Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

07 lipca, 2022

Ocieplenie klimatu? A może ochłodzenie? Kto ma oczy niechaj czyta!

 



Mgławica Ślimaka (NGC 7293) zwana potocznie Okiem Boga a tu mój otwieracz do umysłu gdy nie wiesz od czego zacząć i jak się szybko poskładać: Eckhart Toole



"Gdy zebrał się wielki tłum i z poszczególnych miast przychodzili do Jezusa, opowiedział im przypowieść: Siewca wyszedł siać swoje ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki podniebne wydziobały je. Inne padło na skałę i gdy wzeszło, uschło, bo nie miało wilgoci. Inne znowu padło między ciernie, a ciernie razem z nim wyrosły i zagłuszyły je. Inne w końcu padło na ziemię żyzną i gdy wzrosło, wydało plon stokrotny. To mówiąc, wołał: Kto ma uszy do słuchania, niechaj słucha! Pytali Go więc Jego uczniowie, co oznacza ta przypowieść. On rzekł: Wam dano poznać wprost tajemnice królestwa Bożego, innym zaś w przypowieściach, „aby patrząc, nie widzieli, i słuchając, nie rozumieli”. Takie jest znaczenie przypowieści: Ziarnem jest słowo Boże. Tymi zaś na drodze są ci, którzy słuchają słowa; potem przychodzi diabeł i zabiera słowo z ich serca, żeby nie uwierzyli i nie byli zbawieni. Na skałę pada u tych, którzy gdy usłyszą, z radością przyjmują słowo, lecz nie mają korzenia: wierzą do czasu, a w chwili pokusy odstępują. To, które padło między ciernie, oznacza tych, którzy słuchają słowa, lecz potem odchodzą, a zagłuszeni przez troski, bogactwa i rozkosze życia, nie wydają owocu. Wreszcie ziarno w żyznej ziemi oznacza tych, którzy wysłuchawszy słowa sercem szlachetnym i dobrym, zatrzymują je i wydają owoc dzięki wytrwałości."

Łk 8, 4-15

"Poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli"  Jezus

"Prawda nie daje korzyści ani statusu społecznego, ani władzy. Jedyne, co uzyskasz, to wolność od złudzeń"  Nisargadatta

Jako że prawda wychodzi na jaw zawsze dużo później, a ludzie głupieją masowo, mądrzejąc pojedynczo, chciałbym dziś rozjaśnić w kontekście tego przemiłego powiedzenia problem (tak zwanych) zmian klimatu.
Wobec nieco długotrwałej weryfikacji faktów przez filtr własnej logiki a to zawsze zajmuje trochę czasu, doszedłem do wniosku że nie istnieje problem ocieplenia klimatu ani tym bardziej wzrostu CO2. Istnieje tylko problem poprawnej interpretacji faktów w odróżnieniu od domniemań lub propagandy dla zysku, od czego nie są wolni nawet naukowcy bo to też ludzie. Zwłaszcza gdy się im za to zapłaci. Wtedy każdy w zależności od sumy zacznie gadać to co mu kazali opłacający. Dopiero gdy stworzymy system wolny od korupcji, możemy zacząć mówić o prawdzie. Dziś należy jej szukać samodzielnie. NIE W GŁÓWNYCH MEDIACH!! 

Na Antarktydzie w stacji Wostok prowadzono jakiś czas temu odwierty lodu w efekcie czego odkryto że wzrost temperatury powoduje późniejszy wzrost ilości CO2, nie odwrotnie jak twierdzi obecnie oficjalnie gremium naukowe. Przyczyną tego wzrostu jest emisja CO2 co do zasady głównie z oceanów. Na drugim miejscu dla ścisłości, stoją wulkany. Reszta źródeł emisji jest pomijalna bo wręcz śladowa. W wyniku wzrostu temperatury narasta ilość flory i fauny. Gdy temperatura spada, ilość flory i fauny obumiera, powodując wzrost CO2- uwolnienie tego naturalnego i zupełnie nieszkodzącego środowisku gazu z wiązań węglowodorowych. 
Dlaczego występuje opóźnienie? Z powodu zwłoki wzrostu temperatury, która ma miejsce przede wszystkim W OCEANACH - globalnych akumulatorach ciepła. Temperatura musi dotrzeć do głębin a to może trwać dekady i dłużej. Pozostaje jeszcze tylko pytanie dlaczego w ogóle wzrasta temperatura skoro to ona powoduje wzrost CO2 a nie odwrotnie. Otóż Ziemia otrzymuje nadwyżki ciepła w takt cykli słonecznych, zależnych od zmian gęstości pola elektromagnetycznego w naszej galaktyce, analogiczny wplyw pola oddzialuje na pozostałe planety na których też obserwujemy rzekome "ocieplenie" a przecież nikt tam nie mieszka. A nawet gdyby to nie ukrywa darmowej energii elektrycznej przed społeczenstwem, każąc jednocześnie dla zysku kopcić i smrodzić w zasilaniu i transporcie który dawno bo od 1887 roku mógł być czysto elektryczny i elektromagnetyczny. 
Ciepło akumulują zwłaszcza planety pokryte jakąkolwiek ciekłą warstwą zewnętrzną zawierającą w sobie domieszkę wody. Idąc dalej, cykle słoneczne zależne od zmian siły pola elektromagnetycznego naszej Galaktyki Drogi Mlecznej, biorą sie na wyzszym poziomie ze zmian natężenia prądu włókien plazmowych pobliskiej sieci galaktyk. Tak mozna wędrować do coraz większych skalą sektorów elektromagnetycznej przestrzeni kosmicznej. Rozumiem że nikt z naukowców żyjących w nieświadomosci prawdziwej natury zjawisk w przestrzeni kosmicznej, nie brał pod uwagę zewnętrznych pozaplanetarnych czynników, niemniej jednak to są zasadnicze procesy i nie należy ich lekceważyć aby zrozumieć obraz sytuacji. Pole elektromagnetyczne galaktyki spiralnej - bo tylko w tych typach występuje regularne, silne toroidalne pole - powoduje indukcję energii elektrycznej na quasi-metalicznej powierzchni wirujących para-przewodników gwiazd w tym także Słońca. W takt zmian tego pola, zmienia się zapewne z niewielkim opóźnieniem (histereza) siła pola elektromagnetycznego Słońca. Z kolei pole elektromagnetyczne Słońca indukuje w wirującym przewodniku Ziemi a więc i powierzchni i atmosfery, prądy które mają wpływ na temperaturę jądra Ziemi tak samo jak fale elektromagnetyczne min. cieplne i świetlne które docierają do powierzchni bezpośrednio ze Słońca. Wobec znikomo marginalnego antropogennego wpływu na klimat, wszystko czego musi dokonać człowiek w sprawie polepszenia swojej sytuacji to wysłać ciężki przemysł na inne planety lub chociaż zmodernizować chemiczne fabryki i transport oraz zająć się skutecznym recyklingiem odpadów. Wszystko to nie ma wpływu na klimat a na bardzo ważną sprawę lekceważonego dziś przez wszystkich -zarówno przez elity jak i zwykłych konsumentów- stanu czystości środowiska. Dlaczego wskazuje się szkodliwość naturalnych gazów, jednocześnie pomijając milczeniem te antropogeniczne? Dla niemożliwego w takiej propagandzie uniknięcia podatku? 
Jaki jest jedyny wynikający z powyższego wniosek i priorytet? 
Uwolnić środowisko od wszystkich sztucznych substancji z których człowiek nie powinien ale chce korzystać i zamknąć je w szczelnym obiegu w zasięgu ludzkich siedlisk lub wysłać poza ten obieg. Gdyby tylko to było problemem to jeszcze pół biedy.
Jednak światowy geniusz biznesu kosztem ludzkości, na podstawie błędnych wniosków nauki wysnuł potrzebę regulacji liczebności światowej populacji za pomocą szczepień, podczas gdy przez tysiące lat ludzkość jakoś do obecnego momentu posiadając układ immunologiczny i dostęp do czystej wody oraz nietoksycznej żywności, miała się pod względem demograficznym całkiem dobrze. Problem chorób panie Bill powstał wraz z industrializacją życia ludzkiego. Nie wraz z wyjściem życia z wody i niech w nastepnej plandemii do przymusu szczepień nie zapomni wliczyć siebie. Dodam jeszcze fakt że stężenie CO2 w powietrzu zwykle wynosi około 300 do 400 ppm (0,04 %) objętości i wg naukowców rzekomo takie jest najkorzystniejsze dla człowieka choć z innych praktycznie zweryfikowanych danych wynika, że najkorzystniejsza ilość CO2 dla fauny i człowieka to aż około 2 do 3 % a dla flory jest jeszcze wyższa. Natomiast minimalna bezpieczna ilość CO2 wynosi 200 ppm (0,02%) a więc w obecnym momencie jesteśmy przy dolnej, już niezbyt bezpiecznej granicy! Po jej przekroczeniu roślinność zacznie obumierać więc tego typu głupotami jak oferuje Bill, możemy doprowadzić planetę do sytuacji z filmu "Interstellar".
Jak w świetle powyższych faktów wyglądają następne "genialne" pomysły zanieczyszczania atmosfery toksynami typu aluminium przed promieniami słonecznymi? Zwłaszcza gdy dodam fakt wejścia Słońca w jego 40 letnie minimum? To jest sukcesywnego choć nie tak długofalowego jak wspomniane, jednak 40 letniego obniżenia temperatury. W myśl przysłowia że nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło - całe szczęście że równie inteligentny projekt Unii Europejskiej nakazuje modyfikować ocieplenie budynków bo przynajmniej od tego "ocieplenia" nie pomarzniemy...

Wielu ludziom zdawało się, że chwilowe wyhamowanie pLandemii zatrzymało całą Agendę Nowego Wspaniałego Świata. Nic bardziej mylnego. Rewolucyjne zmiany strukturalne, których celem jest uczynienie z populacji nie posiadających niczego niewolników, cały czas idą pełną parą. Obecnie Agenda skupia się na dwóch głównych kierunkach: zniszczeniu motoryzacji (auta elektryczne) i przeprowadzeniu eksperymentu jakiego dotąd historia nie znała - sztucznej żywności. Oczywiście wszystko dla ratowania klimatu! A jakże... Dodajmy, że za ratowanie klimatu wzięły się te same kręgi korporacyjne, które swoją chciwością go najpierw zniszczyły. Na naszych oczach dzieją się paranoiczne, zbrodnicze absurdy nie z tego świata, które nie śniły się dotąd największym w historii dyktatorom i pomyleńcom. 

Dzięki sytuacji, której aktualnie doświadczamy, nie mamy wątpliwości, że ludzie stojący na czele systemu, reprezentujący narody i państwa, w żadnym razie nie mają na celu naszego dobra, a ich główną bronią jest wzbudzanie strachu i lęku. Nie mamy złudzeń, co do tego, że ich działania skierowane są przeciwko naturze, wolności i godności żyjących istot, a ponieważ posiadają nieograniczone zasoby materialne, zdolni są do największych i najstraszliwszych niegodziwości i okrucieństw, które mają na celu przedłużyć ich panowanie. Do takich ekstrapolacji szlachetnych idei gdzie można nimi sobie wycierać mordy i czyścić buty, doprowadza właśnie rozwarstwiający społeczeństwo kapitalizm. Gdyby ktoś sądził że socjalistyczne podejście jest takie odczłowieczające... Socjalizm jest dla gojów a dla talmudycznych syjonistów kapitalizm. Nie mylić z żydami trzymającymi się Tory i palącymi flagi izraela bo i tacy są.







Fabryki Kill Bill Gatesa nie będą przecież stały puste po wyprodukowaniu tego co do tej pory.  Spodziewaj się kolejnych pLandemii...


W nocy 12 grudnia 2015 r., z wielkimi trudnościami zakończyła się w Paryżu dwutygodniowa międzypaństwowa konferencja klimatyczna ONZ o kryptonimie COP-21. W konferencji wzięli udział przedstawiciele 195 krajów, w tym wielu najwyższych urzędników państwowych. Jak donosiły światowe media, negocjacje były niezwykle trudne z powodu wielu nieporozumień.
Uczestnicy konferencji rozstrzygnęli kwestie podziału kwot produkcyjnych dla „cieplarnianego” (dwutlenku węgla) CO2. Pod pretekstem walki z „gazami cieplarnianymi” planuje się eliminację konkurentów poprzez zamykanie obiecujących przedsiębiorstw w krajach rozwijających się. Tak to głupota ludzka tworzy problemy których bohaterskie rozwiązywanie opóżnia rozwój cywilizacji i marnuje kapitał mogący pozwolić na poprawę biologicznych warunków na całej planecie.
Organizatorom spotkania przyświecał dalekosiężny cel – koncentracja produkcji i pieniądza w rękach wielkich monopoli, a docelowo ich całkowita dominacja w sferze produkcji. Zewnętrznym przekonującym pretekstem do zwołania konferencji był „dobry cel” - niedopuszczenie do wzrostu temperatury na Ziemi o więcej niż dwa stopnie w porównaniu z końcem XIX wieku.
Nie osiągnąwszy jednak żadnego rezultatu przez pięć lat (cały świat nie mógłby zmienić temperatury o co najmniej jedną setną stopnia), teraz ponownie w Szkocji, w Glasgow, w listopadzie 2021 r., odbyła się nowa „Konferencja ONZ” (COP- 26) odbyła się na ten sam temat.
W konferencji w Glasgow wzięło udział 25 000 delegatów z 200 krajów i około 120 głów państw. Pomimo dużej liczby uczestników światowej konferencji, ludzie na całym świecie nadal nie wiedzą, dlaczego na Ziemi następuje ocieplenie lub ochłodzenie. Przytoczę w ramach ciekawostki że w ramach Protokołu z Kioto uwzględniono i zdefiniowano sześć gazów cieplarnianych. Są to: kompletnie nieszkodliwy dla natury dwutlenek węgla (CO2), i równie nieszkodliwy metan (CH4) który powstaje min w przyrodzie w wyniku beztlenowego rozkładu szczątków roślinnych (np. na bagnach), tworząc tzw. gaz błotny, i gazy antropopochodne jak podtlenek azotu (N2O), fluorowęglowodory (HFC), perfluorowęglowodory (PFC) i sześciofluorek siarki (SF6). Ze względu na krótką żywotność w atmosferze, para wodna, okrzyknięta najpowszechniejszym gazem cieplarnianym, nie została uwzględniona w Protokole. No całe szczęście bo w obecnych czasach dominacji debilizmu, byłby wprowadzony zakaz oddychania.

Przywódcy państw planują w swoich budżetach ogromne wydatki, które nie będą w stanie w żaden sposób wpłynąć na temperaturę Ziemi, a jedynie spowodują u nich straty materialne, gdyż wyrzucone dosłownie „w błoto” środki mogłyby zostać wydane na inne rozsądne cele, na przykład na zalesianie pustyń czy rekultywację zniszczonych działalnością wydobywczą terenów siedliskowych wielu zwierząt.

Przymusowa kontrola biometryczna, inwigilacja zdrowotna, certyfikaty zdrowia, przymusowe szczepienia, przymusowe leczenie, stosowanie bezpośrednich środków przymusu, eksperymenty medyczne – to tylko nieliczne przejawy naruszania podstawowych praw człowieka, które rządy wdrażają pod przykrywką rzekomej pandemii. Dla władców tego świata działa już infrastruktura 5G, wieloletnie trwające opryski chemiczne, stosowanie sztucznych nawozów, genetyczne modyfikowanie żywności, geoinżynieria, chemikalizacja wody i inne narzędzia zbrodni w cichej wojnie skierowanej przeciwko ludzkości. Taką władzę nielicznych ochrania wojsko, policja i sądy a tajne służby w jej interesie inwigilują, cenzurują i likwidują niewygodnych. To na jej usługach banki kradną, media kłamią a przemysł rozrywkowy mami i ogłupia. To wreszcie ona od stuleci wznieca konflikty i wojny na całym świecie, aby niszczyć osiągnięcia kulturalne, naukowe i społeczne oraz hamować wzrost świadomości.
Cały świat naukowy, nie tylko medyczny, po raz kolejny się skompromitował, pokazując jak jego pozornie szczytne idee i ukryte agendy od dawna działają przeciwko człowiekowi. 
Wiemy, że nieliczni naukowcy, dla których dobro ludzkości jest priorytetem, nie mają szans w przebiciu się do szerszego grona odbiorców przez skorupę tworzoną przez biznesowe lobby wielkich koncernów farmaceutycznych czy technologicznych. Dowodem na taki stan rzeczy jest los myśli i dzieł genialnych umysłów i wizjonerów: Waltera Russella, Richarda Maurica Bucka, Nikoli Tesli, Wilhelma Reicha, Williama Batesa, Ryke Geerda Hamera, Stanislava Grofa, Wiktora Schaubergera, Kristiana Birkelanda, Haltona Arpa i wielu wielu innych współczesnych. Włącznie z rzeszą pełnych pasji twórczej „lokalnych wynalazców”, których osiągnięcia są marginalizowane, pomijane, przemilczane, niszczone często wraz z ich twórcami lub wykorzystywane w przeciwnym do zamierzonego celach.
Skompromitowały się samozwańcze autorytety stanowiące część medialnej propagandy, która wymierzona jest przeciwko krytycznemu i samodzielnemu myśleniu. Przedstawiciele religijni, zamiast szerzyć jedność, miłość i pokój, dzielą i podtrzymują epidemię strachu oraz stan globalnego otępienia duchowego. Polityków zdemaskowała nielogiczność i bezzasadność działań, których, jak widać czarno na białym, nie są sprawcami lecz jedynie bezwolnymi wykonawcami w rękach obcych, wrogich sił.  Ocieplenie klimatu budują w głowach wszyscy zidioceni przez syjonistów oraz sztuczna intyligencja. Oprócz "faktów" wyjętych z głów naukowców i przepowiedni IT wiemy że żadnego ocieplenia, wywołanego ręką człowieka NIE ma !! Tak samo jak nie bylo nigdy dziury ozonowej.
 Na Ziemi istnieją tylko precesyjne, cykliczne, globalne zmiany klimatu. Przejdźmy teraz do rzeczy i porozmawiajmy o przyczynach zmiany średniej temperatury powietrza na Ziemi, o tym, co nazywa się „efektem cieplarnianym”.













Globalne ocieplenie (lub ochłodzenie) czyli zmiany klimatu na Ziemi nie pochodzą od naturalnego gazu CO2 ani innych naturalnych gazów nazywanych „cieplarnianymi”, jak niektórzy sądzą, ale z precesji planety i innych kosmicznych zależności jak elektryczne parametry Słońca regulujące min. jego cykle. 

Wzrost (lub spadek) średniej temperatury wody i powietrza na Ziemi jest spowodowany precesją, czyli zjawiskiem astronomicznym, w którym zmienia się kąt nachylenia planety względem Słońca.
Podczas precesji na Ziemi zmieniają się cyklicznie obszary i czas nagrzewania lądu i wody przez  głownie cieplne promieniowanie Słoneczne które bezpośrednio przenoszone jest za pomocą przestrzeni wypełnionej eterem który jest radiatorem temperaturowym przestrzeni kosmicznej.

Na wszystkich kontynentach Ziemi cyklicznie, zgodnie z wielkim „rokiem platońskim”, zachodzą globalne zmiany klimatu.
Klimat w tłumaczeniu ze starożytnego języka greckiego dosłownie oznacza „pochylenie” - kąt nachylenia powierzchni Ziemi do promieni słonecznych.

Gdyby paryska konferencja „cieplarniana” COP-21 i szkocka COP-26 odbywały się na jakiejś wyspie Papui-Nowej Gwinei, a jej uczestnikami byli dzikusy z okolicznych wiosek, to protekcjonalnie by im wybaczono.
Bo już ponad dwa tysiące lat temu astronomowie starożytnego Egiptu odkryli zjawisko precesji, w której oś Ziemi względem nachylenia do Słońca porusza się po okręgu. Znana wielu od dzieciństwa zabawka „bąk" zanim się zatrzyma, zaczyna się kołysać, im bardziej zwalnia, tym bardziej się kołysze. To samo zjawisko występuje na Ziemi i nazywa się precesją.



Ze względu na swój obrót wokół własnej osi Ziemia nie ma czasu na przegrzanie i przechłodzenie, dlatego istnieje na niej różnorodne życie. Gdy z czasem Ziemia zwolni rotację, tym ostrzejsze będą zmiany temperatury.
A gdyby się zatrzymała, to z jednej strony zwrócona ku Słońcu, będzie miała gorącą piaszczystą pustynię, a z drugiej zimną, śnieżną pustynię jak Księżyc który nie obraca się ani w precesji, ani wokół własnej osi, jest zwrócony w stronę Ziemi z jednej strony.
Ziemia podczas swego tłumionego obrotu kołysze się tak jak bąk.  Dokładnie tak samo, jak człowiek, grzejąc się przy ogniu, zwraca się do ognia jedną lub drugą stroną.
Nawet starożytni Grecy nazywali słowo „klimat” „nachyleniem” promieni słonecznych do powierzchni Ziemi.
Jakie jest znaczenie kąta nachylenia promieni Słońca do Ziemi, wszyscy rozumieją, obserwując cykliczną zmianę pór roku z zimy na lato i odwrotnie we wszystkich odmianach zmian pogody. Nawet dobowe zmiany temperatury zależą od wysokości Słońca nad horyzontem, nie mówiąc już o jego globalnej zmianie w ciągu roku.
Wszystkie zmiany pogody na Ziemi całkowicie zależą od tego, jaka jest poziom aktywności Słońca i jaki jest kąt nachylenia promieni słonecznych do powierzchni Ziemi.



W precesji Ziemi jeden pełny obrót osi planety po okręgu (360 stopni) następuje w ciągu 25920 lat (w ciągu 72 lat na 1 stopień). Całkowity kąt odchylenia osi Ziemi (od warunkowego środka) podczas kołysania planety wynosi 23 stopnie 27 minut.
Ile wynosi 23 stopnie szerokości geograficznej na Ziemi? 1 stopień szerokości (długości geograficznej) Ziemi jest równy 111,1 km.
Odpowiednio 23 stopnie i 27 minut - 2600 kilometrów. Jest to na świecie mniej więcej tyle, ile wynosi odległość ze Szwecji do Cypru.
Kąt między maksymalnym a minimalnym nachyleniem Ziemi do Słońca w precesji planety jest dwukrotnie większy i wynosi już 46 stopni i 54 minuty - 5200 km. A to mniej więcej odległość od koła podbiegunowego do Afryki.
Wszyscy rozumieją, że jedna pogoda (i temperatura) na Ziemi (szczególnie na półkuli północnej) będzie wtedy, gdy Ziemia wystawi wybrzeże Afryki na działanie promieni słonecznych. I zupełnie inaczej, gdy pod tym samym kątem nachylenia pod tymi samymi gorącymi promieniami - północne wybrzeża Syberii i Skandynawii.
Wiadomo też, że w tym przypadku na polarnych szerokościach geograficznych Rosji, Ameryki Północnej, Grenlandii, Skandynawii nie będzie już długiej, zimnej nocy polarnej, Słońce wzejdzie tam wysoko i będzie taki sam upał jak dziś na północy Afryka.
I zwróćcie uwagę na fakt, że czynnik nachylenia Ziemi względem Słońca nie będzie działał przez jeden krótki okres, jak przy rocznej zmianie klimatu z zimowego na letni, ale wpływ ten będzie występował przez tysiące lat! Wiele, wiele lat stopniowego ocieplania się lub w kierunku przeciwnym do ruchu planety – ochładzania.



Starożytni Egipcjanie i Grecy nazywali pełny krąg precesyjnej rotacji i kołysania planety (25920 lat) wielkim rokiem Ziemi („rokiem platońskim”). Rok ten to pełny cykl, tylko większy niż ludzkie życie - ze wszystkimi jego globalnymi zmianami klimatycznymi.
Tak więc precesja (zmiana nachylenia Ziemi względem promieni Słońca) ma  istotny, globalny i cykliczny wpływ na zmiany pogody.

Definitywnie klimat to zasadniczo wysokość Słońca nad horyzontem w korelacji z rytmem jego aktywności elektromagnetycznej zależnym od rytmu aktywności elektromagnetycznej naszej galaktyki. Ta z kolei zależna jest od cyklu aktywności włókna elektrycznego łączącego naszą galaktykę z pobliskimi położonymi osiowo innymi galaktykami.

Jaki w tym kontekście może mieć wpływ człowiek na klimat Ziemi? Żaden.  
Pogoda (klimat) na Ziemi (temperatura, wilgotność, poziom wody w oceanach świata, flora i fauna i wszystko inne) zupełnie nie zależy od opinii uczestników konferencji na temat gazów „cieplarnianych” w Paryżu czy Glasgow, ale opiera się na astronomicznym zjawisku precesji, czyli długotrwałej, trwającej tysiące lat, cyklicznej zmiany nachylenia planety Ziemia względem Słońca.
Całkowita ilość ciepła ze Słońca na powierzchnię Ziemi nie zmienia się w ciągu wielkiego roku platońskiego. Ale ciepło jest rozprowadzane (pochłaniane lub odbijane) na Ziemi w zależności od kąta nachylenia w położeniu precesyjnym naszej planety na różne sposoby.
Jeśli chodzi o średnią temperaturę na Ziemi (wzrost lub spadek objętości gazów „cieplarnianych”). - Na przykład, im bardziej podgrzejesz czajnik z wodą na kuchence, tym więcej pary się z niego wydostanie. Woda wrze nie od tego, że wydziela się para, ale od tego, że czajnik się pali. Podobnie jest z Ziemią – im bardziej Słońce ją nagrzewa (ogólnie), tym wyższa jest średnia temperatura lądu, wody i powietrza.
Na północy Ziemi (półkula północna) duże obszary zajmują lądy (Syberia, Ameryka, Grenlandia), a na półkuli południowej wody jest więcej (Pacyfik, Ocean Indyjski, Atlantyk, Południowy).
Lądy od promieni słonecznych pochłaniają więcej ciepła, a wody (mórz i oceanów) mniej.
Kiedy nachylenie Ziemi zmienia się w sposób precesyjny, wówczas zmieniają się powierzchnie lądu i wody ogrzewane promieniami słonecznymi (procentowo rosną lub maleją), a to generalnie zmienia średnią temperaturę na Ziemi.
Kiedy Ziemia jest nachylona ku Słońcu przez półkulę północną, wówczas relatywnie więcej obszarów lądowych na północy jest ogrzewanych przez promienie Słońca, co oznacza, że ​​średnia temperatura planety wzrasta z tego powodu. Gdy w precesji nachylenie Ziemi względem Słońca cofa się, zmniejsza się nagrzewana powierzchnia lądów (północnych), a zwiększa się powierzchnia nagrzewania wody w oceanach na półkuli południowej. Woda z kolei odbija więcej energii promieni słonecznych, czyli (ogólnie) trwa proces ochładzania planety.
Znajomość geologii mówi, że epoki lodowcowe na Ziemi powtarzały się wielokrotnie, a ostatnia epoka lodowcowa zakończyła się około 10-12 tys. lat temu.
Mimo cyklicznych okresów ochłodzenia i ocieplenia na Ziemi nie wyciągnięto z tego żadnych wniosków, sądząc po konferencjach paryskich i szkockich.
Zjawisko precesji planety w wielkim „roku platońskim”, o którym mówili ponad dwa tysiące lat temu Egipcjanie i starożytni Grecy, nie zostało jeszcze zrozumiane przez ludzkość. Lekcja przez "naukowców" nie odrobiona!
Powłoka lodowa w okresach zlodowacenia na półkuli północnej czasami opadała na szerokość geograficzną współczesnych miast Kijowa, Berlina i Londynu.
Skandynawia, Bałtyk, Kanada i Syberia były pokryte wielometrową warstwą lodu i śniegu. W niektórych miejscach lód był taki sam jak obecnie na Antarktydzie.
Ze względu na fakt, że ogromna masa wód lądowych na kontynentach północnych była związana i skoncentrowana w lodzie, pokrywającym duży obszar Eurazji i Ameryki, od tego poziomu oceany świata były o 100-200 metrów niższe niż współczesny.
To, co teraz jest zalane wodą, w dawnych czasach było lądem. 
Węgiel i ropa leżą warstwami to znaczy było na przemian gorące i zimne, gorące i zimne. Oznacza to, że nawet Arktyka w historii Ziemi wielokrotnie była ciepła…zważywszy na to że Ziemia kiedyś przed zderzeniem / potopem była większa a Arktyka mogła leżeć nawet w pobliżu równika.
A teraz pomyślmy... Jeśli ochłodzenie miało miejsce 10-12 tys. to znaczy że jeszcze nie minęło. Prawdziwe ciepło (jego szczyt) nastąpi za jeden do trzech tysięcy lat. Do tego czasu jeszcze będzie się ocieplać mimo początku obecnego 40 letniego minimum słonecznego.
To ocieplenie zostanie odzwierciedlone w następujący sposób.
Na przykład niekończące się letnie deszcze w Europie są spowodowane ogrzewaniem przez Słońce rosnących obszarów lądowych na półkuli północnej. Co 72 lata pas ogrzanej ziemi na północy powiększa się o 111 km (czyli o 1 stopień szerokości geograficznej).
W efekcie następuje intensywne topnienie lodów Grenlandii i Oceanu Arktycznego, wzmagane parowaniem wilgoci i jej powrotem na Ziemię w postaci długotrwałych deszczy. Powoduje to podniesienie poziomu wody w otwartych zbiornikach wodnych i podziemnych warstwach wodonośnych.
Wielu słyszało (widziało to w wiadomościach telewizyjnych) o ogromnym pęknięciu, które powstało na ziemi w Afryce. Nazywano go także „podziałem kontynentu”. Jest to ten sam przejaw ogrzewania planety, ale jego efekt przejawia się w Afryce.
Jeśli cały „rok platoński” (25920 lat) jest podzielony na 12 „miesięcy”, to teraz na naszej półkuli północnej, zgodnie z „wiekiem precesji”, w przybliżeniu „maj-czerwiec”, czyli właśnie początek wiosny topniejący śnieg, początek lata.
Przejście szczytu upałów podczas precesji na Ziemi „w lipcu” nastąpi za 1-3 tys. lat, a przez inercję jeszcze przez około cztery tysiące lat „sierpień-wrzesień” będzie bardzo ciepły. Konsekwencje tego można sobie wyobrazić i przewidzieć.
Współczesne pustynie przesuną się wyżej na północ, dzisiejsze stepy wyschną, współczesne strefy leśne zamienią się w stepy, bagna w tundrze wyschną i porosną lasami liściastymi. Ocean Arktyczny będzie umiarkowanie ciepły. Zimy na północy będą bezśnieżne. W ciągu następnego tysiąca lat lód stopi się na całej półkuli północnej, a ogólny poziom światowych oceanów znacznie wzrośnie z tego powodu.
Wraz z topnieniem północnego lodu pod promieniami słońca stopiona woda będzie się nagrzewać.
Ciepłe północne wody zmyją i stopią lód przybrzeżny Antarktydy przez prądy oceaniczne, odrywając ogromne góry lodowe od lodowatego kontynentu, a to jeszcze bardziej podniesie ogólny poziom wody w morzach i oceanach. To dzieje się już teraz.
W rezultacie duże obszary współczesnych wybrzeży i nadmorskich miast na świecie znajdą się głęboko pod wodą.
Ale nie powinieneś się tym wszystkim martwić dzisiaj - kiedy lód na północy topi się za 1000-2000 lat, wtedy w życiu ludzkości będą inne wartości i priorytety.
Nikt dziś nie wie, do jakich wartości wzrośnie średnia temperatura na Ziemi w naszym pierwszym, pojętym ludzką świadomością, obecnym „roku platońskim” podczas maksymalnego nachylenia półkuli północnej do promieni słonecznych.
„Paryscy naukowcy” wciąż nie wiedzą o zmianie temperatury Ziemi związanej z precesją, a nie rozumiejąc przyczyn ocieplenia, zamierzają zająć się badaniem wymyślając środki do walki z gazem „cieplarnianym” („z parą którą wydziela czajnik podczas gotowania").
Proponują takie sny wariata jak np. sztuczne stworzenie bakterii, która według ich pomysłu będzie zjadać dwutlenek węgla z atmosfery (może już to gdzieś w laboratoriach rozpoczęli). To nie jest trujący barszcz, wyhodowany przez „naukowców”, przed którym do dzisiaj nie mogą znaleźć zbawienia. Może być o wiele gorzej!
Konsekwencje zmian mają długie łańcuchy wzajemnych powiązań. Przed żarłocznością bakterii nie uchroni Cię „covidowa maska”. Wiatr będzie przenosił bakterie po całej planecie i będą one nie do powstrzymania. Bakterie (średnio) rozmnażają się, podwajając wykładniczo co 20 minut. Oznacza to, że co cztery godziny są one mnożone 1000 razy! 1 1000, 1 milion, 1 miliard, 1 bilion i tak dalej.
Kiedy „naukowcy” wypuszczą bakterie na wolność (lub nawet przypadkowo podczas ich produkcji jedna bakteria ucieknie z probówki), to po nieskończonym rozmnożeniu zdobędą całą przestrzeń planety w ciągu jednego lub dwóch dni i pochłonie cały dwutlenek węgla z atmosfery i wody, co sprawi, że skład powietrza i wody nie będzie odpowiedni do życia.
W ten sposób bakterie zniszczą życie na Ziemi. Na przykład w filmie fabularnym „Kin-Dza-Dza”, wydanym w ZSRR w 1986 roku, w reżyserii G.N. Pokazana jest Danelia, pozbawiona życia planeta „Khanud”, na której zniszczono atmosferę. „Paryscy naukowcy” mogą zrobić to samo z Ziemią, sami nie rozumiejąc konsekwencji swoich czynów.
Ostatnie moment podwojenia liczby bakterii, kiedy zjadają dwutlenek węgla na Ziemi, będzie końcem życia wszystkich żywych organizmów i ludzkości. W ciągu tego momentu ludzie na Ziemi będą się dusić, jednocześnie nie rozumiejąc, co się z nimi dzieje…
Tu i teraz wprowadzę do codziennego życia pojęć nowy termin – „naukowcy paryscy” – to ci „naukowcy”, którzy ukrywając się za stopniami naukowymi, są bastionem ignorancji, w służbie interesu własnego i kapitału, któremu rozum i prawda są obce. Czyli w kapitalistycznym systemie gdy nadchodzi kryzys, zawsze pełną parą uruchamia się wszechobecna korupcja. To takie trudne aby zauważyć powtarzającą się prawidłowość?
Należy wymienić system - wyleczyć przyczyny zamiast łagodzić ciągle wybijające chwasty skutków.
Komik Molière napisał o nich: „Kiedy mówi człowiek w todze i czapce, wtedy każdy nonsens staje się nauką, a każda głupota rozsądną mową”. Dlatego niech przemawiają autorytety czynu zamiast teoretyków z papierowymi dyplomami od nie robienia niczego.
Działalność „paryskich naukowców” stwarza znacznie większe zagrożenie dla życia na Ziemi niż naturalna precesyjna zmiana temperatury planety.
Oczywiście można symulować sytuację na komputerze, mierzyć i obliczać na przestrzeni lat zmieniające się cyklicznie obszary nagrzewania lądu i wody, ale zmieniający się klimat, czyli obrót planety, nachylenie Ziemi w stosunku do Słońca i związana z tym precesyjna zmiana temperatury, przekracza możliwości ludzkości.
Sytuację należy przyjąć z pokorą, tak jak obecność Słońca i gwiazd na niebie.
Po 1-3 tysiącach lat, po osiągnięciu szczytu upałów na półkuli północnej, Ziemia w swoim ruchu precesyjnym przechyli się w przeciwnym kierunku. A za kolejne 13 tysięcy lat osiągnie „szczyt zimna”. Półkula północna ponownie doświadczy epoki lodowcowej.
Skandynawię, północną Europę, Syberię i Amerykę pokryje gruba warstwa śniegu i lodu, być może kilkusetmetrowa lub większa. Woda na Ziemi skoncentruje się w tych lodach, poziom oceanów ponownie spadnie o około sto metrów.
Z ogromnych północnych lodowców na półkuli północnej zrobi się bardzo zimno. Wybrzeże Antarktydy w okresie „szczytu chłodu” może być nieco wolne od lodu i będzie (wzdłuż wybrzeża) zielonym kontynentem nadającym się do zamieszkania. I tak na Ziemi cyklicznie będzie występował każdy duży, precesyjny „rok platoński” (co każde 25920 lat).
Ludzkość jest jeszcze młoda w wiedzy. W rzeczywistości jest w okresie niemowlęcym i przeżywa swoje pierwsze świadome życie w historii Ziemi. Ludzkość dopiero stawia pierwsze kroki, poznaje świat, dlatego wszystko, co dzieje się na Ziemi, wszystko wraz z nauką, dzieje się po raz pierwszy.
Prawdziwe postrzeganie procesów (nachylenia Ziemi w ruchu precesyjnym, które tak naprawdę i tylko poważnie wpływają na pogodę na Ziemi) pozwoli zaoszczędzić wiele miliardów funduszy z bezsensownych wydatków w gospodarkach świata.
Ludzkość może być szczęśliwym obserwatorem precesyjnych zmian klimatu na Ziemi z cyklicznymi okresami ocieplenia i ochłodzenia. Ale może tego nie widzieć, jeśli najpierw przez swój własny egoizm z pomocą „paryskich naukowców”, sama się zniszczy w morderczej walce.
Np. o redystrybucję przemysłowych kwot dwutlenku węgla, o zmianę składu atmosfery sztucznymi bakteriami, czy (ze względu na brak demokracji w krajach świata) – w wojnach termojądrowych o pieniądze, władzę i ambicje liderów.
Powody zmiany klimatu spowodowanej precesją Ziemi są proste. Wysokość Słońca nad horyzontem wpływa na temperaturę. Dlatego we wszystkich naszych czasach na równiku w Afryce zawsze będzie gorąco, a na biegunach zawsze będzie zimno, gdzie promienie słoneczne ślizgają się ukośnie po powierzchni. Dzieci też to rozumieją.
Maksymalna oscylacja osi Ziemi w precesji względem Słońca (od maksimum do minimum dla „roku platońskiego” 25920 lat) wynosi 46 stopni i 54 minuty. Oznacza to, że o 46 stopni i 54 minuty dla „roku platońskiego” wysokość Słońca nad horyzontem zmienia się na wszystkich szerokościach geograficznych i na wszystkich kontynentach.
W związku z tym powierzchnia nagrzewania się lądu i wody oraz czas nagrzewania się planety zmieniają się globalnie, cyklicznie, a od tego średnia temperatura powietrza, wody i lądu na Ziemi.
To proste, kiedy to wyjaśnisz. Ale pamiętajcie że 90% (!) ludzi, włączając w to „naukowców paryskich”, żyje jeden dzień. Nie wiedzą nic o „roku platońskim” ani o 46-stopniowej róznicy w precesji. A ci co coś słyszeli nigdy tych pojęć nie zestawiali i nie korelowali z klimatem...
„Prawdę trzeba ciągle powtarzać, bo wokół nas cały czas głoszone są złudzenia które służą głównie powiększaniu zysku globalnych koncernów. 

Ten, kto buntuje się przeciwko racjonalnym prawdom, rozpala ich ogień; wszędzie lecą iskry i rozświetlają światło”. (Goethe).

To my ludzie na społecznym dnie tej piramidy finansowej tworzymy rzeczywistość i możemy wywierać masowy wpływ na to co się dzieje z tą cywilizacją i każdy z osobna, gdyby tylko chciał, ma taką moc. Potrzeba jedynie odwagi i współpracy jak za starych trudnych czasów. Z resztą do III światowej wojny już niedaleko. Czy to nie aby od Polski ma się znowu zacząć?..

2 komentarze:

  1. Anonimowy7/16/2022

    Z tymi od NWO i złodziejami UE więcej wspólnego ma banda POwskich donosicieli niż Morawiecki

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mamy co liczyć na prawdziwe oświecenie tych tam z góry. Ich pseudo oświecenie pseudo wiedzą, zezwala nawet na eksterminację ludzkości. Nie wiadomo od kiedy dokładnie to robią, przez co cała cywilizacja kręci się jak gówno w przeręblu... łagodnie mówiąc. To MY tu na dole musimy się obudzić i zacząć działać.

    OdpowiedzUsuń