Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

26 września, 2021

Elektryczna pogoda








Poniższe fragmenty pochodzą z raportu opublikowanego w magazynie Instytutu Inżynierów Elektryków i Elektroników (IEEE), SPECTRUM. Raport pokazuje, że kiedy nauka zgubiła drogę, inżynierowie muszą wykorzystać swoją intuicję, aby zrobić postęp.

Elektryczna technologia wytwarzania deszczu, błogosławieństwem dla Meksyku.

Co najmniej od początku lat czterdziestych do końca XX wieku w stanie Jalisco w środkowym Meksyku zawsze padało więcej deszczu niż w sąsiednim Aguascalientes. Jednak w 2000 roku na skrawku spieczonych pastwisk w Aguascalientes pracownicy Electrificación Local de la Atmósfera Terrestre SA (ELAT) z siedzibą w Meksyku wznieśli osobliwe pole połączonych ze sobą metalowych słupów i drutów przypominających nieco szkielet karnawałowego namiotu. Od tego czasu na równiny Aguascalientes spadło mniej więcej tyle samo deszczu, co na jego bardziej bujną sąsiadkę. To był pomysł krnąbrnej grupy rosyjskich emigrantów, słupy i przewody są w rzeczywistości siecią przewodników, których zadaniem jest jonizacja powietrza. Jeśli technika jest wykonywana prawidłowo, naturalny prąd między ziemią a jonosferą jest wzmacniany, prowadząc – przez mechanizm, który nie jest w pełni zrozumiały – do opadów deszczu. Obecnie istnieje 36 takich instalacji w sześciu stanach w Meksyku, a agencje rządu federalnego zdecydowały się wesprzeć budowę i eksploatację kolejnych, potencjalnie zmieniając pogodę w większości wyschniętego północnego i środkowego Meksyku. Tymczasem do maja konkurent ELAT, Earthwise Technologies Inc. z Mexico City i Dallas, może zdobyć prawo do założenia stacji jonizacyjnych w ubogim w wodę hrabstwie Webb w południowo-zachodnim Teksasie, co uczyniłoby ją pierwszą tego typu instalacją w Stanach Zjednoczonych.
Naukowcy i autorytety różnią się co do tego, czy jonizacja powietrza może spowodować duże zmiany pogody. „Jonizacja jest wysoce niekonwencjonalna i nie widziałem żadnych konkretnych dowodów opublikowanych w recenzowanym czasopiśmie, ani nie widziałem wystarczającej wiarygodnej weryfikacji naocznych świadków, że technologia działa zgodnie z reklamą” – mówi George Bomar, meteorolog, któremu powierzono rząd Teksasu z licencjonowaniem projektów modyfikacji pogody w tym stanie.
Jest to powszechne zjawisko dysonansu poznawczego w nauce. Rosjanie przeprowadzają eksperyment pogodowy, który zgodnie z przyjętą teorią powinien zakończyć się niepowodzeniem. Dlatego naukowiec skarży się, że „nie widział żadnych konkretnych dowodów opublikowanych w recenzowanym czasopiśmie”. Ale skarga sprowadza się do kwestii wiary. Naukowcy nie wierzą, że energia elektryczna jest wkładem do systemów pogodowych. Ci, którzy uważają, że elektryczność atmosferyczna jest skutkiem, a nie przyczyną pogody, prawie na pewno znajdą podstawy do odrzucenia finansowania lub publikacji takiego eksperymentu. To samo dotyczy publikacji relacji wiarygodnych świadków. Przez dziesięciolecia piloci linii lotniczych byli świadkami dziwnych błyskawic nad burzami, ale zniechęcono ich do zgłaszania tego. Ignorancja i zaprzeczenie jest niesprawiedliwe i nienaukowe. Postępy pochodzą z kwestionowania ustalonych przekonań.
Technologia jonizacji nazywana jest IOLA (jonizacja lokalnej atmosfery) przez Earthwise lub ELAT (elektryfikacja atmosfery) przez firmę ELAT.
IOLA i ELAT konkurują z konwencjonalnym zasiewaniem chmur, które – choć również nie zostało udowodnione naukowo – jest stosowane w ponad 24 krajach i 10 stanach USA. Zasiewanie chmur zwykle polega na rozproszeniu środka chemicznego, takiego jak jodek srebra, w formacjach chmur, co pomaga w tworzeniu się kryształków lodu, prowadząc, jak się sądzi, do większych chmur i większych opadów niż bez zasiewania. Podejście jonizacyjne, według Bissiachi, obecnie wiceprezesa ds. badań i rozwoju w ELAT, wykonuje podobną pracę, ale dwukrotnie. Jony przyciągają wodę w atmosferze, tworząc aerozol wytwarzający chmury, a także ładują pył już w powietrzu, dzięki czemu cząstki stają się bardziej atrakcyjnymi jądrami dla kropelek wody, które łączą się i opadają na ziemię w postaci deszczu. Wydaje się, że podstawowym problemem w uzyskaniu akceptacji dla technologii jonizacji jest łatwy opis tego, co powoduje deszcz. I to jest problem odziedziczony po ekspertach – meteorologach i naukowcach zajmujących się atmosferą. Cząsteczka wody jest fascynująca, ponieważ w przeciwieństwie do cząsteczek azotu i tlenu w powietrzu jest spolaryzowana elektrycznie.













Na rysunku strona tlenowa (niebieska) cząsteczki wody jest bardziej ujemna niż strona wodorowa (czerwona), tworząc dipol elektryczny. W polu elektrycznym cząsteczka wody będzie się obracać zgodnie z polem. Kiedy kondensuje się w chmurze, średni elektryczny moment dipolowy cząsteczki wody w kropli deszczu jest o 40 procent większy niż pojedynczej cząsteczki pary wodnej. To wzmocnienie wynika z dużej polaryzacji spowodowanej polem elektrycznym indukowanym przez otaczające cząsteczki wody. W atmosferycznym polu elektrycznym molekuły wody zostaną zrównane z dipolami skierowanymi pionowo i w sensie określonym przez polaryzację ładunku w chmurze. Warto zauważyć, że wierzchołki chmur burzowych są naładowane dodatnio, a podstawa jest ujemna. To jest odwrotność promieniowej polaryzacji ładunku w samej Ziemi. I to właśnie ta polaryzacja ładunku powoduje powstanie siły przyciągania niskiego rzędu, którą nazywamy grawitacją. Proponuje się więc, aby reakcje kropelek wody w chmurach nazywać efektem antygrawitacyjnym. Wydaje się, że jest to związane z „Efektem Biefielda-Browna”, w którym naładowany kondensator planarny wysokiego napięcia ma tendencję do poruszania się w kierunku elektrody dodatniej. Ten efekt może wyjaśniać, w jaki sposób miliony ton wody mogą być zawieszone kilometry nad ziemią, gdy krople chmur są około 1000 razy gęstsze niż otaczające powietrze. Oczywiście rodzi to kwestia separacji ładunków w chmurach. Konwencjonalny pogląd „odizolowanej Ziemi” mówi, że ładunek dodatni i ujemny są „w jakiś sposób” oddzielone pionowymi wiatrami w chmurach i że ten proces podczas burz jest odpowiedzialny za ładowanie jonosfery i wywoływanie atmosferycznego pola elektrycznego. Ale to nasuwa pytanie o przyczynę i skutek. Ostatnie loty balonem na dużych wysokościach wykazały, że ładunek nie jest gromadzony w chmurze, on już istnieje w jonosferze powyżej. Doskonale wyjaśnia to model ELEKTRYCZNEGO WSZECHŚWIATA.
„Burze to nie generatory prądu, to elementy pasywne w obwodzie międzyplanetarnym, jak samonaprawiający się, nieszczelny kondensator. Energia zmagazynowana w „kondensatorze” chmury jest uwalniana jako błyskawica podczas zwarcia. Zwarcia mogą wystąpić zarówno w chmurze, jak i w poprzek zewnętrznych ścieżek rezystancyjnych do Ziemi lub jonosfery. Ładunek w „kondensatorze” chmury powoduje powstawanie gwałtownych pionowych wiatrów elektrycznych wewnątrz chmury, a nie odwrotnie”.
Ten pogląd jest zgodny z raportem (17 listopada 2003) w Geophysical Review Letters autorstwa Josepha Dwyera z Florida Institute of Technology, który mówi, że zgodnie z konwencjonalną teorią pola elektryczne w atmosferze po prostu nie mogą urosnąć na tyle, aby wywołać piorun. „Tradycyjny pogląd na to, jak powstaje piorun, jest błędny”. I tak oficjalnie „prawdziwe pochodzenie błyskawicy pozostaje tajemnicą”.
Para wodna we wznoszącym się powietrzu ochładza się i kondensuje, tworząc chmury. Konwencjonalne wyjaśnienie unoszenia się powietrza opiera się na ogrzewaniu słonecznym. Elektryczny model pogody ma dodatkowe źródło energii galaktycznej (to samo, które zasila Słońce), które napędza ruch powietrza. Jest to, to samo źródło energii, które napędza silne wiatry wysokopoziomowe na gigantycznych planetach zewnętrznych, gdzie energia słoneczna jest przecież bardzo słaba. Gdy para wodna skondensuje się w kropelki, bardziej prawdopodobne jest, że miliony ton wody mogą pozostać zawieszone kilometry nad Ziemią za pomocą zjawisk elektrycznych, a nie termicznych przeciągów. Czy możemy wyjaśnić, w jaki sposób „wzmacnia się naturalny prąd między Ziemią a jonosferą” i jak może to zwiększyć opady? Wydaje się, że wynika to naturalnie z elektrycznego modelu pogody, ponieważ generatory jonów dostarczają ruchome nośniki ładunku do dielektryka / atmosfery, co zwiększa prąd upływu między Ziemią a jonosferą. Pionowe prądy upływowe napędzają pionowy ruch powietrza. W niektórych przypadkach te niewidzialne prądy są prawdopodobnie odpowiedzialne za to niewidzialne zagrożenie dla samolotów — rzekome turbulencje powietrza. A najpoważniejsze wiatry pionowe znajdują się w burzach, gdzie energia elektryczna jest dramatycznie widoczna.
Instalacje Earthwise to konstrukcje o wysokości około 7 metrów, w kształcie krótkich, otwartych wież kontroli ruchu lotniczego, w których znajdują się  generatory jonów i dmuchawy do podnoszenia jonów. Oddzielne anteny wzmacniają jonizację, manipulując lokalnymi polami elektrycznymi i elektromagnetycznymi. Instalacje ELAT działają w ten sam sposób, ale są bardziej prymitywne z wyglądu, składają się z 37-metrowej wieży centralnej otoczonej ośmiometrowymi słupami rozmieszczonymi heksagonalnie w odległości 150 metrów. Wieża i słupki są połączone ze sobą przewodami, które ustawione na wysokie napięcie prądu stałego przez 2-kilowatowy generator, jonizują cząsteczki powietrza takie jak azot i tlen. Według Bissiachi, gdy jony unoszą się w górę, wytwarzają około 1 miliampera prądu. Mówi, że prąd ten zalewa naturalny prąd Ziemi – około 1 pikoampera – i może wpływać na pogodę do 200 kilometrów od stacji!
Podsumowując wszystkie testy przeprowadzone w latach 2000-2002, ELAT i jej amerykański i kanadyjski odpowiednik Ionogenics w Marblehead w stanie Massachusetts twierdzą, że jonizacja doprowadziła do około dwukrotności średnich opadów historycznych, stymulując między innymi 61-procentowy wzrost produkcji fasoli w Basen centralny Meksyku w ciągu ostatnich trzech lat. Dla porównania, zasiewanie chmur zwykle zapewnia jedynie 10-15 procentową poprawę w opadach deszczu.

Pomimo rzekomych sukcesów jonizacja ma swoich krytyków. Naukowcy zajmujący się atmosferą, którzy skontaktowali się w sprawie tego artykułu, zauważyli, że nawet cztery lata testów były zbyt krótkim okresem, aby udowodnić, że obserwowane efekty nie były spowodowane jakąś nadzwyczajną zmiennością lokalnej pogody. Bissiachi twierdzi, że krytyka prowadzi do głębszych uprzedzeń. „Meteorolodzy nie są przyzwyczajeni do myślenia, że ​​zjawiska elektryczne mogą być ważne dla normalnego modelu hydrodynamicznego”, mówi.
Technologia modyfikacji pogody zawsze miała trudności z poddaniem się rygorystycznym badaniom naukowym. Ross N. Hoffman, wiceprezes Atmospheric and Environmental Research Inc. w Lexington w stanie Massachusetts, pomógł w przygotowaniu naukowego przeglądu dotyczącego zasiewania chmur, który został opublikowany przez Narodową Radę ds. Badań Naukowych USA w Waszyngtonie w listopadzie 2003 r. że nawet po ponad 50 latach użytkowania, zasiewanie chmur pozostało nieudowodnione z naukowego punktu widzenia. „Jonizacja napotyka te same problemy, co rozsiewanie chmur” — mówi. Wśród nich są niepewność co do naturalnej zmienności opadów, niemożność dokładnego pomiaru opadów oraz potrzeba randomizacji i powtórzenia eksperymentów. To ostatnie jest szczególnie kłopotliwe, ponieważ firmy zajmujące się modyfikacją pogody są zazwyczaj zatrudniane do wywoływania deszczu, kiedy tylko mogą. Hoffman zauważa, że ​​losowe włączanie lub wyłączanie systemu w celu udowodnienia działania, nie leży w interesie klienta. Jonizacja ma również wątpliwości co do swojej podstawowej wiarygodności. Brian A. Tinsley, fizyk z University of Texas w Dallas i ekspert od wpływu jonów i prądu w atmosferze, wskazuje, że jonosfera ma około 250 000 woltów w porównaniu do zerowego potencjału powierzchni ziemi. Ale wpływ powstałego prądu i zmian w nim spowodowanych przez promieniowanie kosmiczne i inne zjawiska na tworzenie się kropel i opady jest „stosunkowo mały” i ograniczony do pewnych typów chmur w określonych lokalizacjach, mówi. Biorąc pod uwagę wielkość naturalnego napięcia i skromność jego wpływu na opady, skuteczna modyfikacja pogody za pomocą jonizacji, jego zdaniem, wymagałaby ogromnego poboru mocy i setek kilometrów kwadratowych anten. Jednak jeśli konwencjonalna teoria nie wyjaśnia burz elektrycznych, nie można jej wykorzystać do dyskontowania wyników eksperymentów jonizacyjnych. Zamiast tego konwencjonalna teoria powinna mieć wątpliwości co do swojej podstawowej wiarygodności. Eksperci od pogody mają ograniczony pogląd na elektryczną naturę Ziemi i jej środowiska. „Ogromny wkład mocy” jest swobodnie dostępny z włókien plazmowych galaktyki. Ta galaktyczna energia elektryczna napędza systemy pogodowe na wszystkich planetach i procesy termojądrowe na Słońcu. Tak więc eksperyment z jonizacją przypomina raczej bramkę sterującą w tranzystorze, gdzie niewielki prąd płynący do bramki sterującej wpływa na całą moc wyjściową tranzystora. Ta metoda kontroli pogody powinna w końcu zmusić krytyków do ponownego przemyślenia koncepcji procesów kształtowania pogody.