Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

18 czerwca, 2022

Jak działa światło? Korpuskuła to czy fala?





Przestrzeń kosmiczna jest całkowicie wypełniona fotonami o niskiej energii, choć możemy to nazwać "płynem fotonotwórczym". To dlatego wszystko zamarza w cieniu. Jeśli przestrzeń byłaby próżnią, musiałaby stać się termicznym izolatorem ....fotony nie istnieją nigdy w pojedynkę ponieważ nie zachodziłaby tak szybka transmisja wszelkich odzziaływań. Zawsze tkwią w fotonowym morzu Wszechświata.




Czerwone światło z krańców widzialnego wszechświata to światło wytłumione przez podstawowe cząsteczki wchodzące w skład atmosfery wszechświata, będącej budulcem i składnikiem przestrzeni. Cząsteczkowa struktura przestrzeni może być dla światła dalekich galaktyk rodzajem pryzmatu lub raczej cząsteczkowego multi pryzmatu, tak samo jak atmosfera dla światła słonecznego. Wieczorem gdy słońce prześwieca atmosferę pod kątem, również świeci światłem czerwonym. Im grubsza i mniej przezroczysta jest warstwa nośnika, tym bardziej fala biegnie w kierunku niższej częstotliwości pochłaniając resztę fal. Jest to kolejny argument na to że rzekomy dowód na rozszerzanie się Wszechświata nie ma sensu. Czerwona barwa widma galaktyk nie musi odpowiadać wyłącznie za efekt Dopplera zwłaszcza że kwazary połączone mostami z galaktykami, mają względem nich o wiele wyższe przesunięcie widma ku czerwieni. A przecież tkwią nieruchomo obok siebie! Po prostu mocniej świecą więc z większą siłą dociera do nas światło czerwone.


Wszystko, co widzimy i rejestrujemy w kosmosie, to rodzaj złożonej wibracji magnetoelektrycznej. Mniejsze wirujące sfery cząsteczek z łatwością przenikają bardziej złożone struktury. Elektron/ foton, ponieważ także funkcjonuje jako wolny, powinien być śmiało sklasyfikowany jako karłowaty pierwiastek. Gaz karłowaty. Proton z resztą też, choć większy, zaś neutron byłby wtedy po prostu karłowatym gazem szlachetnym. Cząsteczek prostych we wszechświecie w świetle przedstawionej teorii musi być ilościowo tym więcej, im są mniejsze ponieważ obszar zajęty przez materię jest o wiele mniejszy niż obszar "zarezerwowany" dla przestrzeni.

Powodem obecnego stanu nauki dla której eter oficjalnie nie istnieje, jest niedobrana metoda badawcza ponieważ naukowcy nie wiedzą czego i jak mają szukać. Od początku rozwoju starożytnej jeszcze rzetelnej i niezależnej od koncernów nauki, gdy tylko zaczęto nadawać audycje radiowe, używano określenia "na falach eteru" i ten zwrot był jak najbardziej prawdziwy. Późniejsza fizyka to już nie było to samo. Usłyszano od starożytnych alchemików o tajemniczym eterze i zamiast spróbować zjawisko wyjaśnić, nie zastanawiając się czym w istocie może to być, za pomocą tylko jednego typu wadliwego doświadczenia, przystąpiono do jego badania i dalszych nic nie wnoszących doświadczeń. Ten styl pokutuje aż do czasów obecnych...
Nie wiem skąd w naukowcach wzięło się przekonanie że natura podrzuci im pod nogi odrębne cząsteczki do każdego nowego zjawiska. Natura jeśli jest inteligentna, powinna upraszczać swoje zasady. Mówią eter "został obalony". Fizycznie jednak, znane doświadczenie Michelsona-Morleya nie mogło wykryć eteru za pomocą rejestracji różnicy czasu pomiędzy wysyłanymi pod kątem 90 ° dwoma promieniami światła. Jeśli okaże się w końcu oficjalnie że przestrzeń nie jest próżnią, że jest wypełniona najbardziej sprężystą substancją, o SKRAJNIE niskiej- najniższej energii z możliwych, niewykrywalnych właśnie z TEGO powodu, to cywilizacja zmieni się diametralnie a ja przeprowadzając odpowiedni eksperyment potwierdzający tę tezę, powinienem dostać Nobla. Ale ponieważ Nobel przydzielany jest, nie ze względu na odkrycia czy wiedzę lecz obecnie panujące frakcje polityczno naukowe, wytarł jak stare gacie w kroku i nie jest to żadna nobilitacja na której by mi zależało. Gdyby jednak mi go wepchnięto w ręce, to wszystko co do grosza przeznaczyłbym na rozwój elektromagnetycznej astronautyki, choćby dla przyszłych pokoleń, nawet gdybym miał jeździć do czasu uruchomienia tej technologii rowerem (zamordyzm związany z zupełnie nieszkodliwym dla globalnego ocieplenia, gazem CO2).

W przestrzeni kosmicznej nie znajdziemy nic co byłoby wirtualne. Ani wirtualne cząstki ani fale. Pojęcie wirtualności w fizyce ma za zadanie chyba dodatkowo utrudniać potencjalnym beneficjentom zrozumienie  rzeczywistej istoty działania Wszechświata.
Światło to zupełnie coś innego. Nie jest promieniowaniem jak się błędnie powtarza. Światło jest w istocie falą, drganiem "atmosfery przestrzeni". Może wyglądać pod względem laboratoryjnym jak cząstka, porcja energii, ale przede wszystkim jest falą - zmarszczką eterycznej przestrzeni. Jest zarówno jednym jak i drugim- patrząc z punktu widzenia nauki która widzi tu jakiś dualistyczny nierozwiązywalny problem. Światło jest zjawiskiem, które powstaje, jakgdyby gwiazdy świecąc, wywoływały dookólne turbulencje w naturalnie nieruchomej fotonowej przestrzeni kosmicznej. Problem nauki pojawia się w momencie rejestracji światła. Falą jest gdy rozszczepiamy ją przez pryzmaty a cząstką gdy strzelamy rzekomymi fotonami- porcjami energii z wyrzutni.

Jednak każde urządzenie pomiarowe jest elektryczne, jak przykładowo mikroskop elektronowy, mierzy cząsteczkę jako umowną porcję energii elektrycznej. Nikt nigdy pojedyńczego fotonu na oczy nie widział, więc można powiedzieć że cała materia jest utopiona w jakiegoś rodzaju płynie kosmicznego oceanu.
 W tym oceanie wszystkie siły generują się z ruchu. W zasadzie każdy rodzaj oddziaływania korzysta z ruchu tego płynu w przestrzeni. Z ruchu tego płynu powstawać mogą zarówno pola elektromagnetyczne, elektrostatyczne, prądy elektryczne, grawitacja, ciepło czy światło. Wszystko to jest do siebie podobne. Eter jako źródło i zjawisko świadomości, myśli, uczuć i emocji, jest polem działania zjawisk/ transmisji energii/ zapisu informacji. Jedynie zjawisko świadomości nie potrzebuje  ruchu eteru dla jej skutecznego funkcjonowania ponieważ świadomość to bezwarunkowa obecność. Przejawia się jako obserwowalny stan poczucia "oto  JA istnieję" każdej żywej istocie..
Natura struktury przestrzeni kosmicznej jest zbliżona do właściwości pojemnika wypełnionego gazem lub też zbiornika wypełnionego cieczą. Różnią się one między sobą lepkością i reaktywnością danej substancji. Eter można nazwać pierwszym gazem. Jest tak samo przezroczysty jak pozostałe gazy. Czy to że pozostałe złożone gazy są niewidoczne znaczy że nie istnieją?

Eter, czy też przestrzeń kosmiczna to "zamrożone" do niskich energii cząsteczki światła - fotony, lub też patrząc z odwrotnej strony- fotony z których zbudowane są wszystkie bardziej złożone formy jak atomy, molekuły, związki chemiczne, są potencjalnymi mikro-wirami substancji z której zbudowana jest przestrzeń. Jeśli jednak w przestrzeni NIE MA ruchu, substancja ta zachowuje się jak MONOLIT i wtedy służy wyłącznie jako nośnik informacji- myśli. Powiedziałbym nawet że nośnik poczucia obecności/ istnienia.

To  nic innego jak świadomość kosmiczna generuje ZJAWISKO RUCHU a z kolei ono tworzy każdą z energii we Wszechświecie przy czym bazową energią jest elektryczna, ale i ona jest w istocie energią hydrauliczną - jako różnica ciśnień / naprężeń między dwoma punktami ośrodka zwanego przez nas przestrzenią.
Pozorne fotony, rozchodząc się falowo, jako naprzenienna i dookólna transmisja zagęszczeń i rozrzedzeń wypełniacza przestrzeni, zachowują się analogicznie jak drgania gazu w atmosferze czy fale wody na jeziorze. Te substancje są bliźniacze, choć gaz i ciecz pochodzą od eteru pośrednio. 
Nie jest do procesu powstawania gazu i cieczy potrzebna żadna dodatkowa energia poza elektryczną. Stąd tak wysoka, milionowych wartości temperatura PONAD powierzchnią gwiazd, a niska na ich METALICZNEJ  powierzchni. Część gwiazd powstaje jako metaliczny odpad po wybuchu Supernowych (małe gwiazdy) a część powstaje jako ciekła i z czasem gęstnieje do postaci metalu ze skurczu plazmy, której w kosmosie pod względem objętości jest wielokrotnie więcej niż materii występującej w znanych nam trzech stanach skupienia. Gazowe gwiazdy nie istnieją. Dlatego efekt fuzji termojądrowej jest nieosiągalny. Daremny i głupi wydatek wielu miliardów.
Plazma jako efekt różnicy potencjałów wynikający z drgań eteru w przestrzeni kosmicznej, układa się w postaci wielkich, wielokształtnych sieci wyładowań elektrycznych które tworzą wzdłuż swoich włókien prądowych galaktyki spiralne otoczone indukowanym z tych włókien polem elektromagnetycznym. Prądy powstałe wewnątrz galaktyk zasilają gwiazdy i znowu pole elektromagnetyczne gwiazd zasila prądami plazmy planety. Więc Ziemia co za tym idzie, nie posiada wewnątrz czarodziejskiego dynama. Całość złożonego systemu zasilana jest z zewnętrznej trójwymiarowej sieci prądów plazmowych. W tej sieci cała energia przenoszona jest od przestrzeni do materii za pomocą fotonów. Cała materia jest również zbudowana z różnych modyfikacji struktur fotonowych. W uproszczeniu.
Energia przenoszona jest wszędzie w naturze za pośrednictwem drgań- fal. Można ją indukować odpowiednio dostrojonym elektrycznym dla dużych uzysków, lub elektronicznym dla minimalnych uzysków, odbiornikiem.
Fala potrzebuje środowiska propagacji które jest tej samej natury co fala w każdym stanie skupienia. Dlatego jeśli natura pełna energii "posługuje się" jednym uniwersalnym prawem, logicznie zastosowanym i powiązanym, przestrzeń kosmiczna NIE MOŻE być bezcząsteczkową próżnią. Nawet nie ma takiej opcji.
Kolejną naukową bzdurą jest to że fotony przemieszczają się z prędkością światła. 
Wzbudzone ruchem fotony przemierzające całą przestrzeń kosmiczną, nie przyspieszają do prędkości światła a przekazują energię następnym, jeszcze wtedy niskoenergetycznym fotonom, lawinowo je wzbudzając i dopiero prędkość rozchodzenia się fali wynosi ~ 300 000 km/s. wraz z odległością coraz bardziej obniżając amplitudę a jednocześnie wydłużając okres fali co przekłada się na spadek częstotliwości. Wzbudzone cząsteczki fotonów (wiry eteru- też tak można je nazwać) pozostają praktycznie tam gdzie brały udział w przekazaniu energii- czyli ruchu. Fotony o wysokiej energii możemy porównać do piany czy też bąbelków powietrza powstających podczas dużych zawirowań w zbiorniku wodnym. Niby ten sam ośrodek a jednak widzimy różnicę. Niskoenergetyczne " nie pieniące się" fotony z kolei odpowiadają za przenoszenie takich sił i zjawisk w przestrzeni kosmicznej jak pole elektromagnetyczne czy grawitację .
Jeśli mamy jeden jedyny ośrodek propagacji fal w kosmosie, to zanim do teleskopu czy też oka dotrą wszystkie częstotliwości, wiele rożnych fal się przemiesza tak samo jak to się działo w przypadku nachodzących na siebie fal podczas odbioru w czasach starych analogowych audycji radiowych. Tak samo dzieje się ze światłem dalekich obiektów kosmicznych. W ostateczności redukują się do niemal zera wszystkie fale poza tymi z podczerwieni w zakresie widzialnym lub nawet fal radiowych w dalszym zakresie odległości obserwowanym przez radioteleskopy. 
Nie ma innej energii oprócz ruchu "cząsteczek" a faktycznie RUCHU ETERU który postrzegany jest jako fotony, w dosdatku z  zaniżonym szacunkiem ich ilości w przestrzeni kosmicznej.  Prąd elektryczny, światło, ciepło, magnetyzm, grawitacja, to wszystko jest przekazem ruchu cząstek- fotonów lecz o różnym potencjale ruchu, potencjale elektrycznym, czy też różnej energii. To wszystko znaczy to samo. Ruch tej eterycznej atmosfery wypełniającej twór zwany Wszechświatem stoi u podstaw wszelkich oddziaływań. Fizyka jest prosta, tylko człowiek ją niepotrzebnie zagmatwał.









Podczas przenoszenia energii jakiekolwiek drgania ulegają wyhamowaniu i obniżeniu częstotliwości aby po CAŁKOWITEJ utracie energii stać się NA POWRÓT częścią składową naszej eterycznej przestrzeni.







Gdy mówimy o świetle, fotonowa przestrzeń zostaje pobudzana do świecenia czyli do drgań fotonów chociaż w istocie nie rozróżniałbym fotonów jako pojedyncze cząstki. W naszych oczach obserwujemy je jako rozdzielne barwy wdostające się na orbitale atomowe siatkówki i już jako dodany do orbitali atomowych czopków czy pręcików tak zwany potencjał elektryczny, trafiają nerwami do mózgu. W dalszym ciągu są to fotony o różnej częstotliwości drgań w róznych miejscach oka, tyle że na orbitalach. Widmo światła w istocie nie jest podzielne. Mimo że kolory widzimy jako odrębne, to częstotliwość jest między nimi płynna. Każdy kolor odpowiada za jakiś większy zestaw częstotliwości. W kontakcie z ośrodkiem przez który fala przebiega, elektrostatyka powoduje ugięcie fali tym większe im wyższa jest jej częstotliwość drgań. Nie ma w oku ani w pryzmacie żadnego rozwarstwienia. Cały kosmos "mówi" do nas z różną częstotliwością fal z których wyższe pasma i te całkiem niskie, dla bezpieczeństwa organizmów żywych, zatrzymuje nasza atmosfera.

















Nic się w naturze nie dzieje bez przyczyny ani też nie ma praw które nie służyłyby naturze a któe mógłby nagle odkryć i zastosować człowiek tylko dla siebie.. Tak NALEŻY na nią patrzeć, gdy chce się odkryć rządzące nią prawa. Jedynie to co stosuje już dawno natura, to tylko może zacząć naśladować człowiek. Dlatego jakiekolwiek tunele czasoprzestrzenn, białe dziury i podprzestrzenne prędkości zwyczajnie nie istnieją.
Gdyby tak wzmocnić każdą falę obecną w przestrzeni kosmicznej, niebo oślepiałoby nas nawet ciemną nocą. Być może to jest szczęście że nie mamy zbyt dużych gałek ocznych jak przystosowani do kosmicznych lotów przybysze z okolicznych gwiazd a czasem nawet z innych galaktyk..
Problematyczny efekt czerwonej barwa światła, nie wynika więc z rozszerzania się Wszechświata. Redukcja i wygaszanie fal ma tu miejsce a nie jakieś komplikujące niepotrzebnie sprawę domniemane rozszerzanie się Wszechświata. Wszechświat istnieje przestrzennie od "zawsze" i był na początku pustą zimną statyczną przestrzenią a po powstaniu drgań w dalszej kolejności powstaje już materialnie w formie długotrwałych wyładowań elektrycznych. Przesunięcie widma w dół pasma częstotliwości ku czerwieni, wynika z kolei z tłumiących własności samej cząsteczkowej przestrzeni na znacznych międzygalaktycznych odległościach. Analogicznie jak to się dzieje w ośrodku ciekłym gdy fala wodna spowalnia swoją częstotliwość w miarę oddalania się od źródła uderzeń, oraz w gazowym gdy fala dźwiękowa w zakresie wysokich częstotliwości wytłumiana jest w miarę oddalania od źródła.
 
Analogicznie zachowują się fotony. Niskie częstotliwości docierają daleko. Możemy ich fale porównać do dźwięków, tyle że kosmicznej natury.
Z powodu osłabienia amplitudy i częstotliwości fal na znacznych kosmicznych odległościach w bardzo dalekiej przestrzeni nie widzimy i nie zarejestrujemy ich WCALE. W zasadzie obecny znany Wszechświat a nawet ten nieznany ale przewidywany, może być z zewnętrznej perspektywy bladym niewiele znaczącym lub wręcz pomijalnym punktem w pełnej skali kosmicznej przestrzeni. Dalekim od tego co naukowcy określili mianem granic Wszechświata, stąd jest to wręcz śmiesznie mocno niedoszacowana dana dotycząca skali i natury zjawiska jakim jest Wszechświat, nie mówiąc o absolutnie zbędnych i daremnych próbach szacowania jego wieku.
Zwróćmy uwagę, że obojętnie jakie wartości energii w postaci ciepła (fotonów oczywiście) wyemitujemy, traci ona w przestrzeni kosmicznej każdą wartość do temperatury podobno −273,15 °Celsiusza = 0° Kelwina. Podejrzewam że w dalszych odległościach od Słońca niż możliwe do zbadania- jeszcze niższej, może nawet DRASTYCZNIE niższej, bo nie decyduje o tym limicie rzekomy brak drgań w strukturach orbitali atomowych. W dalekiej przestrzeni kosmicznej poza jakimkolwiek sektorem wykazującym minimalny ruch cząstek, mogą wystąpić sytuacje gdzie materia zamarznie w jedną setną czy tysięczną czasu zamarzania  niż potrzebny jest w pobliżu naszego Słońca. Trzeba zbadać samą proto-fotonową strukturę przestrzeni - fotonow kryształ jakim jest struktura przestrzeni przekaże każdą wartość energii dalszemu otoczeniu "zimnych" fotonów aż do temperatury przykładowo minus 10 000 °C albo i więcej, z dala od jakichkolwiek gwiazd pomiędzy galaktykami lub nawet z dala od włókien plazmowych zasilających gromady galaktyk. Dlaczego gdy sugeruje się że przestrzeń jest pusta, jak jest możliwe że cokolwiek tam się znajdzie, traci temperaturę? Gdyby tam była obecna próżnia lub cokolwiek próżniopodobnego, ciepło obiektów materialnych powinno być zachowane nawet w najzimniejszej ciemnej przestrzeni z dala od gwiazd. Jeśli tak się nie dzieje to znaczy że przestrzeń MUSI być wypełniona po brzegi fotonami czekającymi na odebranie energii od czegokolwiek co będzie miało wyższy potencjał temperaturowy niż przestrzeń w danym miejscu.
Fotony niskoenergetyczne czyli struktura przestrzeni odpowiada jednocześnie za powstawanie grawitacji jako stałego ruchu pola grawitacyjnego które możemy podzielić na ruch pola elektrycznego skierowanego do powierzchni ciał niebieskich i pola magnetycznego wynikającego z polaryzacji tzw. domen w czterech pozostałych poza "przestrzennym", stanach skupienia. Obracające się ciało niebieskie- planeta mająca potencjał ujemny,  jest swoistą "elektro" pompą wirową przetłaczającą "przestrzeń proto-fotonową" przez swoje materialne sieci atomowe, z których wyrzucają w postaci pola magnetycznego  głównie w płaszczyźnie jej obrotu. Część tego pola którego "linie sił" nie ulegają zamknięciu w stronę biegunów, jest tracona ponieważ nie bierze dalej udziału w dookólnym toroidalnym ruchu a "znika" wklejając się w otwartej przestrzeni wzdłuż płaszczyzny równika. Dla porównania rysunek poniżej:






 








Następną sprawą są rzekomo odkryte fale grawitacyjne które powstawać mogą  podczas wybuchu gwiazd lub innych zawirowań w przestrzeni kosmicznej ale na pewno nie odpowiadają za zjawisko grawitacji bo ta ma miejsce tylko w pobliżu ciał niebieskich. W relatywnie niewielkiej warstwie przestrzeni otaczającej ciało niebieskie. Nigdy na duże odległości. W sensie teoretycznym Einstein miał rację jednak wizualizacja tego zjawiska jest kompletnie nietrafiona. Błędem było ustalenie własności przestrzeni bez określenia jej cząsteczkowej natury. Nie cząsteczkowa jest tylko stojąca za całą naturą świadomość jako bank danych, pole informacji, cokolwiek co damy tu do określenia warunków według których działa widzialny i rejestrowalny Wszechświat. Reszta ponad tym fundamentem jest cząsteczkowa.
Ciekawą sprawą jest fakt zbieżności braku pola magnetycznego ze słabą grawitacją danego ciała niebieskiego. Dlatego uważam że jest to efekt tego samego zjawiska które nauka dzieli na dwa osobne. Księżyce na których w zasadzie nie ma grawitacji (przynajmniej na tych w naszym układzie słonecznym) można przyjąć że są oddalonym wycinkiem powierzchni planety wkoło której krążą, grawitacja ma różne wartości w zależności od tego czy jest to powierzchnia od strony planety czy od strony przeciwnej, co zaobserwowano w przypadku naszego Księżyca, na którego powierzchni od widzialnej strony można się rozbić przy tych samych parametrach lotu, przy których z przeciwnej strony można wylądować lub pozostać dalej na orbicie. Ciekawe czy to potwierdzi się dla pozostałych księżyców (sferycznych) o synchronicznej orbicie. 
Różnica pomiędzy światłem, polem magnetycznym, polem elektrycznym a grawitacją nie wynika z odmienności cząstek a z różnicy w ich ruchu obrotowym i liniowym, częstotliwości a także być może nieco zmodyfikowanego kształtu fotonów (od sfery po torus). To dlatego wiatr słoneczny jest w stanie "zdmuchiwać" z Ziemi pole magnetyczne a grawitacja jest tym silniejsza im większa jest planeta, im bliżej gwiazdy się znajduje gdzie są większe zakłócenia ruchu fotonów w przestrzeni spowodowane polem elektromagnetycznym i im większe na danej planecie występuje pole magnetyczne. Jest to układ naczyń połączonych.
Aby uzyskać energię z przestrzeni, należy odpowiednio dobraną technologią magnetoelektryczną pobudzić nieruchomo tkwiące w niej fotony, odpowiadające nie tylko za istnienie magnetyzmu, grawitacji i światła ale także energii elektrycznej (elektrony na orbitalach to myląca nazwa dla fotonów uchwyconych w powłoki orbitali), a w ten sposób otrzymamy nieograniczone źródło zasilania i możliwość elektromagnetycznego lotu w przestrzeni kosmicznej bez użycia akumulatorów i zbiorników paliwa, a trzeba pamiętać że materii w kosmosie nie ma nawet 1 procenta więc wpatrywanie się w nią dla uzyskania energii jest myśleniem co najmniej wstecznym jeśli nie zabójczym, patrząc pod kątem rozwoju cywilizacji.
Przestrzeń zbudowana jest ze światła, energia jest ze światła, materia jest ze światła...a na koniec sentencja znanego mistrza w rozumieniu praw Wszechświata: "Cała materia pochodzi z pierwotnej substancji- świetlistego Eteru." 
Ja bym dodał jeszcze za Giordano Bruno że jest on odpowiedzialny za fundamentalny nośnik informacji i świadomości. Tak więc za daremne można uznać próby transferu świadomości człowieka do maszyny. Porażka jest tu przewidziana BARDZIEJ NIŻ PEWNA.



Problem ze zrozumieniem własności przestrzeni kosmicznej i wynikającymi z tego przedłużającego się nadmiernie stanu, skutkami w postaci niedorozwoju technologii astronautyki, jest bliźniaczo podobny do sytuacji w czasie, gdy ludzkość uczyła się latać w środowisku atmosferycznym. Wtedy również długi czas uważano, że atmosfera to pustka i nic od powierzchni Ziemi oderwać się nie może, a jednak Bracia Orville Wright w 1903 roku dokonali przełomu- pierwszego lotu samolotem. Jaki "maindset" im wtedy towarzyszył że mimo wszystko tego dokonali? Na pewno nie byli to konformiści. Wkrótce przekroczono też barierę prędkości dźwięku.













Na rysunku po lewej widać sytuację gdy lecący obiekt zrównał się z prędkością dźwięku a po prawej, gdy ją przekracza. Wzór można bez większych zmian, dostosować na potrzeby lotów kosmicznych z prędkością światła i wyższą a wtedy cała ta historia jeszcze raz zatoczy koło i pęknie jak balon, kolejny "enty" antropocentryzm. 
Domniemanie że naturalne własności cząsteczek światła są granicą dla technologii podróży międzygwiezdnych czy nawet międzygalaktycznych jest tym samym co uznanie że prędkość urządzeń technicznych w atmosferze, nie przekroczy prędkości lotu sokoła wędrownego- najszybszego zwierzęcia w swojej klasie. Zaopatrując pojazd kosmiczny w silniki (nazwijmy je "fotoinduktorami"- ze względu na potrzebę indukcji z kwantowej (po polsku cząsteczkowej) przestrzeni "wolnych fotonów" jako pędnika sterowanego procesami elektromagnetycznymi) dla zapewnienia odpowiedniego zapasu mocy, możemy przekroczyć prędkość światła, przyjmijmy nawet stu albo i tysiąckrotnie, co w tak gigantycznych kosmicznych pustkach jakie mamy do dyspozycji nadal nie jest żadnym niebezpieczeństwem. Nawet gdyby nie było do dyspozycji tak szybko reagującego radaru. Oczywiście obowiązuje zasada doboru prędkości do ilości spodziewanych przeszkód taka jak na drodze - jeśli nie masz powodu się spieszyć, nie musisz nadużywać prędkości. Bezpieczeństwo ponad wszystko. Rzekomo nieprzekraczalna prędkość światła, nie powinna być żadną fizyczną barierą dla technologii, obligującą do tworzenia wymijających ten technologiczny problem teorii o tunelach nadprzestrzennych wewnątrz czarnych dziur, nadinterpretacjach w postaci białych dziur, terminalach teleportacyjnych czy tym podobnych fantazjach wobec relatywnie prostej względem tych bajań technologii elektromagnetycznej (co będzie tu pokazane). Również pochopne i szybkie założenie stałej prędkości światła, jak i rzekome zjawisko rozszerzania się Wszechświata, wnioskowane czerwoną barwą światła galaktyk, do niczego nas nie doprowadzi oprócz kolejnych błędnych wniosków.
Prędkość światła jest zmienna w zależności od gęstości ośrodka propagacji. Największa jest w subatomowej budowy przestrzeni kosmicznej, mniejsza w gazie, najmniejsza w cieczy i ciałach stałych- nie licząc kryształów które strukturalnie przypominają na powrót poukładaną, krystaliczną przestrzeń kosmiczną. Podobnie jest z barwą światła. Barwa czerwona ma największą amplitudę i jest najszybsza więc najdalej dociera zanim zostanie rozproszona o "cząsteczkową przestrzeń" i odbicia /zakłócenia fali  elektromagnetycznych od pól elektromagnetycznych (w istocie powierzchni subgazowych), powierzchni gazowych, ciekłych czy stałych. Soczewkowanie grawitacyjne również ma błędną nazwę. To właśnie jest zakłócenie przejścia światła przez lub obok subgazowych wspomnianych pól elektromagnetycznych, magnetosfer różnych ciał niebieskich czy to gwiazd czy galaktyk. Sama grawitacja jako pośredni fotonowy słaby prąd elektrostatyczny nie wywoła takich efektów. Być może właśnie z tego względu jedynie najbliższa naszej galaktyce Drodze Mlecznej, galaktyka Andromedy zdolna jest dosłać nam swoje widmo o barwie ultrafioletu. 
"Atmosfera Wszechświata" -tu "kosmosfera" jest nośnikiem wszelkich zachodzących w kosmosie zjawisk, analogicznie jak w stanie skupienia gazowym, ciekłym czy stałym z tym że to środowisko przenika pozostałe wymienione gęstości. Jedyna różnica jest taka, że fotony będące konstrukcją struktur wszystkich bardziej skomplikowanych cząsteczek, są najmniej reaktywne z tzw grawitacją (elektrostatyką) niż pozostałe stany skupienia. Mniej nie znaczy wcale. Fotony to również składnik powłok "elektronowych" a w przestrzeni kosmicznej obecne jako tzw. wolne elektrony- fotony których naukowo wysnuty niedobór w Teorii Wielkiego Wybuchu, powoduje problemy m.in. z określeniem własności ośrodka dla propagacji światła oraz brak możliwości wyjaśnienia siły zewnętrznej stabilizującej galaktyki. Ucieka się przez to do kolejnych i kolejnych nazw tych nie rozumianych i zbędnych cząsteczek. Poza tym wykryto już przeszło 200 różnych cząstek ale brak praktycznych efektów tych badań. Według mojego rozumowania, przestrzeń kosmiczna jest wypełniona fotonami - cząsteczkami które powinny być ujęte w Tablicy Mendelejewa, jako pierwiastek, choćby ze względu na sumę tych cząstek wyprzedzającą kategorycznie, wartości liczbowe jakichkolwiek innych pierwiastków rozumianych jako modyfikacje złożone z wielu fotonów.
Samo światło jako fala elektromagnetyczna nie rzuca się przez kosmos od gwiazd do naszych oczu jakimiś pojedynczymi sztukami fotonów. Energia jest przenoszona analogiczne jak we wodzie i powietrzu. Cząsteczki fotonów pobudzane są do ruchu przy gwieździe i tam zostają , następnie fala przekazuje energię następnej fali aż do naszych oczu. I dopiero gdy fotony przy naszych oczach zostaną pobudzone, przekazują energię fotonom na orbitalach atomów w nerwach naszych oczu. przy czym wszystkie fotony pozostały w praktyce bardzo blisko miejsca sprzed startu fali . Więc z prędkością światła podróżuje TYLKO FALA  nie cząsteczki światła- fotony. Ok panowie fizycy? Poza modyfikacjami struktur fotonowej konstrukcji, nie ma sensu poszukiwać innych, odróżniających się źródłem pochodzenia cząsteczek. Fotony są obecne w całej przestrzeni jakkolwiek to brzmi a do tego są wręcz pod ciśnieniem, ponieważ są logicznie koniecznym jednorodnym środowiskiem dla rozprzestrzeniania się fali i pól elektromagnetycznych oraz podtrzymania pozostałych zjawisk. Zrozumienie własności przestrzeni kosmicznej dla umożliwienia podróży kosmicznych jest związane ze zrozumieniem właściwości i struktury (cząsteczek) fal elektromagnetycznych /światła. Środowisko "atmosfery" kosmicznej nie stanowi oporu dla elektromagnetycznej maszyny latającej a jednocześnie może być jej pędnikiem, podobnie jak to się dzieje w silnikach liniowych a prędkość osiągana jest tu zależna jedynie od mocy źródła zasilania maszyny i siły pola elektromagnetycznego wkoło kadłuba maszyny które ma za zadanie zniwelować ewentualne śladowe tarcie cząsteczkowej przestrzeni kosmicznej względem kadłuba tak skonstruowanej elektromaszyny. Zasady budowy tzw. niezidentyfikowanych maszyn latających muszą i będą podlegać bezwzględnie pod to prawo. Przekroczyliśmy barierę prędkości dźwięku dla cząsteczek atomowych w atmosferze, więc przekroczymy także barierę światła dla cząstek subatomowych w "kosmosferze"!





















16 czerwca, 2022

NikolaTesla














Nikola Tesla był konstruktorem wielu urządzeń do wytwarzania i wykorzystania prądu przemiennego, konkurując skutecznie z  Edisonem, który uznawał tylko prąd stały.

Był autorem blisko 300 patentów, które chroniły jego 125 wynalazków w 26 krajach, głównie rozmaitych urządzeń elektrycznych, wśród nich są silnik elektryczny i prądnica prądu przemiennego, autotransformator, dynamo rowerowe, radio, elektrownia wodna (na wodospadzie Niagara), bateria słoneczna, turbina talerzowa i transformator Tesli (rezonansowa cewka wysokonapięciowa).

Nikola Tesla był m.in. twórcą pierwszych urządzeń zdalnie sterowanych drogą radiową. Początkowo za twórcę radia uważano Guglielma Marconiego, jednak w 1943 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał prawa patentowe Tesli. Rozprawa rozstrzygnęła się po śmierci wynalazcy, przez co powszechnie za twórcę radia uznaje się Marconiego, mimo iż przyznał się on do wykorzystania wcześniejszych prac Tesli w zbudowaniu radia.

W 1916 został wyróżniony Medalem Edisona „za wybitne osiągnięcia we wczesnych pracach nad prądem wielofazowym i wielkiej częstotliwości”.


Koncepcja wolnej energii była rodzajem obsesji Tesli, który pod koniec życia wykorzystywał każdą wolną chwilę na jej poszukiwanie.

Tesla twierdził: (…) ujarzmiłem promienie kosmiczne i sprawiłem, by służyły jako napęd (…). Ciężko pracowałem nad tym przez ponad 25 lat, a dziś mogę stwierdzić, że się udało. (cytat z 10 lipca 1931 r. z Brooklyn Eagle).

W 1901 r. opatentował odbiornik wolnej energii nazwany Aparatem do Wykorzystywania Energii Promienistej. Patent odnosi się do Słońca, jak i innych źródeł energii promienistej, jak promienie kosmiczne.

Próbował także przekształcić jednobiegunową prądnicę Faradaya w urządzenie wolnej energii. W 1889 r. uzyskał patent na maszynę dynamoelektryczną, której konstrukcję – opartą na pomyśle Faradaya – udoskonalił pod względem wydajności przez zmniejszenie oporu i odwrócenie momentu napędowego. Tesla sądził, że jeżeli da się uzyskać moment obrotowy o kierunku zgodnym – a nie przeciwnym – z kierunkiem ruchu, wówczas maszyna stanie się samowystarczalna. Chociaż nie udało mu się tego dokonać, jego ideą i ideą Faradaya zainteresowali się w latach 70. i 80. XX w. liczni badacze, między innymi Bruce De Palma – wynalazca maszyny N, mimo że już za życia Tesli udowodniono, że tego rodzaju maszyna łamałaby kilka praw fizyki, przede wszystkim zasadę zachowania energii.

Cytaty: 

1. „Jeśli chcesz zrozumieć Wszechświat, zacznij myśleć w kategoriach energii, częstotliwości i wibracji.”

2. „Jesteśmy jednością. Tylko ego, przekonania i strach próbują nas rozdzielić”

3. „Mój mózg to tylko odbiornik, we wszechświecie znajduje się Rdzeń, z którego otrzymujemy wiedzę, siłę, inspiracje. Nie wnikałem w tajemnice tego rdzenia ale wiem, że On istnieje.”

4. „Niech przyszłość powie prawdę i oceni każdego według jego pracy i osiągnięć. Teraźniejszość należy do nich, przyszłość jest moja.”

5. „Ciężko jest dać nieograniczoną energię, ograniczonym umysłom.”

6. „Przebywaj w samotności. Oto sekret innowacji. Przebywaj w samotności. Wtedy rodzą się najlepsze pomysły.”

7. „Potrzebujemy teraz bliższego kontaktu i lepszego zrozumienia między jednostkami i społecznościami na całej ziemi, a także wyeliminowania egoizmu i dumy, które są zawsze skłonne pogrążyć świat w pierwotnym barbarzyństwie i walkach.
Pokój może przyjść tylko naturalnie jako konsekwencja powszechnego oświecenia i połączenia ras, a my wciąż jesteśmy tak daleko od tej błogiej realizacji”.

8. „Zdecydowana większość ludzi nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się wewnątrz nich, a miliony padają ofiarami chorób i umierają przedwcześnie właśnie z tego powodu.”
(patrz parazytologia jako nauka o przyczynie wszystkich chorób- jedz słodkie a upodobnisz się do robaka, zaprosisz go stając się jego domem).

9. „W dniu, w którym nauka zacznie badać zjawiska nie fizyczne, osiągnie większy postęp w ciągu jednej dekady niż we wszystkich poprzednich wiekach swojego istnienia.”

10. „Nie martwi mnie to, że ukradli moje pomysły. Martwi mnie to, że nie mieli swoich własnych.”

11. Latem 1896 roku pewien dziennikarz, widząc że Nikola Tesla jest w rozmownym nastroju reporter postanowił zaryzykować pytanie osobiste. Wiedząc, że Tesla był kawalerem, zapytał go o kwestię małżeństwa. 
-Czy małżeństwo byłoby czymś odpowiednim dla osób o temperamencie artystycznym?

-"Dla artysty, tak; dla muzyka, tak; dla pisarza, tak; ale dla wynalazcy, nie. Pierwszych trzech musi czerpać inspirację z wpływu kobiety i kierować się miłością do ostatecznego osiągnięcia, jednak wynalazca ma tak napiętą naturę z tak wielką dozą dzikiej pasji, że oddając siebie ukochanej kobiecie, musiałby oddać jej wszystko, a tym samym zabrać wszystko wybranej przez siebie dziedzinie.
Nie sądzę, by można było wskazać wiele wielkich wynalazków dokonanych przez ludzi żonatych."

12. „Nie zamierzam dać satysfakcji owym ograniczonym, zazdrosnym indywiduom, które próbują udaremnić me wysiłki. Nie są oni dla mnie niczym więcej niż zarazkami jakiejś obrzydliwej choroby." 

13. „Pieniądze nie stanowią aż tak wielkiej wartości, jaką nadają im ludzie. Wszystkie swoje pieniądze zainwestowałem w eksperymenty, dzięki którym dokonałem odkryć pozwalających ludzkości na trochę łatwiejsze życie”

14. „Energia elektryczna jest wszechobecna w nieograniczonych ilościach i może zasilać maszynerię świata bez potrzeby węgla, gazu czy innych paliw”, „Nim miną pokolenia, maszyny zaopatrywane będą w moc, którą da się uzyskać z dowolnego miejsca wszechświata… Czy będzie to energia statyczna, czy kinetyczna? Jeśli statyczna, na próżno żywimy nadzieję. Jeśli kinetyczna – a wiemy z pewnością, że właśnie taka – kwestią czasu pozostaje, by człowiek podłączył urządzenia do koła zamachowego przyrody”, „Dzisiejsi naukowcy myślą głęboko zamiast wyraźnie. Trzeba być zdrowym na umyśle, aby myśleć wyraźnie, ale można być szalonym i myśleć głęboko”

15. „Musimy nauczyć się uzyskiwać potrzebną nam energię bez zużywania surowców”, „Natura może osiągnąć ten sam rezultat na wiele sposobów”

16. „Człowiek nie jest w Nieskończoności jedyną istotą obdarzoną rozumem”, „Nasze cnoty i nasze porażki są nierozdzielne, tak jak życie i materia. Kiedy się rozdzielą, będzie to oznaczać koniec człowieka”...













12 czerwca, 2022

Elektryczne planety

 




Galileusz po raz pierwszy nazwał ten księżyc Jowiszem I. W połowie XIX wieku zdecydowano się na zmianę i w taki sposób ten naturalny satelita otrzymał swoją dzisiejszą nazwę – Io.
Dane historyczne wskazują, że odkrycia dokonał on już poprzedniego dnia, jednak nie mógł on rozróżnić Io od Europy, co trwało aż do następnej nocy.
Po raz pierwszy odkryto zatem księżyce planety innej niż Ziemia.

Środowisko Io zostało w ostatnich latach poddane intensywnej analizie, ponieważ naukowcy próbują wyjaśnić, dlaczego ten naturalny satelita ma najbardziej aktywne wulkany w Układzie Słonecznym.
Badania wykonane w 2017 roku poddały w wątpliwość istnienie podziemnego oceanu. Sugerują one, że to właśnie dzięki jego brakowi możemy zaobserwować zorzę polarną.
Trudności obserwacyjne tego księżyca wynikają właśnie z faktu, że aktywność, rzekomo wulkaniczna  jest wystarczająco gwałtowna, tak że problemy mogą się pojawić nawet w przypadku wykonywania zdjęć satelitarnych z dużej odległości.

Przykładem stałego wyładowania elektrycznego w "mikro" skali, jakie zachodzą stale w dalekim kosmosie, jest w naszym Układzie Słonecznym  para Jowisz - Io, choć nie tylko. Są to wyładowania błędnie wyjaśnione wyłącznie wulkanizmem. Część  tych "wulkanów" zdaje się wędrować po powierzchni tego Księżyca w rytm zmian napięcia a także rezystancji podłoża, ponieważ ta, pod wpływem działania prądu się zmienia, dlatego łuk elektryczny musi stale zmieniać swoją pozycję, szukając niższego oporu.











Wyjątkowy wygląd księżyca Io sugeruje wyjątkowe procesy na powierzchni, nie wdając się w przyczyny powstawania istoty zjawiska.







Fizyk Wal Thornhill twierdzi, że Io, najbliższy planecie spośród czterech dużych księżyców Jowisza, doświadcza stale wyładowań elektrycznych z Jowisza, i jest na skutek tego elektrycznie okrawany. Wskazał, że Io jest żywym elektrycznym laboratorium wyładowań plazmowych, zachodzących wokół nas, jeśli tylko chcemy je zobaczyć. Największe żarzenie ma miejsce bezpośrednio przy powierzchni Jowisza oraz na stronie przeciwnej powierzchni Io. Io może wytworzyć w sobie prąd o napięciu 400 000 woltów i natężeniu 3 000 000 amperów. Prąd ten podąża ścieżką najmniejszego oporu wzdłuż linii pola magnetycznego Jowisza na powierzchnię planety, tak jak łuk elektryczny w rozłącznikach sieci wysokiego napięcia, tworząc błyskawice w górnej atmosferze Jowisza. Słynne wulkany na Io nie mogą być wulkanami, ponieważ przemieściły się na odległość wielu mil od czasu ich odkrycia. Również materiał przez nie wyrzucony nie układa się w koło, jak materiał wulkaniczny, lecz w cienki pierścień, jak materiał z działa plazmowego. Są to wyraźnie wyładowania elektryczne, nie wyłącznie działalność wulkaniczna!

Natomiast oficjalna nauka tłumaczy to tak :
"Powierzchnia Io jest geologicznie bardzo młoda, zdominowana przez równiny pokryte wielobarwnymi związkami siarki. Jej wygląd porównywany bywa do pizzy. Nie obserwuje się tu prawie żadnych kraterów uderzeniowych. Ślady kolizji kosmicznych szybko zostają zatarte, ponieważ powierzchnia księżyca podlega nieustannym zmianom, a zagłębienia kraterów szybko wypełniają się materiałem wyrzucanym w erupcjach wulkanów. Z tego powodu każdy fragment powierzchni księżyca liczy sobie mniej niż 1000 lat.
Kolorowy wygląd Io pochodzi od różnych substancji, między innymi krzemianów (w tym piroksenów), siarki i dwutlenku siarki. Szron dwutlenku siarki występuje powszechnie na powierzchni Io, barwiąc rozległe obszary na biało lub szaro. Obszary zbudowane z osadów siarki cechuje z kolei kolor żółty lub żółto-zielony. W pobliżu biegunów i w średnich szerokościach siarka jest na ogół uszkodzona przez intensywne promieniowanie, które rozbija ośmioczłonowe pierścienie siarki rombowej na krótsze. Tak przekształcony materiał przybiera barwę czerwono-brązową. Eksplozje wulkaniczne, przybierające często postać wielkich pióropuszy w kształcie parasola, zasypują powierzchnię materiałem złożonym z krzemianów oraz siarki i jej związków. Osady związane z eksplozywnym wulkanizmem są często czerwone lub białe, w zależności od ilości siarki i dwutlenku siarki w pióropuszu. Pióropusze powstające w otworach wulkanicznych z odgazowania lawy zawierają na ogół większe ilości S2. Opadając na powierzchnię, tworzą czerwone osady w kształcie wachlarza, a w ekstremalnych przypadkach – ogromne czerwone pierścienie, o promieniu przekraczającym 450 km od centralnego otworu wulkanicznego. Przykładem takiego utworu jest pierścień wokół wulkanu Pele. Czerwone depozyty składają się głównie z siarki (w postaci trój- lub czteroatomowych pierścieni), dwutlenku siarki i być może Cl2SO2. W miejscach, gdzie świeże wypływy lawy wdzierają się na teren wcześniejszych złóż siarki i dwutlenku siarki powstają chmury, które zestalając się, pokrywają okolicę białymi lub szarymi osadami.
Temperatura powierzchni waha się od około 90 K w nocy do 130 K w dzień (wyłączając miejsca aktywności wulkanicznej). Wypływy lawy mogą natomiast osiągać temperaturę 1500 K. Obserwacje nocnej półkuli przez sondę Galileo wskazały, że okolice biegunów Io nie są chłodniejsze od obszarów wokół równika.










Mapa powierzchni Io








Aktywność na Io po raz pierwszy dostrzeżono w latach siedemdziesiątych XX wieku, gdy do Jowisza dotarły pierwsze sondy kosmiczne. Io okazała się najaktywniejszym pod tym względem ciałem Układu Słonecznego. Liczne wulkany w jednych miejscach "wygasają", "pojawiając" się w innych. Te SZYBKIE zmiany stwierdzono już na zdjęciach z sond Voyager 1 i Voyager 2, które w odstępie czterech miesięcy odwiedziły układ Jowisza.
Wulkany Io wyrzucają gazową siarkę i dwutlenek siarki, barwiąc powierzchnię księżyca. Siarka nadaje całej powierzchni kolor żółty, pomarańczowy, czerwony, a nawet zielony. Substancje lotne wyrzucane są z wulkanów z prędkościami dochodzącymi do 1 km/s, pociągając za sobą krzemianowy materiał piroklastyczny. Z powodu stosunkowo słabego przyciągania grawitacyjnego księżyca, erupcje sięgają nawet 400 km ponad powierzchnię. Ponieważ brak wiatrów, materiał opada wokół czarnych wulkanów w niemal idealnych okręgach.
Wyróżnia się dwa typy wulkanicznych pióropuszy. Częściej spotykane i bardziej długowieczne są gęste optycznie fontanny pyłu i dwutlenku siarki wyrzucane na wysokość nieprzekraczającą 100 km. Związane są z potokami lawy podgrzewającymi podpowierzchniowo dwutlenek siarki do temperatury krytycznej (430 K). Wyrzucony gaz opada i kondensuje na powierzchni w okręgach o promieniach około 200 km, tworząc białe lub żółte osady. Źródło tego typu erupcji powoli wędruje ..( no ciekawe... nic nie jarzą ci naukowcy:)) ..wraz z przemieszczającym się czołem potoku lawy, niekiedy na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Przykładami wulkanów, z którymi związane są mniejsze pióropusze są Prometheus, Culann, Amirani i Zamama. Znacznie większe pióropusze powstają z odgazowania lawy w kalderach wulkanicznych i jeziorach lawowych. W odróżnieniu od poprzedniego typu, zawierają znaczne ilości siarki. Ponieważ źródła gazów mają wyższą temperaturę (około 1500 K), osiągają one zazwyczaj wysokość około 400 km i tworzą czerwone pierścienie osadów siarki w odległościach średnio 600 km od wulkanów. Ten typ erupcji jest często trudny do bezpośredniej obserwacji – pióropusze zawierają na ogół małe ilości pyłu. Do wulkanów wyrzucających gazy na bardzo duże wysokości należą Pele, Dazhbog, Tvashtar i Surt.
Charakterystyczne dla wulkanizmu Io są również rozległe wylewy lawy. Podczas większych erupcji mogą osiągać długość dziesiątek, a nawet setek kilometrów.
Powierzchnia Io upstrzona jest wulkanicznymi zagłębieniami, zwanymi paterae. Mają one na ogół płaskie dna, ograniczone stromymi ścianami  (a przypadkiem nie od elektrycznego topienia krawędzi?!) 
Formacje te przypominają ziemskie kaldery, lecz nie wiadomo, czy powstają w ten sam sposób – przez zapadnięcie się stropu pustej komory magmowej. Według jednej z hipotez tworzą się przez odsłonięcie wulkanicznych sillów. W odróżnieniu od podobnych zagłębień na Ziemi czy Marsie, paterae nie znajdują się na szczytach wulkanów tarczowych. Są też na ogół większe od ziemskich, przeciętnie o średnicy 41 km, a największa – Loki Patera – ma 202 km średnicy (kojarzy mi się to z cięciem metalu spawarką plazmową). Głębokość kilku została określona, przekracza ona w większości przypadków 1 km. Ponad połowa spośród 417 zidentyfikowanych zagłębień tego typu związana jest z uskokami lub górami.
Paterae są często miejscami erupcji wulkanicznych, czy to w postaci wylewów lawy, czy też w formie jezior lawowych. W miarę stygnięcia tych ostatnich tworzy się na ich powierzchni skorupa, po pewnym czasie zapadająca się i tonąca wskutek większej gęstości. Proces ten może odbywać się w sposób ciągły (np. w jeziorze lawowym wulkanu Pele, co czyni go jednym z najgorętszych miejsc na Io) lub epizodyczny (np. w Loki Patera; obserwuje się wtedy nawet 10-krotny wzrost emisji ciepła."

A teraz moja sugestia- czy tzw morza na naszym Księżycu nie są przypadkiem efektem dawniejszych wyładowań elektrycznych w opisywanej przez Sitchina historii zderzenia 2 x większej Ziemi i Księżyca jako jednego z jej 11 satelitów, którą to historię opisałem na moim blogu? 
Zauważ że morza występują wyłącznie od widzialnej z Ziemi strony Księżyca , zwróć też uwagę że ten księżyc Jowisza też jest zwrócony do niego jedną stroną tak jak ziemski do Ziemi i jest najbliżej Jowisza...
Tymczasem nauka oficjalna dalej : "Wypływy lawy na Io następują, albo z otworów w dnach paterae, albo ze szczelin na równinach. Erupcje te są podobne do obserwowanych na ziemskim wulkanie Kīlauea. Uwalniają mniej energii w jednostce czasu niż tworzące pióropusze erupcje eksplozywne, trwają jednak nawet dziesiątki lat. Przykładem może być wylew lawy z wulkanu Prometheus, który wydłużył się z 75 km w roku 1979 do 95 km w 1996. Wielka erupcja w roku 1997 pokryła lawą powierzchnię ponad 3500 km², zalewając dno sąsiedniej Pillan Patera.


















Finezyjna struktura powierzchni Io. Nauka uparcie interpretuje to co widzimy na krawędzi księżyca Io, jako erupcję wulkanu.













Teraz porównajmy wszystko do efektu elektrycznej obróbki powierzchni drewna zwanym efektem Lichtenberga.













Rzekoma erupcja wulkaniczna. Ciekawe skąd taki silny wiatr tam wieje?...






Po przelotach sond Voyager naukowcy początkowo uważali, że wypływający materiał składa się przede wszystkim ze stopionej siarki i jej związków. Nowsze obserwacje w podczerwieni wykazały, że otwory wulkaniczne są znacznie gorętsze, niż wynikało z pomiarów (525 K) instrumentem IRIS Voyagerów, który nie miał możliwości rejestrowania promieniowania elektromagnetycznego o długościach fal odpowiadających wyższym temperaturom. .... 

W 1986 roku zaobserwowano z Ziemi jasną erupcję, w okolicach której temperatura musiała być wyższa niż 900 K, przekraczając znacznie temperaturę wrzenia siarki (715 K), wskazując na lawę bazaltową. Temperatury gorących, odsłoniętych wnętrz wulkanów przekraczają 1300 K, a w niektórych przypadkach dochodzą do 1600 K. Wcześniejsze oszacowania, mówiące o temperaturach bliskich 2000 K, okazały się przesadzone wskutek użycia błędnych modeli termicznych.
Na księżycu Io jest czynnych około 150 wulkanów. Wybuch 29 sierpnia 2013 r. wyzwolił energię 20 TW, 10 tys. razy większą od wybuchu islandzkiego wulkanu Eyjaftjallajökull w 2010 r.
Krążąc wokół Jowisza, Io porusza się w bardzo silnym polu magnetycznym planety. DALEJ NIC?Indukuje ono w jej otoczeniu prąd elektryczny o mocy rzędu 1000 gigawatów i napięciu sięgającym 400 000 V. W takich warunkach materia z atmosfery Io jonizuje się i ulatuje w przestrzeń okołojowiszową, ( NIE TYLKO Z ATMOSFERY .. ) tworząc wzdłuż orbity księżyca torus zjonizowanych cząstek.
Układ Jowisz – Io jest silnym emiterem fal radiowych. Odpowiedz sobie dlaczego...

Dla dopełnienia obrazu ciekawostką leksykalną jest w jaki sposób nazwy dni tygodnia od zamierzchłych czasów odpowiadają zjawiskom na planetach. Przykładowo Czwartek- dies Iovis , „dzień Jowisza” -rzymski bóg, który stworzył grzmoty i błyskawice; patron państwa rzymskiego. Z kolei po angielsku i niemiecku poniedziałek (Monday/Montag) to nic innego jak dzień Księżyca (Moon), ale czwartek (Thursday/Donnerstag) to dzień Jowisza a "es donnert" znaczy że grzmi.
Skąd w starożytności wiedziano że właśnie planeta Jowisz jest- także technicznie- władcą piorunów? A dosłowniej że w naszym Układzie Słonecznym tylko pomiędzy Jowiszem i Jo wszechświat ukazuje swoją prawdziwą elektryczną naturę?? Przypadek??

















Ciekawym obiektem Układu Słonecznego pod tym względem jest też księżyc Saturna - Enceladus. Został on dokładnie zbadany przez krążącą wokół Saturna sondę Cassini, która wielokrotnie przelatywała bardzo blisko Enceladusa, nawet w odległości 50 km od niego. Księżyc ten jest bardzo mały , jego średnica wynosi zaledwie 500 km. Jego lodowa skorupa odznacza się najwyższym współczynnikiem albedo ze wszystkich znanych obiektów.  Odbija ponad 80 % padającego na niego światła słonecznego ( nasz Księżyc - zaledwie 12 % ). Nauka twierdzi, że jest jednym z najbardziej aktywnych geologicznie satelitów w naszym układzie a aktywność geologiczna Enceladusa przejawia się obecnością w okolicach południowego bieguna tzw. kriowulkanów , które wyrzucają lód zamiast lawy (RACZEJ JONIZACJA ELEKTRYCZNA). Jest tam również co najmniej 100 gejzerów tryskających słoną wodą w przestrzeń kosmiczną. Południowy biegun Enceladusa wystrzeliwuje wraz ze słoną wodą pióropusze złożone z pary wodnej, metanu, propanu oraz ziaren lodu. Osiągają one wysokość dochodzącą do kilkuset kilometrów i prędkość ponad 2 tys. km / godz. Wszystko to pochodzi prawdopodobnie z oceanu leżącego pod lodową skorupą tego księżyca. Gejzery w każdej sekundzie wyrzucają ok. 200 kg materiału, którego część wraca na powierzchnię w postaci opadu przypominającego śnieg. Na temat wewnętrznej struktury Enceladusa trwają wśród naukowców dyskusje. Jedni twierdzą, że wewnętrzny ocean zajmuje jedynie okolice bieguna południowego, inni uważają, że ukryty jest on pod całą lodową skorupą, a pojawienie się gejzerów po przeciwnej stronie jest tylko kwestią czasu. Obserwacje ujawniły też pęknięcia półkuli z gejzerami, znane jako ,, tygrysie pasy " , poprzez które właśnie uwalnia się materiał z wnętrza obiektu. Istnieją hipotezy, że w przyszłości to samo może stać się na półkuli północnej. 
Pokrywający Enceladusa świeży, czysty lód sprawia, że Enceladus ma największe albedo ze wszystkich obiektów w Układzie Słonecznym – odbija ponad 90% padającego nań światła. Niewielka ilość pochłanianej energii słonecznej powoduje, że temperatura powierzchni wynosi w południe zaledwie −198 °C więc powinno tam być zbyt zimno na istnienie wody w stanie ciekłym, lecz obecność amoniaku w strumieniach pod powierzchnią może działać jak środek przeciw zamarzaniu. Mimo to na tym niewielkim księżycu obserwujemy szczeliny, z których wyrzucane są strumienie pary i pyłu, podobnie do ziemskich gejzerów.
Rozmiary Enceladusa nie są na tyle duże, by zachodzące w jego wnętrzu reakcje rozpadu pierwiastków promieniotwórczych mogły obecnie dostarczać energii koniecznej do obserwowanej aktywności. Jednak występujące na powierzchni księżyca pęknięcia, szczeliny i inne deformacje terenu świadczą, że zachodzą na nim złożone zjawiska tektoniczne, pomimo że jego wnętrze powinno ostygnąć dawno temu. Źródłem ciepła może być grzanie pływowe, wynikające z istnienia rezonansu orbitalnego Enceladusa z Dione, w stosunku 1:2.  Poza tym badania pozycji gejzerów ujawniły, że pokrywają się z małymi punktami gorąca, widocznymi w podczerwieni. Prawdopodobnie ciepło generowane jest w wyniku tarcia wewnątrz Enceladusa. Ścierające się ze sobą skały nagrzewają obszar pod biegunem południowym , co powoduje wydzielanie się pary wodnej i jej wędrówkę na powierzchnię. Do tarcia przyczynia się oddziaływanie grawitacyjnie Saturna i jednego z jego księżyców - Dione. 
Enceladus jest uwięziony pomiędzy tym potężnym oddziaływaniem. Za każdym razem, gdy Dione go wyprzedza, Enceladus zostaje szarpnięty i wpada w rezonans( ach te karkołomne naukowe teorie...) co może mieć wpływ na wewnętrzne tarcie. Należy nadmienić, że oprócz Enceladusa w Układzie Słonecznym potwierdzono aktywne procesy wulkaniczne jedynie na Ziemi, Io, oraz Trytonie.




























 Niestety nie potrafię się dopatrzeć na powyższych zdjęciach niczego innego oprócz plazmy plus w tym przypadku jonizacji lodu jako elektrycznie prowokowanej sublimacji do postaci zamarzającej krótko po tym pary wodnej. Wystarczy się chwilę przyjrzeć aby zauważyć że nie są to punktowe zjawiska a pasmowe, mające swój początek bezpośrednio na powierzchni z różną intensywnością i nie wynika to z jakichkolwiek procesów ciśnieniowych zachodzących pod powierzchnią. Przypuszczam że takie procesy występują także na Ziemi ale nie koncentrujemy się na tym. Poza tym są one przysłonięte/tłumione przez ziemską atmosferę. Przykładowo porównajmy Ognie Świętego Elma. Nie wyobrażam sobie gejzerów czy wulkanów z erupcjami lodu ani z podpowierzchniowych oceanów a cała aktywność wraz z "punktami gorąca"  jest pochodzenia elektrycznego, generowana wzajemnym elektrostatycznym oddziaływaniem pomiędzy Saturnem a Enceladusem , podobnie jak to dzieje się w układzie Jowisza.

Kolejną ciekawą sprawą są ślady wyładowań elektrycznych określane przez naukę jako wulkany tarczowe . Według Wikipedii  wulkan tarczowy jest to rodzaj wulkanu o szerokim i spłaszczonym stożku o kącie nachylenia nie większym niż 8°. Nauka twierdzi, że jej charakterystyczną cechą jest brak gwałtownych erupcji – moim zdaniem w ogóle ich w tym przypadku nie ma.  Jednym z nielicznych przykładów wulkanu tarczowego na Ziemi może być Mauna Loa na Hawajach lub islandzki wulkan tarczowy Skjaldbreiður, ale wynika to z błędnej diagnozy procesów geologicznych. 
Moim zdaniem wulkany w takiej formie powstają w wyniku wyładowań elektrycznych docierających do analizowanej powierzchni z kosmosu, gdy dwa ciała niebieskie (lub więcej)  zbliżają się do siebie na odległość przełamującą wytrzymałość elektroizolacyjną (cząsteczkowej) przestrzeni.  Również na Ziemi znajdziemy przykłady takich oddziaływań jak przykładowo Oko Sahary na foto poniżej.


















Nie jest to jakąś normą w naturze jak burzowe pioruny, ale się zdarza. Planety, księżyce, także gwiazdy posiadają takie blizny, ale trudny do obserwacji artefakt, ginie pod koroną gwiazdową. Przykładem gwiazd, pomiędzy którymi występują stałe wyładowania są tzw. Pulsary o których piszę w innym poście.


Wiele wulkanów tego typu zostało odkrytych na Wenus i Marsie, ale są one znacznie większe niż te znalezione na Ziemi. Najwyższy dotychczas odkryty wulkan tarczowy znajduje się na Marsie - Olimpus Mons- poniżej.














Wokół wulkanu osiadł pył łukowy. Następnie został zdmuchnięty przez wiatr podczas burz marsjańskich. Ciekawostką są kule marsjańskie, zwane też jagodami marsjańskimi - kule wykonane z hematytu odkryte na Marsie przez okazjonalny łazik na równinie Meridiani Planum. Procesy geologiczne prowadzące do ich powstania nie są w pełni znane nauce. Jedna z hipotez głosi, że jest chłodzony w locie, podgrzewany do postaci płynnej przez uderzenie meteorytu lub aktywność wulkaniczną. Inna hipoteza głosi, że są to konkrecje powstałe przy udziale wody (powolne osadzanie się minerałów wokół jądra). Teraz sam połącz te kropki. To co widzimy na zdjęciu to efekt wyładowania elektrycznego.

Takie wulkany powstają tylko podczas kosmicznych międzyplanetarnych wyładowań elektrycznych podobnych do  mikrokraterów powstających podczas procesu spawania metalu. Astronauci przebywajacy w otwartej przestrzeni kosmicznej wspominają zapach kombinezonu uwalniający się po powrocie do bazy JAKO ŚMIERDZĄCY SPAWANYM METALEM...






Na zdjęciu powyżej widzimy efekt spawania metalu.










Tu widzimy trzy "wulkany" Marsa niedaleko Olympus Mons (na lewo u góry)  które co ciekawe, ustawione są w JEDNEJ LINII. Przypadek?











Ascraeus Mons, jeden z trzech "wulkanów" z elektrycznie uformowaną powierzchnią.




Elektryczny Wszechświat sam mówi za siebie- aż RAZI w oczy. Zapamiętaj to dobrze. Osobiście jestem przekonany już że OTW i tzw Wszechświat grawitacyjny to BEZBŁĘDNIE FAŁSZYWA teoria. Ciągle nowe hipotezy poprawkowe, świadczą o tym że jej fundament jest zmurszały i niedługo runie.