Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

22 sierpnia, 2022

Wszechświat się nie rozszerza!

 









 Galaktyka NGC 4319 i "urodzony" przez nią kwazar Markarian 205 po prawej u góry, którego to faktu NASA się wypiera ze względu na znaczne przesunięcia widma pomiędzy nimi.





Kwazar (z ang. quasar – quasi-stellar radio source lub też QSO – quasi-stellar object, dosłownie „obiekt gwiazdopodobny emitujący fale radiowe”) – zwarte źródło ciągłego promieniowania elektromagnetycznego o ogromnej mocy, pozornie przypominające gwiazdę. W rzeczywistości jest to rodzaj mini galaktyki

Pierwsze zdjęcia kwazarów wykonano w XIX wieku, jednak wtedy nikt nie przypuszczał, że obiekty te mogą być czymś innym niż zwykłą gwiazdą. Dopiero w latach pięćdziesiątych XX wieku, obserwując niebo za pomocą radioteleskopów, zauważono silną emisję radiową pochodzącą z kwazarów, zaś pierwsze widmo kwazara otrzymano w 1963 roku. Okazało się, że linie emisyjne w jego widmie są silnie przesunięte ku czerwieni. Według prawa Hubble’a oznacza to, że kwazary są obiektami niezmiernie oddalonymi od naszej Galaktyki. Ich światło obserwowane dzisiaj zostało wysłane miliardy lat temu – badanie kwazarów jest więc równocześnie badaniem dawniejszych etapów rozwoju Wszechświata.

Pierwszym zidentyfikowanym kwazarem był (najjaśniejszy na naszym niebie) 3C 273 w gwiazdozbiorze Panny odległy o 2,44 miliarda lat świetlnych.
3C 273 ma wielkoskalowy dżet o rozmiarze 60 kpc, który zaobserwowano w zakresie optycznym, radiowym, a także rentgenowskim. Obraz optyczny uzyskany przy pomocy teleskopu Hubble’a pokazuje złożoną strukturę dżetu. 3C 273 jest widoczny na obu półkulach nieba. Jest wystarczająco jasny, aby go dostrzec amatorskim teleskopem.  Przy swojej odległości od Ziemi i obserwowanej wyjątkowej dla kwazarów jasności, 3C 273 jest najbardziej odległym obiektem, który może być obserwowany za pomocą amatorskiego teleskopu.





3C 273 – kwazar znajdujący się w gwiazdozbiorze Panny. Jest najjaśniejszym kwazarem widocznym na naszym niebie (ok. 12,9m), i zarazem jednym z najbliższych (przesunięcie ku czerwieni 0,158).

 Obiekt ten jako pierwszy został zinterpretowany jako kwazar i zapoczątkował istnienie całej klasy podobnych obiektów. Nazwa oznacza, że jest to 273. obiekt Trzeciego Katalogu Radioźródeł Uniwersytetu w Cambridge, opublikowanego w 1959 roku. Jego bardzo dokładne współrzędne zostały wyznaczone przez Cyrila Hazarda, co pozwoliło na znalezienie optycznego odpowiednika źródła i otrzymanie jego widma. W 1963 roku Maarten Schmidt zinterpretował otrzymane widmo jako dowód na kosmologiczną odległość źródła.

Anomalie w przesunięciu ku czerwieni.

Po wykładzie zapytałem Pana profesora Wolszczana, "czy możliwe jest, że przesunięcie ku czerwieni może nie oznaczać faktycznej ekspansji tylko być iluzją o nieznanej przyczynie fizycznej?" Powołałem się na świece standardowe, Prawo Hubble'a i "największą pomyłkę Einsteina" - otrzymałem ostrożną odpowiedź: "...nie możemy tego wykluczyć...".

Halton Arp jest zawodowym astronomem, wcześniej był również asystentem Edwina Hubble'a. Zwany Galileuszem XX wieku, przedstawił dowody na to, że Wszechświat się nie rozszerza. Arp, były pracownik obserwatorium Mount Palomar w Kalifornii, obecnie prowadzi badania w Max Planck Institute, w pobliżu Monachium.

Arp zaobserwował dużą liczbę obiektów wykazujących przesunięcia ku czerwieni NIEZGODNE z prawem Hubble'a. Badania te wskazują jego zdaniem, że przesunięcia ku czerwieni mogą być wynikiem innego zjawiska niż efekt Dopplera.

Dlaczego jednak przesunięcia ku czerwieni są zazwyczaj interpretowane wyłącznie jako rezultat efektu Dopplera? Być może rzeczywiście zjawisko to powoduje przesunięcie ku czerwieni. Lecz na jakiej podstawie uczeni przyjmują, że owe przesunięcia są wywołane efektem Dopplera? Taka interpretacja wynika między innymi z faktu, że według współczesnej fizyki jedynym zjawiskiem poza efektem Dopplera, które może spowodować widoczne przesunięcie ku czerwieni, jest potężne pole grawitacyjne. Jeżeli światło przebija się przez pole grawitacyjne, traci energię i ulega przesunięciu ku czerwieni. Astronomowie uważają jednak, że wyjaśnienie to nie dotyczy gwiazd ani galaktyk. Aby spowodować zaobserwowane przesunięcie ku czerwieni, ich pola grawitacyjne musiałyby bowiem posiadać niewiarygodne natężenia.

Arp twierdzi, że w sąsiedztwie obiektów o niskim przesunięciu ku czerwieni, znalazł obiekty cechujące się wysokim przesunięciem. Według standardowej teorii ekspandującego Wszechświata, obiekt charakteryzujący się niewielkim przesunięciem ku czerwieni, powinien leżeć względnie blisko Ziemi. Natomiast obiekt o dużym przesunięciu - w dużej odległości. Dwa obiekty, znajdujące się względnie blisko siebie, powinny zatem cechować się podobnym przesunięciem ku czerwieni.

Arp podaje następujący przykład. Galaktyka spiralna NGC 7603 jest połączona z towarzyszącą jej galaktyką mostem świetlnym. Mimo to, przesunięcie ku czerwieni drugiej z wymienionych galaktyk jest wyższe o 8000 km/s. Różnica w przesunięciu wskazuje, że galaktyki te powinny znajdować się w całkowicie odmiennych odległościach od Ziemi - NGC 7603 powinna leżeć około 478 mln lat świetlnych bliżej - jednak, co dziwne, obie galaktyki są wystarczająco blisko siebie, by mogły być połączone mostem świetlnym.

Arp znalazł ponadto wiele innych przykładów, które podważają tradycyjne poglądy na temat przesunięć ku czerwieni. Oto jedno z jego najbardziej kontrowersyjnych odkryć. W pobliżu galaktyki spiralnej NGC 4319 znajduje się kwazar Markarian 205, połączony z nią mostem świetlnym. Przesunięcie ku czerwieni w przypadku galaktyki wynosi tu 1800 km/s, co szacuje jej odległość na około 107 mln lat świetlnych. Kwazar wykazuje przesunięcie ku czerwieni o wartości 21000 km/s, co powinno oznaczać, że jest on odległy o 1,24 mld lat świetlnych. Arp wskazuje jednak, że obiekty te są wyraźnie połączone. Jego zdaniem, standardowa interpretacja przesunięć ku czerwieni jest w tym przypadku błędna.
















Krytycy Arpa wykonali własne zdjęcia NGC 4319 i oświadczyli, że nie dostrzegli mostu łączącego rozpatrywane obiekty, widocznego na fotografii, jaką przedstawił Arp. W opinii niektórych badaczy most świetlny był tu jedynie "spreparowanym efektem fotograficznym". Jednak Jack M. Sulentic z University of Alabama w USA przeprowadził niedawno rozległe analizy fotometryczne dwóch omawianych obiektów i doszedł do wniosku, że łączący je most istnieje naprawdę.

Kolejny zauważony przez Arpa przykład przesunięć ku czerwieni, które przeczą tradycyjnym poglądom, dotyczy niewielkiego łańcucha galaktyk, nazwanego od jego rosyjskiego odkrywcy Woroncow-Weliaminow 172. W łańcuchu tym mniejsza, gęstsza galaktyka cechuje się dwukrotnie większym przesunięciem ku czerwieni niż pozostałe.

Obok par czy też grup galaktyk z nietypowym przesunięciem ku czerwieni, Arp wskazał na jeszcze dziwniejsze zjawisko. Okazuje się, że kwazary i galaktyki mogą wyrzucać z siebie jak z katapulty nowe kwazary i galaktyki. Na przykład eksplodująca galaktyka NGC 520, charakteryzuje się dość niskim przesunięciem ku czerwieni. Wzdłuż linii prostej biegnącej do niej w kierunku południowo-zachodnim znajdują się cztery słabe kwazary. Według Arpa są to jedyne kwazary w tym rejonie. Czy ich ustawienie może być dziełem przypadku? Arp twierdzi, że jest to bardzo nieprawdopodobne. Jego zdaniem zostały one wyrzucone z eksplodującej galaktyki. Co ciekawe, wszystkie cztery rozpatrywane kwazary cechuje o wiele większe przesunięcie ku czerwieni niż galaktykę, z której wydają się pochodzić. Taka sytuacja jest zdumiewająca, ponieważ według teorii o przesunięciach ku czerwieni, kwazary te powinny znajdować się o wiele dalej niż związana z nimi galaktyka. Analizując ten i inne podobne przykłady, Arp doszedł do wniosku, że tuż po wyrzuceniu z macierzystych obiektów kwazary charakteryzują się wysokim przesunięciem ku czerwieni, które maleje wraz z upływem czasu.

Niektórzy uczeni zastanawiają się, czy galaktyki mogą rzeczywiście wyrzucać z siebie inne masywne obiekty, takie jak galaktyki bądź kwazary. W odpowiedzi na te wątpliwości, Arp zwrócił uwagę na zaskakującą fotografię olbrzymiej galaktyki M87 wyrzucającej strumień materii (zajrzyjcie też do katalogu Messiera). Okazuje się, że galaktyki eliptyczne leżące w okolicy M87, która również jest galaktyką eliptyczną, znajdują się niemal w linii prostej ze strumieniem wyemitowanej materii. Zdaniem Arpa sytuacja ta wskazuje, że również zostały wyrzucone przez M87.

W jaki sposób galaktyka może emitować galaktykę? Jeżeli galaktyka to "wyspa Wszechświata" składająca się z wielkiego skupiska gwiazd i gazu, czy jest w stanie wyrzucić z siebie nową galaktykę, która stanowi podobne skupisko materii? Jeśli jednak rozpatrywali galaktyki jako wiry to sytuacja zaczęłaby się wyjaśniać.

Niestety, obecne prawa fizyki nie dają żadnej możliwości wyjaśnienia. Skoro galaktyka składa się z wielu gwiazd oraz chmur pyłu i gazu, jakie jej cechy mogłyby spowodować przesunięcie ku czerwieni niezależnie od prędkości lub grawitacji?


Teoria wyczerpanego światła.


Według ustaleń Jeana Pierre'a Vigiera, francuskiego astrofizyka z Institute Henri Poincare, jeśli ograniczymy się do odległych galaktyk w obszarze A i obliczymy stałą Hubble'a, otrzymamy wartość zdecydowanie odmienną od wyniku dla obszaru B. Wskaźnik ekspansji różni się zatem w zależności od tego, czy badamy galaktyki z widocznymi na ich tle innymi galaktykami, czy też bez nich. Jeżeli wszechświat podlega rozszerzaniu, jaki związek ze wskaźnikiem jego ekspansji mogą mieć galaktyki leżące na pierwszym planie w obszarze A? W opinii Vigiera wynika to z faktu, ze mierzone przesunięcia ku czerwieni odległych galaktyk nie są w rzeczywistości spowodowane rozszerzaniem się Wszechświata. Stanowią raczej efekt zupełnie odmiennego zjawiska - tzw. mechanizmu wyczerpanego światła.

Vigier przyjmuje, że przemieszczające się w przestrzeni kosmicznej światło ulega przesunięciu ku czerwieni wskutek pokonywania danego dystansu. Taki proces byłby zgodny ze znanymi prawami fizycznymi. Według jednego z tych praw widmo światła powinno bowiem przesuwać się ku czerwieni z powodu samego ruchu badanej wiązki świetlnej. Efekt tego procesu jest tak niewielki w przypadku ziemskich warunków, że trudno dokonać jego pomiarów, lecz gdy światło pokonuje ogromne odległości między galaktykami, przesunięcie zaczyna być widoczne. Zjawisko to określane jest mianem wyczerpanego światła, gdyż poruszając się w przestrzeni, światło traci energię. Im więcej jej utraci, czyli im bardziej podlega wyczerpaniu, tym większym cechuje się przesunięciem ku czerwieni. Przesunięcie to jest więc proporcjonalne do odległości danego obiektu, nie zaś do jego prędkości.

Na podstawie powyższych ustaleń, Vigier prezentuje statyczny model Wszechświata. Jego zdaniem, wszystkie galaktyki są w przybliżeniu nieruchome. Przesunięcia ku czerwieni nie są pochodną efektu Dopplera; nie mają nic wspólnego z prędkością źródła światła. Wynikają z naturalnej właściwości samego światła, które ulega wyczerpaniu, pokonując ogromne odległości. 





Na powyższym filmie są pokazane gwiazdy filmowane poprzez atmosferę. Co jeśli podobny obraz uzyskamy nawet gdybyśmy obserwowali obiekty kosmiczne spoza atmosfery? Świadczyłoby to jednoznacznie że przestrzeń kosmiczna tak samo jest wypełniona cząsteczkami jak atmosfera, z  tą różnicą że grawitacja przy powierzchniach ciał niebieskich utrzymuje najgęstsze cząsteczki. Ich gęstość i wielkość zmniejsza się wraz z wysokością. Może zdarzyć się że obraz się będzie bardziej chwiał z powodu sporadycznych obłoków gazowych i innych zakłóceń ale gdyby przestrzeń była rzeczywiście pusta, bezcząsteczkowa, światło gwiazd powinno być czyste i klarowne praktycznie jak z lasera. Oczywiście dookólnego.








Oczywiście większość astronomów odrzuca koncepcje wyczerpanego światła, gdyż wymaga ona nowych praw fizyki

[Tak oto zamiast tabakiera być dla nosa, nos musi służyć dla tabakiery. Jeśli Wszechświat wymaga od nas nowych praw fizyki to TRZEBA JE NAPISAĆ!]

Vigier przedstawia jednak swoją teorię w sposób niewymagający radykalnie nowej fizyki.

Vigier podaje również inne dowody, które wskazują że przesunięcia ku czerwieni są niezależne od prędkości badanych obiektów. Jeżeli na przykład, światło gwiazd mierzone jest wówczas, gdy przechodzi w pobliżu Słońca, cechuje się wyższym przesunięciem ku czerwieni niż światło pochodzące z innych rejonów nieba. Z powierzchni Ziemi takich pomiarów można dokonywać jedynie w trakcie całkowitych zaćmień słońca, kiedy gwiazdy w pobliżu tarczy słonecznej zaczynają być widoczne w nastającej ciemności.

Vigier wyjaśnia przesunięcia ku czerwieni w kategoriach statycznego Wszechświata, w którym światło zachowuje się nieco inaczej niż przyjmują zwykle uczeni. Standardowy model rozszerzającego się Wszechświata nie tłumaczy bowiem, dlaczego wartości stałej Hubble'a są tak zróżnicowane. Zdaniem Vrigiera niezależnie od prędkości badanych obiektów przesunięcia ku czerwieni stanowią ogólną cechę Wszechświata, który jak najbardziej może być statyczny. Teoria Wielkiego Wybuchu nie miałaby więc żadnego uzasadnienia.

Y.P.Varshini i kwazaryV.P. Varshini, fizyk z Uniwersity of Ottawa w Kanadzie, akceptując opinie Arpa, że kwazary cechują się niezależnymi od prędkości przesunięciami ku czerwieni, przedstawił swoje ustalenia dotyczące typów przesunięć. Jego badania wykazały, że nieoczekiwanie wiele kwazarów chearakteryzuje się przesunięciami ku czerwieni o wartościach bliskich 1,95 (liczba ta wyrażona jest w kategoriach przesunięcia długości fali; odpowiada ono prędkości około 238160 km/s, czyli 79% prędkości światła.

Zdaniem Varshiniego kwazary wytwarzają światło w nieoczekiwany sposób - w sposób, który powoduje, że światło wygląda na przesunięte ku czerwieni w wyniku efektu Dopplera. W jego opinii zjawiska laserowe występujące w kwazarach nadają ich światłu odmienne cechy, które nie mają nic wspólnego z prędkościami kwazarów. Innymi słowy Varshini doszedł do wniosku, że uczeni niewłaściwie odczytują linie spektralne w tym typie światła jako przesunięte wskutek efektu Dopplera w zwykłym zjonizowanym gazie. Kwazary znajdują się więc relatywnie blisko, a pogląd, że leżą one w dużej odległości wynika z błędnej interpretacji widma ich światła - wytworzonego laserowo - jako zwykłego światła przesuniętego w wyniku zjawiska Dopplera.

Bez względu na to, czy teoria Varshiniego jest słuszna, jego spostrzeżenia, że linie spektralne kwazarów dzielą się na wyraźne grupy, podważa (przynajmniej odnośnie kwazarów) standardową koncepcję o odległościach kosmicznych. Jeżeli zaś uznamy, że linie widmowe kwazarów są przesunięte w skutek efektu Dopplera i zastosujemy obowiązującą teorię, okaże się, że Ziemia leży w centrum Wszechświata, co oczywiście przeczy dzisiejszym poglądom.


Kwantyzacja przesunięć ku czerwieni. 

Kolejnego interesującego odkrycia dokonał William G. Tifft, astronom ze Steward Obserwatory przy University of Arizona w Tuscon w USA. Jego badania być może najbardziej podważają model rozszerzającego się Wszechświata. Tifft zaobserwował, że przesunięcia ku czerwieni cechujące galaktyki, podlegają z reguły kwantyzacji, a więc nie przybierają dowolnych wartości, lecz stanowią w przybliżeniu wielokrotność podstawowej wielkości, która w tym przypadku wynosi około 72 km/s. Ustalenia Tiffta wskazują zatem, że przesunięcia grupują się w pobliżu 72 km/s, 144 km/s, 216 km/s, 288 km/s itd.

Tifft zbadał względne przesunięcie wielu par galaktyk. Zgodnie ze standardowym poglądami, jego wartość reprezentowałaby nie tyle prędkość z jaką para galaktyk oddala się od Ziemi, lecz raczej prędkość ruchu orbitalnego jednej galaktyki wokół drugiej, mierzoną wzdłuż naszego kierunku obserwacji. Tifft ustalił jednak, że taka sytuacja nie występuje. Przesunięcia ku czerwieni grupują się w pobliżu wielokrotności podstawowej wielkości - 72 km/s, co oznacza, iż mierzone przesunięcia nie zależą od prędkości badanych galaktyk, a one same w rzeczywistości nie obiegają się wzajemnie. Odkrycia Tiffta dotyczą nie tylko par galaktyk, lecz również całych ich grup. W tej sytuacji, według prawa Newtona lub Einsteina, powinny wspólnie opadać bądź oddalać się od siebie, pozostając wciąż w pewnym układzie. Tym niemniej przeprowadzone badania świadczą, że takie zjawisko nie występuje. Dlatego zdaniem Tiffta konieczne jest opracowanie nowych praw dla grawitacji.

Istnieją już pewne świadectwa, które mogą wskazywać, iż prawa Newtona wymagają korekty, zwłaszcza w odniesieniu do galaktyk. Przez wiele lat uczeni mieli duże problemy z wyjaśnieniem dynamiki ruchu galaktycznego na podstawie prawa grawitacji. Na przykład, pewne galaktyki poruszają się ruchem orbitalnym w skupiskach, lecz zgodnie z zasadami dynamiki i prawem grawitacji nie powinny być uporządkowane w ten sposób. Biorąc pod uwagę ich przypuszczalne prędkości, musiałyby posiadać o wiele większe masy, by poruszać się po orbitach. Próbując odnaleźć te brakujące masy, astronomowie zamiast zmodyfikować prawa grawitacji, woleli przyjąć koncepcję istnienia wielkich ilości niewidzialnej, ciemnej materii. Niektórzy badacze twierdzą, że brakuje 95% masy Wszechświata (ciemnej materii 30%, ciemnej energii 65% .

Przytoczone uwagi wskazują, że społeczność astronomów i astrofizyków nie przyjęła ustaleń Tiffta przychylnie. Jednak Halton Arp potwierdził niezależnie część z jego odkryć, co nadaje z kolei większego znaczenia obserwacjom samego Arpa.

Wobec powyższych sprzeczności Arp podaje swój rozstrzygający argument. Mniejsze galaktyki nie tylko cechują się dodatnimi przesunięciami ku czerwieni względem ich macierzystych galaktyk. Przesunięcia te podlegają kwantyzacji zgodnie z ustaleniami Tiffta. Arp zaobserwował ich maksima na poziomie około 70, 140 i 210 km/s, co odpowiada odkryciom Tiffta odnośnie kwantyzacji w postaci wielokrotności 72 km/s. Jak widzieliśmy, oznacza to, że badane przesunięcia nie zależą od prędkości obiektów. Natomiast, fakt iż kwantyzacja zachodzi w stosunku do dominującej galaktyki w grupie, wskazuje na istnienie tu pewnego fizycznego związku. Jeżeli byłby on wynikiem przypadku, w jaki sposób doszłoby do kwantyzacji? Wystąpienie zjawiska kwantyzacji świadczy o realności tego powiązania.

Przetłumaczył z angielskiego: Łukasz Ostrowski, Toruń 2004
Materiały pochodzą ze strony HaltonArp.com oraz z ksiązki Richarda L. Thompsona "Vedic Cosmography and Astronomy".



Efekt nazwany tu jako wyczerpane światło NIE JEST SPOWODOWANY NATURĄ ŚWIATŁA a naturą przestrzeni którą opisywałem wcześniej jako cząsteczkową, a dokładnie quasi-fotonową. Kiedy uderzymy dłonią o powierzchnię wody, ze zbiornika wodnego wydzielą się krople, cząsteczki których energia, prędkość czy inne własności pozwolą je zaobserwować.  Działając w ten analogiczny i prosty sposób przestrzeń kosmiczna jest zbiorem cząsteczek lecz nie rozróżnialnych dopóki nie zaistnieje zjawisko ruchu. Dopiero ruch pozwoli przestrzeni stać się zaobserwowaną w postaci cząsteczkowej. Wzbudzając za pomocą elektromagnetycznych urządzeń/maszyn przestrzeń do ruchu (atmosfera jest tylko gęstszą formą tej quasi gazowej przestrzeni), wszystko w kosmosie nagle zacznie nam pięknie funkcjonować. Zarówno prawa jak i loty kosmiczne. Włącznie z elektromagnetycznym transportem. Trzeba tylko zrezygnować z archaicznej teorii Big Bangu- patrz moje poprzednie posty, i uznać że Wszechświat był ZAWSZE pełny cząsteczek- fotonów bo tak jak Bóg jest światłością tak Wszechświat zbudowany ze światła jest cząsteczkową światłą świadomością. W istocie wszystko jest świadomością ale to już inny DUCHOWY sektor rozpatrywań więc zadanie absolutnie nie dla konwencjonalnych fizyków. Nie odnajdą się tu a przynajmniej nie wszyscy. Tak jak materia jest kondensatorem dla energii tak samo jest soczewką dla cząsteczkowej fotonowej świadomości Wszechświata. Nie wiem jak Ty- czytelniku, ale ja już zdania nie zmienię. Zbyt długo do tego w życiu dochodziłem, wyczerpując inne wątki. To największa unifikacja i rozwiązanie problemów astrofizyki na jaką mnie było stać po 25 latach mielenia dostępnych danych, rozważań i poszukiwań.
To jest najbliższa granica do której możemy dotrzeć w poszukiwaniu prawdy za pomocą logiki. Kto chciałby wyjść poza nią musi zrezygnować z osobowego egoizmu rywalizacji i wojen "my ziemianie przeciwko sobie" i przekształcić go w egoizm zbiorowy "my ziemianie przeciwko tajemnicom Wszechświata" inwestując w elektroastronautykę. Nie ciekawiej? Najszybciej można przeniknąć jego największą tajemnicę, lecąc na kraniec Wszechświata, gdzie prawdopodobnie cząsteczkowa/ fotonowa "atmosfera Wszechświata" kończąc się,  ukaże nam osobliwość swojej nadrzędnej dla cząsteczkowego/ kwantowego świata świadomości w absolutnej ciemności, ze względu na prawdopodobny brak fotonowej struktury. To znaczy niemożliwość ich wzbudzenia z powodu ekstremalnie niskiej temperatury. Ale materia, w tym nasze ciała, mogą na granicy praw jakiejkolwiek znanej nam fizyki, jaką stać będzie nas opracować, zacząć się rozpadać z powodu braku subatomowego ciśnienia a umysł może bardzo dziwnie się zachowywać, mieszając swoje funkcje z bezpośrednio wdzierającą się doń absolutną świadomością Wszechświata co pozwoliłoby jeszcze za życia czytać wzajemnie w myślach wszystkim obecnym w pobliżu astronautom. Zjawisko podobne jak po wyjściu astronautów poza ziemską magnetosferę, ale o ekstremalnie zwielokrotnionym działaniu na psychikę. Nie chcę iść za daleko bo ktoś mi powie że zamieniłem kolejną osobliwość Big Bangu na inną, choć wątek na film S-F byłby ciekawy. Polski film oczywiście bo dlaczego nie? Sumując, skoro w starożytnych Indiach już o tym wiedziano a była wtedy obecna wysoka technologia lotów kosmicznych, może być bardzo ciekawie i... ciężko, jednak na pewno najlepszych odpowiedzi na te pytania udzielą nam inne o wiele bardziej rozwinięte cywilizacje. Równie dobrze tzw. Wszechświat może znajdować się w głowie wielkoskalowej istoty humanoidopodobnej, z której wylatując pomiędzy przeskalowanymi fraktalnie atomami, możemy zginąć od nadmiaru światła nie przenikającego do jej wnętrza znanego nam jako Wszechświat- porównaj zachowanie światła względem ludzkiej głowy. Też jest wewnątrz ciemno i też mimo tego są obecne fale elektromagnetyczne. W tym wypadku głównie cieplne jak promieniowanie reliktowe które nie wiedzieć czemu, dociera do nas ze wszystkich stron.



19 sierpnia, 2022

Zdrowa dieta (astronautów) kluczem rozwoju cywilizacji interplanetarnej








Ten post będzie o tak mądrym stylu życia na jaki mnie tylko stać jako przeciętnego człowieka a dotychczas półświadomego zjadacza chleba. Stylu który sam oczywiście wdrażam maksymalnie jak to możliwe a konkretnie o jego najważniejszej części jaką jest żywienie i higiena którą w przyszłości będą musieli stosować świadomi, sytuacji ludzie, aby bez wielkich nakładów polepszyć swoje zdrowie i życie. Zwłaszcza przyszli astronauci aby wydłużyć życie i możliwość kontynuowania pracy zawodowej w przestrzeni kosmicznej bo cały projekt który kontynuuję, dotyczy rozwoju nowej gałęzi przemysłowej jaką jest astronautyka i związane z nią pozyskanie zasobów z przestrzeni kosmicznej. Dlatego podam tu nie tylko teorię i praktyczne rozwiązania dla produkcji bezpłatnej energii elektrycznej. Także darmowego transportu co wespół z darmową energią jest podstawą zdrowej cywilizacji interplanetarnej.

Na ten moment jednak, póki oficjalnie nie mamy technologii kosmicznych gwarantujących rozwiązanie obecnego kryzysu, należy tak samo jak ONI- ci którzy lepiej wszystko wiedzą, kontrować ich pozbawione humanizmu i logiki zabiegi oparte o wadliwą skorumpowaną naukę i dobierać jak najlepsze zasady i technologię dla przetrwania tego trudnego dla cywilizacji ostrego zakrętu. Ponieważ obecnie spodziewałbym się dalszych idiotyzmów w stylu naczelnego światowego pseudoimmunologa Billa Gatesa jak masowa pseudoimmunologia- sztuczna odporność nie wiadomo na co, oraz zrzut biochemicznego syfu z powietrza, aby to wymusić. Wraz z deblilnym ochładzaniem atmosfery aluminiowym pyłem etc, lub przekształceń miast w obozy dla nie chcących się podporządkować "wybiórczo mądrym" regulacjom panów od biznesu. 
Oczywiście w takich sytuacjach dobrym zabezpieczeniem będzie jakiś punkt ucieczkowy, schron, solidna maska przeciwgazowa i plecak z podręcznym ekwipunkiem jak min. zapas żywności chociaż na kilka dni.

Jednak nie biorąc pod uwagę takich sytuacji, najważniejsze jest zdrowie a w zdrowym żywieniu dla utrzymania kondycji i długiego życia najlepsze jest ...nie jedzenie. Post, głodówka oraz zapomniana i niedoceniona lewatywa. Człowiek jako wszystkożerca musi oczyszczać jelito grube, w przeciwnym razie jego dni będą policzone. Każda maszyna w tym biomaszyna jaką jest człowiek MUSI być regularnie konserwowana. Tych zasad zdrowego życia już nie ma choć były znane jeszcze przed II wojną. Wszystko odeszło wraz z grabieżą antyseptycznego złota używanego u nas w kraju na co dzień i holokaustem dokonanym na polskiej inteligencji i jest to pierwsza przyczyna wielu chorób których dawniej nie było. Nie dotyczy to wyłącznie Polski. Wojna miała na celu degradację dotychczas wypracowanego stylu życia Słowian w szczególności a ogólnie ludzkości. Podobnie jak Inkwizycja. Po wojnie jedzono wszystko jak leci i czym popadnie - przykładowo zachwalanym wtedy aluminium. Na marginesie... przestań się zachwycać technologicznymi nowinkami. Dopiero czas pokazuje co są warte.

Przykładowo powód modyfikacji pszenicy był jednym ze sposobów zaradczych aby w konsekwencji niskowartościowym kalorycznym pieczywem zawalić rynek. Stąd problem masowej otyłości. Wrzucamy dziś w siebie różne chemiczne substancje nie patrząc na to skąd pochodzą i jak sobie z nimi poradzi organizm. Bo inni tak robią... Z czasem doszła do tego chemiczna konserwacja żywności. Potem gdy przychodzą choroby nikt nie łączy kropek pomiędzy chemią w zywności a chorobami. Wrzucamy kolejną chemię, tyle że farmakologiczną. Leczyć się chemią z chemii? Zamiast oczyścić z tego całego paskudztwa ludzkiego pomysłu, cały swój organizm? Gdyby muchy mogły mówić, usłyszelibyśmy "jedzmy gówno... miliony nie mogą się mylić..."

Trzeba pamiętać że ciało rozpoznaje substancje TYLKO biologicznego pochodzenia a do innych musi się przyzwyczajać z różnym bolesnym w konsekwencji skutkiem. Włącznie ze śmiertelnym. Natomiast labor-substancje organizm upycha w tłuszczu jak najdalej od ważnych organów. Problemy zdrowotne nie wynikają ze spożycia produktów natury jakimi są owoce (mimo że to przecież cukry), warzywa (najlepiej kiszone zamiast surowych lub gotowanych) i niewiele przetworzone z pomocą natury produkty w postaci nabiału czy białka które tu wymienię. Jedzącowoce nie dostaniesz cukrzycy więc bzdury które usłyszałeś od lekarzy że "ma Pan podwyższony cukier więc nie może Pan od dziś jeść owoców" uważam za brak znajomości tematu. Wręcz za wyuczony debilizm XXI wieku. Jeden z wielu które tkwią w zestawie zabobonów zwanym nauką. Nauka nie różni się wiele od teorii spiskowych. To jest taka sama półprawda jak te wynikające ze spiskowych teorii. Przestań wreszcie to rozgraniczać w ten sposób. Aby z tego zestawu dwóch przeciwieństw ulepić prawdę, potrzeba jeszcze wiele pracy.

Problemy zdrowotne wynikają głównie z braku witalizującej żywności i postu a więc (obowiązkowego) oczyszczania biomaszyny jaką jest organizm. Dlaczego uważa się że jeśli coś nie zabiło nas od razu to nie zabija po woli dzień po dniu?? Problemem w rozpoznaniu skutków karmienia dzieci słodyczami i chemicznymi toksynami, jakim jest wysyp chorób na starość, włącznie z rakiem, jest zbyt długi odcinek czasu między młodością a starością aby dało się to połączyć w bezpośredniej konsekwencji.

Budowa dłoni ludzkich sugeruje że są zaprojektowane przez naturę do zrywania owoców, zakładając że nie użyjemy żadnego narzędzia przemocy jak np. włócznia a przecież przemocy nikt świadomy i rozumny nie chce jak mniemam. Z tej przyczyny to właśnie owoce są pierwszym, najlepiej z resztą skomponowanym przez naturę pożywieniem człowieka. Są lekkostrawne w porównaniu nawet z warzywami. Alkalizują- odkwaszają czyli dotleniają organizm. Są naturalnie wolne od pasożytów jeśli nie hoduje się bydła wraz z uprawą sadu w porównaniu do warzyw i jeśli mielibyśmy dziś czyste alkaliczne deszcze, owoce byłyby zawsze gotowe do spożycia nawet bez mycia. Tego nie można powiedzieć o warzywach które musimy oczyścić z ziemi i uzdatnić do spożycia bez gotowania niszczącego minerały i witaminy, więc trzeba je obowiązkowo ukisić aby spożyć w pełni ich wartości. Owoce najskuteczniej nawadniają organizm który składa się w ponad 70 % z wody! Co to dla nas znaczy w praktyce? Że gdy już wycina się drzewa w miastach, na to miejsce i w każde inne wolne zurbanizowane miejsce należy na powrót sadzić drzewa owocowe. Tak aby w razie sytuacji braku dostaw żywności nie było problemu jej zdobycia. 
Wybieramy się terraformować suchą kamienistą powierzchnię Marsa podczas gdy o wiele prościej można naprawić powierzchnię Ziemi. Atmosfera i pole magnetyczne już tu jest! Woda też. Można nawodnić wszystkie pustynie. Jest masa miejsca na planecie gdzie można byłoby postawić pneumatyczne ogrody do produkcji żywności roślinnej. Natura się nie obrazi ani nie pogniewa na tego rodzaju modernizacje bo to o las chodzi. To las normalizuje klimat, wilgotność i temperaturę w atmosferze. Coraz gwałtowniejsze i częstsze zmiany pogodowe nie wynikają z powodu większej ilości CO2 w atmosferze a z powodu wycinki lasów, melioracji gruntów i betonozy miast. Ogólnie z zaburzeń obiegu wody w środowisku. Przykładowo większa miejscowa wilgotność powietrza nad wylesionym gruntem powoduje różnice temperatur względem pozostałego terenu a to wywołuje wyrównawczy ruch mas powietrza. Tornado czy huragan gotowe.










Jak wiecie, jesteśmy w czarnej dupie. Nadchodzi eksterminacja i nawet nie skończyłem statku żeby móc uciec chociaż na orbitę... aby się jakoś zrelaksować.








Najważniejsze jest w całym tym bałaganie żywienie. Bez zdrowia nie mamy nic i nic nie zdziałamy. Dlatego na początku przedstawiam zarys uniwersalnej diety dla każdeego człowieka. Poza niewątpliwie idealnym rozwiązaniem jakim jest życie na wsi, gdzie możemy każdy kawałek posesji przekształcić w rozwiązania mniej lub bardziej zaawansowane technologicznie dla produkcji żywności, pozostaje kwiestia przetrwania w betonozie rewiru miejskiego.
Poza tzw skipowaniem/ dumpsterdivingiem czyli po prostu odzyskiwaniem żywności z przysklepowych śmietników miejskich, wybieram bardzo niewiele artykułów ze sklepu. Niewiele z nich ma rzeczywistą prozdrowotną wartość odżywczą.

1. Na pierwszym miejscu stawiam kiszonki warzywne. Kiszone ogórki, kapustę, buraczki etc. oraz soki z kiszonych, tych i innych warzyw. Kiszone produkty to najlepsza żywność poza owocami jaką można przyrządzić, która wzbogaci i odżywi dodatkowo florę bakteryjną jelit. Jemy głównie po to aby karmić nasze BAKTERIE, nie siebie. Siebie jedynie pośrednio. Teraz pomyśl w tym kontekście co robisz kupując konserwowaną chemicznie żywność (ja nazywam ten cywilizacyjny masowy niewypał "śmiertnością"- chyba wiesz dlaczego?). Gotowanie jest nieco gorsze od kiszenia, smażenie i pieczenie jeszcze gorsze ale najgorsze jest grillowanie i żarcie z mikrofali, czego nie można powiedzieć o indukcji - 20 do 50 kHz czyli bardzo blisko słyszalnego zakresu audio... to o niebo przyjaźniejsza częstotliwość niż mikrofalowa - 2,4 GHz która wytłumiana jest przez wodę a więc woda ją pochłania. A skoro z wody jest zbudowane nasze ciało w ponad 70 % , telefonia komórkowa z automatu jest również wybitnie niezdrowa i chyba tylko konkurencji zależy aby wrzucić do jednego worka z mikrofalą, również indukcję. Dlaczego kiszonki? Proces rozwoju bakterii w jelitach człowieka przypomina mi proces produkcji mleka u krowy. Krowa jest mięsożercą. Hoduje w swoim czteroczęściowym żołądku bakterie na błonniku z trawy. Najpierw zjada i podgrzewa trawę aby namnożyć bakterie, potem zwraca i przeżuwa a tłuszcz Z BAKTERII staje się potem mlekiem. W końcu mamy z tego masło, twaróg, zsiadłe mleko, serwatkę, śmietanę itp. To bakterie na ściankach jelit chronią nas w tej kanalizacyjnej rurze zwanej jelitami, przed patogenami i wytwarzają z pożywienia wszystkie potrzebne substancje. Każda chemia ze sklepu codziennie niszczy organizm. Niech producenci sami to sobie żrą! Porzuć chemię a zobaczysz wtedy jak szybciutko na kolanach chodziliby gdyby konsumenci się zbuntowali. Poza tym nawet głód jest lepszy niż chemia w pożywieniu! Podstawą żywności nie powinno być to co wcześniej było deserem a deserem nie powinno być to co kiedyś było podstawą. A tak się właśnie stało!

2. Z nabiału pozostaje jedynie zsiadłe mleko. Ponieważ to nie człowiek je tworzy a naturalny proces bakteryjny rozkładający laktozę. W każdym razie możliwie najbliższy natury. Jest to najmniej zmodyfikowany produkt mleczny dostępny w sklepach i marketach. Przykładowo Krasnystaw, choć mogliby antyseptyczne wieczko z trującego aluminium zastąpić równie antyseptycznym z folii miedzianej. Trochę droższe ale różnica kolosalna bo miedź służy ludzkiemu organizmowi.

3. Jeśli chleb to tylko żytni na żytnim zakwasie. Długo się przechowuje, zwłaszcza jeśli trzymasz go zawiniętego nie w folię, nie w papier nawet a w lnianą antyseptyczną ściereczkę. Choć najlepszy chleb to jednak brak chleba. Chleb z innych w tym modyfikowanych genetycznie zbóż to produkt chlebo-podobne. Nawet nie warte grosza. Do tego szybka przemysłowa produkcja chleba na drożdżach wyparła tą niby zbyt powolną opartą na zakwasie który wymaga czasu, ale za to zakwasza ciasto, blokując rozwój toksycznych pleśni jak Sporysz, jednocześnie rozkładając gluten dla zdrowej pracy kosmków jelitowych.
Nie zakwaszony, można powiedzieć że SŁODKI chlebek zaprasza tylko pasożyty do organizmu, obniżając kwasowość żołądka. Produkt chlebo-podobny jak biały pszenny chlebek z pańskiego stołu, powoduje też atrofię kosmków jelitowych. A skoro nie ma już czasu wypiec chleba tak jak to drzewiej bywało to i jakość jego bliska jest zeru. Tyle co kitu z okna. Samo przyzwyczajenie do masowego spożycia chleba łączy się z udomowieniem i zmodyfikowaniem dzikiej trawy do postaci obecnej w której zawartość kalorycznego glutenu zwłaszcza w pszenicy, bije na głowę wszystkie inne zboża. Żytni chleb ma najmniej glutenu a zakwas żytni dodatkowo go rozkłada więc jest to chleb o najniższym indeksie glikemicznym. Mało tego. Uważam żyto za super zboże na czas przyszłego zlodowacenia ponieważ wyrośnie nawet po zimie o - 30° celsiusza.

4. Ser a jeśli ser to najlepiej pleśniowy z penicyliną. Ewentualnie ser podpuszczkowy. Reszta obrabiana chemią to już produkty sero-podobne. Penicylina zatrzymuje proces tworzenia się ścian bakterii, dzięki czemu te nie mogą się namnażać i giną. Dlatego penicyliny mogą być stosowane podczas oczyszczania organizmu z toksyn które powodują namnażanie się obcych bakterii.

5. Sól. Nie zwykłą sól wyczyszczoną z minerałów a Kłodawską nie czyszczoną. Co do Himalajskiej, nie jestem pewien jej wartości bo transport też kosztuje i może być sztucznie barwiona. Jeśli sól to także borowaną, wydobywaną z dna praoceanu - tzw. boraks. Ale tu z umiarem. Mała szczypta na szklankę wody dziennie wystarczy.

6. Cukier? Tak, używam czasem cukier ale ten nieoczyszczony z minerałami. Buraczany brązowy ale nie pomyl z cukrem karmelizowanym, jednak najlepszy cukier to brak cukru. Nie jem wszystkich chemicznie i maszynowo produkowanych słodyczy. Skondensowane substancje zakwaszają czyli wyżerają błony komórkowe, przez co komórki muszą się częściej odnawiać a to przyspiesza procesy mitozy, mejozy a w konsekwencji telomerazy czyli podziału i odnowy komórek. Koniec wszystkich 72 sekwencji telomerazy oznacza śmierć więc warto się do niego zbliżać jak najwolniej. Odkwaszaniem/ alkalizacją organizmu. Chcesz zjeść coś słodkiego? Jedz owoce. Bzdurą jest porównywać skondensowany chemicznie cukier do cukrów NATURALNYCH. Nawet z najgorszej cukrzycy wyjdziesz jedząc owoce i warzywa zamiast ciast, kremów i batoników. Oczywiście... nie zmieniaj nic gdy chcesz dać zarobić lekarzom. Twój wybór bo to Twoje życie. W chinach lekarz dostaje pieniądze tylko gdy pacjent jest zdrowy. Gdy choruje, lekarz nie zarabia. Tak przynajmniej słyszałem.

7. Czekolada co najmniej 60 %. Polska Goplana ostatnio zaczęła kierować się z produktami do świadomego konsumenta. Po co ci czekoladopodobna Milka gdzie jest 80 % tłuszczu palmowego- zastępczego wypełniacza który z braku odwiecznej informacji o nim jak to się dzieje gdy jesz naturalne produkty, organizm utyka w oponie tłuszczowej na brzuchu? Zwłaszcza że dla tego taniego zamiennika który dosłownie WSZĘDZIE się dorzuca, niszczone są hektary lasów. Tym zniszczeniom są winni wszyscy którzy bezwiednie kupują wszystko jak leci. Nie tylko producenci. Nie dość że zabijają tym lasy to i siebie a to lasy odpowiadają za łagodny klimat - zaś ich brak za nagromadzenie ciepła w powietrzu powodujące katastrofalne szybkie zmiany pogody. Ocieplenia oczywiście nie ma. To ewidentna bzdura naukowa w celu wyłudzenia kolejnych podatków na walkę z nieszkodliwym dla biosystemu gazem CO2.

8. Masło - tylko prawdziwe. Nigdy nie kupuj tego uwodornionego tłuszczu roślinnego- mazidła- produktu masłopodobnego który sprzedają w ramach głodowego zastępstwa od czasów powojennych. Także masmixy nie są zbyt ciekawe dla organizmu. To coś zniszczy ci zdrowie tak samo jak modyfikowana soja z tłuszczem palmowym i inną chemią niszczy je wegetarianom. To coś zostaje w organizmie i nie wie gdzie ma się tam podziać bo w naturze nie występuje. Organizm nie rozpoznaje sztucznych substancji jeśli nie są proste, Tym wyznacznikiem się kieruj. Co w naturze to do żołądka, Co nie to na śmietnik a najlepiej nigdy nie bierz do ręki bo nie wymusisz wtedy produkcji i dana firma produkująca ten czy inny śmieć żywnościowy, upadnie tak szybko jak powstała. Wtedy producenci zaczną z powrotem szanować klienta. Klient musi oduczyć się być śmieciem systemu a ekologia samoistnie przyjdzie z czasem.

9. Owoce w zasadzie wszystkie ale na pewno za wyjątkiem bananów które są impregnowane aby przebyć długą drogę z Afryki do sklepu. Tak samo hiszpańskie impregnowane truskawki. Gdyby to była normalna, nie schorowana cywilizacja to wprowadzono by porządek jedną jedyną ustawą o tym aby żywność KATEGORYCZNIE nie była konserwowana chemią A JEDYNIE NATURALNYMI SUBSTANCJAMI. Konserwowanie ziołami takimi jak jałowiec, solenie, kiszenie, gotowanie, ostatecznie pasteryzacja choć lepsza obecnie już jest paskalizacja. Wtedy skończyłyby się smrodzenie na drogach, koczownictwo parkingowe kierowców, koleiny i korki głównie z powodu tirów na drogach. Powstałaby rodzima przedsiębiorczość w zakresie handlu i uprawy zdrowej żywności. Zniknęłoby bezrobocie, ożywiłby się regionalny rozwój społeczny. Czyli to co jeszcze niedawno było i było normalne. Ludzkie.

10. Surowe warzywa. Wszystkie za wyjątkiem kukurydzy i soi która jest na całym rynku zmodyfikowana. Warzywa gotowane mają już częściowo zepsute enzymy i obciążają organizm powodując większe gnicie w jelitach.

11. Jeśli kupiłbym mięso, choć już nie kupuję to tylko od święta i tylko wołowe, baranie lub indycze. Wieprzowe, kurze i podobne nie jest wolne od toksyn. Wymienione zwierzęta jedzą padlinę. Najlepszym posiłkiem w trasie jest niestety właśnie kebab, mimo że mówią "kupując kebaba osiedlasz araba". Jakoś nic przeciwko arabom nie mam. Baranina z warzywami a do tego papryczki jalapenos też nie należy się bać a działa odkażająco na jelita w przypadku zmiany równoleżnika. Szlag mnie dotąd po nich nie trafił. Jeśli już musisz jeść mięso to jak najrzadziej i tylko z warzywami bo organizm nie musi wytwarzać wtedy tylu enzymów aby je strawić. Najgorzej to zjeść mięso z ziemniakami. Poza tym jeśli chcesz jeść mięso to najlepiej sam je sobie upoluj. Sądzę że wtedy ludzkość okazałaby się w większości wergetariańska. Stąd pomysł "zbawcy" "geniusza" Gatesa i ferajny na robaki i sztuczne mięso. Tak czy inaczej w przestrzeni kosmicznej mięsna dieta jest trudna do zabezpieszenia a do tego w stanie nieważkości jelita tym gorzej pracują im trudniejsze do strawienia pożywienie. Jelita nie wiedzą gdzie jest dół gdzie góra więc mięso ma się jeszcze gorzej niż w jelitach na Ziemi ponieważ w stanie nieważkości w którym często przyjdzie ludziom w kosmosie pracować, zwłaszcza wszelkim monterom, ciśnienie między głową a jelitami jest wyrównane. Drapieżniki mają krótkie jelita więc mięso zanim zacznie gnić, zostanie wydalone.

Na powierzchni Ziemi w miarę możliwości wybieraj produkty z górnej półki i również w miarę możliwości do życia wybieraj najlepszą dostępną strefę klimatyczną. Unikaj pustyni - szanuj i doceniaj las. Tam zawsze najlepiej. W tym kontekście miasto przesadnie zurbanizowane w którym nie ma miejsc dla drzew owocowych i bieżącej wody w postaci czystych rzek i wodnych kanałów jest miejscem szybkiej zagłady i najgorszym z możliwych wyborów, nie mówiąc o miejskim klimacie - wylęgarni patoskłonności ze względu na swój szary odrapany, betonowo-brudno-rdzawy klimat, nie pozostający bez wpływu na psychikę. Zapewne to jest powód dla którego na Górnym Śląsku między starymi czarnymi od pyłu węglowego familokami, powstało tak wiele psychodelicznych zespołów muzycznych .

A więc jeśli masz las - po co sad? Jeśli masz sad, to po co ogród? A jeśli masz ogród to po co pole? I  jeśli masz pole to po co step? W końcu jeśli masz step to po co pustynia? Sposoby żywienia na całym świecie są różne ale nie znaczy to że wszystkie gwarantują równie zdrowe i długowieczne życie. 

Czy mleko jest zdrowe. To zależy... bo jeśli masz uschnąć z pragnienia , lepiej napić się mleka. Ale jeśli masz sad i ogród... nie pij krowiego mleka. Jeśli możesz wybrać to pij mleko kozie lub owcze. Dużo bliższe jest składem mleku ludzkiemu.

Na pewno też nie zrozumiem ludzi którzy zdrowo się odżywiają, jednocześnie paląc papierosy lub pijąc wódkę. Z resztą żaden alkohol nie jest dobry, zwłaszcza dla mózgu. Tak zwany kac to próba wypłukania wszystkimi dostępnymi płynami przez organizm, wszystkich obumarłych neuronów. W sensie dosłownym potem wysikujesz swój mózg! Dosłownie...

Kolejnym tematem i istotną sprawą jest zestaw narzędzi do przygotowania posiłków w kuchni. Nie możemy w kuchni używać aluminiowej folii i innego rodzaju narzędzi z aluminium, teflonu i plastiku. W to miejsce możemy użyć naczyń i narzędzi ze szkła, porcelany, kamionki, drewna, miedzi, mosiądzu, stali - w tym nierdzewnej, choć są pewne zastrzeżenia, z żeliwa a także złota jeśli kogo stać. To że nauka na ten temat milczy, nie znaczy że produkowane przedmioty nie "gubią" atomów ze swoich powierzchni do otoczenia. Piszę to bo mam wrażenie że ludzie myślą o produktach i produkowanych substancjach jako nieścieralnych i niezniszczalnych patrząc pod kątem ich powierzchni z nadzieją że technologowie mają tak opanowany temat i krok za krokiem wiedzą co robią. Otóż.. wcale nie!!!

Poza tematem żywienia, ważny jest też sposób ochrony przed promieniowaniem jonizującym czyli pociętymi strzępami atomów które nie są już materią ale nie są też energią. Są czymś pomiędzy, czyli mutantami przed którymi należy się chronić w pierwszej kolejności ponieważ orbitale walencyjne takich rozbitych atomów, przypominające mikro-wiry mogą się "wkręcić" w naturalne struktury materii jak "mikrowiertarki" i utworzyć zupełnie inne konstrukcje chemiczne lub nawet nietrwałe pierwiastki sztuczne, stąd nawet skóra może schodzić po wybuchu bomby. W omawianej sytuacji może to powodować dużo mniejsze ale jednostkowo groźne sytuacje. Drugorzędne znaczenie mają przy nich fale elektromagnetyczne złożone z fotonów. Mój sposób ochrony przed promieniowaniem niejonizującym, polega na oklejeniu dosłownie wszystkich ścian, przynajmniej sypialni grubą folią miedzianą podłączoną do uziemienia. Oczywiście nic tam nie będzie funkcjonować, ani wifi ani komórka. Chociaż ostatecznie można wykonać od podstaw lub kupić metalowy zbiornik do spania w ciśnieniu normobarycznym, adaptując zbiornik wodny od hydroforu który będzie spełniał dwa zadania na raz, jednak już tylko w czasie snu.

W zasadzie początkowo miał to być sposób na tanią komorę normobaryczną, gdzie bardzo łatwo i prosto można regulować produkcję komórek macierzystych, ciśnieniem. Bez wygłupów z wodorem i CO2 który można pozyskać w czasie wydychania aby potem regulować jego zawartość odpowiednią konstrukcją zbiornika z umieszczonym w górnej części stale upuszczającym ciśnienie zaworem przepustowym i małą cichą sprężarką ze starej lodówki. Jak wspomniałem o niebezpiecznej pomyłce jaką jest komora hiperbaryczna, może ona powodować komplikacje z powodu zbyt wysokiego ciśnienia 2 atmosfer. Wtedy gdy pomysł wdrożono, nikt nie wiedziało tym że 1,5 atmosfery to naturalne ciśnienie dla człowieka . Historycznie obecne przed pierwszym potopem kiedy to Ziemia miała większą objętość, masę ,grawitację a tym samym ciśnienie atmosferyczne. Tego wynalazku nawet nie warto próbować i choć ostatnio obniżyli ciśnienie do 1300 hPa to za szybko je w czasie sesji podnoszą. Im wolniej tym lepiej dlatego warto s9obie wykoinać to w domu z w miarę solidnego, najlepiej betonowego pomieszczenia. Polecam też zrobić sobie własne łóżko-komorę w domu. Mój sposób na komorę normobaryczną jest prosty. Startujemy od ciśnienia 1000 hPa - 1 bar które w naturze jak wiadomo powoduje dobry humor bo to w końcu wyż, trwały wyż i z miesiąca na miesiąc podnosimy o około 100 hPa aż do 1,5 bara jeśli ktoś wytrzyma. Ale uprzedzam że migreny i podobne nieprzewidziane skutki, mogą dziać się nawet i w tym ciśnieniu gdy ktoś się pospieszy. Najbezpieczniej pozostać przy ciśnieniu max 1200 hPa

Jakie mają znaczenie komórki macierzyste dla organizmu, nie muszę chyba przypominać. Produkowane są z nędzną ilością w obecnym ciśnieniu w kościach przedramion i ud, tam gdzie mamy szpik kostny. Już po dwóch godzinach w ciśnieniu 1,5 atmosfery / 1,5 bara / 1500 hPa możemy mieć ich we krwi 1000% więcej. Przy niższym ciśnieniu też będzie to zadowalająca ilość, mając na uwadze funkcję jaką pełnią w organizmie. Taką komorę normobaryczną uważam za podstawę nie tylko w pracy astronauty, jak pisałem w projekcie, ale na co dzień na powierzchni Ziemi, gdy wiadomo już że obecne popotopowe ciśnienie jest za niskie aby "żyć przez duże Ż" i w razie problemów ze zdrowiem, bez igieł, odciągania i wstrzykiwania osocza za miliony, móc niezależnie, codziennie i regularnie osiągnąć lepsze wyniki niż w umieralniach zwanych przez system szpitalami. Zwykły pokój sypialny w betonowym miejskim bloku po uszczelnieniu drzwi i okien możemy prosto przekształcić z powodzeniem w mini komorę normobaryczną o ciśnieniu 1100 hPa. Ustawiczne podnoszenie poziomu zdrowia za praktycznie darmo!

Obecne ciśnienie nie nadąża za regeneracją zniszczeń strukturalnych komórek organizmu, czy to promieniowaniem czy chemią, KTÓRA NADAJE SIĘ JEDYNIE W TECHNOLOGII POZAMEDYCZNEJ I POZAŻYWNOŚCIOWEJ sobie dodatkowo pogorszyliśmy sytuację. Ciało nie wie jak ma pozbyć się tych wszystkich substancji chemicznych nie występujących obecnie ani dawniej w naturze.

Higiena ... nie równa się chemii, detergentom itp bo jeszcze wyhodujesz sobie super bakterie jak w szpitalach.. Higiena to woda i mycie rąk szarym mydłem, wzmacnianie układu immunologicznego i regularne oczyszczanie organizmu.

Brak corocznego odrobaczania, postu, higieny, zdrowego żywienia powoduje zakwaszenie w tandemie z zarobaczeniem organizmu a więc choroby i szybszą śmierć. Mimo ścisłego przestrzegania higieny, przy stałym utrzymaniu czystości w domu (zwłaszcza w kuchni), ryzyko przeniknięcia pasożytów do organizmu nie jest zminimalizowane do zera. Nosicielami pasożytów są owady i robaki, ulubione zwierzęta domowe (psy i koty), ale także osoby zakażone. Pasożyty i ich jaja mogą być wszędzie. Na rurkach w autobusie czy tramwaju, nie mówiąc o poręczach, balustradach, ubikacjach, zwłaszcza w hipermarketach itp. To jest GŁÓWNA przyczyna chorób przewlekłych poza urazami mechanicznymi i trującą chemią w żywności, o której medycyna akademicka nie wie a medyczny biznes jeśli wie to i tak nie powie. Wystarczy że ktoś w mieście ma zaniedbanego psa albo sam nie dba o higienę. Miasto jest nieudolną formą siedliska społecznego, generującą patologie różnego rodzaju, a przyczyna istnienia hybrydy jaką jest miasto jest wyłącznie z lenistwa i wygody, gdzie nawet a może i zwłaszcza sąsiedzi są dla siebie głównym wrogiem mieszkając jeden drugiemu na głowie dla kasy, szczerze lub nieszczerze siebie po sąsiedzku nienawidząc.
A jeśli człowiek sobie w mieście nie radzi to zwierzęta tym bardziej. Męczą się w nim i tylko ludzki egoizm każe zwierzęciu przebywać w takich warunkach. Głównie mam na myśli zafajdane trawniki na których psy się wspólnie załatwiają, pośrednio zarażając także ludzi choć o wiele lepiej od ludzi sobie radzą z pasożytami ze względu na większą kwaśność żołądka. To człowiek jest tu głównym przegranym ze względu na brak higieny i odstępstwo od tradycji - POST. Z tego punktu widzenia łatwiej jest zrozumieć tak absurdalne z europejskiego punktu widzenia podejście do higieny u arabów. Przykładowo nigdy nie jedzą ręką którą myją tyłek. Nie "podcierają się" bo jest to nieskuteczne. Zacznijmy od tego że na wsi każda rzecz miała swoje miejsce. Zwierzęta na zewnątrz tak samo jak wychodek który jako część wyposażenia łazienki wtórnie do wsi trafił z miasta. Od zarania dziejów tylko brak higieny i wartościowej żywności powodował zarazy i pomory - nie żaden brak szczepionek. Są zbędne jeśli poświęcasz uwagę temu czy żyjesz jak zabiegany szczur czy szanujesz siebie a jeśli szanujesz, szanujesz także innych.
Zdrowe żywienie i zdrowy tryb życia zastępuje szczepienia w 99% za wyjątkiem turystyki egzotycznej, pracy przy hodowli zwierząt i w leśnictwie i to też tylko gdy nie dbasz o zdrowie- regularne posty, oczyszczające lewatywy, higiena i zdrowe żywienie. Jeśli jednak nie masz kontaktu ze zwierzętami, przypadkowych kontaktów seksualnych i nie podróżujesz, szczepienia są Ci ABSOLUTNIE niepotrzebne. Szczepienia działają krótko i o ile nie zaszkodzą swoją labor-chemią, trzeba je powtarzać aby były skuteczne. Wystarczy poszukać co Kill Bill wyprawiał w Indiach ze szczepieniem przeciw polio i w Afryce ze szczepieniem na raka szyjki macicy. To jest Hitler 21 wieku. Tylko czekać aż z Melindą zaczną wymyślać nowe plandemie bo fabryki nie mogą mieć przestoju w produkcji tej depopulacyjnej broni biologicznej. Najpierw z Mc Affe tworzyli wirusy komputerowe aby ludzie kupowali antywirusy ale informatyk mający dotychczas interakcje z interfejsem komputera, stał się wielkim "humanistą" i "nagłym profesorem medycyny" by wpaść na "genialny" pomysł że wirusy ludzkie i produkcja nań antywirusów to o wiele lepszy biznes. Przy okazji - cały klimat zależny jest w 99 procentach od reakcji Słońca a to co dzieje się na Słońcu ma natychmiastowy i największy wpływ na Ziemię. CO2 nie ma tu nic do rzeczy- pomaga przenosić hemoglobinie we krwi tlen do organów. Jest go stanowczo za mało, nie za dużo. Szczepionka gdyby dbała o zdrowie człowieka, nigdy nie powinna przedostać się przez całą grubość skóry bo wtedy organizm "nie wie" co za substancja jest w środku i nie umie z nią walczyć. Skóra i tylna część gardła rozpoznaje patogeny i nie trzeba tu nic dodawać tylko oczyścić organizm z cywilizacyjnego chemicznego gnoju. Jeśli ktoś urodził się zdrowy bez żadnych mankamentów to lepiej jest absolutnie go sztucznie nie "uodparniać" na nic, co w sumie nie wiadomo czy kiedykolwiek wystąpi, aby układ immunologiczny nie zajęty produkcją antyciał, mógł ruszyć z całą mocą na to co się wdostanie do organizmu. Naturalne bariery są od stwierdzania zagrożenia i obecności patogenu. Nie tępy łeb konowała z igłą czy chemiczną pigułą. Dlatego jeśli chcemy mieć zdrowe dzieci, należy nie pozwolić ich szczepić chemią z tiomersalem- tlenkiem rtęci bo w organizmie może się zdarzyć pośród miliona różnych substancji i procesów że rtęć od tlenu się uwolni. To jest metal, gdy dostanie się do mózgu może zrobić po prostu elektryczne zwarcie w sieci neuronowej. Uniemożliwi to myślenie - mówiąc wprost. Zwarcie to jest zwarcie i kropka. Autyzm czy ADHD gotowy. Dzieciom należy też pozwolić się zadrapać aby zdarty naskórek sprowokował nabycie naturalnej odporności (tak jak ochlapać w kałuży albo wyjść bez czapki aby się dziecko zahartowało). Wyręczanie dziecka upośledza je- tak na marginesie. Niech ono od początku stara się samodzielnie wykonywać to co dotyczy jego codziennej aktywności - vide nadopiekuńcze mamuśki. W to miejsce niech zadbają o emocjonalny świat dziecka bo dla zdrowia jest to ważniejsze niż pilnowanie czy jest czapka na głowie. 5 minut na mrozie bez niczego jest lepsze niż szaliki po szyję i przegrzanie organizmu. Trzeba sobie uświadomić że obecna cywilizacja z nauką jako nowoczesnym dogmatem wiary jest głupsza nawet niż poprzednie mające w tle religie. W religii obowiązkiem był oczyszczający post. Teraz post jest jakimś idiotycznym skansenem... ale z punktu widzenia dzisiejszego ucywilizowanego idioty łaknącego sztucznej chemii .
Jednak pomijając to cywilizacyjne masowe ogłupienie, kluczowe znaczenie dla zdrowia ma co najmniej dwutygodniowy post. To nie jest jakaś religijna fanaberia. Religia to był zestaw skutecznych prawd w czasach gdy nie było nauki. W końcu ludzkość przetrwała tyle tysięcy lat bez szczepionek i degradacji poziomu zdrowia i inteligencj czego nie można będzie powiedzieć o obecnej nauce gdy okaże się że człowiek będzie szedł po śladach człowieka nie mogąc go znaleźć...
Choć jej dogmaty mam wrażenie nawet bardziej powstrzymują przed rozwojem społeczeństwo niż dawne religie. Mam na myśli głównie bezmyślność w czasie pandemii. Dozowniki do dezynfekcji zaczęto montować nawet na przystankach... Śmiać mi się chce. Szkoda że zdjęcia dla potomnych nie zrobiłem. Tak samo maseczki które chronią pacjenta z otwartą raną przed chirurgiem, działają pół godziny a ludzie noszą ściery tygodniami wdychając patogeny, których płuca ZAWSZE będą się pozbywać bo MUSZĄ być czyste. Dotleniana krew idzie do głębi organizmu - wszędzie. Z brudem ma iść?? Tak już poza wszystkim... wirusy są tylko przetrwalnikową formą bakterii, zawsze wszędzie obecną w miiliardach sztuk i odmian a maseczki są taką samą barierą dla wirusów co płot z siatki drucianej dla komarów.
Niestety, tego co dawniej, dziś już się nie praktykuje. Np. domowe kiszonki które priorytetowo powinny lądować w "kiszeczniku" (jelita po rosyjsku), więc mamy w odpowiedzi wysyp chorób. Mają jedno źródło. Słaby i brudny wewnętrznie (często i zewnętrznie) organizm. Ludzie z diety zrobili sobie deser a z deseru dietę. Zamiast jeść warzywa i owoce na co dzień, jedzą słodycze które ewentualnie mogłyby zostać od święta... ewentualnie.

Wszelkie skondensowane cukry i inne skondensowane wynaturzone substancje powodują zakwaszenie organizmu a jednocześnie obniżenie kwasowości żołądka. Wywracają wszystko na "lewo". Jedząc mieszaną żywność pod względem potrzebnej do strawienia kwaśności powodujemy że nie zamyka się przegroda między żołądkiem a alkaliczną- zasadową dwunastnicą i stąd mamy zgagi itp. problemy. Także jedząc sztuczne skondensowane cukry, niszczymy w przyspieszonym tempie mechanizm insulinowy ale też dosładzamy żołądek który powinien być maksymalnie zakwaszony. Wtedy włącza się zielone światło dla bakterii grzybów i wirusów. Za pasożytami wchodzą bakterie i ich przetrwalnikowe formy zredukowane do nici kodu DNA (nazywane dla zmyłki chyba [a raczej dla biznesu] wirusami). Jeśli tak ma wyglądać kuchnia europejska to lepszym rozwiązaniem jest kuchnia chińska "pięciu przemian" gdzie zachowana jest równowaga smaków włączając w to smak gorzki który u nas został wręcz wyparty skondensowanym słodkim cukrogównem.

Tak więc, nie wirusów czy bakterii mamy się bać a braku; higieny, postu, minimum corocznego odrobaczenia- w tym czasie także równoległego odrobaczenia całej rodziny (i domowego pupila jeśli już wbrew naturze chcemy go trzymać w miejskim blokowisku aby zbaraniał), braku zdrowego żywienia, i ogólnie braku zdrowego trybu życia.

 
 Aby obecną cywilizację zterraformować do pozostającej w symbiozie z naturą oraz człowiekiem należy tak uformować zasady społeczne aby wydobywały z człowieka jego najlepsze cechy jakimi tylko człowiek się charakteryzuje. Wszelkie zjawiska i sytuacje patologiczne przeciwko naturze i człowiekowi nie mogą w takiej cywilizacji wystepować Aby tego dokonać musi zniknąć pieniądz i rywalizacja o niego ponieważ zawsze przyjdzie komuś do głowy że zamiast pracować na pieniądz przecież można go komuś zabrać. Doktorkowie mogą symulować leczenie a na prawdę utrzymywać w stanie choroby dla lepszego zysku. Lub jak niedawno było głośno, o łowcach skór zwanych lekarzami. 
Do pacjentów jeździli z opóźnieniem, zbyt wcześnie kończyli reanimację albo wychodzili na papierosa, by poczekać na śmierć pacjenta. Ich celem było doprowadzenie do zgonu za wszelką cenę. Takie sytuacje to NIE JEST KWESTIA SUMIENIA bo sumienie nie jest czarno białe. To system wyzwala takie zachowania bo bariera sumienia u każedego człowieka będzie inna tylko istnienia pieniądza i kulawego systemu. Tak można się rozpisywac po wielu społecznych funkcjach jakimi są zawody jak i funkcjach rodzinnych. Sprzedaż seksualna ciała córki za przyzwoleniem matki i tym podobne rzeczy. W przypadku mężczyzn zamiast starać się o gromadzenie dóbr aby znależć kobietę, można jakąś zgwałcić. W przypadku kobiet zamiast iśc do pracy, udawać uczucia wobec mężczyzny aby współposiadać jego majątek lub czasem nawet co gorsza wziąć rozwód po roku aby odejść z jego połową. Nie człowiek jest tu problemem a SYSTEM!
Nic nie da nagonka  i łapanka zbrodniarzy, morderców, gwałciccieli, oszustów, pedofili i tym podobne kosmetyczne zabiegi! Te wszystkie zachowania generuje zakała jaką jest system zbudowany na pieniądzu. 
I co teraz? Nic. Należy zbudować system w który nie będzie wymuszał na człowieku potrzeby pracy aby utrzymać się przy zyciu ponieważ to jest hybryda naturalnych zachowań drapiezników w przyrodzie. Zachowanie człowieka w dojrzałej cywilizacji nie może być DRAPIEŻNOPODOBNE.
Dzisiejsza cywilizacja to betonowa dżungla. Nie wiem kto śmiał to coś nazwać cywilizacją.
U góry mamy jakieś kliki polityczne które nie mają żadnych zdrowych mądrych holistycznych idei do zaproponowania i tylko kradną zasoby. Do tego kliki gospodarcze z nimi współpracujące zalewające nas ułomnym technologicznie śmieciem nie mówiąc o trującej żywności za którą należą się kraty bo to tak jakbyś kogoś zabijał tyle że z dużym opóżnieniem. Na dole każdy ciska się i miota w stresie o jutro, gubiąc po woli cżłowieczeństwo nawet z zakresie rodziny , nie mówiąc o zachowaniu wobec bardziej obcych ludzi. Czy dociera do Ciebie ten nędzny obraz?
 Wszystko to można wywalić naśmietnik historii, wpierw wyrzucając naukę która blokuje wprowadzanie zmian. Najpierw należy wystrzelić w kosmos pojęcie o pustej przestrzeni kosmicznej. To jest kluczowe dla zmiany całej cywilizacji. Przestrzeń kosmiczna jest pełna energii potencjalnej i należy bezzwłocznie zacząć produkować maszyny które za pomocą magnesów neodymowych będą produkować darmową energię elektryczną. Obojętnie w jakiej skali wykonamy te maszyny, zawsze znajdą zastosowanie. Czy to na poziomie całych elektrowni węglowych, transformatorowych podstacji miejskich czy domostw oddalonych od miast. Wszystko bez awaryjnych i niebezpiecznych sieci kablowych. Mając energię elektryczną za darmo, nie trzeba już zatrudniać ludzi w trudnych i niebezpiecznych warunkach pracy zarówno w fabrykach czy otwarej przestrzeni. Wszystko to mogą wykonać maszyny lub roboty. Koszt produkcji czegokolwiek spada lawinowo w tym momencie ze względu na brak koniecznosci doliczania kosztów po drodze od półproduktów do produktu. Wraz z blisko zerowymi kosztami energii. W ten prosty sopsób znika przymus pracy. Praca ludzka dla producenta przestaje się opłacać nawet gdy weźmiemy pod uwagę istnienie pieniądza w formie przejściowej od tego co mamy teraz, do celu który mozna osiągnąć. 
Swoją drogą do niedawna nic nie robiono w sprawie przekształcenia cywilizacji do mniej energo i zasobochłonnej aż się nagle wszyscy zerwali jak dzieci za cukierkami na hura i jak to w pośpiechu robią głupie posunięcia. Przykładowo ten skandaliczny inteligent Bill Gates ze swoją kryptodepopulacją czyli zmarnowaniem potencjału ludzkiego potrzebnego do przebudowy tego gówna zwanego cywilizacją na jakieś mądrzejsze tory.

Jak sobie wyobrażam cywilizację przyszłości? 
O tym w następnym poście.



























07 sierpnia, 2022

MagnetarTechProject











Jako zwyczajni ludzie, mamy dwie możliwości wyboru. Czekać aż elity zmodernizują cywilizację naszym bolesnym kosztem albo samodzielnie zastanowić się jak rozwiązać problem ludzkiej dotychczas ogólnie mówiąc, ślepej egzystencji i... zacząć wreszcie działać. 
Egzystencji podobnej do kursu okrętu pozbawionego steru, sternika i kapitana. Takiego z głową na karku oczywiście, nie nawalonego rumem. Przy czym jeśli mamy szukać winy, winien jest zarówno zwykły codzienny konsument jak i producent. Bogaty jak i biedny. Każdy bez wyjątku pracował na to co obecnie widzimy i stało się naszym udziałem. Zarówno nieprzemyślaną produkcją czego popadnie, jak i równie nie przemyślaną konsumpcją. Przykładowo gdyby nikt nie kupował produktu WINDOWS, Bill Gates nie miałby pieniędzy na fabryki dla idiotycznych szczepionek podczas gdy każde dziecko wie że człowiek posiada własny system immunologiczny i nie szczepienia na wszystko a wzmacnianie tego systemu zdrową dietą, przyniesie jedyny bo trwały efekt. Ale przecież system monetarno-kapitalistyczny musi wywoływać problemy gdy ich nie ma i na nich zarabiać. W mniemaniu naszego dyżurnego psychopaty świata, szczepienia to sposób na wyregulowanie wspólczynnika demograficznego zwłaszcza w Afryce. Tak racjonalizuje i dorabia sobie szlachetną ideologię tego niewątpliwie dochodowego oczywistego biznesu. 
W tym momencie cisną się na usta niecenzuralne słowa. Mam w to miejsce o wiele lepszy i technologicznie prosty pomysł budowy rurociągów. Do tego pozbawiony ryzykownych eksperymentów chemicznych czy genetycznych zarówno na ludziach jak i roślinach. Człowiekowi przy obecnym marnym stanie wiedzy nie wolno manupulować w bardzo skomplikowanym i będącym poza zasięgiem rozumu naukowców z bożej łaski, "oprogramowaniu" natury. Przynajmniej nie na skalę wykraczającą poza laboratorium. Pisałem już o tym że nauka nie ma pojęcia nawet o faktycznej budowie atomu ani siłach tam rządzących. W zasadzie tylko jednej sile zamiast rzekomych czterech. 
Propozycją jest priorytetowej rangi nawodnienie Sahary tak jak i pozostałych obecnie bezużytecznych terenów zwrotników Raka i Koziorożca któe są przesuszane ze względu na prostopadły kąt padania światła słonecznego. Celem tej inicjatywy byłaby budowa ogrodów do produkcji żywności pod ciśnieniem, w oparciu o elektrokulturę czyli wykorzystanie prądu elektrycznej do skutecznej i wydajnej uprawy roślinnej żywności, pozbawionej pestycydów, herbicydów i innej toksycznej chemii tak aby nie było więcej konieczności przeganiania ludzi po globie z ich trwałych siedlisk z powodu katastrof regionalnych, jakichkolwiek antyhumanitarnych działań wojennych i innej manipulacji w tym wszelkiej migracji uchodźców. Fakt że nic się w tym kierunku nie robi, zdradza prawdziwe intencje kapitalistów. Im więcej problemów na świecie tym lepiej dla biznesu. 
Jednocześnie opanowanie technologii na tak trudnym terenie da pewność że w zakresie produkcji żywności powiedzie się przyszła misja kolonizacji Marsa która nie będzie koniecznością a jedynie kolejną możliwością.

Projekt który tu przedstawiam niestety nie zrealizuje się sam. Wymaga zaangażowania milionów ludzi. Jest jednak najlepszym możliwym dostępnym rozwiązaniem bez większych konsekwencji dla wszystkich "beneficjentów" obecnej sytuacji.

Zasadniczym celem projektu MagnetarTechProject jest w miarę zasobów i możliwości, produkcja technologii antygrawitacyjnej dla transportu powietrznego i astronautycznego i modernizacji obecnej cywilizacji "na piechotę" do poziomu kosmicznej - interplanetarnej, która jest celem samym w sobie ponieważ w miarę wzrostu populacji budowa kosmicznej cywilizacji jest logiczną konsekwencją. Modernizacji możemy dokonać wykorzystując maksymalną ilość obecnych odpadów, podnosząc wydajność produkcji energii jak i transportu a z nadwyżek zysków z produkcji tej technologii będzie można zrewitalizować maksymalną ilość obecnych nieużytków na planecie do produkcji żywności, tak aby była ona możliwa w razie potrzeby nawet na powierzchni wodnej, pustynnej czy na biegunach i nie mówię tu tylko o naszej planecie czy Marsie. Miejsca jest pod dostatkiem. Lasów na Ziemi wycinać nie trzeba...

Nie jest to łatwy cel ale droga do niego jest po pierwsze konieczna, gdy nie chcemy bezsensownie ograniczać przyrostu ludzkiej populacji o której przyrost wcześniej wszyscy się przecież podświadomie starali. 
Być może nawet w pobliże zera. Jeśli się dyżurnemu pseudointeligentowi Gatesowi coś pokiełbasi w rachunkach a jak wiadomo, nauka obecnie oparta jest na nowoczesnych zabobonach jak ten związany ze szkodliwością CO2:

P x S x E x C = CO2 
People – liczba ludności na świecie,
Services – usługi, z których korzysta ludność w uśrednieniu,
Energy – średni poziom zużywanej energii przez ludzi,
C – ilość CO2 emitowanego na jednostkę energii (co jest oczywiscie bez znaczenia bo CO2 pobudza przyrost flory A NAWET FAUNY)

Po drugie droga ta jest już bardzo wyraźnie widoczna w obecnych czasach a po trzecie, z dostępem do przedstawionej tu z czasem technologii zwiększy się poziom wolności każdego człowieka jak na kosmiczną skalę przystało. Tym samym zminimalizuje to- być może nawet do zera- zachowania agresywne w całym społeczenstwie naszej planety. Bo przecież tylko chroniczny dyskomfort powoduje że człowiek przestawia się w mniej lub bardziej agresywny tryb walki o byt i przetrwanie. To system wywołuje wśród ludzi odpowiednie dla swojego głównego rysu zachowania, nie odwrotnie.



Do zrealizowania tego celu potrzebne będą:

Produkcja (dosłownie druk!) pojazdów, maszyn i urządzeń w technologii elektromagnetyczno antygrawitacyjnej, zdolnych także do lotów w przestrzeni kosmicznej a wszystko to z wykorzystaniem wszelkich odpadów z tworzyw sztucznych. Opracowanie technologii elektromagnetyczno-antygrawitacyjnego napędu dla mobilnych baz astronautycznych w celu masowego, regularnego i co najważniejsze- taniego wynoszenia opisywanych tu modułów i maszyn z powierzchni Ziemi w daleką przestrzeń kosmiczną. Pierwszym etapem omawianego projektu jest wykonanie redukcyjnego modelu bazy składającej się z 19 sześciennych i 8 kulistych modułów w skali ~1:33 o wymiarach boków 30 cm (w formie nieco większej kostki Rubika) oraz wykonanie pomiarów i testów praktycznych, na co przeznaczona zostanie najmniejsza część środków. Otwarcie Polskiej Prywatnej Agencji Kosmicznej "MagnetarTechProject" i nawiązanie współpracy z firmą Siemens Schalttechnik - Berlin (wysokonapięciowe podzespoły elektryczne) oraz firmą Siemens Mobility i Krauss Maffei - Monachium (elektroizolacyjne obudowy z tworzyw sztucznych) i uruchomienie produkcji modułów z rozwiniętego w tym celu recyklingu. Tak wykonane habitaty zdolne do produkcji żywności roślinnej i podtrzymania oraz podniesienia jakości biologiczno zdrowotnej życia ludzkiego mogą być umieszczone wszędzie gdzie znajdzie się nie zagospodarowany teren oraz na pustyniach i biegunach, aby jednocześnie jak najwierniej odtworzyć surowe warunki panujące na powierzchniach pozostałych obiektów Układu Słonecznego bez względu na rodzaj powierzchni, zasobów w zakresie temperatur od zera bezwzględnego do 500°C. Nawiązanie współpracy z Polską Agencją Kosmiczną POLSA, oraz z zagranicznym sektorem zajmującym się rozwojem technologii kosmicznych m.in. SpaceX, Blue Origin czy Virgin Galactic. 

Opracowanie technologii elektromagnetyczno-antygrawitacyjnej dla osobowych pojazdów aero i astronautycznych potrzebnych do nieskonsolidowanego taniego i masowego transportu pracowników na orbitę i Księżyc oraz optymalizacji i wykorzystania miejsca dla ruchu powietrznego i odciążenia ruchu lądowego będącego obecnie  od lat w stanie przedzawałowym.

50 % środków otrzymanych ze sprzedaży wszelkich produktów przeznaczone zostanie na opisaną poniżej modernizację technologii i warunków środowiskowych na całej planecie.


Uruchomienie technologii wzajemnego telekomunikacyjnego pozycjonowania, pomiaru i śledzenia położenia uczestników w ruchu naziemnym, powietrznym i kosmicznym:

- osób pieszych,

- osób z pojazdami bezsilnikowymi, napędzanych siłą mięśni,

- osób z maszynami zdalnie sterowanymi,

- pojazdów załogowych i zdalnie sterowanych drogowych, wodnych, powietrznych i orbitalnych,

- dodatkowo dla śledzenia liczebności wielu cennych gatunków zwierząt, głównie ptaków i ssaków- w tym chronionych dla zabezpieczenia ich populacji oraz poprawy bezpieczeństwa i stabilizacji szeroko pojętego ruchu powietrznego.

Rozwój interplanetarnej elektro-astronautyki badawczej, turystycznej i gospodarczej;

Przeniesienie wszelkiej technologii produkcji wydalającej w procesie produkcyjnym jakiekolwiek toksyczne nie znane środowisku substancje na martwe planety i księżyce.
Projekt i produkcja nowej generacji lekkich kombinezonów-egzoszkieletów astronautycznych, odzyskujących tlen z CO2 w elektrochemicznym, zamkniętym układzie sprzężenia zwrotnego, bez użycia ryzykownych środków chemicznych i ciężkich zbiorników, ograniczających użyteczność obecnie dostępnych kombinezonów. 

Regeneracja i zwiększenie wydajności ziemskiego habitatu przez wdrożenie wydobycia i eksploatacji zasobów mineralnych pozyskanych z sąsiednich ciał niebieskich wraz ze stabilizacją i ochroną ekosystemu, umożliwiająca utrzymanie ludzkiej populacji w wysokości około 100 miliardów ludzi potrzebnych do budowy i rozwoju interplanetarnej cywilizacji.

Modernizacja sektora energetycznego jako zdecentralizowanego systemu zasilania energią elektryczną terenów nisko zurbanizowanych i miejskich, wraz z demontażem przestarzałych ekologicznie elektrowni węglowych, niebezpiecznych i produkujących toksyczne odpady elektrowni atomowych, wysokoawaryjnych w trudnych warunkach klimatycznych elektrowni wiatrowych, niskowydajnych i awaryjnych oraz zawodnych elektrowni słonecznych oraz napowietrznych sieci energetycznych kolidujących z rozwojem elektromagnetycznego transportu powietrznego i kosmicznego.



Budowa światowej sieci kapilarnego systemu nawadniania narażonych na suszę lasów okolic obu zwrotników planety, chroniącej je przed nadmiernym wysuszaniem i zniszczeniem oraz wycofanie i przebudowa militariów w tym wszelkiego rodzaju transporterów i czołgów na załogowe i zdalnie sterowane buldożery strażackie, wyposażone w armaty wodne z cysternami do pomocy w gaszeniu pożarów, izolowania płonącej części lasu, budowy wałów przeciwpowodziowych, usuwania innych zniszczeń pokatastroficznych oraz do zabezpieczania przed nimi.

Odbudowa Wielkiej Sztucznej Rzeki i dalsza rozbudowa kanałów nawadniających, oraz rewitalizacja i zalesianie możliwie jak największej ilości zdolnych od zalesienia terenów: pustynnych, prerii, stepów, terenów nieużytecznych w wyniku destrukcyjnej działalności człowieka oraz zniszczonych po wiadomym wszystkim, światowym Potopie, w celu uniknięcia karczowania lasów pod uprawy, jako bezwzględnie strategicznych buforów wilgoci warunkujących stabilizację i utrzymanie łagodnego klimatu, z przeznaczeniem pozyskanych terenów dla biodynamicznej masowej produkcji żywności ogrodniczej i sadowniczej za pomocą modułów proponowanej tu technologii.



Wdrożenie do systemu społecznego szkolnictwa z bezstresową bezprzemocową i nieszablonową nauką.  Nauk logicznych i technologicznych poprawionych o nowe wiadomości jak  prawo implozyjnego wiru eterycznego, nauk humanistycznych w tym nauka empatii,  prawa i obowiązki człowieka a w szczególności umiejętności zachowania granicy wolności, jako podstawy nauczania i fundamentu dojrzałości społeczeństwa interplanetarnego, szerzej interstellarnego a w przyszłości także intergalaktycznego. Wdrożenie nowego systemu jako system bez ocen, bez kar i również bez... nagród. Przynajmniej tych materialnych. System bez klasyfikacji ludzi. Wartośc jednostki jako duma i prestiż z osiągnięć w wymiarze społecznym. System ze zredukowanym prawem do minimum, opartym o prawo naturalne w którym fundamentem jest wolność pozbawiona przemocy maksymalnie jak tylko to jest możliwe. System bez niewolnictwa jawnego i ukrytego, bez delegowania władzy danej osoby poza nią, gdzie nie ma możliwości aby ktokolwiek inny decydował o wolności innej osoby. System tak zbudowany aby nie generował w jednostce społecznej jej najgorszych instynktów i zdolności- przeciwnie. Zorganizowany pod kątem aby wyzwalał i promował jak najlepsze prospołeczne zachowania. Taki system społeczny który, jeśli chemy aby przestały istnieć wartości obecne dziś w mediach promujące przemoc, próżność i inne odczłowieczające zachowania, ewaluuje w tym celu pozytywną prospołeczną aktywność uczestnika takiego systemu . 


Do współpracy i wsparcia zapraszam wszystkich zainteresowanych tą inicjatywą. Tylko od Was zależy co z tego zostanie zrealizowane.