Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

18 czerwca, 2022

Jak działa światło? Korpuskuła to czy fala?





Przestrzeń kosmiczna jest całkowicie wypełniona fotonami o niskiej energii, choć możemy to nazwać "płynem fotonotwórczym". To dlatego wszystko zamarza w cieniu. Jeśli przestrzeń byłaby próżnią, musiałaby stać się termicznym izolatorem ....fotony nie istnieją nigdy w pojedynkę ponieważ nie zachodziłaby tak szybka transmisja wszelkich odzziaływań. Zawsze tkwią w fotonowym morzu Wszechświata.




Czerwone światło z krańców widzialnego wszechświata to światło wytłumione przez podstawowe cząsteczki wchodzące w skład atmosfery wszechświata, będącej budulcem i składnikiem przestrzeni. Cząsteczkowa struktura przestrzeni może być dla światła dalekich galaktyk rodzajem pryzmatu lub raczej cząsteczkowego multi pryzmatu, tak samo jak atmosfera dla światła słonecznego. Wieczorem gdy słońce prześwieca atmosferę pod kątem, również świeci światłem czerwonym. Im grubsza i mniej przezroczysta jest warstwa nośnika, tym bardziej fala biegnie w kierunku niższej częstotliwości pochłaniając resztę fal. Jest to kolejny argument na to że rzekomy dowód na rozszerzanie się Wszechświata nie ma sensu. Czerwona barwa widma galaktyk nie musi odpowiadać wyłącznie za efekt Dopplera zwłaszcza że kwazary połączone mostami z galaktykami, mają względem nich o wiele wyższe przesunięcie widma ku czerwieni. A przecież tkwią nieruchomo obok siebie! Po prostu mocniej świecą więc z większą siłą dociera do nas światło czerwone.


Wszystko, co widzimy i rejestrujemy w kosmosie, to rodzaj złożonej wibracji magnetoelektrycznej. Mniejsze wirujące sfery cząsteczek z łatwością przenikają bardziej złożone struktury. Elektron/ foton, ponieważ także funkcjonuje jako wolny, powinien być śmiało sklasyfikowany jako karłowaty pierwiastek. Gaz karłowaty. Proton z resztą też, choć większy, zaś neutron byłby wtedy po prostu karłowatym gazem szlachetnym. Cząsteczek prostych we wszechświecie w świetle przedstawionej teorii musi być ilościowo tym więcej, im są mniejsze ponieważ obszar zajęty przez materię jest o wiele mniejszy niż obszar "zarezerwowany" dla przestrzeni.

Powodem obecnego stanu nauki dla której eter oficjalnie nie istnieje, jest niedobrana metoda badawcza ponieważ naukowcy nie wiedzą czego i jak mają szukać. Od początku rozwoju starożytnej jeszcze rzetelnej i niezależnej od koncernów nauki, gdy tylko zaczęto nadawać audycje radiowe, używano określenia "na falach eteru" i ten zwrot był jak najbardziej prawdziwy. Późniejsza fizyka to już nie było to samo. Usłyszano od starożytnych alchemików o tajemniczym eterze i zamiast spróbować zjawisko wyjaśnić, nie zastanawiając się czym w istocie może to być, za pomocą tylko jednego typu wadliwego doświadczenia, przystąpiono do jego badania i dalszych nic nie wnoszących doświadczeń. Ten styl pokutuje aż do czasów obecnych...
Nie wiem skąd w naukowcach wzięło się przekonanie że natura podrzuci im pod nogi odrębne cząsteczki do każdego nowego zjawiska. Natura jeśli jest inteligentna, powinna upraszczać swoje zasady. Mówią eter "został obalony". Fizycznie jednak, znane doświadczenie Michelsona-Morleya nie mogło wykryć eteru za pomocą rejestracji różnicy czasu pomiędzy wysyłanymi pod kątem 90 ° dwoma promieniami światła. Jeśli okaże się w końcu oficjalnie że przestrzeń nie jest próżnią, że jest wypełniona najbardziej sprężystą substancją, o SKRAJNIE niskiej- najniższej energii z możliwych, niewykrywalnych właśnie z TEGO powodu, to cywilizacja zmieni się diametralnie a ja przeprowadzając odpowiedni eksperyment potwierdzający tę tezę, powinienem dostać Nobla. Ale ponieważ Nobel przydzielany jest, nie ze względu na odkrycia czy wiedzę lecz obecnie panujące frakcje polityczno naukowe, wytarł jak stare gacie w kroku i nie jest to żadna nobilitacja na której by mi zależało. Gdyby jednak mi go wepchnięto w ręce, to wszystko co do grosza przeznaczyłbym na rozwój elektromagnetycznej astronautyki, choćby dla przyszłych pokoleń, nawet gdybym miał jeździć do czasu uruchomienia tej technologii rowerem (zamordyzm związany z zupełnie nieszkodliwym dla globalnego ocieplenia, gazem CO2).

W przestrzeni kosmicznej nie znajdziemy nic co byłoby wirtualne. Ani wirtualne cząstki ani fale. Pojęcie wirtualności w fizyce ma za zadanie chyba dodatkowo utrudniać potencjalnym beneficjentom zrozumienie  rzeczywistej istoty działania Wszechświata.
Światło to zupełnie coś innego. Nie jest promieniowaniem jak się błędnie powtarza. Światło jest w istocie falą, drganiem "atmosfery przestrzeni". Może wyglądać pod względem laboratoryjnym jak cząstka, porcja energii, ale przede wszystkim jest falą - zmarszczką eterycznej przestrzeni. Jest zarówno jednym jak i drugim- patrząc z punktu widzenia nauki która widzi tu jakiś dualistyczny nierozwiązywalny problem. Światło jest zjawiskiem, które powstaje, jakgdyby gwiazdy świecąc, wywoływały dookólne turbulencje w naturalnie nieruchomej fotonowej przestrzeni kosmicznej. Problem nauki pojawia się w momencie rejestracji światła. Falą jest gdy rozszczepiamy ją przez pryzmaty a cząstką gdy strzelamy rzekomymi fotonami- porcjami energii z wyrzutni.

Jednak każde urządzenie pomiarowe jest elektryczne, jak przykładowo mikroskop elektronowy, mierzy cząsteczkę jako umowną porcję energii elektrycznej. Nikt nigdy pojedyńczego fotonu na oczy nie widział, więc można powiedzieć że cała materia jest utopiona w jakiegoś rodzaju płynie kosmicznego oceanu.
 W tym oceanie wszystkie siły generują się z ruchu. W zasadzie każdy rodzaj oddziaływania korzysta z ruchu tego płynu w przestrzeni. Z ruchu tego płynu powstawać mogą zarówno pola elektromagnetyczne, elektrostatyczne, prądy elektryczne, grawitacja, ciepło czy światło. Wszystko to jest do siebie podobne. Eter jako źródło i zjawisko świadomości, myśli, uczuć i emocji, jest polem działania zjawisk/ transmisji energii/ zapisu informacji. Jedynie zjawisko świadomości nie potrzebuje  ruchu eteru dla jej skutecznego funkcjonowania ponieważ świadomość to bezwarunkowa obecność. Przejawia się jako obserwowalny stan poczucia "oto  JA istnieję" każdej żywej istocie..
Natura struktury przestrzeni kosmicznej jest zbliżona do właściwości pojemnika wypełnionego gazem lub też zbiornika wypełnionego cieczą. Różnią się one między sobą lepkością i reaktywnością danej substancji. Eter można nazwać pierwszym gazem. Jest tak samo przezroczysty jak pozostałe gazy. Czy to że pozostałe złożone gazy są niewidoczne znaczy że nie istnieją?

Eter, czy też przestrzeń kosmiczna to "zamrożone" do niskich energii cząsteczki światła - fotony, lub też patrząc z odwrotnej strony- fotony z których zbudowane są wszystkie bardziej złożone formy jak atomy, molekuły, związki chemiczne, są potencjalnymi mikro-wirami substancji z której zbudowana jest przestrzeń. Jeśli jednak w przestrzeni NIE MA ruchu, substancja ta zachowuje się jak MONOLIT i wtedy służy wyłącznie jako nośnik informacji- myśli. Powiedziałbym nawet że nośnik poczucia obecności/ istnienia.

To  nic innego jak świadomość kosmiczna generuje ZJAWISKO RUCHU a z kolei ono tworzy każdą z energii we Wszechświecie przy czym bazową energią jest elektryczna, ale i ona jest w istocie energią hydrauliczną - jako różnica ciśnień / naprężeń między dwoma punktami ośrodka zwanego przez nas przestrzenią.
Pozorne fotony, rozchodząc się falowo, jako naprzenienna i dookólna transmisja zagęszczeń i rozrzedzeń wypełniacza przestrzeni, zachowują się analogicznie jak drgania gazu w atmosferze czy fale wody na jeziorze. Te substancje są bliźniacze, choć gaz i ciecz pochodzą od eteru pośrednio. 
Nie jest do procesu powstawania gazu i cieczy potrzebna żadna dodatkowa energia poza elektryczną. Stąd tak wysoka, milionowych wartości temperatura PONAD powierzchnią gwiazd, a niska na ich METALICZNEJ  powierzchni. Część gwiazd powstaje jako metaliczny odpad po wybuchu Supernowych (małe gwiazdy) a część powstaje jako ciekła i z czasem gęstnieje do postaci metalu ze skurczu plazmy, której w kosmosie pod względem objętości jest wielokrotnie więcej niż materii występującej w znanych nam trzech stanach skupienia. Gazowe gwiazdy nie istnieją. Dlatego efekt fuzji termojądrowej jest nieosiągalny. Daremny i głupi wydatek wielu miliardów.
Plazma jako efekt różnicy potencjałów wynikający z drgań eteru w przestrzeni kosmicznej, układa się w postaci wielkich, wielokształtnych sieci wyładowań elektrycznych które tworzą wzdłuż swoich włókien prądowych galaktyki spiralne otoczone indukowanym z tych włókien polem elektromagnetycznym. Prądy powstałe wewnątrz galaktyk zasilają gwiazdy i znowu pole elektromagnetyczne gwiazd zasila prądami plazmy planety. Więc Ziemia co za tym idzie, nie posiada wewnątrz czarodziejskiego dynama. Całość złożonego systemu zasilana jest z zewnętrznej trójwymiarowej sieci prądów plazmowych. W tej sieci cała energia przenoszona jest od przestrzeni do materii za pomocą fotonów. Cała materia jest również zbudowana z różnych modyfikacji struktur fotonowych. W uproszczeniu.
Energia przenoszona jest wszędzie w naturze za pośrednictwem drgań- fal. Można ją indukować odpowiednio dostrojonym elektrycznym dla dużych uzysków, lub elektronicznym dla minimalnych uzysków, odbiornikiem.
Fala potrzebuje środowiska propagacji które jest tej samej natury co fala w każdym stanie skupienia. Dlatego jeśli natura pełna energii "posługuje się" jednym uniwersalnym prawem, logicznie zastosowanym i powiązanym, przestrzeń kosmiczna NIE MOŻE być bezcząsteczkową próżnią. Nawet nie ma takiej opcji.
Kolejną naukową bzdurą jest to że fotony przemieszczają się z prędkością światła. 
Wzbudzone ruchem fotony przemierzające całą przestrzeń kosmiczną, nie przyspieszają do prędkości światła a przekazują energię następnym, jeszcze wtedy niskoenergetycznym fotonom, lawinowo je wzbudzając i dopiero prędkość rozchodzenia się fali wynosi ~ 300 000 km/s. wraz z odległością coraz bardziej obniżając amplitudę a jednocześnie wydłużając okres fali co przekłada się na spadek częstotliwości. Wzbudzone cząsteczki fotonów (wiry eteru- też tak można je nazwać) pozostają praktycznie tam gdzie brały udział w przekazaniu energii- czyli ruchu. Fotony o wysokiej energii możemy porównać do piany czy też bąbelków powietrza powstających podczas dużych zawirowań w zbiorniku wodnym. Niby ten sam ośrodek a jednak widzimy różnicę. Niskoenergetyczne " nie pieniące się" fotony z kolei odpowiadają za przenoszenie takich sił i zjawisk w przestrzeni kosmicznej jak pole elektromagnetyczne czy grawitację .
Jeśli mamy jeden jedyny ośrodek propagacji fal w kosmosie, to zanim do teleskopu czy też oka dotrą wszystkie częstotliwości, wiele rożnych fal się przemiesza tak samo jak to się działo w przypadku nachodzących na siebie fal podczas odbioru w czasach starych analogowych audycji radiowych. Tak samo dzieje się ze światłem dalekich obiektów kosmicznych. W ostateczności redukują się do niemal zera wszystkie fale poza tymi z podczerwieni w zakresie widzialnym lub nawet fal radiowych w dalszym zakresie odległości obserwowanym przez radioteleskopy. 
Nie ma innej energii oprócz ruchu "cząsteczek" a faktycznie RUCHU ETERU który postrzegany jest jako fotony, w dosdatku z  zaniżonym szacunkiem ich ilości w przestrzeni kosmicznej.  Prąd elektryczny, światło, ciepło, magnetyzm, grawitacja, to wszystko jest przekazem ruchu cząstek- fotonów lecz o różnym potencjale ruchu, potencjale elektrycznym, czy też różnej energii. To wszystko znaczy to samo. Ruch tej eterycznej atmosfery wypełniającej twór zwany Wszechświatem stoi u podstaw wszelkich oddziaływań. Fizyka jest prosta, tylko człowiek ją niepotrzebnie zagmatwał.









Podczas przenoszenia energii jakiekolwiek drgania ulegają wyhamowaniu i obniżeniu częstotliwości aby po CAŁKOWITEJ utracie energii stać się NA POWRÓT częścią składową naszej eterycznej przestrzeni.







Gdy mówimy o świetle, fotonowa przestrzeń zostaje pobudzana do świecenia czyli do drgań fotonów chociaż w istocie nie rozróżniałbym fotonów jako pojedyncze cząstki. W naszych oczach obserwujemy je jako rozdzielne barwy wdostające się na orbitale atomowe siatkówki i już jako dodany do orbitali atomowych czopków czy pręcików tak zwany potencjał elektryczny, trafiają nerwami do mózgu. W dalszym ciągu są to fotony o różnej częstotliwości drgań w róznych miejscach oka, tyle że na orbitalach. Widmo światła w istocie nie jest podzielne. Mimo że kolory widzimy jako odrębne, to częstotliwość jest między nimi płynna. Każdy kolor odpowiada za jakiś większy zestaw częstotliwości. W kontakcie z ośrodkiem przez który fala przebiega, elektrostatyka powoduje ugięcie fali tym większe im wyższa jest jej częstotliwość drgań. Nie ma w oku ani w pryzmacie żadnego rozwarstwienia. Cały kosmos "mówi" do nas z różną częstotliwością fal z których wyższe pasma i te całkiem niskie, dla bezpieczeństwa organizmów żywych, zatrzymuje nasza atmosfera.

















Nic się w naturze nie dzieje bez przyczyny ani też nie ma praw które nie służyłyby naturze a któe mógłby nagle odkryć i zastosować człowiek tylko dla siebie.. Tak NALEŻY na nią patrzeć, gdy chce się odkryć rządzące nią prawa. Jedynie to co stosuje już dawno natura, to tylko może zacząć naśladować człowiek. Dlatego jakiekolwiek tunele czasoprzestrzenn, białe dziury i podprzestrzenne prędkości zwyczajnie nie istnieją.
Gdyby tak wzmocnić każdą falę obecną w przestrzeni kosmicznej, niebo oślepiałoby nas nawet ciemną nocą. Być może to jest szczęście że nie mamy zbyt dużych gałek ocznych jak przystosowani do kosmicznych lotów przybysze z okolicznych gwiazd a czasem nawet z innych galaktyk..
Problematyczny efekt czerwonej barwa światła, nie wynika więc z rozszerzania się Wszechświata. Redukcja i wygaszanie fal ma tu miejsce a nie jakieś komplikujące niepotrzebnie sprawę domniemane rozszerzanie się Wszechświata. Wszechświat istnieje przestrzennie od "zawsze" i był na początku pustą zimną statyczną przestrzenią a po powstaniu drgań w dalszej kolejności powstaje już materialnie w formie długotrwałych wyładowań elektrycznych. Przesunięcie widma w dół pasma częstotliwości ku czerwieni, wynika z kolei z tłumiących własności samej cząsteczkowej przestrzeni na znacznych międzygalaktycznych odległościach. Analogicznie jak to się dzieje w ośrodku ciekłym gdy fala wodna spowalnia swoją częstotliwość w miarę oddalania się od źródła uderzeń, oraz w gazowym gdy fala dźwiękowa w zakresie wysokich częstotliwości wytłumiana jest w miarę oddalania od źródła.
 
Analogicznie zachowują się fotony. Niskie częstotliwości docierają daleko. Możemy ich fale porównać do dźwięków, tyle że kosmicznej natury.
Z powodu osłabienia amplitudy i częstotliwości fal na znacznych kosmicznych odległościach w bardzo dalekiej przestrzeni nie widzimy i nie zarejestrujemy ich WCALE. W zasadzie obecny znany Wszechświat a nawet ten nieznany ale przewidywany, może być z zewnętrznej perspektywy bladym niewiele znaczącym lub wręcz pomijalnym punktem w pełnej skali kosmicznej przestrzeni. Dalekim od tego co naukowcy określili mianem granic Wszechświata, stąd jest to wręcz śmiesznie mocno niedoszacowana dana dotycząca skali i natury zjawiska jakim jest Wszechświat, nie mówiąc o absolutnie zbędnych i daremnych próbach szacowania jego wieku.
Zwróćmy uwagę, że obojętnie jakie wartości energii w postaci ciepła (fotonów oczywiście) wyemitujemy, traci ona w przestrzeni kosmicznej każdą wartość do temperatury podobno −273,15 °Celsiusza = 0° Kelwina. Podejrzewam że w dalszych odległościach od Słońca niż możliwe do zbadania- jeszcze niższej, może nawet DRASTYCZNIE niższej, bo nie decyduje o tym limicie rzekomy brak drgań w strukturach orbitali atomowych. W dalekiej przestrzeni kosmicznej poza jakimkolwiek sektorem wykazującym minimalny ruch cząstek, mogą wystąpić sytuacje gdzie materia zamarznie w jedną setną czy tysięczną czasu zamarzania  niż potrzebny jest w pobliżu naszego Słońca. Trzeba zbadać samą proto-fotonową strukturę przestrzeni - fotonow kryształ jakim jest struktura przestrzeni przekaże każdą wartość energii dalszemu otoczeniu "zimnych" fotonów aż do temperatury przykładowo minus 10 000 °C albo i więcej, z dala od jakichkolwiek gwiazd pomiędzy galaktykami lub nawet z dala od włókien plazmowych zasilających gromady galaktyk. Dlaczego gdy sugeruje się że przestrzeń jest pusta, jak jest możliwe że cokolwiek tam się znajdzie, traci temperaturę? Gdyby tam była obecna próżnia lub cokolwiek próżniopodobnego, ciepło obiektów materialnych powinno być zachowane nawet w najzimniejszej ciemnej przestrzeni z dala od gwiazd. Jeśli tak się nie dzieje to znaczy że przestrzeń MUSI być wypełniona po brzegi fotonami czekającymi na odebranie energii od czegokolwiek co będzie miało wyższy potencjał temperaturowy niż przestrzeń w danym miejscu.
Fotony niskoenergetyczne czyli struktura przestrzeni odpowiada jednocześnie za powstawanie grawitacji jako stałego ruchu pola grawitacyjnego które możemy podzielić na ruch pola elektrycznego skierowanego do powierzchni ciał niebieskich i pola magnetycznego wynikającego z polaryzacji tzw. domen w czterech pozostałych poza "przestrzennym", stanach skupienia. Obracające się ciało niebieskie- planeta mająca potencjał ujemny,  jest swoistą "elektro" pompą wirową przetłaczającą "przestrzeń proto-fotonową" przez swoje materialne sieci atomowe, z których wyrzucają w postaci pola magnetycznego  głównie w płaszczyźnie jej obrotu. Część tego pola którego "linie sił" nie ulegają zamknięciu w stronę biegunów, jest tracona ponieważ nie bierze dalej udziału w dookólnym toroidalnym ruchu a "znika" wklejając się w otwartej przestrzeni wzdłuż płaszczyzny równika. Dla porównania rysunek poniżej:






 








Następną sprawą są rzekomo odkryte fale grawitacyjne które powstawać mogą  podczas wybuchu gwiazd lub innych zawirowań w przestrzeni kosmicznej ale na pewno nie odpowiadają za zjawisko grawitacji bo ta ma miejsce tylko w pobliżu ciał niebieskich. W relatywnie niewielkiej warstwie przestrzeni otaczającej ciało niebieskie. Nigdy na duże odległości. W sensie teoretycznym Einstein miał rację jednak wizualizacja tego zjawiska jest kompletnie nietrafiona. Błędem było ustalenie własności przestrzeni bez określenia jej cząsteczkowej natury. Nie cząsteczkowa jest tylko stojąca za całą naturą świadomość jako bank danych, pole informacji, cokolwiek co damy tu do określenia warunków według których działa widzialny i rejestrowalny Wszechświat. Reszta ponad tym fundamentem jest cząsteczkowa.
Ciekawą sprawą jest fakt zbieżności braku pola magnetycznego ze słabą grawitacją danego ciała niebieskiego. Dlatego uważam że jest to efekt tego samego zjawiska które nauka dzieli na dwa osobne. Księżyce na których w zasadzie nie ma grawitacji (przynajmniej na tych w naszym układzie słonecznym) można przyjąć że są oddalonym wycinkiem powierzchni planety wkoło której krążą, grawitacja ma różne wartości w zależności od tego czy jest to powierzchnia od strony planety czy od strony przeciwnej, co zaobserwowano w przypadku naszego Księżyca, na którego powierzchni od widzialnej strony można się rozbić przy tych samych parametrach lotu, przy których z przeciwnej strony można wylądować lub pozostać dalej na orbicie. Ciekawe czy to potwierdzi się dla pozostałych księżyców (sferycznych) o synchronicznej orbicie. 
Różnica pomiędzy światłem, polem magnetycznym, polem elektrycznym a grawitacją nie wynika z odmienności cząstek a z różnicy w ich ruchu obrotowym i liniowym, częstotliwości a także być może nieco zmodyfikowanego kształtu fotonów (od sfery po torus). To dlatego wiatr słoneczny jest w stanie "zdmuchiwać" z Ziemi pole magnetyczne a grawitacja jest tym silniejsza im większa jest planeta, im bliżej gwiazdy się znajduje gdzie są większe zakłócenia ruchu fotonów w przestrzeni spowodowane polem elektromagnetycznym i im większe na danej planecie występuje pole magnetyczne. Jest to układ naczyń połączonych.
Aby uzyskać energię z przestrzeni, należy odpowiednio dobraną technologią magnetoelektryczną pobudzić nieruchomo tkwiące w niej fotony, odpowiadające nie tylko za istnienie magnetyzmu, grawitacji i światła ale także energii elektrycznej (elektrony na orbitalach to myląca nazwa dla fotonów uchwyconych w powłoki orbitali), a w ten sposób otrzymamy nieograniczone źródło zasilania i możliwość elektromagnetycznego lotu w przestrzeni kosmicznej bez użycia akumulatorów i zbiorników paliwa, a trzeba pamiętać że materii w kosmosie nie ma nawet 1 procenta więc wpatrywanie się w nią dla uzyskania energii jest myśleniem co najmniej wstecznym jeśli nie zabójczym, patrząc pod kątem rozwoju cywilizacji.
Przestrzeń zbudowana jest ze światła, energia jest ze światła, materia jest ze światła...a na koniec sentencja znanego mistrza w rozumieniu praw Wszechświata: "Cała materia pochodzi z pierwotnej substancji- świetlistego Eteru." 
Ja bym dodał jeszcze za Giordano Bruno że jest on odpowiedzialny za fundamentalny nośnik informacji i świadomości. Tak więc za daremne można uznać próby transferu świadomości człowieka do maszyny. Porażka jest tu przewidziana BARDZIEJ NIŻ PEWNA.



Problem ze zrozumieniem własności przestrzeni kosmicznej i wynikającymi z tego przedłużającego się nadmiernie stanu, skutkami w postaci niedorozwoju technologii astronautyki, jest bliźniaczo podobny do sytuacji w czasie, gdy ludzkość uczyła się latać w środowisku atmosferycznym. Wtedy również długi czas uważano, że atmosfera to pustka i nic od powierzchni Ziemi oderwać się nie może, a jednak Bracia Orville Wright w 1903 roku dokonali przełomu- pierwszego lotu samolotem. Jaki "maindset" im wtedy towarzyszył że mimo wszystko tego dokonali? Na pewno nie byli to konformiści. Wkrótce przekroczono też barierę prędkości dźwięku.













Na rysunku po lewej widać sytuację gdy lecący obiekt zrównał się z prędkością dźwięku a po prawej, gdy ją przekracza. Wzór można bez większych zmian, dostosować na potrzeby lotów kosmicznych z prędkością światła i wyższą a wtedy cała ta historia jeszcze raz zatoczy koło i pęknie jak balon, kolejny "enty" antropocentryzm. 
Domniemanie że naturalne własności cząsteczek światła są granicą dla technologii podróży międzygwiezdnych czy nawet międzygalaktycznych jest tym samym co uznanie że prędkość urządzeń technicznych w atmosferze, nie przekroczy prędkości lotu sokoła wędrownego- najszybszego zwierzęcia w swojej klasie. Zaopatrując pojazd kosmiczny w silniki (nazwijmy je "fotoinduktorami"- ze względu na potrzebę indukcji z kwantowej (po polsku cząsteczkowej) przestrzeni "wolnych fotonów" jako pędnika sterowanego procesami elektromagnetycznymi) dla zapewnienia odpowiedniego zapasu mocy, możemy przekroczyć prędkość światła, przyjmijmy nawet stu albo i tysiąckrotnie, co w tak gigantycznych kosmicznych pustkach jakie mamy do dyspozycji nadal nie jest żadnym niebezpieczeństwem. Nawet gdyby nie było do dyspozycji tak szybko reagującego radaru. Oczywiście obowiązuje zasada doboru prędkości do ilości spodziewanych przeszkód taka jak na drodze - jeśli nie masz powodu się spieszyć, nie musisz nadużywać prędkości. Bezpieczeństwo ponad wszystko. Rzekomo nieprzekraczalna prędkość światła, nie powinna być żadną fizyczną barierą dla technologii, obligującą do tworzenia wymijających ten technologiczny problem teorii o tunelach nadprzestrzennych wewnątrz czarnych dziur, nadinterpretacjach w postaci białych dziur, terminalach teleportacyjnych czy tym podobnych fantazjach wobec relatywnie prostej względem tych bajań technologii elektromagnetycznej (co będzie tu pokazane). Również pochopne i szybkie założenie stałej prędkości światła, jak i rzekome zjawisko rozszerzania się Wszechświata, wnioskowane czerwoną barwą światła galaktyk, do niczego nas nie doprowadzi oprócz kolejnych błędnych wniosków.
Prędkość światła jest zmienna w zależności od gęstości ośrodka propagacji. Największa jest w subatomowej budowy przestrzeni kosmicznej, mniejsza w gazie, najmniejsza w cieczy i ciałach stałych- nie licząc kryształów które strukturalnie przypominają na powrót poukładaną, krystaliczną przestrzeń kosmiczną. Podobnie jest z barwą światła. Barwa czerwona ma największą amplitudę i jest najszybsza więc najdalej dociera zanim zostanie rozproszona o "cząsteczkową przestrzeń" i odbicia /zakłócenia fali  elektromagnetycznych od pól elektromagnetycznych (w istocie powierzchni subgazowych), powierzchni gazowych, ciekłych czy stałych. Soczewkowanie grawitacyjne również ma błędną nazwę. To właśnie jest zakłócenie przejścia światła przez lub obok subgazowych wspomnianych pól elektromagnetycznych, magnetosfer różnych ciał niebieskich czy to gwiazd czy galaktyk. Sama grawitacja jako pośredni fotonowy słaby prąd elektrostatyczny nie wywoła takich efektów. Być może właśnie z tego względu jedynie najbliższa naszej galaktyce Drodze Mlecznej, galaktyka Andromedy zdolna jest dosłać nam swoje widmo o barwie ultrafioletu. 
"Atmosfera Wszechświata" -tu "kosmosfera" jest nośnikiem wszelkich zachodzących w kosmosie zjawisk, analogicznie jak w stanie skupienia gazowym, ciekłym czy stałym z tym że to środowisko przenika pozostałe wymienione gęstości. Jedyna różnica jest taka, że fotony będące konstrukcją struktur wszystkich bardziej skomplikowanych cząsteczek, są najmniej reaktywne z tzw grawitacją (elektrostatyką) niż pozostałe stany skupienia. Mniej nie znaczy wcale. Fotony to również składnik powłok "elektronowych" a w przestrzeni kosmicznej obecne jako tzw. wolne elektrony- fotony których naukowo wysnuty niedobór w Teorii Wielkiego Wybuchu, powoduje problemy m.in. z określeniem własności ośrodka dla propagacji światła oraz brak możliwości wyjaśnienia siły zewnętrznej stabilizującej galaktyki. Ucieka się przez to do kolejnych i kolejnych nazw tych nie rozumianych i zbędnych cząsteczek. Poza tym wykryto już przeszło 200 różnych cząstek ale brak praktycznych efektów tych badań. Według mojego rozumowania, przestrzeń kosmiczna jest wypełniona fotonami - cząsteczkami które powinny być ujęte w Tablicy Mendelejewa, jako pierwiastek, choćby ze względu na sumę tych cząstek wyprzedzającą kategorycznie, wartości liczbowe jakichkolwiek innych pierwiastków rozumianych jako modyfikacje złożone z wielu fotonów.
Samo światło jako fala elektromagnetyczna nie rzuca się przez kosmos od gwiazd do naszych oczu jakimiś pojedynczymi sztukami fotonów. Energia jest przenoszona analogiczne jak we wodzie i powietrzu. Cząsteczki fotonów pobudzane są do ruchu przy gwieździe i tam zostają , następnie fala przekazuje energię następnej fali aż do naszych oczu. I dopiero gdy fotony przy naszych oczach zostaną pobudzone, przekazują energię fotonom na orbitalach atomów w nerwach naszych oczu. przy czym wszystkie fotony pozostały w praktyce bardzo blisko miejsca sprzed startu fali . Więc z prędkością światła podróżuje TYLKO FALA  nie cząsteczki światła- fotony. Ok panowie fizycy? Poza modyfikacjami struktur fotonowej konstrukcji, nie ma sensu poszukiwać innych, odróżniających się źródłem pochodzenia cząsteczek. Fotony są obecne w całej przestrzeni jakkolwiek to brzmi a do tego są wręcz pod ciśnieniem, ponieważ są logicznie koniecznym jednorodnym środowiskiem dla rozprzestrzeniania się fali i pól elektromagnetycznych oraz podtrzymania pozostałych zjawisk. Zrozumienie własności przestrzeni kosmicznej dla umożliwienia podróży kosmicznych jest związane ze zrozumieniem właściwości i struktury (cząsteczek) fal elektromagnetycznych /światła. Środowisko "atmosfery" kosmicznej nie stanowi oporu dla elektromagnetycznej maszyny latającej a jednocześnie może być jej pędnikiem, podobnie jak to się dzieje w silnikach liniowych a prędkość osiągana jest tu zależna jedynie od mocy źródła zasilania maszyny i siły pola elektromagnetycznego wkoło kadłuba maszyny które ma za zadanie zniwelować ewentualne śladowe tarcie cząsteczkowej przestrzeni kosmicznej względem kadłuba tak skonstruowanej elektromaszyny. Zasady budowy tzw. niezidentyfikowanych maszyn latających muszą i będą podlegać bezwzględnie pod to prawo. Przekroczyliśmy barierę prędkości dźwięku dla cząsteczek atomowych w atmosferze, więc przekroczymy także barierę światła dla cząstek subatomowych w "kosmosferze"!