta gwiazda neutronowa, która rzekomo rotuje 30 razy na sekundę. Gwiazda ta, zwalniając, wydziela energię, która odpowiada energii wysyłanej przez mgławicę Kraba. Wybuch supernowej, który utworzył tę mgławicę i pulsar, został dostrzeżony w 1054, co odnotowują liczne kroniki. Niebo w nocy było jasne przez kilka kolejnych dni.












Mgławica Kraba - zdjęcie z kosmicznego teleskopu Hubble'a. W mgławicy tej znajduje się pulsar (na lewo od dwóch centralnie ułożonych jasnych gwiazd, blisko lewego dolnego rogu zdjęcia).











Mgławica Kraba, zdjęcie w promieniach Roentgena z obserwatorium Chandra. Na zdjęciu widoczne są pierścienie naładowanych cząstek, wyrzucane z centrum na zewnątrz z prędkością bliską prędkości światła, i potężne strumienie wyłaniające się z biegunów.










Pulsary bardzo często są składnikami układów wielokrotnych gwiazd. Jeśli pulsarowi towarzyszy drugi obiekt np. czerwony olbrzym, to pulsar pochłania materię sąsiada. Pulsar przekształca materię swego partnera w energię, która wprawia go w coraz szybszy ruch obrotowy i pulsar przyspiesza. W końcowej fazie pulsar wiruje z maksymalną prędkością (wykonuje nawet ponad 1000 obrotów na sekundę), a z czerwonego olbrzyma zostaje biały karzeł. Takim pulsarem jest najprawdopodobniej obiekt NGC 6397. 
Bardzo interesująca grupą pulsarów są pulsary rentgenowskie. Przyjmuje się, że za promieniowanie jest odpowiedzialny układ podwójny w skład, którego wchodzi gwiazda neutronowa lub czarna dziura oraz zwykła gwiazda ciągu głównego lub czerwony olbrzym. Część materii ze zwykłej gwiazdy przepływa i zostaje wychwycona przez gwiazdę neutronową lub czarną dziurę. Ten proces wychwytu nazwano akrecją. Przyspieszona do dużych prędkości materia wypromieniowuje znaczne ilości energii.

Pierwszy pulsar o nazwie PSR B1919+21 odkryła Susan Jocelyn Bell  w 1967 roku, pracując jako doktorantka pod kierunkiem Antony’ego Hewisha. Pulsar ten znajduje się w konstelacji Lisa na mapie północnego nieba, około 2,2 mld lat świetlnych od Ziemi.   
Jocelyn Bell zaobserwowała pulsary jako pierwsza w historii. Za to odkrycie Antony (wraz z Martinem Ryle’em) pracujący przy projekcie, otrzymał w 1974 roku Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki.
Zaobserwowane zjawisko otrzymało humorystyczne miano: "Małe zielone ludziki 1", które funkcjonowało w środowisku naukowym, zanim badaczom Thomasowi Goldowi oraz Fredowi Hoyle'owi udało się poprawnie określić źródło rejestrowanych sygnałów. Stwierdzono wtedy że to jest bardzo szybko obracająca się gwiazda neutronowa o silnym polu magnetycznym i tak już pozostało. Wiadomo że wtedy nikt nie myslał o Wszechświecie w sposób elektryczny.
Kiedy Hewish oraz Martin Ryle otrzymali nagrodę  Fred Hoyle zgłosił skargę, oświadczając, że współlaureatką powinna zostać również Bell Burnell, której Nagrody Nobla jednak nie przyznano i w związku z tym ponieważ jest to kobieta, chciałem ją tu uhonorować bo rzadko się taka pasja jak astrofizyka wśród kobiet w ogóle ujawnia. 

Nie dziwię się jednak że zrezygnowała z dalszej pracy naukowej i zajęła się poznaniem Wszechświata od strony duchowej, wstępując do społeczności Kwakrów. Kwakrzy to członkowie Religijnego Towarzystwa które powstało w wyniku chrześcijańskiego przebudzenia, zapoczątkowanego przez George'a Foxa w połowie XVII stulecia w Anglii. Przeciwstawiał się on skostniałym strukturom anglikanizmu i purytanizmu, zarzucając im formalizm religijny. Pierwsza ze stworzonych przez Foxa grup wyznawców przybrała nazwę Dzieci Światła, a w 1652 r. zmieniła ją na Przyjaciele Prawdy. Samo określenie „kwakrzy” (ang. quakers – drżący) pojawiło się natomiast około 1665 r. Kwakrzy odrzucają wszelkie dogmaty, wyznania wiary, hierarchię kościelną i rytualne ceremonie. Nie posiadają także świątyń, ambon czy ołtarzy. Spotykają się w tzw. Domach Spotkań (ang. Meeting House), a mniejsze grupy w wynajętych salach lub domach. Są one pozbawione obrazów i wszelkich symboli religijnych (nie ma nawet krzyża).

Najpopularniejsza w środowisku naukowym teoria głosi, że pulsar jest rodzajem gwiazdy neutronowej i... jest to błąd, ponieważ tak jak pozostałe kulawe teorie fizyczne, tak i ta była rozpatrywana pod kątem pustej przestrzeni i masy obiektów materialnych z rzekomo wyjaśniającą wszystko słabą siłą grawitacji.  A tego wobec dzisiejszych zaobserwowanych w astrofizyce nowych faktów zrobić się po prostu już nie da.
Wg oficjalnej nomenklatury naukowej pulsar (od pulse z ang. pulsować i -ar jak w quasar – „quasi-stellar radio source” lub też „QSO” – „quasi-stellar object”, to dosłownie „obiekt gwiazdopodobny emitujący fale radiowe”). 
 Jest to rzekomo wysoce zmagnetyzowana, szybko rotująca gwiazda neutronowa która emituje wiązkę bardzo silnego promieniowania elektromagnetycznego. Promieniowanie to może być obserwowane tylko, gdy wiązka emisyjna skierowana jest w stronę Ziemi (tak jak latarnia, która jest widoczna tylko, gdy jej światło jest skierowane w stronę obserwującego) i jest odpowiedzialne za pulsujące pojawianie się emisji. 
Tak... czyli wszystkie "słyszalne" pulsary mają swoje biegunowe latarnie skierowane akurat w stronę Ziemi??

W chwili wybuchu supernowa z której rzekomo powstają pulsary ma przeciętne pole magnetyczne i przeciętną prędkość obrotu. Nauka twierdzi że wyłaniająca się z eksplozji gwiazda neutronowa będzie miała pole magnetyczne rzędu 108 Tesli (1012 Gausów) i okres obrotu rzędu czasami nawet jednej setnej sekundy. Szybki obrót silnego, prawdopodobnie dipolowego pola magnetycznego powoduje powstanie wokół gwiazdy neutronowej intensywnego pola magnetycznego i magnetosfery. Gwiazdy neutronowe charakteryzują się bardzo dużą gęstością i krótkimi, regularnymi okresami obrotu. Kreuje to bardzo precyzyjne interwały pomiędzy pulsacjami, które trwają od kilku milisekund do kilku sekund dla każdego pulsara. Uważa się, że Pulsary mogą być jednym ze źródeł promieni kosmicznych o bardzo wysokiej energii.














Typy pulsarów:
Pulsary typu S mają prosty kształt impulsu o jednym wyraźnie wyróżnionym maksimum. Są to najczęściej pulsary o okresie mniejszym niż 1 s.
Pulsary typu C mają złożony kształt impulsu o dwóch lub więcej maksimach o zbliżonym natężeniu.
Pulsary typu D mają przesuwające się podimpulsy, o mniejszym natężeniu.





Ciekawe z jakiej to przyczyny te podimpulsy?? Może z powodu "podbiegunów"?

Analizując zależność impulsów od częstości stwierdzono, że impulsy ulegają dyspersji i wraz ze wzrostem częstości docierają do odbiorcy coraz później. Oprócz tego, następuje rozmywanie impulsów i powyżej częstości 36 MHz (milionów Herców czyli impulsów w czasie jednej sekundy - wyobraź to sobie !!!)  nie można ich już odróżnić od siebie. Następuje również zmiana natężenia impulsów wraz ze zmianą częstości. Wyjaśnienia naukowe wydają siębyć kompletnie niedorzeczne właśnie przy wysokich częstotliwościach. Oto kilka różnych sygnałów które zapewne podziałają na wyobraźnię. Ja słyszę tam czyste impulsy elektryczne. Nic wspólnego z obrotami jakichkolwiek obiektów. Choćby z powodu harmonicznych które są zapisane w niektórych z tych sygnałów. Od najwolniejszego do najszybszego.








Dla kilku pulsarów udało się wyznaczyć widma emitowanego promieniowania, które są jednak różne. U wszystkich przy częstościach większych od 100 MHz następuje gwałtowne zmniejszenie mocy sygnału. O natężeniu pola magnetycznego, a zatem i mechanizmie promieniowania, można wnioskować na podstawie pomiarów polaryzacji sygnałów, które wykazały, że promieniowanie pulsarów typu D jest słabo spolaryzowane, podczas gdy impulsy pulsarów typu S mogą być zarówno słabo, jak i silnie spolaryzowane. Polaryzacja impulsów pulsarów typu S i C nie ulega zmianie w czasie trwania impulsu. Dla pulsarów typu D płaszczyzna polaryzacji ulega ciągłym zmianom w trakcie poszczególnych impulsów. Poszczególne impulsy pulsarów wszystkich typów są również częściowo spolaryzowane kołowo. Przypuszczano początkowo, że polaryzacja zmienia się przypadkowo podczas kolejnych impulsów. Średnia wartość polaryzacji kołowej dla większości pulsarów nie znika jednak i czasem sięga nawet 30%. Mimo że polaryzacja liniowa, jak i kołowa nie zależą od częstości, zależy od niej wielkość skręcenia płaszczyzny polaryzacji emitowanego promieniowania. 

Własności polaryzacyjne impulsów NIE POZWALAJĄ jednoznacznie określić mechanizmu promieniowania.

Jednak rozpatrując to co wiemy wg. Teorii Wszechświata Elektrycznego, który wydaje się być o wiele bardziej zrozumiały dla przeciętnego człowieka, natura pulsarów jest inna, ponieważ pulsacje tłumaczy się obecnie rzekomą hiper szybką rotacją pojedynczej gwiazdy, a w istocie jest to spowodowane przez rotację gwiazd plazmoidów w układzie podwójnym i wymianę impulsów elektryczncyh w takt nawet bardzo wysokich częstotliwości. Podobnie jak opisywane tu elektryczne układy podwójne np Jowisz - Io, jednak o daleko większej intensyfikacji parametrów zjawisk elektrycznych. Są to najwyraźniej generatory o różnej częstotliwości naprzemiennych wyładowań elektrycznych ładunku nagromadzonego przez rotację w których obojętnie z jakiej przyczyny, czy to wybuchu supernowej czy z powodu wyrzucenia przez galaktykę z powodu bliskiej odległości nazwijmy je "gwiazdoidów", podczas ich rotacji w kontakcie z (cząsteczkową) przestrzenią, następuje gromadzenie, polaryzacja i naprzemienna wymiana potencjału elektrycznego w postaci przeskoku łuku elektrycznego, tak jak w elektronicznym generatorze sygnałowym. Impulsy te mogą być krótsze lub dłuższe czy też mniej lub bardziej stabilne w zależności od lokalnych zakłóceń przewodnictwa plazmy w okolicy omawianych gwiazd, oraz na i/lub nad powierzchnią pomiędzy gwiazdami co tłumaczyłoby zniekształcenia emitowanego w przestrzeń sygnału. Można powiedzieć że pulsar to swoisty, naturalny elektroniczny generator kosmiczny. Naturalna radiolatarnia dla orientacji w międzygwiezdnej komunikacji pasażerskiej lub transportu towarowego. Natomiast jeśli neutrony podawane jako ich budulec potraktujemy jako formę gazu szlachetnego to nie ma podstaw uważać że tak zbudowana gwiazda ma prawo zaistnieć. W teorii Wszechświata elektrycznego zasadniczo materia nie oddziałuje inaczej niż elektrycznie a więc neutrony pozostaną w dalszym ciągu neutronami, obojętnie którą z sił elektryczncyh użyjemy a poza tym gwiazdy nie mogą składać się wyłącznie z gazu czy cieczy. Podobnie jak planety czy księżyce. To tak nie działa. Zawsze w konsekwencji na pewnej głębokości w kierunku jądra ciała niebieskiego, pojawia się ciekła a ostatecznie stała plastyczna lub w końcu lita powierzchnia, z tym że w przypadku małych gwiazd, jest to także stała metaliczna powierzchnia ukryta nieco poniżej elektrycznej korony danej gwiazdy. Gwiazdy bez metalicznej struktury pod powierzchnią, nigdy nie będą indukować prądów z pola elektromagnetycznego galaktyki aby w konsekwencji świecić.  Fuzja termojądrowa jako proces produkcji energii oczywiście nie działa i nigdy nigdzie nie miała miejsca. 













Astrofizycy rejestrują także obiekty które rozbłyskują, emitując niezwykle silne promieniowanie gamma i rentgenowskie. Energia ta jest według ich wyliczeń bardzo silna, miliony razy większa niż przy wybuchu supernowej. Wybuchy powtarzają się pulsacyjnie co kilka sekund. W odróżnieniu od błysków gamma (tzw. Gamma-Ray-Bursts) zjawisko to może się powtarzać co jakiś czas. Po każdym cyklu wybuchów następuje spowolnienie częstotliwości impulsów.
Pierwszy taki obiekt, oznaczony symbolem SRG 0526-66 zaobserwowano w 1979 roku. Do tej pory odkryto kilkanaście kandydatów na magnetary, ale powtarzalne impulsy wykryto tylko u czterech obiektów. Najciekawszym magnetarem jest odkryty w 1979 roku obiekt SGR 1900+14. Zarejestrowano trzy jego rozbłyski. Największą serię rozbłysków zaobserwowano w 1998 roku. Najpierw nastąpił gigantyczny rozbłysk trwający krócej niż sekundę, a następnie regularnie nadeszła cała seria impulsów, trwających 5,16 sekundy każdy.











Artystyczny obraz magnetara, niebieskie linie pokazują, jak biegną pętle silnego pola magnetycznego.










27 grudnia 2004 roku satelity i teleskopy naziemne odnotowały najsilniejszy do tej pory sygnał powstały w wyniku emisji - "wybuchu" magnetara. Źródłem okazała się obdarzona ogromnym polem magnetycznym tak zwana gwiazda neutronowa czyli pulsar o nazwie SGR 1806-20, która znajduje się 50 tysięcy lat świetlnych od Ziemi po drugiej stronie Drogi Mlecznej. Już od wielu lat z kierunku tej gwiazdy rejestrowano słabe błyski promieni rentgenowskich i gamma. Obiekt ma rozmiary tylko 20 kilometrów, masę około 1,5 masy Słońca i wiruje, wykonując jeden obrót na 7,5 sekundy. Eksplozja wyrzuciła materię z prędkością 100 tysięcy kilometrów na sekundę, co spowodowało ogrzanie cząstek do ogromnych energii. W tym czasie zjawisko było tak silne, że w ciągu dwóch dziesiątych sekundy wyemitowało więcej energii niż Słońce przez 100 tysięcy lat. 
Twierdzi się że tak duża energia rozbłysków możliwa jest tylko wśród źródła bardzo osobliwego - czarnej dziury bądź gwiazdy neutronowej. Dodatkowo dla kilku obiektów wyznaczono położenie magnetarów w pobliżu wybuchu supernowych, po których pozostaje gwiazda neutronowa lub czarna dziura. Czarna dziura nie ma żadnej struktury wewnętrznej, wobec tego nie mogą wychodzić z niej regularne sygnały. Najprawdopodobniej rozbłyski związane są więc ze zjawiskami zachodzącymi w gwiazdach neutronowych. Obecnie sądzi się, że magnetary to bardzo szybko obracające się gwiazdy neutronowe (składają się z samych neutronów a zewnętrzną skorupę prawdopodobnie tworzą ciasno ułożone jądra atomów żelaza), w których powstaje super silne pole magnetyczne. Linie pola w jej wnętrzu ulegają skręceniu i splątaniu. Stabilny magnetar otoczony jest kokonem linii pola,
poskręcanych na zewnątrz i gładkich na zewnątrz może emitować wąski snop promieniowania radiowego i dlatego nie możemy go zarejestrować na Ziemi (zwykły pulsar obracający się wolniej emituje szeroką wiązkę promieniowania radiowego, które łatwo może być zarejestrowane przez radioteleskopy).









Gigantyczny rozbłysk obiektu SRG 1900+14 w sierpniu 1998 roku.







W 1996 roku naukowcy z Los Almos Laboratory zwrócili uwagę, że powtarzalne źródła gamma są pod względem statystycznym podobne do trzęsień ziemi. To pozwoliło opracować prawdopodobny model magnetarów. Sądzi się, że niezwykle silne pole magnetyczne gwiazdy powoduje pęknięcie jej sztywnej skorupy. Podczas takiego "trzęsienia gwiazdy" wyzwolona zostaje olbrzymia ilość energii.
Zjawisko to możemy sobie wyobrazić następująco:
- przez dłuższy czas magnetar nie wykazuje żadnej aktywności, wywołane przez pole magnetyczne naprężenia w jego wnętrzu powoli narastają,
- gdy naprężenia w skorupie przekroczą jej wytrzymałości to skorupa nagle pęka, rozpadając się przypuszczalnie na wiele małych kawałków,
- wygenerowuje się silny impuls prądu elektrycznego, który zanikając, pozostawia gorącą kulę ognistą,
- kula ognista szybko ochładza się, emitując ze swojej powierzchni regularne impulsy promieniowania rentgenowskiego i gamma i w ciągu kilku minut zanika.
Po każdym cyklu obiekt obraca się wolniej co zaobserwowano dla obiektu SRG 1900+14 i dlatego rejestrowane obecnie okresy impulsów są rzędu kilku sekund. Po dłuższym czasie zjawisko powtarza się. Z czasem magnetar ostyga i jego pole magnetyczne staje się słabsze i emituje on znikome ilości energii. Szacuje się, że już po 10 tysiącach lat od powstania szybko obracającej się gwiazdy neutronowej w wybuchu supernowej, przestaje być magnetarem (zwykły pulsar przestaje wykazywać aktywność radiową dopiero po 10 milionach lat). 
Nauka twierdzi więc że żywot magnetara jest więc krótki, z czego wynika, że miliony wygasłych obiektów tego typu znajduje się pewnie w naszej galaktyce. 

Porównując pulsary z magnetarami , czym się one właściwie różnią między sobą? Wydają się to być bardzo podobne obiekty. Jedyna róznica to  słabsze pole elektromagnetyczne pulsarów i wysoka częstotliwość syganłu aż do widzialnego. W przypadku magnetarów jest odwrotnie. Silne pole elektromagnetyczne i niska częstotliwość emisji impulsów. 
Problem naukowców polega na tym że pojęcie przestrzeni kosmicznej i zachodzących tam zjawisk mają sfokusowane na struktury fizyczne złożone z ciał stałych , cieczy i gazów. Nikt nie dopuszcza  istnienia w wielkiej przestrzeni kosmicznej pośród wielkich obiektów gwiazdowych i galaktycznych, jeszcze większych zjawisk elektryczncyh i plazmowych.
Zarówno pulsary jak i magnetary mogą być obiektami pochodzenia plazmoidalnego lecz o nieco rozmijającytch się parametrach elektrycznych lub wręcz elektronicznych bo takie plazmowe obiekty czy układy obiektów śmiało możemy rozpatrywać jako rodzaj gigantycznych sieci i układów elektronicznych o różnym czasie ładowania i rozładowania energii - oczywiście elektrycznej. Kto ma wiedzę w tym zakresie porówna takie obiekty do różnego typu elektronicznych generatorów impulsowych, zamiast szybko a wręcz absurdalnie szybko obracających się ciał niebieskich. Niech wreszcie astrofizycy zaczną studiować elektronikę. 



15 maja, 2022

Prawdziwa eteryczna struktura przestrzeni











 Struktura światła w wodzie i przestrzeni kosmicznej to to samo zjawisko?






Chciałbym przedstawić alternatywną wizję struktury przestrzeni kosmicznej wg. mojej koncepcji. Skoro naukowcy mogą dowolnie improwizować w teoriach z czapki, uprawomocniając je przy pomocy jednej poszlaki (patrz red szift i Big Bang) to i ja mogę (w ramach wolności naukowej która oficjalnie oczywiście nie istnieje). 
Począwszy od momentu ustalenia własności przestrzeni, wybrano opcję w której Wszechświat jest pusty, prawdopodobnie silny wpływ na naukę w tamtych czasach wywarł kryzys gospodarczy i energetyczny. To co udało mi się zebrać i przeanalizować z pełnych chaosu danych naukowych, dowodzi że, między innymi, obowiązująca dziś w astrofizyce teoria czarnych dziur jest straszliwie chybiona. Na początku założono na podstawie mizernego w sposobie, choć kluczowego, niezmiennie ślepo powtarzanego doświadczenia Michelsona - Morleya z 1887 roku, że istnieje całkowicie pusta przestrzeń kosmiczna. Nie opracowano wówczas właściwej metody doświadczalnej, wystarczającej do pomiaru właściwości całkowicie nieelektrycznych lub też quasi czy para elektrycznych w tzw. kosmicznej "próżni". Każdy chętny może takie doświadczenie opracować.
Strukturę "wypełniacza" czy wręcz "budulca" przestrzeni kosmicznej, możemy porównać do własności gazu który tym różni się od innych znanych i nie znanych gazów lżejszych od wodoru że jest wręcz pozbawiony sferycznej formy a przez zerową wykrywalność spowodowaną brakiem zarówno potencjału elektrycznego i pola magnetycznego uznaje się go błędnie jako cząstkę dualistycznej natury czy też rodzaj wirtualnej fali. Podchodząc czysto abstrakcyjnie, na zasadzie analogii możemy też wnioskować że w porównaniu z mało sprężystą cieczą jaką jest woda, czy jeszcze bardziej sprężystą atmosferą, fotonotwórcza zawartość kosmicznej przestrzeni jest najbardziej ściśliwą i elastyczną substancją z wszystkich tych pięciu (eter, plazma, gaz, ciecz, ciało stałe) stanów skupienia.

Wyłącznie istnienie RUCHU, wywołującego różnicę ciśnień we wspomnianym "protopłynie" przestrzeni kosmicznej, jak i każdym innym stanie skupienia, w tym nawet ciała stałego- np. piezoelektryk), warunkuje powstanie potencjału elektrycznego czy jak to nauka tak klarownie co niezrozumiale mówi -"ładunku elektrycznego". Ładunku jako enigmatycznej nic nie wyjaśniającej formy słownej bo nikt nie wie co takiego i kto tam naładował. To przyczyna ruchu tego ładunku powinna być badana i poznane zamiast wyszukiwania pozornie nowych cząstek bo jak dotychczas, nie zbadano co powoduje cały ruch w naturze. Nie można oczekiwać że aparaturą pomiarową odkryjemy każdą cząsteczkę i właściwość przestrzeni, jeśli to właśnie przestrzeń z samej swej natury jest CZYSTO ELEKTRYCZNA W RUCHU a wręcz nieelektryczna gdy pozostaje w nieporuszeniu. To jest właśnie problem dla pomiaru. Moim zdaniem to po prostu czysta świadomość Wszechświata jako zbiorowa kosmiczna świadomość/ informacja czy umysł, wywołała pierwszy ruch i pobudza go do dzisiaj. Do tej pory nawet fizyka kwantowa nie odważyła się WPROST podjąć tego tematu. Mówi się  coś o upiornym działaniu na odległość, świadomości fotonu podczas jego obserwacji czy superpozycji w fizyce kwantowej ale nic poza tym. A jeśli stwierdzamy fakt istnienia świadomości choćby przez to że wiemy o swoim własnym istnieniu, nie można formułując Teorię Wszystkiego takiego aspektu nawet próbować omijać. To co jest obecne w danym miejscu przestrzeni kosmicznej, należy spodziewać się we wszystkich pozostałych.
Pochopnie określając własności przestrzeni kosmicznej jest tak jakby za pomocą własnego mózgu próbować całkowicie zrozumieć... własny mózg. Dlatego przeprowadzić doświadczenie to jedno a GRUNTOWNIE przemyśleć i pojąć całość zdobytych informacji rozumem, to drugie...

Jest to struktura bez wielu niepotrzebnych udziwnień, jak traktuje o tym wydumana bezpodstawna teoria strun czy równie oczywista teoria wielkiego wybuchu, wynikających z ponoć klarownych równań matematycznych. Matematyka wcale nie musi odzwierciedlać natury i zwykle jeśli ją opisuje, to z błędami bo nie da się opisać prostym wzorem tysiąca różnych delikatnie wpływających na siebie czynników, choć prawo zawiadujące przestrzenią które wszyscy zawodowi i mniej zawodowi fizycy chcą odkryć, jest i musi być tylko jedno. Jednak jest ukryte na nie do końca fizycznym poziomie, ponieważ matematyką nie można opisać zjawiska istnienia oraz źródła pochodzenia świadomości czy po prostu ogólnie informacji obecnej w naturze, do których nie nawiązują niestety, wymienione teorie. To gruby minus bo pominięta zostaje największa enigma za pomocą której w ogóle zachodzi nasze i jakiekolwiek istnienie przez które mamy choćby możliwość badania rzeczywistości. Czyżby nauka bała się spojrzeć z tyłu najpierwszego narzędzia, za którego pomocą bada naturę? Świadomość jest obserwowalnym choć oficjalnie nie wyjaśnialnym FIZYCZNYM zjawiskiem bo występuje w przyrodzie zamaskowana w geometrycznym pięknie wszelkich naturalnych żywych a nawet nieożywionych struktur, co sprawia że wszystkie główne teorie fizyczne są co najmniej nieodpowiednie a nawet niewiarygodne jeśli przemilczają ten fakt, za którego stwierdzenie Giordano Bruno musiał zginąć z rąk inkwizytorów, z których działania wyewoluowała właśnie nowożytna "nauka". 

Bo jeśli okaże się kiedyś dobitnie iż zamiast niedopracowanej ewolucji, to zasób informacji ukryty w oceanie świadomego, inteligentnego fluidu wypełniającego przestrzeń kosmiczną, w którym unosi się materia, jest fundamentem istnienia poprzez który wszystko się przejawia i samorealizuje  którego odkrycie sprawia problemy nawet fizyce kwantowej, to jaki sens ma dzisiejsza szerokopojęta fizyka w tym kontekście? Żaden. Nie załatwia w 21 wieku nawet spraw technicznych jak choćby antygrawitacja a już pcha się w tematykę nic nie wnoszących do życia, krańców Wszechświata czy innych pustych dywagacji jak rzekoma wielowymiarowość przestrzeni.

Wyobraźmy sobie teraz przestrzeń kosmiczną jako świadomy fluid podobny do oceanu na inteligentnej planecie opisanego w powieści Stanisława Lema "SOLARIS" i przedstawionego w filmie o tym samym tytule. Przestrzeń bez pojęcia czasu, którego natura przez swoją nieograniczoność i brak potrzeby pomiaru jakichkolwiek swoich procesów nie potrzebuje, tak jak nie potrzebuje ograniczeń dla przestrzeni kosmicznej. Z resztą w skali kosmicznej nie ma sensu pomiar zarówno wielkości przestrzeni, jak i pomiar czasu jej trwania bo zwyczajnie nikomu takie szacunki nie są potrzebne, bo i po co? Dla sportu? Zawsze będą niedo- lub przeszacowane. Nie takie szacunki są potrzebne. Przynajmniej nie przyszłym astronautom na etapie odkrywania Układu Słonecznego czy nawet naszej Galaktyki. 

Niech ta wyobrażona przez nas na nowo przestrzeń będzie o trzech a nie dziesięciu wymiarach jak obecnie, lub niech raczej będzie w jednym trójwymiarze. Inne wymiary nie są w naturze potrzebne tak samo jak możliwość lotów kosmicznych przez fantastycznonaukowe "zaginanie" przestrzeni które również jest niemożliwe. Psułoby to koncept i spokój natury. Jeśli natura nie ma potrzeby zaginać przestrzeni (w jakim celu?)  to z automatu my nie możemy tego zagięcia wykorzystać. To w ten sposób należy rozumieć możliwości jakie oferuje natura. Natura nie potrzebuje = my nie możemy użyć danej opcji bo NIE ISTNIEJE w przyrodzie. Po co naturze rolowana przestrzeń??? Za to przestrzeń świadoma monomorficzna nieruchoma struktura bez potencjału elektrycznego, w formie protofotonowego płynu w którym każdy ruch powoduje zawirowania, tworząc toroidalnie wirujące z różnymi prędkościami "bąble" które my obserwując, nazwaliśmy fotonami jest BARDDZO potrzebna. Bo to podkład choćby dla propagacji światła. Światła, promieniowania, pola elektromagnetycznego. Zapomnijmy także o jakimkolwiek dualizmie korpuskularno- falowym. Prędzej patrząc na matrycę natury powiedziałbym że skoro prenatalnie mamy wgląd że życie wyszło z wody i nauczyło się oddychać powietrzem, można przyjąć że schemat ewolucji będzie umożliwoał oddychanie i" pływanie" w OCZYWIŚCIE ŻE CZĄSTECZKOWEJ- BO FOTONOWEJ przestrzeni kosmicznej. Tak jak obecnie skarabeusze używają do lotu antygrawitacji, przed startem elektryzując odnóża, tak bio-humano-elektro-droid będzie lub już gdzieś w kosmosie jest zdolny oddychać i "pływać" elektrycznie w przestrzeni kosmicznej BEZ POJAZDU!! Jest to jak najbardziej możliwe, choć pewnie gdzieś pod koniec drogi rozwoju bioorganizmu Wszechświata. Podobnie jak "zielone ludziki" mają zapewne zdolność do oddychania wg mechanizmu  > CO²  > O² > CO² > O²  > w procesie fotosyntezy tlenu. Wtedy płuca będą zbędne bo dla zapewnienia ciągłości oddychania wystarczy jedynie zielona skóra z chlorofilem lub czymś o podobnych własnościach i światło wprost z aktualnie pobliskiej gwiazdy. Usta byłyby potrzebne tylko dla przyjmowania pożywienia a do porozumiewania się użyliby telepatii świetnie działającej wyłącznie gdy mamy transmiter świadomości w postaci całego Wszechświata. Wszystkie istoty świadome używają tylko jednej nierozerwalnej, niepodzielnej, monolitycznej świadomości czy pola informacji o wielkości Wszechświata, tak jak bakterie komunikują się w organizmie człowieka zależne od jego ogólnego stanu psychofizycznego. Nie istnieje reinkarnacja. Po prostu każda świadoma istota, czyli wyposażona w zmysły wzroku, słuchu i mobilności, myśli że jest odrębnym bytem a faktycznie w tym momencie świadomość Wszechświata nasłuchuje i patrzy KAŻDYMI dostępnymi OCZAMI na materialny wyraz okolicznej samej siebie. Dlatego świadomości nigdy do pliku nie zapiszemy. Jest to w tej sytuacji logicznie niemożliwe.

Wracając- każde promieniowanie to nie fala LUB cząstka a dookólna FALA CZĄSTEK, przypominająca swoją warstwową konstrukcją cebulę, powołana do ruchu innym ruchem, w tym początkowo promieniowaniem reliktowym, pod warunkiem że, jak nam mówią, dociera do obserwatora z każdej strony Wszechświata. Fala tak gęsta od cząsteczek że przypomina zwarty ale elastyczny monolit, w którym fale następują jako minimalne naprzemienne rozrzedzenia i zagęszczenia tych wewnątrz nieco odkształconych ruchem toroidalnych "bąbli", choć jeszcze nie magnetycznych monopoli. Gdy emitujesz sztuczne promieniowanie za pomocą anteny (jedyny działający choć otwarty obwód elektryczny) wywołujesz przepływ prądu (przez otaczającą go przestrzeń a więc także w przewodniku jest to przepływ fotonów). Antena jest tu po prostu pompą dla fotonów. Poruszasz dosłownie drobnocząsteczkową przestrzenią jak jakimś płynem. Można powiedzieć że "podkładem" rzeczywistości znajdującym się pod ciśnieniem. Stąd przez ścisłe ułożenie tych bezenergetycznych quasicząsteczek już  przy minimalnych mocach możesz generować fale na znaczne odległości w tzw. "pustej" wg nauki przestrzeni. Jednak "gubią się" one docierając do materialnych obiektów jak choćby powierzchnia Ziemi o bardzo niskim potencjale, ponieważ wzbudzone fotony wtedy wychwytywane są w atomowe sieci orbitali ciał stałych. Najwięcej promieniowania pochłonie /zatrzyma właśnie ciało stałe z powodu dużej ilości zwartych orbitali. W tym oczywiście ciało człowieka zbudowane w 78 % z wody. Dlatego trzeba rozstawiać gęsto nowoczesne nadajniki telekomunikacyjne 4G i 5G bo ich częstotliwość zawiera się w paśmie 2,4 Ghz, co odpowiada częstotliwości rezonansowej cząsteczki wody powietrzu lub częstotliwości działania mikrofalówki. Przy złej pogodzie, duża wilgoć i deszcz w powietrzu silnie tłumi tę częstotliwość a sokoro tak to ciało człowieka również... To tak dla informacji.  

Tak zwany ładunek elektryczny którego nauka nigdy dokładnie nie wyjaśniła, mówiąc nam że "elektrony" posiadają ładunek ujemny a "protony" dodatni, jest rodzajem zjawiska podobnego do erozji gleby gdzie erozja jawi się tam jako wyższy potencjał dla wygładzenia powierzchni gruntu planety po jego wypiętrzeniu (np. zderzeniem lub erozją elektryczną jaką widzimy na powierzchni Marsa- o tym w przyszłym poście) gdy mamy do czynienia ze skalistym ciałem stałym niwelowanym przy pomocy obecnej na nim cieczy lub też gazu. 

Jeśli nie ma różnicy poziomów potencjału elektrycznego, prąd nie płynie. Różnica tworzy się przez zmiany ilości cząsteczek (fotonów) między dwoma przykładowymi punktami w przestrzeni która sama w sobie jest na wielkich przestrzeniach nawet niezłym izolatorem. Lecz w końcu wraz z odległością, wzrost potencjału jako subatomowego rodzaju ciśnienia stał się tak duży że w wyniku jakiegoś zawirowania (Promieniowanie Reliktowe/ Głos Pana- patrz S. Lem) kiedyś nastąpiło pierwsze samoistne przebicie, którego powtórzenia z powodu echa mogą zdarzać się gdzieś w większej kosmicznej pustce cały czas aż do dzisiaj. Kreacja materii następuje po przekroczeniu bariery, kiedy to następuje z początku niewidoczne, wywołane różnicą ilościową fotonów pomiędzy tymi punktami, niewykrywalne wielkoskalowe załamanie oporu i wyładowanie plazmowe. W wysokiej temperaturze, ciśnieniu i napięciu (co w istocie jest jednym i tym samym zjawiskiem wynikającym z różnicy ciśnień), jedne fotony (wirujące sfery o ściance trudniejszej do przeniknięcia niż ich wnętrze, ze względu na wysokie obroty) wdostały się do wnętrza drugich (prawdopodobnie dwa fotony wewnątrz trzeciego). Tak powstały pierwsze proste dipoloidalne materiozymale - ale już magnetyczne cząsteczki służące materii jako jądra atomowe. Wg mnie jest to najprostszy pierwiastek wcześniej obecny (a dziś już nie) w tablicy Mendelejewa i nazwany przez twórcę "koronyi". 

Są to pierwsze złożone z tych cząstek orbitale a wraz z nimi... materialna strona Wszechświata w którego podobno pustej przestrzeni - nie tylko w materialnych orbitalach- odnajdziemy fotony w stanie wolnym. Celowo nie użyłem słowa "elektrony" ponieważ one nigdy nie istniały oprócz honorowego miejsca w ludzkiej dualistycznej wyobraźni. Na orbitalach niestety znajdziemy WYŁĄCZNIE fotony. Znajdziemy je także nawet w najprostszych materiozymalach magnetycznych w centrum atomu jak je tu określam z braku naukowej nomenklatury dla tego prostego tworu. W tym sensie rozbijanie cząstek w akceleratorach nie ma sensu. Nie takiej wiedzy potrzebujemy. Nie istnieją żadne gluony, kwarki i inne barwnie choć bezzasadnie ponazywane cząstki. Wszystkie one powstały na bazie niewłaściwego zrozumienia natury podczas procesów jej rozbicia które trwają ułamki sekund. Więc nie zobowiązują te procesy i twory w nich krótkotrwale powstałe do jakiegokolwiek nazywania ich. To są kawałki rozszarpanych pól elektromagnetycznych. A co tworzy te pola to już wiemy.  Fluid Wszechświata który gdy nie poruszony- nie jest nawet fotonami...

 Idąc dalej, w następnym kroku po pierwszych wyładowaniach, formują się włókna wzdłuż których poprzez skurcz plazmy pojawiają się galaktyki a w nich z kolei powstają gwiazdy. Pytanie pozostaje jedno. JAK to świadome COŚ które występuje tu pod postacią przestrzennego świadomego fluidu wywołało to pierwsze zaburzenie w fotonowej przestrzeni. Można i postawić drugie. Skąd wzięła się cała ta świadoma przestrzeń. Trzecie - jak gromadzi informacje które pozwalają odtwarzać podobne właściwościami żywe twory w całym Wszechświecie? Do udzielenia solidnej odpowiedzi potrzebne będą już nie tylko nawet astronautyczne podróże aby móc spojrzeć z zewnątrz tej struktury, co głęboki wgląd odpowiednio przygotowanych psychofizycznie medium parapsychologicznych w tą monolityczną świadomą strukturę.. O ile się da... Bez tego, będą to ciągłe bezowocne dywagacje.

Wszechświat funkcjonuje mechanicznie w oparciu o ciśnienie powstałe z ruchu wynikającego z początkowej wibracji nadającej materialnym cząstkom kształt dipoloidalny - biegunowy a podstawą technicznego zrozumienia i wykorzystania działania WSZYSTKICH sił we Wszechświecie jest istota powstałego w ten sposób pola elektromagnetycznego czyli wiru osiowego z płaszczyzną wyrzutu cząstek znajdującą się dokładnie w połowie pomiędzy biegunowymi lejami tego pola. Ta struktura której nie udało mi się do tej pory całkowicie zrozumieć, istnieje zarówno wewnątrz jądra atomu jak i na zewnątrz naszego świata w postaci pól elektromagnetycznych ciał niebieskich, To jest ta sama struktura wiru , wywoływana tym samym schematem, prawem natury. Na ziemskim równiku pomiędzy połówkami pola obserwujemy osłabienie tego pola ze względu na prostoliniowy silny wyrzut cząstek z wewnątrz pola. Nie przechodzą one w żadne z obu półsfer pola magnetycznego Ziemi. Giną w przestrzeni powodując efekt orbity geostacjonarnej. Odnoszę wrażenie że gdy obserwujemy jak, podobno fotonowe pola magnetyczne jednoimienne się nadciśnieniowo odpychają a różnoimienne podciśnieniowo przyciągają, są ukształtowane ostrzowo tak że powodują mimowolny ruch fotonów w kierunku ostrza, węższej strony tej struktury atomowej. Za taki efekt mogą być odpowiedzialne te pierwiastki których pojedynczy atom przypomina taki dipol swoim kształtem. 

Sama zaś przestrzeń gdyby pozbawić ją tej startowej wibracji ze swym nieokreślonym źródłem, powodującym wysyp elektrycznych, plazmowych włókien, "jawi mi się tedy" piątym świadomym elementem (brakującym stanem skupienia) niewykrywalnym gdyż te quasi cząsteczki - "proto-fotony" NIE SĄ JESZCZE W RUCHU. Nie generuje ona potencjału możliwego do zmierzenia jakimkolwiek obecnie dostępnym przyrządem elektrycznym/pomiarowym. W przestrzeni takiej konstrukcji mamy możliwość łatwej, analogicznie z pozostałymi stanami skupienia, propagacji stałych pól grawitacyjnych i stałych pól magnetycznych, które są jej niskoenergetycznym ruchem. Także propagacji wysokoenergetycznego światła i zmiennych pól elektromagnetycznych. W tym kontekście rzekomo odkryte fale grawitacyjne mogą być jedynie zniekształceniem cząsteczkowej (wzbudzonej) przestrzeni w wyniku emisji promieniowania po wybuchu supernowej albo omyłkowo doń przypisanymi falami elektromagnetycznymi wynikłymi z rozszczepienia lub łączenia wirów czarnych dziur - osi wirowania spiralnych galaktyk o których pisałem w jednym z pierwszych postów. 

Jeśli uznać fotony za rodzaj podstawowego, wysoko szlachetnego gazu, a zawsze mamy prawo to zrobić dla rzeczowej unifikacji tego naukowego bałaganu, bo niektóre z poczynionych przez człowieka naukowych podziałów w naturze, mogą wprowadzać więcej zamieszania niż porządku, to podobnie jak obserwujemy to w ziemskiej atmosferze, przy wielokrotnie większych odległościach następuje tłumienie promieniowania, w wyniku czego dociera do nas wyłącznie czerwona (działająca regeneracyjnie w przestrzeni kosmicznej barwa światła- moim zdaniem nie przypadkowo- patrz podróże kosmiczne w narażeniu na promieniowanie, stąd też tak jest dobrany kolor pisma mojego bloga).

Galaktyka Andromedy w tym świetle, nie zbliża się lecz przekazuje nam całe dostępne promieniowanie z przewagą nadfioletowego promieniowania czego powodem jest wyłącznie jej bliskie położenie względem naszej galaktyki Drogi Mlecznej. Dlaczego czepiam się Andromedy? Bo jest to jednocześnie najbliższa i jednocześnie jedyna galaktyka która mruga do nas prowokacyjnie w nadfiolecie, tak jak ja prowokacyjnie piszę ten post. Ona wcale się nie zbliża. Przez cząsteczkową strukturę przestrzeni przy tak "minimalnej" odległości bez trudu przebija się do nas KAŻDE wysyłane z niej promieniowanie w każdej możliwej nadanej częstotliwości. Tylko przez zwiększający się opór przewodnika jakim jest coraz dalsza przestrzeń kosmiczna "gasną" wszystkie wyzsze wibracje. Podobnie jak jest to z dźwiękiem w atmosferze. Bas wystarczy umieścić byle gdzie a będzie słyszalny, natomiast głośniki z wysokimi dźwiękami trzeba dublować co jakiś odcinek odległości. Być może tak jak nie możemy za pomocą słuchu skutecznie wyodrębnić źródła dźwięku niskich częstotliwości, tak samo analogicznie, nie ma możliwości odnalezienia źródła propagacji promieniowania reliktowego...

Każda cząsteczka powyżej fotonu czyli jego bardziej złożonych kombinacji zwanych energią czy pierwiastkami, jest wirującym i przemieszczającym się z różnymi prędkościami i różnej ilości warstwami a więc i energiami, dwu- lub multi- toroidalnym polem elektromagnetycznym, które w zestawieniu z podobnymi cząsteczkami tworzy oprócz materii, zmienne fale elektromagnetyczne o różnych częstotliwościach lub stałe pola magnetosferyczne. Przy odpowiednio dobranych częstotliwościach generacji, można za pomocą fal elektromagnetycznych rozproszyć do postaci podstawowych cząsteczek fotonowych, wszystkie stany skupienia, nawet ciała stałe. Każdy kawałek materii w istocie jest przezroczysty. Jego widzialność zależy jedynie od promieniowania którym zostanie oświetlony. Nie ma tu tak na prawdę i nigdy nie było wyraźnych granic, nie ma sensu podział na osobne elementy, który zakłóca zrozumienie istoty Wszechświata jako ściśle połączonej i bezzwłocznie reaktywnej całości.

Problem doboru bezpiecznego promieniowania do budowanej technologii w świetle powyższego opisu zależy od częstotliwości która nie powoduje dekonstrukcji orbitali fotonowych. Dekonstrukcja może zachodzić zarówno przez doładowywanie walencyjnych powłok zewnętrznych jak i ich rozrywanie w przypadku pierwiastków o wiązaniach aktywnych chemicznie. Na tej podstawie można domniemywać że równie łatwy jest proces uaktywniania pierwiastków całkowicie szlachetnych lub rozdziału złożonych substancji za pomocą odpowiednio dobranych częstotliwości. Pomyśl tu o sieciach telefonii komórkowej lub choćby o możliwości wyodrębnienia tlenu z CO2 dla poprawienia mobilności kombinezonów astronautycznych.

Cały Wszechświat w istocie przypomina jeden wielki żywy i świadomy organizm, tylko że z naszej mikro perspektywy nie widać czy jesteśmy bakteriami czy roztoczami na plecach większego organizmu skoro gigantyczne mgławice przypominają komórki z wakuolami a pod mikroskopem z kolei wszystko wydaje się równie symilarne. 
Warto rozważyć czym jest spowodowana siła nakłaniająca do wirowania i ruchu cząsteczki fotonów jak ich bardziej złożone fraktalne struktury zwane atomami. Prawdopodobnie to co nauka odkryła nazywając promieniowaniem reliktowym, pobudza wibracjami fotony uwięzione w materii jednocześnie ją tworzące, do pozostawania w aktualnym stanie energetycznym. Jednak zaniżenie poziomu wibracji może powodować że fotony budulcowe przestrzeni staną się zupełnie nie rejestrowalnym elektrycznie bytem, i wydaje się, jakby przestrzeń będąc bez dostępu reliktowego promieniowania dążyła samoistnie i świadomie do tego aby stać się największym jak to tylko możliwe w takich warunkach, nierozdzielnym monolitem tej konstruującej wszystko świadomości. 

W tym sensie daremne moim zdaniem jest rozbijanie materii w LHC czy THC ponieważ struktury odkryte jako rzekome kwarki nie mogą samodzielnie istnieć w naturze. Powstają w czasie eksperymentu tak samo jak nietrwałe pierwiastki np. Technet. W niczym nie biorą one udziału poza przypadkiem destrukcji aby zaraz zniknąć w tle przestrzeni. Notabene rzekome kwarki, elektrony, grawitony, jak i fotony wydają się być po zebraniu i porównaniu informacji, tą samą cząsteczką ponieważ są tej samej (nauka mówi że punktowej lub nieokreślonej) średnicy. Więc jaki jest też sens je osobno nazywać? Jak podoba się Wam ta oto prosta wizja jak Brzytwa Ockhama? Teoria Wszystkiego to nie jest, bo nie mogę przeniknąć zjawiska świadomości które tworzy pole fotonowe zwane przez nas przestrzenią. Ale gdyby tak (jakimś cudem) zamiast kolejnych wojen, wszystkie narody zrzuciły fundusze na masową elektroastronautykę, wtedy patrząc na Wszechświat spoza gęstych gromad galaktyk i dzieląc się wrażeniami z podróży, można by było zrozumieć znacznie więcej...