Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

06 czerwca, 2021

Elektrony nie istnieją!








Chciałbym przedstawić alternatywną teorię budowy atomu a więc materii w oparciu o logiczne wnioski na podstawie porównania danych naukowych, poddając w wątpliwość to co się uznaje za utrwalone fakty w dziedzinie fizyki i chemii. 
Czy na pewno dotychczasowe dane zostały właściwie zinterpretowane i zobrazowane? 
Po pierwsze dostrzegłem bałagan w zakresie związanym z tematem promieniowania i klasyfikacji tzw. cząstek elementarnych co wskazuje na ogólnonaukowe niezrozumienie struktury atomu. Pozwoli mi to na przybliżenie nowych zasad działania mechanizmów zachodzących wewnątrz atomów, aby przedstawić je bardziej zrozumiale dla zwykłego człowieka. Nie jest to kierowane do naukowców bo oni tak czy siak mają zabetonowane naukowymi zabobonami głowy. To oni powinni pisać dla nas a piszą dla pieniędzy. Jeśli nie potrafią niczego PRECYZYJNIE wyjaśnić, sami nie wiedzą o czym właściwie mówią.
Przypomnijmy najważniejszą rzecz jaką przedstawiłem wcześniej. 
Cały Wszechświat składa się z jednego rodzaju podstawowej substancji którą w istocie możemy nazwać "płynem energo– i w konsekwencji materio–twórczym". Nie jest to nawet substancja rozdzielna- cząsteczkowa, To jest punkt wyjścia. Z energii powstaje materia a energia z eteru gdy jest on w ruchu. Zasadniczy budulec obu tych rzeczy jest ten sam przy czym najważniejsza sprawa- energia jest realną rzeczywistą substancją. Nie jest rzeczą wirtualną tak jak to obecnie się w nauce przedstawia! Wszechświat jest zbudowany tak prosto że człowiek nie potrafi tego zauważyć. A że nikt dotychczas nie wyjaśnił co miałoby sprawić w rzekomym Big Bangu zróżnicowanie pomiędzy powstałymi wtedy cząsteczkami, więc jest to dla mnie teoria bzdurna i nie do przyjęcia. Między innymi dlatego właśnie odrzucam tą teorię na wstępie. Wszechświat poprzez obserwowalne zjawiska wskazuje na swoją elektryczną naturę z wypełniającą go prostą substancją z której poprzez ruch drgający wyodrębnia się światło, poprzez łagodny przepływ - pole elektromagnetyczne i grawitacja- a poprzez przepływ agresywny- wyładowania- prąd elektryczny jak też powstają sferopodobne zawirowania symilarne z nietrwałymi poprzez gabaryty piorunami kulistymi tworzące materię. Tak jak płyny –są najmniej ściśliwe, gazy bardziej ściśliwe, 
tak fotono–twórcza substancja obecna wszędzie w przestrzeni kosmicznej jest ściśliwa najbardziej z wymienionych trzech substancji. 
Elektryczną- fotonową (ukrytą) naturę Wszechświata najprościej można zaobserwować podczas naturalnych zjawisk takich jak burza czy "Ognie Świętego Elma". Także gdy zdejmujesz sweter w ciemnym pomieszczeniu lub też pomiędzy dłońmi które są izolatorem/ kondensatorem a przewodnikami jak np. poręcze w hipermarketach, albo izolatorami/ kondensatorami jak zjeżdżalnie na plastikowym placu zabaw dla dzieci, dla których rozładowującym odbiornikiem jesteś Ty sam gdy dotykasz zjeżdżającego dziecka stojąc na ziemi. Efekt przeskoku wyładowania słychać i widać najlepiej na boso i wieczorem. Można nawet czasem poczuć ból wywołany przeskokiem iskry elektrycznej.
Wszędzie gdzie pojawia się prąd elektryczny, pojawia się też światło i jest to pierwszy powód dla którego warto się zastanowić nad naturą elektryczności.
Atomy, tak jak przestrzeń są strukturami złożonymi z tzw. fotonów i wcale nie są wewnątrz puste (99%) jak zakłada nauka. Pomiędzy atomami a nawet warstwami orbitali atomu, obracających się w różnych kierunkach zgodnie z zadaną geometrią wiązań, również znajdziemy tylko te fotony a więc eter. W formie pierwotnej, w bezruchu o tak niskim potencjale że żadna aparatura nie potrafi wykryć obecności tej substancji. Jednak TO tam jest i czeka na zagospodarowanie. Natura nie znosi pustki. W przypadku przestrzeni kosmicznej jest tak samo.
Wszechświat, którego przestrzeń jest wypełniona eterem–nazwijmy go "wolnymi fotonami", w wyniku wzbudzenia elektrycznych sieci plazmowych, poprzez elektryczną kreację plazmy, powołał do istnienia wszystkie spiralne galaktyki. W galaktykach powstały gwiazdy zasilane mniejszymi wewnątrz-galaktycznymi włóknami elektrycznymi. W koronach gwiazd powstały pierwiastki. Jak powstały jądra atomowe? Poprzez ściśnięcie eteru w elektrycznych włóknach plazmowych w wysokim napięciu i temperaturze a więc i wysokim ciśnieniu, do postaci sfery podobnej do pioruna kulistego z tym że poprzez wymiar jest to stabilna elektromagnetyczna struktura . Czasami podczas burzy tworzą się pioruny wielkoskalowe ale są one krótkotrwałe. W ten sposób powstały pierwsze najprostsze dipole elektromagnetyczne które możemy określić jako najprostsze pierwiastki. 
















Co widzisz na zdjęciu? Orbitale atomowe z krążącymi na każdym z nich DWOMA elektronami??? NIE ROZŚMIESZAJ MNIE. A może jest to coś innego? Czy są w centrum atomu cząsteczki- kwanty różniące się w jakikolwiek sposób między sobą? Orbitale atomowe to nie są sztywne wymiarowo, jedno lub dwucyfrowe formy fizyczne w których cząsteczki zwane elektronami wiążą atomy powykręcanymi fantazyjnie orbitami. Dlatego nagromadzone w nich ciepłem, polem elektromagnetycznym, światłem słonecznym (i inną falą E.M.) fotony-eter, przenoszą się do innych atomów i w inne miejsca z niższym elektrycznym potencjałem, czyli o niższej zawartości wirującego eteru na orbitalach. Zjawisko emisji energii zachodzi poprzez analogiczną składem strukturę przestrzeni jako transmitera energii wszystkich częstotliwości. Struktura i właściwości materii i przestrzeni, zmienia się w zależności od przekazywanej porcji energii, której nośnikiem są uniwersalnie w całym Wszechświecie- fotony. Jeśli przykładowo pod wpływem ciepła słonecznego nagrzewa się jakiś materiał to nie jest tak że pędzące przez przestrzeń fotony bombardują go i się zaczyna palić lub topić od tego bombardowania jak twierdzi nauka. Jest inaczej. Fotony=eter nigdzie nie pędzą. Drgający eter naciera swoim środowiskiem na obecną w nim materię wrzucając na orbitale coraz więcej fotonów=eteru a przez to atomy powiększają się i rozluźniają połączenia elektromagnetyczne zwane wiązaniami. Żaden foton nie zamienia się cudownie w żaden elektron podczas przeniknięcia bariery otoczenie - atom!!! Do jasnej cholery... Materia na orbitalach zyskuje coraz więcej tzw. fotonów. Proces jest w pełni płynny. Żadnych matematycznych wykrojonych formuł tu nie trzeba. Nie ma tu stopniowania typu wrzucam jeden foton i mamy jeden elektron więcej na orbitalu jednego atomu przez co ten atom się topi a orbital atomu obok bez elektronu pozostaje zimny...to bzdura bo orbitale nie posiadają kilku elektronów a chmury fotonów. Dlatego temperatura się rozchodzi nie-stopniowalnie i płynnie w strukturze nagrzewanego materiału.

Zapewne nie wszystkim wiadomo, że Tablica Mendelejewa po śmierci rosyjskiego uczonego została zmodyfikowana. Na poniższym rysunku widnieje oryginalna tablica ale obecnie odjęto dwa pierwiastki które widzimy na rysunku u góry po lewej rząd zero, grupa zero i rząd zero, grupa jeden jako żółte nad niebieskim kolorem oznaczającym tu pierwiastki SZLACHETNE. Oba brakujące  dziś pierwiastki zostały umieszczone tam przez Mendelejewa i nazwane kolejno "niutonium" i "korona". 














O ile nazwa niutonium została zapewne nadana przez Mendelejewa jako znany podstawowy pierwiastek dla odróżnienia go od starej nazwy eteru, o tyle odkryty przez autora pierwiastek korona podobno miał wg ówczesnych wyjaśnień docierać do Ziemi wprost z korony słonecznej w której wytwarzany miał być z owego eteru jako pierwszy złożony pierwiastek, biorący udział w tworzeniu spajającego materię pola elektromagnetycznego.
Żadne inne oddziaływanie poza napięciem i prądem elektrycznym, będącymi skutkiem istnienia zjawiska ruchu tworzącego pola elektromagnetyczne, nie jest w generacji materii z energii potrzebne.










Na tej podstawie można wysnuć wniosek że za pomocą prądu elektrycznego możemy tworzyć materię z rzekomo pustej przestrzeni. To jest filozoficzny kamień węgielny alchemii którego szukano. Poszukiwania kamienia filozoficznego zaczęły się ok. I wieku n.e., gdy zatrudnieni w egipskich świątyniach rzemieślnicy podejmowali próby tworzenia imitacji kamieni szlachetnych oraz cennych barwników. Dysponowali specjalnymi umiejętnościami, które trzymali w sekrecie przed innymi. Ich nastawienie do materii zdradzało cechy mitologiczne: uważali, że jest ona święta i ożywiona. Ponieważ należeli do stanu kapłańskiego, mieli dostęp do wiedzy hellenistycznej, znali grecką filozofię przyrody. Od Arystotelesa przejęli ideę, że materia składa się z materii (hyle) i formy (ducha, pneuma). O dziejach zstąpienia tego ducha w materię oraz o możliwości jej powrotu do Demiurga, z czym związane było uwolnienie od cielesności, nauczała gnoza, przeżywająca w Aleksandrii w II wieku okres prawdziwego rozkwitu.
Za ówczesny eter możemy podstawić obecnie fotony. Jednak fotony też nie są między sobą rozróżnialne. Foton jest określany jako punktowy więc możemy mówić jedynie o porcji lub fali fotonów. Natomiast ówczesna korona ze względu na rozmiar wygląda na pierwszy z wielu poziomów hybrydyzacji pierwiastków. To nie jest jeszcze dla mnie całkiem zrozumiałe ale jest materiozymalem - plazmowym zaczątkiem jądra atomu, powodującym hybrydyzację wirujących sfer fotonowych zwanych orbitalami co obecnie nazywa się ruchem elektronów tworzących orbital za pomocą jednego do max dwóch elektronów co jest oczywiście błędną interpretacja. Całkowite zrozumienie dokładnego sposobu funkcjonowania pola magnetycznego da ludzkości względnie zrozumiały obraz powstania i dalszego tworzenia Wszechświata . Wraz z tym znajomość wszystkich oddziaływań które z pola się wywodzą, włącznie z grawitacją, światłem, prądem elektrycznym, mechaniką atomu a więc też wiedzą pozwalającą na tworzenie nowych materiałów.
Tak zwane fotony to cząstki najsłabiej reagujące na pole elektromagnetyczne i inne siły ponieważ one je tworzą stąd problemy z ich wykryciem i obserwacją w innych zjawiskach niż światło, ciepło czy pole e.m. Prześledźmy krótko historię i opis cząstek subatomowych; elektron, proton, neutron, neutrino i pozyton.


Poniżej przedstawiam korektę kolejności pierwiastków na naszym problematycznym początku Tablicy Mendelejewa, ustaloną pod względem masy atomowej:



1 - foton, elektron*       ---    0,0005 u    ---     niemagnetyczna monopolarna cząstka\substancja podstawowa 
 -nazywana błędnie elektronem gdy ich gromada jest w orbitalu atomowym*
                                                                                                                             
2 - korona   -   jądro atomu    ---     ~ 0,4 u  ---   podstawowa bipolarna cząstka atomu, mikro-piorun kulisty


3 - proton                           ---     1,0072 u    ---  gaz aktywny,


4 - wodór 1 - prot              ---    1,0079 u     ---   gaz aktywny,


5 - neutron                        ---    1,0086 u     ---    gaz szlachetny,


6 - wodór 2 - deuter           ---    2,0447 u     ---    gaz aktywny,


7 -wodór 3 - tryt                ---     3,0160 u     ---      gaz aktywny,

 
8 - "cząstka alfa"               ---      4,0015 u    ---    jądro helu / promieniowanie jonizujące alfa,


9 - hel                              ---      4,0026 u    ---     gaz szlachetny,









 Jednak gdy porównamy ten zestaw do tabeli Waltera Russela widzimy duże braki.





Masa atomowa neutronu 1,0086 u w porównaniu do masy wodoru wynosi 1,0079 u, a więc neutron to w istocie najprostszy znany GAZ SZLACHETNY. Proton co za tym idzie, to najprostszy znany ... gaz aktywny (1,0072 u)
Neutron większy od wodoru ? A jakże! To jest naturalnie występujący W STANIE WOLNYM, samodzielny PIERWIASTEK!
Tak samo, jak realnie istnieją w przestrzeni kosmicznej cząstki począwszy od korony aż do struktur większych rozmiarów, różniące się ilością powłok i sposobem aktywności co zwiększa ich średnicę aż w końcu otrzymujemy... wodór. Obecnie pierwszy pierwiastek na chemicznej liście. Równie łatwo zauważalny co poprzednicy. Tak realny "pierwiastek" że wycieka ze stalowego zbiornika... Równie dobrze można napełnić ten stalowy zbiornik protonami...
 
Faktem jest że cały czas ziemska atmosfera jest bombardowana ogromną ilością różnorodnego promieniowania pochodzącego w większości z wiatru słonecznego, które nazwę proto-gazami, proto-pierwiastkami czy też gazami karłowatymi. Dlaczego tak je nazywam? Nie chcę robić w przyrodzie podziałów tam gdzie ich faktycznie nie potrzeba, ponieważ powoduje to dodatkowe utrudnienia w późniejszym właściwym rozumieniu i wnioskowaniu. Sztuczny podział na materię i energię wynika ze zbędnej analizy w dualizmie umysłu jakim posługuje się człowiek. Chcę sprowadzić wszelkie podziały w zakresie budowy cząsteczek do wspólnego mianownika- podstawowej substancji eteru, z której powstaje każdy kolejny coraz bardziej złożony pierwiastek chemiczny. Foton / eter nazywany przez naukowe niedopatrzenie elektronem nazywamy tak gdy zostanie uwięziony w materialnej formie zwanej orbitalem. W istocie niepełny orbital utożsamiano z jednym elektronem a pełny z dwoma. Neutrino i inne zagadkowe, wysokoenergetyczne cząstki, są albo hiper przyspieszonymi fotonami w zachowaniu podobnymi do światła, albo są to rozbite części atomów o nadanej wysokiej energii i prędkości w wyniku wybuchu bomb, Supernowych, emisji wysokoenergetycznych Kwazarów czy cząsteczek promieniowania Hawkinga, wyrzucanych kondensacyjnie w czasie akceleracji z wnętrza czarnych dziur, rezydujących niezmiennie i nierozerwalnie w centrach spiralnych galaktyk.

Aby więc uściślić, pierwiastkami nazywam wszystkie stabilne i naturalnie występujące cząstki bardziej złożone niż ich budulec eter, klasyfikowane obecnie zarówno jako energia i materia, Promieniowaniem nazwijmy tu liniowo przemieszczające się niestabilne, krótkotrwałe cząstki zniszczonych atomów, natomiast falami elektromagnetycznymi, różnej częstotliwości dookólne fale fotonowego światła i innych częstotliwości fal elektromagnetycznych. 

Jonizujące promieniowanie Alfa, Beta i Gamma nie powinno się znajdować na wykresie fal elektromagnetycznych powyżej nadfioletu, lecz wśród cząstek materialnych, choć nietrwałych ze względu na ich incydentalne pochodzenie. Są to części atomów o wysokiej energii, mogące powodować wiele strukturalnych błędów w biologicznej a także chemicznej strukturze materii, stąd jest to tak niebezpieczne. Mikrofale mimo że są to fale elektromagnetyczne o niższej częstotliwości od światła widzialnego, są  niebezpieczne ze względu częstotliwości drgań mogących podgrzewać/rozrywać struktury komórkowe organizmów żywych z którymi znajdują się wtedy w częstotliwości rezonansowej. Powyżej pasma nadfioletu jest obecne niejonizujące promieniowanie o wyższej częstotliwości, przenoszone w dalszym ciągu za pomocą fotonów. W każdym razie nie można fal stawiać na równi z materialnymi cząstkami atomów jakimi są promieniowanie gamma Nie mylmy tych dwóch różnych zjawisk. Nikt poza tym nie próbował co działoby się z samymi fotonami jako nośnikiem w hiper-częstotliwościach daleko wyższych od nadfioletu.

Powstaje teraz pytanie, z jakiego powodu zdegradowano pierwsze pierwiastki w oryginalnej Tablicy Mendelejewa? Można domyślać się kilku przyczyn. Z chęci ukrycia faktu braku granicy między energią a materią która spowodowałaby że energia nie jest wirtualną falą a wszechobecną w kosmosie cząsteczkową substancją i istnieje w przestrzeni kosmicznej w MASOWYCH ilościach, albo też z powodu tendencji ludzkiego umysłu dążącego do zrozumienia natury poprzez nieskończoną analizę i dzielenie włosa na czworo, zamiast odrobiny syntezy.
A może człowiek lubi szybkie wyjaśnienie które przyjmuje jako punkt odniesienia dający mu złudne poczucie że oto "wie"? Wzorzec który pozwala w banalny sposób ale jednak w jakimś zakresie zrozumieć rzeczywistość, tak jak kiedyś tę rolę spełniały zabobony. Nauka obecnie w dużej mierze jest właśnie takim nowoczesnym zabobonem. Brakuje tej syntezy, może ze względu na zbyt małą ilość kobiet naukowców? 
Ktoś kto nie dopuszcza do świadomości iż w nauce nie doszło nigdy do manipulacji czy błędu, podczas gdy zdarza się to w każdej innej dziedzinie życia, nie rozumie że ma do czynienia z ułomną naturą człowieka i systemu w którym funkcjonuje. Nie wspominając o tym że absolutna pewność nie jest oznaką inteligencji a wręcz czegoś przeciwnego czego tu nie nazwę a czytelnik sam się domyśli.

Jednak zacznijmy od początku. Powstało wiele koncepcji podziału i uszeregowania pierwiastków lecz żadna z nich nie trafia w sedno z prostej przyczyny. Braku uniwersalnej koncepcji budowy atomu, pozwalającej zobaczyć jego obraz i zrozumieć szczegółowo jego funkcjonowanie. Nie istnieje taka wizja a dotychczasowe są wystarczające jedynie na potrzeby przedszkolnego wyjaśnienia. Problem fizyki i chemii jako jej działu, wynika z tego że mechanika atomu wyjaśniona jest dotychczas przez naukowców dosyć naiwnie i infantylnie, upodobniając atom do struktury układów gwiazdowych z planetami. Również fizyka kwantowa niczego nie rewolucjonizuje a tylko dodatkowo komplikuje setkami niepotrzebnie rozróżnionych i zdublowanych cząsteczek jak i swoją własną nazwą. Powinno być "fizyka cząsteczkowa" lub lepiej holistyczna. Nie kwantowa, bo to przynosi  tylko niepotrzebne zamglenie świadomości o czym jest mowa. 
Więc idąc dalej, kwantowość natury od razu jednoznacznie przekładam na pozorną kwantowość/cząsteczkowość samej przestrzeni ponieważ jest to substancja monolit jako płyn. Jest to piąty (alchemicznie brakujący) stan skupienia. Natomiast sama istota struktury przestrzeni z której wyłaniają się pod wpływem jakiegokolwiek ruchu fotony, trudna będzie do zbadania bo w istocie jest to zerowy potencjał elektryczny. 

Atomy w stanie wolnym, niezwiązanym, bardzo rzadko występują w przyrodzie. Wyjątek pod tym względem stanowią atomy pierwiastków, zwanych gazami szlachetnymi. Gazy szlachetne to pierwiastki o atomach centrycznej konstrukcji zbudowane z orbitali S, gdzie wszystkie orbitale s ą sferyczne równomiernie od siebie zdystansowane i pozamykane jeden w drugim. Nie posiadają żadnych orbitali walencyjnych- wiążących. Są zrównoważone elektrycznie. W tym sensie są one strukturalnie podobne do fotonów, zakładając że podlegają jednemu prawu natury - zjawisku ruchu jako przyczyny zmiany ciśnienia w przestrzeni. Energo-materia ma budowę fraktalną a gęstość struktury zależy tylko od ilości powłok, fotonowych oczywiście. Tak! Materia też jest zbudowana z cząsteczek światła!
W istocie orbitale atomowe są to chmury fotonowe, nie są to pojedyncze czy sparowane elektrony. Co nam daje ta zmiana? Przede wszystkim rzekome elektrony nie muszą wykazywać kosmicznych prędkości aby być na danym orbitalu wszędzie gdzie potrzeba i nigdzie zarazem- odpada nam zasada nieoznaczoności Heisenberga oraz problem wyjaśnienia co dzieje się z tzw. elektronami podczas zamarzania materii. W ten sposób- wykluczania zbędnych teorii i definicji zbliżamy się właśnie do jednolitej teorii wszystkiego której ciągle naukowcy nie mogą albo nie chcą osiągnąć. Nie muszą już być wszędzie i nigdzie na orbitalach przy zerze Kelwina. Można powiedzieć że taka zamrożona materia upodabnia się właściwościami do struktury przestrzeni. Zamarzanie to wytracenie ruchu. Po drugie, orbitale są to wirujące sfery zbudowane z fotonów, zachodzące jedna na drugą coś na wzór strukturalny cebuli, poprzedzielane warstwami niezwiązanego eteru który zapewnia im (nie idealną a po prostu dużo lepszą) izolację elektryczną. 










Wśród cięższych pierwiastków się to komplikuje przez stożkowe wiązania eliptycznego kształtu orbitali P , które są mocniejsze niż sferyczne, oraz orbitali D i F które są najmocniejsze ponieważ przybierają postać najbardziej wydłużonych "mikro–tornad" wychodzących na zewnątrz wstępnie sferycznej struktury atomu jak macki. Tak je nazwijmy. Wiązanie następuje tu przez podciśnienie wywołane wirem takiego 
mikro–tornada, a nie jak się twierdzi "ósemkowaniem" rzekomych elektronów wkoło jąder atomowych. To jest bzdura. O ile wyobrażając sobie orbitujące cząstki na kulistym orbitalu czy jego wiązaniu jakoś to przejdzie, o tyle ósemki zataczane w złożonym wydłużonym wiązaniu międzyatomowym do mnie nigdy nie przemawiały.
















 Zdjęcia wszystkich podstawowych typów orbitali z mikroskopu elektronowego. Czy myślisz jest tu widoczne cokolwiek innego niż rozkład pól elektromagnetycznych?? Wirujących świetlnych sfer orbitali? Po co więc dokładać jakiekolwiek siły i oddziaływania poza elektromagnetycznymi?? W zależności od wyróżnionych wewnątrz wektorów sił będą to wyłącznie POCHODNE tych pól. Jedyne co jest potrzebne aby zrozumieć raz i na zawsze atom, to zrozumienie zasady działania dipola elektromagnetycznego. To wystarcza w 100 % ach.











Rysunki wszystkich typów prostych nie nakładających się orbitali. Im wyższa liczba atomowa, tym jest więcej nakładających, czy też przenikających się, ich wielokrotności. 









 Patrząc na powyższe zdjęcia można odnieść wrażenie że orbitale to nie tory po których porusza się jeden lub dwa elektrony - bo w sumie w jaki sposób mają się poruszać w przypadku orbitali "P", "D", "F"? Lub jeszcze inaczej. Jest w chemii wyróżnionych kilka rodzajów orbitali, ale czego skutkiem jest tak naprawdę uwydatnienie krawędzi orbitali "D" i "F" w kierunku jądra, które nie zachodzi u pozostałych orbitali? Elektrony przebiegają tam przez jądro? Podczas kiedy elektrony na orbitalach "Dz2" i "Fz3" już mogą jądro obiegać dookólnie i w zasadzie nie łączyć się z niczym? Zdecydujmy się więc co do jakiejś zasady bo nie może być dwóch zasad. 
Inne pytanie. 
Dlaczego akurat dwa a nie 5 elektronów ma posiadać pojedynczy orbital? Ze zdjęć wynika co innego. Logika mi podpowiada że w zależności od tego czy to rzekoma jedna czy dwie elektronowe cząstki, są to pola niepełne lub pełne niezliczonej ilości ...fotonów... Nazwę "elektron" nadano tylko dlatego że zjawisko ruchu tychże fotonów zaobserwowano w innym środowisku takim jak przewodniki metalowe- obwody elektryczne. Jeśli wziąć pod uwagę że przy emisji bądź absorbcji fotonów, atom potrafi stracić lub zyskać orbital a do tego mając na uwadze że elektron i foton są równie "punktowe", bardzo prawdopodobne że elektrony i fotony to TE SAME cząsteczki. Może nazwijmy je elektrofotonami?
Albo przyjmijmy że elektrony to nazwa dla fotonów uwięzionych na orbitalach atomowych. Nie wydaje mi się być logicznym aby fotony różniły się czymś od elektronów skoro obie cząstki są punktowe, teoretycznie równe rozmiarem i wzajemnie na siebie oddziałują lub wręcz zamieniają się miejscami, jak to jest wyjaśniane, gdy mowa o absorbcji lub emisji światła albo o polu elektrycznym i magnetycznym. Cudowna przemiana fotonu w elektron jak wody w wino? Nauka przez niedopatrzenie nazywa cały orbital złożony z fotonów dwoma elektronami a pół orbitala jednym elektronem. Wtedy podczas emisji lub reakcji odrywałby się lub wiązał cały orbital. Bo niby z czego się ma składać struktura orbitala widoczna na zdjęciach z mikroskopu elektronowego, gdyby miał tam być tylko jeden lub dwa elektrony? A może nauka BOI SIĘ  połączyć w ten sposób własności energii z materią bo oznaczałoby to że możemy pobierać energię z przestrzeni zamiast kopalin???









Nauka- Elektron emituje, bądź absorbuje foton przechodząc z jednej orbity na drugą. 
Ja- Poważnie? To tak przejdzie? A może fotony zamieniają się rolami. Raz foton opuszcza orbital fotonów a innym razem go doładowuje...zwłaszcza że średnice... te same bo... rzekomo punktowe.







Więc moje rozeznanie podpowiada że w zależności od zjawiska, porcja fotonów przechodzi to w jedną to w drugą stronę. Poważnie, sądzę że pozwoli to dokonać nowych odkryć i rozwiązań technologicznych. W zakresie produkcji nowych materiałów a nawet nowych pierwiastków przy użyciu prądu elektrycznego.

Gdy orbital elektronowy "opada" niżej, wtedy emituje fotony a gdy wstępuje, pobiera je z otoczenia. Tak jakby doładowanie orbitala czy inne pozyskanie energii w atomie było spowodowane rozbiciem/ wzbudzeniem monolitu przestrzeni poprzez ruch. 

Więc elektrony = fotony. Logiczne?

Na zasadzie analogii z większymi siłami natury, można przyjąć że orbitale to rodzaj mikro wirów jak tornada, huragany czy galaktyki ale o wielkościach subatomowych, złożonych z masowej ilości "elektrofotonów" w kształtach: 
-sfery w przypadku orbitalu S, 
-podwójnej sfery w przypadku orbitalu P , 
-poczwórnej sfery i pojedynczego torusa dla orbitalu D, 
-i kolejnych coraz bardziej skomplikowanych modyfikacji dla F i dalszych ewentualnych orbitali. 
Jest to jedno jedyne prawo, technologicznie skalowalne do... być może,  nieskończoności. Choć możliwości natury Wszechświata też są nam obce i nie można tego wykluczyć.









Szkice orbitali (fotonowych pól elektromagnetycznych) "S,P,D i F"






W zasadzie aby to uprościć trzeba przyjąć że pozostałe orbitale są to po prostu różnie zniekształcone formy podstawowego orbitala S, w zależności od geometrii spowodowanej rozkładem sił krążących cząsteczek światła, który kształtem i strukturą nie różni się specjalnie od fotonu.

















 
Na powyższym filmie widzimy dosyć dobrze zobrazowane choć uproszczone, kolejno tworzące się pierwiastki począwszy od neutronu, który przekształca się w metaliczny wodór, następnie w wodór gazowy. Następnie wodór po złączeniu z kolejnym neutronem przekształca się w deuter, dalej po dodaniu kolejnego neutronu powstaje tryt. Dodając kolejny neutron otrzymujemy atom helu lub też dwa związane atomy deuteru. Przechodzimy tak przez lit, beryl, bor, węgiel, azot, tlen fluor, neon, sód, magnez, glin, krzem, fosfor, siarka, chlor, argon itd. Wszystkie pierwiastki stojące w tablicy obok siebie, w zasadzie niewiele się różnią więc mogą w reakcjach chemicznych się łatwo zastępować co powoduje błędy w biochemii czy nawet w genetyce. Łatwo się zamienia przykładowo tlen z fluorem albo magnez z glinem.     
Na filmie konwencjonalnie przedstawiono wodór jako naukowo zwaną parę proton- elektron, równoważną elektrycznie neutronowi, co jest w zasadzie pojedynczym wirem-orbitalem o którym tu mówię. To zupełnie tak, jakby atomy składały się z dodawanych do siebie atomów wodoru, co również nie jest złą interpretacją tego zmyślnego inteligentnego i jednocześnie mechanicznie prostego procesu. W zasadzie wszystkie pierwiastki są jednym modyfikowalnym, przez skrajne parametry fizyczne JEDNYM SKALOWALNYM SUPERPIERWIASTKIEM.
Oglądając film, zamiast okrążających centrum atomu elektronów, wystarczy wyobrazić sobie że wszystkie orbitale w formie stożka są fotonowymi wirami, łączącymi się w wiązaniach z innymi atomami za pomocą wytwarzanego w osi ich wirowania, podciśnienia które działa dokładnie tak jak tornado lecz w mikro skali. Elastyczność i siła wiru w makroskalowej naturze przekracza wielokrotnie wszystkie inne siły. Dlatego uważam że natura połączeń chemicznych przy ich szybkości i odnawialności wiązań atomowych posiada tą samą naturę i niewyobrażalną siłę. Stąd obserwujemy niesamowitą trwałość materii, mimo że składa się z 99% pustki. 








Elastyczny i szybkozmienny wir tornada składa się przecież tylko z małych cząsteczek powietrza. Jaką ma siłę?.. A jaką siłę może mieć taki mikro wir atomowy? Na tyle dużą aby nie od razu udało się rozerwać materiał złożony z atomów ...choć jednak w końcu się udaje/ Np gdy nagrzeje się łamana wpół blaszka miedziana rozlużniają się wiązania, fotony uciekają w formie ciepła a czasem nawet światła i.. gotowe. wiązania przerwane.


  




 Stożek walencyjny orbitala powstaje przez wzajemne geometryczne wyciśnięcie wirów z początkowo kulistego kształtu orbitala w centrum atomu do większego ciśnienia.
Każdy orbital tak jak każda cząstka, jest rodzajem wiru, wysokoobrotowego żyroskopu który stabilizuje jego parametry, wytwarzając największe podciśnienie w swoim centrum. Na marginesie - skoro jednak jest to ciągle podatny na odkształcenia wir, właśnie dlatego należy uważać z normami promieniowania w zakresie biologii ciała człowieka i innych żywych organizmów. Ponieważ promieniowaniem tym są cząstki subatomowe które mogą przeprogramowywać wiązania walencyjne w kowalencyjne albo nieaktywne chemicznie, upodabniając je do zachowania pierwiastków szlachetnych lub wręcz wpływając na reakcje, zmieniać substancje chemiczne. Zwłaszcza gdy powyrywane orbitale pochodzą z atomu rozbitego w bombie atomowej itp

Nauka twierdzi że cząstki alfa są kilka tysięcy razy cięższe od elektronów, więc ich ruch nie jest znacząco zakłócany przez elektrony. A jeśli teraz uwzględnimy to co zakładam że orbitale atomowe wypełniają niezliczone fotony, wtedy już powyższe założenie traci sens. 
Ernest Rutherford w 1911 roku wykorzystywał cząstki alfa do bombardowania atomów. Natura tych cząstek nie była jeszcze znana, ale wiadomo było, że są one wysyłane z atomów, czyli są od nich znacznie mniejsze. Doświadczenie Rutherforda polegało na zbadaniu rozproszenia wiązki cząstek alfa (jąder helu) o znacznej energii, które padały na tarczę wykonaną z cienkiej metalowej folii.
Źródłem cząstek alfa była cienkościenna rurka wypełniona radonem. Eksperyment polegał na zliczaniu cząstek alfa, które rozpraszały się pod różnymi kątami. W doświadczeniu większość cząstek ulegała odchyleniu o małe kąty, jednak niewielka ich część rozproszona została pod bardzo dużymi kątami (bliskimi 180 stopni). Było to przełomowe odkrycie, gdyż sądzono, że cząsteczki w atomie były rozłożone równomiernie w całej jego objętości (model atomu Thomsona), więc ciężkie cząstki alfa powinny przelatywać przez atom, nieznacznie tylko zmieniając swój kierunek. Rutherford podsumował to wydarzenie następująco:

„To było tak, jakby piętnastocalowy pocisk, wystrzelony w kawałek bibułki, odbił się od niej i trafił w strzelającego”.

Rutherford zaproponował, że prawie cała masa atomu jest skupiona w małym jądrze, które znajduje się w środku atomu. Było to błędne założenie jeśli potrafimy sobie wyobrazić że jądro atomu jest pustym centralnie położonym wirem. "Masa" atomu gromadzi się najbardziej WKOŁO centrum atomu, tak samo jak "masa" galaktyki gromadzi się wkoło pustego wiru czarnej dziury.

W latach 1919–1924 przeprowadzono serię doświadczeń, które polegały na bombardowaniu wielu różnych jąder cząstkami alfa, w celu lepszego zbadania jądra. W pierwszych doświadczeniach tarczę stanowiły atomy azotu. Eksperymenty te polegały na tym, że cząstki alfa były kierowane na jeden z końców rury, którą wypełniał azot, a z drugiej strony rejestrowane były rozproszone cząstki. Rutherford stwierdził, że wśród cząstek wylatujących znajdują się także jądra wodoru, mimo że nie użyto go do doświadczenia...WTF??? Przemyślmy to dobrze... Cząstki alfa musiały więc wybijać jądra wodoru z tarczy azotowej. W kolejnych doświadczeniach zastosowano inne tarcze jądrowe i we wszystkich przypadkach obserwowano przemianę jąder. Było to dowodem na to, że atomy pierwiastków są bardzo plastyczną formą i po rozbiciu atomu można otrzymać dwa zupełnie inne pierwiastki. Bez względu na ich budowę. Znaczy to że pierwiastki mają jeden jedyny budulec. W moim rozeznaniu jest nim foton i jego wielokrotności podstawowej struktury.
Według obecnej nauki, najprostszym atomem jest wodór który zawiera jeden elektron i jedno jądro, które nazwano protonem. Proton jest 1836 razy cięższy od elektronu, czyli praktycznie cała masa atomu wodoru pochodzi z protonu.

Aby teraz najprościej wyjaśnić o co chodzi z budową atomu trzeba zrozumieć że atomy nie są jakąś trwałą formą czy pojedynczym puzzlem materii. Jądra atomowe są to tak samo niezależne struktury jak orbitale atomowe. Może nawet trafniej będzie nazwać je karłowatymi pierwiastkami. Zachowują się one pomiędzy sobą jak magnesy. Najlepiej wybierzmy okrągłe magnesy. Taki okrągły pastylkowy magnes powstaje w procesie produkcji funkcjonuje właśnie jako zwielokrotnienie pola pojedynczego atomu i może przyciągnąć do siebie inne magnesy zarówno boczną stroną po okręgu jak i od strony biegunów. Odpowiadając na pytanie jak działa magnes, jednocześnie odpowiemy sobie na pytanie jak działa dokładnie atom. Problemem pozostaje dokładne, precyzyjne wyjaśnienie powstawania pola magnetycznego. Wtedy mamy opanowaną całą chemię i fizykę.

Na rysunku poniżej widać tzw. wiązanie pi - π. Jest ono najlepszym przykładem wiązania w którym widać jak oznaczone kolorem pomarańczowym, cząsteczkowe wiry orbitali, łączą się ze sobą na zasadzie wytwarzanego podciśnienia tudzież przestrzennej kombinacji pól elektromagnetycznych.








Fotonowe orbitale walencyjne łączą się na zasadzie podciśnienia wywieranego przez wirujące mikro tornada fotonowe. Gdybyśmy mogli zobaczyć ten proces w spowolnieniu, uważam że mające połączyć się orbitale, wydłużyłyby się w kierunkach przyszłych wiązań, zanim zdążyłyby się fizycznie zbliżyć do swoich powierzchni. Wszystko ze względu na podciśnienie panujące pomiędzy nimi.










Na zdjęciu widzimy przykładowy model cząsteczki atomowej. Nie ma w niej gluonów - żadnego kleju ani dziwnych kwarków. Są tam tylko fotonowe wiry orbitali których kąty ustawień spowodowane są polem elektromagnetycznym wywołanym przez geometrię biegunów elektromagnetycznych jądra atomu. Wszystkie atomy, cała materia zanurzona jest w fotonowym oceanie. Połączone orbitale jak zgęszczenia w hydraulicznym płynie, zasysają się wzajemnie tworząc od tej pory wspólny wir przeciwsobny.

A- wiążąca podciśnieniem cześć połączonych orbitali, wysunięta na zewnątrz atomu wewnętrznym balansem pól elektromagnetycznych. 
B jądra orbitali elektromagnetycznie/ podciśnieniowo przyłączone do jąder atomów
Tak więc...  atomy nie posiadają w swoich orbitalach elektronów. Stosowany obecnie w chemii sposób podziału opisuje dwa poziomy potencjału elektrycznego na danym orbitalu. Stan niski gdzie orbital jest wypełniony fotonami od poziomu zera- stopniowo aż do bliskiego kompletnemu wypełnieniu, lub stan wysoki do poziomu pełnego w którym orbital jest wypełniony fotonami maksymalnie i nie jest już w stanie tworzyć wiązań walencyjnych. Ponieważ za pomocą pomiarów nie można stwierdzić dokładnie gdzie znajduje się w danym momencie elektron ani ile ich tam jest, przyjęto zasadę nieoznaczoności Heisenberga i ponieważ pasowało to do wizji próżniowego Wszechświata, wymyślono że jest tam w 99 % pustki a gdzie niegdzie pałęta się "od czasu do czasu" jakiś elektron - w dodatku gdzie by nie zajrzeć w orbital, on tam zawsze będzie.. ten sam... lub jego kumpel.
Ta teoria biorąc pod uwagę jej niekompetencję dla przyszłej technologii, staje się od dziś sierotą do której nikt poważny nie powinien się przyznać.
Elektromagnetyzm jest jedyną występującą tu siłą i spoiwem, które wiąże całą materię. Fotony, które pozwalają nam widzieć otaczający nas świat, są sercem elektromagnetyzmu.
Wewnątrz atomu kryje się głęboka, niepokojąca prawda: rzeczy są wykonane z niczego lub prawie z niczego, połączone "klejem", mnóstwem kleju. Fizycy zaczęli to podejrzewać w 1973 roku. Atomy nie są utrzymywane razem przez grawitację. W rzeczywistości mechanika kwantowa nie bierze pod uwagę grawitacji, ponieważ nie jest ona tak naprawdę ważną siłą na poziomie atomowym. Inne podstawowe siły są od 10/25 do 10/38 razy większe od siły „grawitacji”.
Jądro atomu jest utrzymywane razem przez elektromagnetyzm, silne oddziaływanie utrzymuje razem zarówno jądro atomu które jest najmniejszą domeną elektromagnetyczną jak i orbitale, a wszystko to zbudowane wyłącznie z fotonów.








Na tym filmie jest przedstawiona heksagonalna siatka atomów złota gdzie widać wyraźnie jak atomy a raczej ich heksady na ostrzu mostka topią się, delikatnie zanikając jak miraż i na powrót osiadają czasem w innym miejscu, po kilka sztuk na raz, tak jakby wcale nie były od siebie niezależne a raczej odtwarzały swoją strukturę wg niewidzialnej dla nas z zewnątrz oddziałującej (naciskającej?) matrycy. Patrz uważnie do końca filmu.







Moim zdaniem atomy a w rezultacie struktury materii, powstają w konsekwencji nacisku sił ciśnienia "protofotonowej przestrzeni" działającego na nie Z ZEWNĄTRZ, natomiast magnetyczne di- tri- tetra-  pentapoloidalne itd. siły wewnętrzne jądra atomu są tu drugorzędne - systematyzujące formę atomu i są to jedyne możliwe siły działające w atomistyce jakie można tu znaleźć. Żadne silne i słabe oddziaływania i inne dodatki nie są potrzebne. Jest to prosta magnetoelektryczna wirowa konstrukcja umieszczona w monocząsteczkowej przestrzeni pod ciśnieniem. Zarówno w świecie mikro jak i w makro, są to  wyłącznie te same siły. Reszta którą trzeba również rozpracować w prostej nomenklaturze niż obecna, czyli sposoby łączenia materii i geometryczne konstrukcje to sprawy drugorzędne. Kosmiczne pioruny plazmowych włókien elektrycznch w nadciśnieniowej strukturze przestrzeni Wszechświata, powodują zagęszczenie przestrzeni do formy materii która następnie jest dalej przestrzenią ale geometrycznie ukształtowaną i będącą w stanie więzić i odbijać światło. 











MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu
















Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wizji latającycych samochodów, ścigaczy czy nawet pojazdów orbitalnych, zacząłem interesować się astronautyką i astrofizyką i ogólnie technologią, mając nadzieję, że ludzkość na stałe powróci na Księżyc i ostatecznie tak jak sobie wtedy marzyłem, zostanę astronautą. 
Mimo upływu czasu i pozornie szybkiego rozwoju cywilizacjii, nie doczekałem się do dzisiaj żadnych spektakularnych zmian w technologii które pozwalałyby zawodowemu astronaucie zapuścić się dalej niż na orbitę Ziemi czy Księżyca a przeciętnemu człowiekowi po ewentualnym kursie astronauty w ogóle wzbić się powyżej linii Karmana. W konsekwencji zostałem chcąc nie chcąc, elektromechanikiem przemysłowym, co wcale nie było takim najgorszym wyborem bo dzięki temu dziś doskonale rozumiem wszechobecne zjawiska elektryczne. Nie tylko w teorii.

Projekt jest fuzją moich dziecięcych marzeń i dotychczas zdobytej wiedzy w zakresie szeroko pojętych zjawisk elektrycznych.
Obecnie zajmuję się rozwojem technologii elektrycznej astronautyki gdzie nomen omen doświadczenie zawodowe i hobby połączyły się sprzeżeniem zwrotnym z dziecięcymi marzeniami. Dziś wiem, że zastosowanie technologii elektrycznej do zasilania i napędu w elektromagnetycznych maszynach kosmicznych, pozwoli indukować energię elektryczną wprost z "pretofotonowej" eterycznej przestrzeni kosmicznej, jednocześnie zaburzając doziemny "fotonowy ruch grawitacyjny" i jest to JEDYNY skuteczny i wydajny sposób na opanowanie wydajnej techniki lotu w przestrzeni kosmicznej.

IDEA

Projekt „MagnetarTechProject” jest zorientowany na przekształcenie cywilizacji do formy interplanetarnej, poprzez zastosowanie w astronautyce technologii lotu elektromagnetycznego przy jednoczesnym rozwoju recyklingu odpadów industrialnych których wykorzystanie pozwoli przyspieszyć rozwój i obniżyć koszty produkcji tej technologii.

Jest to prawdopodobnie jedyna kompleksowa alternatywa rozwiązania niedoboru zasobów, braku taniej energii i pozostałych problemów cywilizacji, w kontrze do redukcji populacji czy innych pseudo humanitarnych rozwiązań. W tandemie z "pożal się Boże" elitami, podąża nieświadoma konsekwencji ignorancji tego problemu, większa część ludzkości o niestety równie niskiej świadomości ekologicznej. Przykładowo bezwzględnie konieczne jest zastąpienie wszelkich opakowań żywności szybkodegradowalnym plastkiem konpnym. Użycie substancji kompatybilnych z ekosystemem w procesie produkcji powinno być zawsze promowane a sztucznych zawsze wypierane. Szczególnie w technologiach mających bezpośredni kontakt z ciałem człowieka. Zarówno producent, jak i konsument nie poczuwa się, by rozwiązać problem lawinowo rosnącej masy zanieczyszczeń poprodukcyjnych i pokonsumpcyjnych. 
W praktyce segregacja odpadów to ciągle mit tak jak mitem jest też odpowiedzialność producentów.
Tak góra, jak i dół społeczeństwa zaśmieca planetę, wytwarzając około 400 milionów ton ropopochodnego plastiku rocznie, jednak recykling obejmuje nie więcej niż 20 procent. Reszta plastiku wraz z innymi odpadami trafia rykoszetem w środowisko, gdzie wraz z tonami innych zanieczyszczeń, o których się głośno nie mówi, zalegających w każdym zurbanizowanym zakątku planety, rozpada się na nanocząstki, które wpadając w łańcuchy pokarmowe, niszczą ekosystem i w konsekwencji samego człowieka a rozważnego kompleksowego pomysłu na rozwiązanie problemu, jak nie było, tak nie ma. 
Mimo obecnego stanu "śmieciowej" nieekologicznej i antyludzkiej cywilizacji, jest jedno panaceum na wszystkie te problemy.
Tak się szczęśliwie złożyło, że plastikowego śmiecia obecnie nikt nie potrzebuje a przestarzała niebezpieczna i toporna technologia rakietowa dająca bardzo niski poziom bezpieczeństwa jest mało zachęcająca. Rozwój proponowanego w tytule, wielokrotnie skuteczniejszego, tańszego a w porównaniu do powyższej technologii, bardzo bezpiecznego transportu potrzebnego do masowej pracy w przestrzeni kosmicznej, będzie wymagał użycia gigantycznej ilości tworzyw sztucznych ze względu na ich wytrzymałość izolacyjną wysokiego napięcia.

PROJEKT

Pierwszym etapem omawianego projektu jest wykonanie modelu bazy orbitalnej z tworzywa sztucznego składającej się z 19 sześciennych i 8 kulistych modułów w skali 1:33 o wymiarach boków 12 cm (w formie nieco większej kostki Rubika) oraz wykonanie elektrycznych i mechanicznych pomiarów i testów. 

Drugim etapem będzie uruchomienie produkcji potrzebnych do budowy bazy, wymienionych dwóch typów modułów w skali 1:1 czyli boku = 4 metry. 
Tak wykonane moduły mogłyby zostać umieszczone  nawet na pustyniach i biegunach, bezpośrednio dla masowej produkcji żywności oraz jako bazy astronautyczne dla umożliwienia pobytu astronautów w surowych warunków panujących na powierzchniach wszystkich skalistych a nawet ciekłych obiektów Układu Słonecznego gdzie ciśnienie i temperatura nie przekroczy wytrzymałości mechanicznej modułów, także w ich atmosferach na odpowiedniej wysokości.

Trzecim etapem projektu będzie otwarcie agencji kosmicznej gdzie znajdą zatrudnienie inżynierowie, technicy, monterzy i inni.  Najważniejszą celem jest determinacja i chęć współpracy zorientowana na horyzont jakim jest osiągnięcie poziomu rozwoju cywilizacji interplanetarnej. 

ZAŁOŻENIA

Projekt może wydawać się nieco futurystyczny ale wyłącznie droga rozwoju w kierunku masowej interplanetarnej astronautyki jest na tyle skutecznym sposobem dla ludzkości, by móc trwale pokonać wielowymiarowy pogłębiający się zastój cywilizacyjny, spowodowany walką o niestety stale kurczące się zasoby planety, których dowolną ilość można pozyskać z przestrzeni kosmicznej.

Założeniem teoretycznym projektu jest wykryty przeze mnie osobiście błąd w teorii fizyki, który trzeba wykluczyć doświadczalnie do czego ma doprowadzić pierwszy, najtańszy ale najtrudniejszy etap projektu.

Zaszła w nauce a konkretnie astrofizyce, błędna interpretacja niektórych zjawisk, między innymi gdy ustalono w trakcie doświadczenia Michelsona - Morleya domyślnie pustą przestrzeń a w niej niedostatek energii, zamiast jej obfitości. Obecnej we Wszechświecie w postaci niewykrywalnych fotonów o trudnej dla pomiaru bardzo niskiej energii. Ta błędna teoria rzutuje do dziś na cywilizacyjny problem wiecznego deficytu energii w życiu codziennym. Nie pomaga sytuacji zbiorowa wiara w nieweryfikowalne doświadczalnie założenia min. einsteinowskiej Teorii Względności. Założenia teorii były wystarczające w XX wieku ale nie DOŚĆ dobre dla rozwiązania nawarstwiających się problemów obecnych czasów. Dodajmy, że materia — stan stały, ciekły i gazowy razem wzięte, jest w porównaniu z plazmą (4 stan skupienia) i cząsteczkowej budowy przestrzenią mojej teorii (5 stan skupienia- dawniej Eter), wręcz śladową (!!!) substancją we Wszechświecie. Poszukiwanie energii w materii nie będzie celem interplanetarnej elektrycznej astronautyki przyszłości i nie może być wsparciem dla rozwoju kosmicznej cywilizacji. Jest niewłaściwym kierunkiem poszukiwań, gdy wiemy że materia powstaje z energii a nie odwrotnie. Astronautyka elektromagnetyczna nastawiona jest gospodarczo na minerały kluczowe biologicznie i technologicznie dla funkcjonowania wielo-planetarnej czy w kolejnym kroku wielo-stellarnej cywilizacji. Cały problem opartej o kapitał cywilizacji, tkwi w tym, że na sprzedaży zasobów i energii z nieograniczonego źródła, nie można zarabiać w nieskończoność, w myśl niepisanej zasady ekonomiki i ekonomii (nie wiem co w tym słowie jest eko) - "stwórz problem - sprzedaj rozwiązanie". 

Dlatego nikomu specjalnie jak widzę nie zależy na rozwoju astronautyki i rewizji stuletniego błędu by jednak ostatecznie przyznać że cały Wszechświat zbudowany jest wyłącznie z fotonów. Również na orbitalach atomowych nie mamy elektronów. To co nazywano dotychczas "elektronami" były to orbitale atomowe pełne fotonów.

W zależności od ich ilości na zewnętrznym orbitalu, zaczynając od starej nomenklatury naukowej mamy: 

1 elektron = orbital nie wypełniony fotonami - wyskoaktywny chemicznie, termicznie i elektrycznie.

2 elektrony = orbital pełen fotonów - niskoaktywny chemicznie, termicznie i elektrycznie.

Znaczy to także że jakakolwiek energia w przestrzeni kosmicznej i w technologii zawsze przenoszona jest za pośrednictwem fotonów lub ich bardziej złożonych form. Niczego więcej tu nie potrzeba. Obojętnie jaki sposób transmisji energii weźmiemy pod uwagę.

Aby mogła zaistnieć w przestrzeni kosmicznej transmisja światła czy pola magnetycznego których składnikiem są fotony, nie jest możliwe aby przestrzeń kosmiczna była próżnią!! Przeciwnie - pełnią!
Przestrzeń kosmiczna jest pełna fotonów a raczej prawie w 100 % przezroczystej substancji która je tworzy za pośrednictwem zjawiska ruchu (nazywana dawniej eterem ale staram się nie używać do opisu ani starej ani nowoczesnej nomenklatury naukowej, ponieważ może przeszkadzać czytelnikowi we właściwym obrazowym zrozumieniu natury). 
Każde obecne w niej pole magnetyczne jest po prostu sferą gdzie fotony ulegają ruchowi odwzorowując kształt toroidu wokół obiektu który to pole wytwarza. Trzeba sobie wyobrazić że pole elektromagnetyczne w przestrzeni jest wirem tak jak tornado w powietrzu albo wir we wodzie. Nie ma innej możliwości jeśli ma realnie oddziaływać w kosmosie! Nie są do zrozumienia tego fenomenu potrzebne żadne matematyczne obliczenia a jedynie obejmująca cały problem solidna wyobraźnia co dawno postulował z resztą Albert Einstein. Dopiero do opanowania technologii na podstawie praw natury konieczna jest matematyka.
Aby przykładowo odpowiedzieć na pytanie, w którym miejscu Słońca jest tworzone pole magnetyczne, trzeba najpierw rozważyć dlaczego ono się tam indukuje.

Więc indukuje się dlatego że Słońce obraca się i porusza (obie składowe ruchu mają wpływ)
w polu magnetycznym naszej spiralnej galaktyki! To jest FAKTYCZNA przyczyna powstawania pola elektromagnetycznego i jest ona zawsze zewnętrzna! Obojętne jakiej skali jest przestrzeń w której znajduje się rozpatrywany obiekt. Nie ma wpływu na nie wewnętrzne "dynamo" tak jak to się wyjaśnia w przypadku Ziemi. Jedynie rezystancja czy też konduktancja przewodnika jakim jest ciało niebieskie.

Niedorzeczna w tym sensie jest koncepcja nauki że pole magnetyczne SKŁADA SIĘ Z FOTONÓW LUB CZEGOKOLWIEK INNEGO A JEDNOCZEŚNIE ZNAJDUJE SIĘ W PUSTEJ PRZESTRZENI. Przestrzeń MUSI być zbudowana z niskoenergetycznych fotonów czy też "fotonotwórczego płynu" pod ciśnieniem a Ziemia, Słońce czy inne materialne obiekty kosmiczne posiadające (wzbudzające swoim ruchem tak jak to znamy z elektrotechniki) pole elektromagnetyczne, a więc wystarczającą sumacyjną  przewodność jak zwykły kawałek wirującego przewodnika, indukują swoim ruchem fotonowy torus pola który "zakrzywia linie sił pola" (tak wiem- kolejne dezorientujące wirtualne naukowe określenie) pomiędzy biegunami tylko dlatego że pozostała nieruchoma fotonotwórcza przestrzeń jest dla ruchu tego pola rodzajem oporowej ściany. Inaczej pole to nigdy by nie powstało! Energia również jest fizyczną choć podstawową substancją i tak należy ją postrzegać. Pole elektromagnetyczne to też nie są jakieś wirtualne pojedyncze fotony a cały zwarty ruchomy masyw substancji o różnej energii wynikającej z prędkości tego ruchu. Tak się tworzy pole elektromagnetyczne w przestrzeni kosmicznej. Grawitacja jest drugą stroną tego samego zjawiska ruchu fotonowego pola. Dokonałem tego wyłącznie na podstawie analizy i korelacji zależności dostępnych danych naukowych ale rozważ to sam.

Kompletna wizja projektu pojawiła się zupełnie przypadkiem, gdy zdiagnozowano u mnie tzw. Syndrom Gilberta. Szukając bezinwazyjnej metody leczenia ze względu na genetyczne pochodzenie choroby, zapoznałem się z metodą regeneracji zdrowia za pomocą podwyższonego poziomu ciśnienia powietrza tzw. "normobarycznego" -1500 hPa / 1,5 bara- zbliżonego do składu ziemskiej atmosfery sprzed tysięcy lat który sugeruje że genetycznie jesteśmy przystosowani do ciśnienia wyższego niż obecne. Nasza planeta uległa zderzeniu z obiektem spoza naszego Układu Słonecznego, co najmniej wielkości Urana (~ 24 tys km średnicy), powodując rozbicie naturalnie monolitycznego płaszcza Ziemi, zmniejszenie średnicy a więc i masy, pośrednio zmniejszając w ten sposób poziom "grawitacji", a co za tym idzie grubość atmosfery, powodując w konsekwencji spadek ciśnienia i zmniejszenie przyrostu flory, fauny ale także wzrostu i długości życia człowieka. Techniczne zwiększenie ciśnienia atmosfery pomiędzy zakresem 1000 hPa do ~ 1,5 bara, czyli 1500 hPa, powtórnie uaktywnia naturalną zdolność samoleczenia organizmu, generując w szpiku kostnym komórki macierzyste, zdolne zastąpić każdą uszkodzoną komórkę. Dodajmy kolejny wniosek że obecne na Ziemi warunki biosfery, nie są krytyczne dla przeżycia człowieka. Tak jak zaskakuje zakres tolerancji człowieka na ciśnienie od 500 hPa do 1500 hPa, tak też znacznie waha się zdatna w procesie oddychania, zawartość procentowa gazów w atmosferze. To rodzi potencjalne nowe możliwości zabezpieczeń technologicznych, także dla wypraw kosmicznych.
Użycie powyższego rozwiązania znacząco poprawi ogólny poziom zdrowia i wydolność fizyczną przyszłych astronautów, minimalizując ryzyko schorzeń związanych ze skutkami wpływu promieniowania kosmicznego, bez konieczności regularnego powrotu na Ziemię. Hamując tempo starzenia organizmu, pośrednio poprzez kilka pokoleń wydłużymy życie, co oczywiście byłoby bardzo pożądane w dalekosiężnej astronautyce. Zwiększy to znacznie dopuszczalny czas trwania lotów kosmicznych, a więc ich zasięg oraz bezpieczeństwo. 

Wykorzystanie odpadów z tworzyw sztucznych do produkcji masowej ilości kombinezonów w formie egzo-szkieletu dostosuje je do tego ciśnienia i jednocześnie zwiększy odporność kombinezonu na urazy mechaniczne takie jak uderzenia mikrometeorów i inne zagrożenia spowodowane trudnymi i niebezpiecznymi warunkami pracy w otwartej przestrzeni kosmicznej. Jednak mimo tego uważam, że odważnych do wykonywania tego zawodu nie zabraknie.

Zastosowanie do zasilania i napędu w elektromagnetycznych maszynach kosmicznych, zaobserwowanego w naturze przez Wiktora Schaubergera zjawiska wiru implozyjnego, powstającego w wyniku różnicy ciśnień pomiędzy oddalonymi dwoma punktami przestrzeni - prawdziwej przyczyny powstawania potencjału elektrycznego, będącego w istocie zasadniczym prawem elektrycznej natury Wszechświata, pozwoli indukować energię elektryczną bezpośrednio z przestrzeni kosmicznej przez  wymuszony rozruch fotonotwórczej substancji (eter) i przyspieszyć majaczący gdzieś na "horyzoncie zdarzeń" (już nie masywnej czarnej kuli a najbardziej intensywnego wiru elektromagnetycznego), moment zasiedlenia pozaziemskich naturalnych obiektów, nie tylko Układu Słonecznego. 

W przestrzeni kosmicznej można będzie poruszać się elektrycznymi maszynami bez zbiorników paliwa czy też drogich w budowie i eksploatacji silników rakietowych, także w ogromnych przestrzeniach pomiędzy galaktykami wzdłuż łączących je gigantycznych, gotowych do wykorzystania, wstępnie zjonizowanych splotów sieci włókien plazmowych, jak po elektrycznie naładowanych szlakach komunikacyjnych! Gratuluję temu kto to stworzył w tak genialny i zarazem prosty sposób!! Ja to tylko zrozumiałem. Patrz -"Laniakea". Natomiast w obszarze Układu Słonecznego. 
Technologia ta zredukuje do zera problem zanieczyszczeń zarówno powierzchni planet, księżyców, jak i ich orbit. Dopiero tak ukształtowaną gałąź gospodarki będzie można nazwać profesjonalną i dostępną dla każdego człowieka elektro-astronautyką.

Optymalnym rozwiązaniem dla produkcji takich maszyn, byłyby początkowo, proste w wykonaniu i masowej produkcji, moduły w kształcie sześcianu (kabina) i kuli (silnik) o wymiarach 4 × 4 × 4 metrów, wykonane głównie z tworzyw sztucznych dostosowanych do wymagań kosmicznych. W szczególności odpornych na duże różnice i zmiany temperatury (przykładowo „TECASINT” - 270°C do + 470°C), jednak nie na tyle duże jakie występują w technologii rakietowej, ponieważ w trakcie lotu przez atmosferę nie będzie już konieczna tak wielka prędkość i krótki czas lotu, ograniczony pojemnością zbiorników paliwa, których potrzebuje obecna przestarzała technologia. W atmosferze wskazana jest niska prędkość lotu, za to w bezoporowej przestrzeni kosmicznej jak najszybsza, wręcz wielokrotnie nadświetlna, która w ten sposób jest możliwa.

Zastosowana technologia wysokiego napięcia, zakłócająca z łatwością wykładniczo malejący wraz z odległością od powierzchni planety, niskoenergetyczny, fotonowy strumień grawitacyjny, będący słabym oddziaływaniem stałego, doziemnego prądu elektrostatycznego, pozwoli opuścić magnetosferę bez przeciążenia (~ 4 G w przypadku Ziemi), co umożliwi pracę w przestrzeni kosmicznej każdemu przeszkolonemu na astronautę kandydatowi bez względu na dotychczas wykonywany zawód. Astronautyka stanie się wtedy popularnym zawodem, dostępnym także dla ludzi z dużo niższym niż przeciętny stanem zdrowia.

Kuliste moduły, zamontowane w narożach opisywanej bryły, oprócz zakłócania stałego prądu grawitacyjnego, będą zdolne jednocześnie generować pole elektromagnetyczne z prozdrowotną funkcją magnetoterapii (7,83 Hz - Schumann do 300 Hz), blokując przy tym szkodliwe jonizujące promieniowanie kosmiczne. Zasadniczo moduły będą miały możliwość szybkiego i sprawnego łączenia pomiędzy sobą w warunkach kosmicznych, zachowując lekkość i wytrzymałość konstrukcji. Pozwolą również na wydajną i szybką produkcję żywności pod ciśnieniem w każdych warunkach, w zależności od wyboru miejsca przeznaczenia: na wodzie, lądzie, od równika po bieguny, skalistej lub lodowej powierzchni planet i księżyców, umożliwiając w konsekwencji rozbudowę bazy do rozmiarów samowystarczalnego habitatu w niemalże każdych warunkach planetarnych, księżycowych i orbitalnych.

PERSPEKTYWY

Opisywana technologia jest potrzebna i możliwa do realizacji w istocie "na wczoraj", także na Ziemi, nawet już w trakcie trwania projektu aby doraźnie rozwiązać problem niedożywienia. Tak jak reakcją małpy odrzucającej banany, zniszczono wcześniej genialny projekt Wielkiej Sztucznej Rzeki w Afryce, tak teraz należałoby odbudować i rozwinąć ten projekt dla produkcji żywności do której można wykorzystać proponowane tu podzespoły, jednocześnie testując całość w ziemskich warunkach pustynnych.

Z pomocą tej technologii, realny będzie również lekki osobowy transport międzykontynentalny, orbitalny i na powierzchnię Księżyca. Na orbicie geostacjonarnej (w przypadku planety Ziemi ~ 35 tys. km wysokości nad równikiem) powstaną magazyny, hotele, osiedla i inne potrzebne obiekty, które z czasem rozwiną się w wielokilometrowe orbitalne miasta. Konieczna jest też bezpieczna utylizacja jeszcze powstających ryzykownych dla ziemskiej biosfery odpadów oraz transfer niszczącego środowisko przemysłu, zwłaszcza chemicznego, poprzez transport na Księżyc i inne pozbawione życia niezagospodarowane obiekty kosmiczne. Z powierzchni Merkurego, będziemy prowadzić stałe i dokładne badania fizykochemiczne plazmy, zachodzące na... a w zasadzie nad (miliony stopni jak w spawarce plazmowej) metaliczną powierzchnią Słońca. Wenus nadaje się świetnie do badań własności materii i produkcji nowych materiałów w warunkach wysokiej temperatury (460°C) i ciśnienia (92 atmosfery) co z grubsza odpowiada ciśnieniu panującemu w oceanie na głębokości 1 kilometra.

Dostosowanie powierzchni Marsa do masowej produkcji żywności, pozwoli zabezpieczyć podstawowe potrzeby dla działań gospodarczych w zakresie pozostałej części Układu Słonecznego ze względu na dużą procentową zawartość CO₂ w jego atmosferze i optymalne jeszcze w tej odległości od Słońca naświetlenie. Planetoidę Westa można zaadaptować jako bazę dla koordynacji astro-górniczych prac wydobywczych w Pasie Planetoid, który jest pozostałą częścią rozbitego płaszcza Ziemi (około połowy pierwotnej masy Ziemi), więc powinniśmy znaleźć tam m.in. złoto i inne minerały a nawet szczątki dinozaurów co potwierdziłoby ostatecznie (dawno odrzuconą) teorię zderzenia! Największe księżyce Jowiszowe można zaadaptować dla rozwoju astro-turystyki ze względu na niesamowite (w tym elektryczne - nie bez powodu jest to z dawna znany bóg piorunów) walory widokowe w całym Układzie Słonecznym oraz do badania zjawisk proto-gwiazdowych Jowisza. Tytan- księżyc Saturna może służyć jako baza przesiadkowa (ciśnienie atmosfery - 1500 hPa) i źródło zasobów chemicznych, Natomiast Tryton i Pluton można zaadaptować jako front naukowo-badawczy i obserwacyjny dalekiego kosmosu ze względu na największą odległość od Słońca i związane z tym najmniejsze naświetlenie nieba, a także najdalej wysunięty kosmodrom dla przygotowania ekspedycji międzygwiezdnych, ze względu na bezpieczeństwo lotu i koszty logistyczne.

Realizując projekt w duchu odpowiedzialności za ekosystem i cywilizację, gdybyśmy tylko chcieli, stworzymy niezależnie od mniej lub bardziej udanych, bo bazujących na obecnej wyhamowanej nauce, pomysłów rządu światowego, nową gałąź gospodarki i warunki dla stałej pracy w przestrzeni kosmicznej dla każdego człowieka na nieznaną dotąd skalę, a ilość potrzebnych miejsc pracy wielokrotnie przekroczy liczbę obecnej a nawet przyszłej populacji!!!

W świetle powyższego, wszelkie próby nie humanitarnej regulacji zaludnienia (vide Bill Gates z jego naukowo poronioną ideą bo nie CO² jest tu zagrożeniem dla klimatu a działalność człowieka w której centrum leży przemysł chemiczny) uważam za ogromną nieodwracalną stratę i marnowanie niepowtarzalnego potencjału i szansy dla ludzkości. Bo kto w końcu ma zbudować te kosmiczne miasta? Roboty?? Roboty nadają się do prostych nieskomplikowanych powtarzalnych i bezrefleksyjnych czynności. Każdy złożony problem do rozwiązania z którym nie tylko astronauta w przestrzeni kosmicznej ale i człowiek musi się zmierzyć, wymaga kreatywności, opanowania wielu dziedzin wiedzy, wykorzystania dostępnych w danym miejscu i czasie środków, w trybie najlepiej natychmiastowym.

W obecnej sytuacji idea ta mająca potencjał wpłynąć na lepszą przyszłość ludzkości, warta jest KAŻDYCH pieniędzy, ponieważ wszyscy mamy ten sam międzygwiezdny genom i ten sam podstawowy problem. Rozwój astronautyki jest jedyną drogą dla ludzkości, którą można porównać do nieuniknionego wyjścia dzieci spod opieki matki, jaką jest w tym sensie dla nas planeta Ziemia- kosmiczna naturalna macica - żywy i samoświadomy organizm.

Z czasem powstanie globalne zapotrzebowanie pracowników astronautyki dla jej popularyzacji i rekrutacji chętnych do pracy w przestrzeni kosmicznej, gdzie oprócz badania i szkolenia kandydatów w zakresie wiedzy zawodowej i teoretycznej, będą rozwijane zdolności psychospołeczne i umiejętności zachowania prozdrowotnej bezmięsnej diety, odkwaszającej organizm a także ogólnego stanu zdrowia i trybu życia, obowiązujące załogę jako mikrospołeczności dobranych odpowiednio grup ludzi, ważne dla bezpieczeństwa i wydłużenia bezkonfliktowego czasu trwania ekspedycji, zwłaszcza w dalekiej przestrzeni kosmicznej jak przykładowo misja astronautyczna do wnętrza Sagittarius A - wiru plazmowego czarnej dziury- kosmicznego tornada w osi wirowania naszej galaktyki. Nie są to masywne kule jak już wspomniałem ani tym bardziej tunele czasoprzestrzenne, nie przedostaniemy się do innego wymiaru ani też do białej dziury. Są to za daleko idące, zbędne nadinterpretacje w ślad których nie rozwinie się realna technologia. Za opracowaną teorię i projekt, odpowiadam osobiście. Do udziału zapraszam chętnych studentów informatyki, biologii, fizyki, chemii, astrofizyki, astronautyki i innych, którzy chcieliby mieć możliwość uczestnictwa w projektach związanych z astronautyką i przekształcić swój tryb życia w zgodzie z warunkami pracy astronauty. 









Czarna Dziura nie posiada masy.





Istnieje stara anegdota z czasów II wojny światowej o tym jak dobrze wykształcona logika pozwoliła ograniczyć straty w liczebności alianckich samolotów. W kadłubach myśliwców powracających z boju z dziurami po kulach, błędnie oszacowano obszary kadłuba samolotów najczęściej atakowane przez wrogi ogień jako najsłabsze. Aby zmniejszyć liczbę zestrzelonych samolotów, starano się wtedy wzmocnić najczęściej uszkadzane elementy konstrukcyjne kadłuba...
Matematyk Abraham Wald wskazał, że być może istnieje inny sposób patrzenia na te dane. Powodem, dla którego niektóre obszary kadłuba powracających z boju samolotów nie były pokryte dziurami po kulach, było to, że samoloty przestrzelone w tych obszarach, wcale z boju nie wracały! Ten wgląd doprowadził do tego, że pancerz został ponownie wzmocniony jedynie w sektorach kadłuba samolotów, w których nie było dziur po kulach!
Na pierwszy rzut oka takie podejście wydaje się śmieszne ale logika przy odpowiednim wykorzystaniu otwartego umysłu stać się może wyjściem z potrzasku płytkiego i pochopnego myślenia które nie pozwala dotrzeć do głębokiego, holistycznego zrozumienia problemu jakim właśnie charakteryzuje się ciągle zaskoczona nowymi obserwacjami kosmosu nauka astrofizyczna.




Historia danych jest jak się może okazać, ważniejsza niż same dane.
A dokładniej, powód, dla którego brakuje nam niektórych danych, może być o wiele bardziej znaczący niż wszystkie dane, które już posiadamy. 
Odnieśmy teraz ten przykład do problemów obecnej fizyki i astrofizyki. Szczególnie do jednegoz nich. Historia danych wskazywała u końca starożytnej fizyki na istnienie tak zwanego eteru, jako wtedy nieokreślonej substancji wypełniającej przestrzeń kosmiczną. Jednak ludzki umysł co zauważyłem, ma to do siebie że lubi komplikować (czy to z ludzkiej natury, czy z wyuczenia - nieistotne), biorąc to co bardziej zawiłe, jako mądre, zawierające większą wartość czy prawdę. Mimo że od dawna  w fizyce sprzed 1887 roku, logicznym wydawało się być istnienie we Wszechświecie jakiegoś rodzaju kosmicznej "atmosfery"- łącznika czy transmitera wszelkich oddziaływań, na co wskazywała też jeszcze dawniejsza filozofia alchemików, odrzucono tą hipotezę ze względu na mizerną jeszcze wtedy ilość danych i możliwości laboratoryjnych. Jednak dzisiaj w dobie kulejącej technologii i niekompetentnej rozkraczającej się na wiele ścieżek fizyki (analogicznie jak w teologii) już nie da się tego pominąć i właśnie ten problem związany z prawdziwą istotą i naturą przestrzeni kosmicznej chciałem poniżej przybliżyć. 





Na powyższym filmie jest przedstawiony zwyczajny wir wodny i wobec wszechobecności tego prostego naturalnego zjawiska, przedstawię tu spójną z całą resztą astrofizyki, nową teorię powstawania czarnych dziur różną od koncepcji masywnej kuli z horyzontem zdarzeń i innymi osobliwościami wg. Stevena Hawkinga.
Teoria ta zmierza dokładnie w PRZECIWNĄ stronę względem dotychczasowej błędnej PRZEROŚNIĘTEJ POPRAWKAMI JAK POLSKIE PRAWO teorii naukowej, biorąc pod uwagę fakt że natura nie toleruje nie zagospodarowanego miejsca i jak ktoś kiedyś słusznie zauważył, natura nie znosi pustki – także a może przede wszystkim w przestrzeni kosmicznej. 
Tymczasem przyjrzyjmy się jak na powyższym filmie w kierunku centrum wiru wodnego, woda regularnie przyspiesza poprzez niewielkie zwiększenie podciśnienia strumienia wody spiralnie zbliżającego się do centrum wiru w którego osi zaczyna się pienić. Wyobraź sobie faktyczny obszar działania takiego wiru. Blisko centrum zdaje się być on liniowy prostopadły do wcześniejszej płaszczyzny obracającego się wiru i jednocześnie. 
Na tej samej zasadzie w galaktykach (tych wirujących- spiralnych- nie innych!) "pieni się"... przestrzeń kosmiczna wypełniona eterem. W miejscach o większej aktywności jej strukturalnie zagęszczonych ramion i centrum, tworzy plazmę (4 stan skupienia) jako formę "proto–materii" której własności i rodzaje są jeszcze bardzo słabo zbadane. Plazma to atomy które pod wpływem wysokiego napięcia czyli szybkiego ruchu fotonów/ eteru rozpadają się na orbitale i jądra atomowe. Pole magnetyczne jak zasadniczo twierdzą naukowe teorie jest zbudowane z fotonów co wydaje się dosyć logiczne choć nieprecyzyjne, a skoro tak, to cała przestrzeń kosmiczna musi również być podobnie zbudowana bo inaczej nie miałoby ono skutecznej siły działania jak to widzimy w mikroskali na przykładzie magnesów neodymowych. Magnesy wzięły swoją nazwę od magii ale to nie magia pozwala im oddziaływać realnie na otaczające je środowisko i pomiędzy nimi.

Przecież pole magnetyczne mające niekiedy bardzo wielką siłę, nie może realizować się poprzez sporadycznie pałętające się fotony w rzekomo pustej przestrzeni. Nie o taką pokrętną zwirtualizowaną dialektykę nauki mi się rozchodzi. Ani też przez jakieś niewidzialne ”linie sił pola„ , jak to jest przedstawiane na rycinach w podręcznikach do fizyki. Żadne wyobrażone linie sił pola magnetycznego nie są w stanie wywierać namacalnej siły fizycznej. To jest tylko wizualizacja matematyczna nie mająca nic wspólnego z rzeczywistym funkcjonowaniem tego pola. Pole magnetyczne to REALNY, FIZYCZNY, rzeczywisty wirujący torus złożony z rodzaju płynu fotonotwórczego obecnego WSZĘDZIE w przestrzeni kosmicznej. W oddali od obiektów materialnych generujących pole elektromagnetyczne pozostaje on w bezruchu. Czyli najbardziej nieruchoma przestrzeń będzie obecna w oddali poza galaktykami, ponieważ i one posiadają pole elektromagnetyczne ale jest ono już eterem w ciągłym jednostajnie przyspieszonym i opóźnionym ruchu w zależności czy dąży do centrum czy na zewnątrz tego pola.
Skupiając się jednak na czarnych dziurach, pole elektromagnetyczne galaktyk składa się z czysto REALNEJ substancji podobnej w swej istocie do płynu w którym torusy tego pola przemieszczają się osiowo w wyniku obrotowego ruchu prądów włókien plazmowych, łączących wszystkie spiralne galaktyki w sieci podobne do neuronowych. Przestrzeń kosmiczna jest to "ocean fotonowy„ w stanie nie wzbudzonym, w większości bez "ładunku elektrycznego„ a do tego wręcz POD CIŚNIENIEM, ponieważ cała natura w fizycznym a więc rzeczywistym świecie ma konstrukcję czysto mechaniczną. Nawet energia elektryczna będąca we Wszechświecie fundamentem, ma mechaniczną naturę. Jest subatomową hydrauliczną różnicą ciśnień tego fotonotwórczego płynu czyli substancją łatwo przenikającą bariery zbudowane z trzech ostatnich stanów skupienia.

Z powodu braku właściwej koncepcji struktury przestrzeni (czasoprzestrzeń Einsteina magicznie powiązana nie wiedzieć czemu z prędkością światła, wyraża tu brak zrozumienia fenomenu), powstają kolejne, wprowadzające zamęt programowe łatki jak w systemie Windows, na temat substancji o niejasnych własnościach: strun, ciemnej energii i materii, antymaterii, dylatacji czasu, podprzestrzeni, nadprzestrzeni, białych dziur itp. a wszystko są to po prostu produkty odrealnionej wyobraźni  min. Pana Hawkinga który tworząc je, niestety musiał się opierać ze względu na chorobę wyłącznie na wewnętrznych zasobach umysłu. Choć do pewnego stopnia koncepcja czarnych dziur była poprawna. Tylko z nazwy i mechaniki zewnętrznej. Aby jednak poprawnie zrozumieć naturę należy obserwować ją w zwykłych codziennych zjawiskach i procesach bo wszędzie można dostrzec prostotę i powtarzalność jej podstawowych praw. Jak płynie woda w rzece? Jak się tworzą i rozchodzą fale na wodzie? Jak porusza się dym z papierosa w powietrzu? Jak się tworzą wiry w powietrzu i wodzie i od czego zależą? Natura podrzuca swoje prawa tuż pod nogi ale trzeba ponownie nauczyć się rozumować umysłem nieskażonym przez pełen granic świat dorosłych – czyli umysłem dziecka.

Mając czelność (a raczej bezczelność, jakby niektórzy moi hejterzy powiedzieli) zwątpić w naukowy absolut pustej przestrzeni, wyobraziłem sobie że jeśli dotychczas według obliczeń nadal brakuje masy w galaktykach aby nie uległy rozerwaniu to najprawdopodobniej coś nie tak jest z teorią. Nie z Wszechświatem. Z Wszechświatem wszystko jest w porządku. Posiada tylko JEDNO prawo które naukowcy podzielili na wiele wątków. Coś co nazywam quasi-cząsteczkową, fotonotwórczą przestrzenią było od zawsze obecne w kosmosie i nie ma potrzeby już niczego złożonego tam dodawać ani tworzyć setek szalonych teorii w tym czarnych dziur o cudownych właściwościach. No chyba że naukowcy lubią tworzyć stosy teorii aby mieć nieskończony powód inkasowania gaży za ... "odkrycia". ..
Po wielu próbach przeniknięcia nieznanego, zrozumiałem że galaktyki muszą się znajdować w otaczającym je równomiernie z każdej strony, nie odkrytym jeszcze przez naukę "płynie" o subtelnej własności mechanicznej. Galaktyki są po prostu wirami wywołanymi ruchem obrotowym eteru jako pola elektromagnetycznego plazmy, ułożonymi wzdłuż ostatnio odkrytych międzygalaktycznych włókien plazmowych uformowanych w trójwymiarowe gigantyczne sieci. Takie pasmowe zorganizowanie galaktyk w przestrzeni kosmicznej jest nota bene opisane nawet w Wedach jako "Sznur pereł na naszyjniku Boga Indry". Tak, galaktyki SPIRALNE układają się w długie pasma a one z kolei łączą się w trójwymiarowe sieci połączone gromadami/ ogniskami galaktyk.
Czy siła odśrodkowa rozrywa wir wodny lub powietrzny? Jakoś nie. Czy się on zapada do wnętrza? Też nie. Więc galaktyk spiralnych też nic nie rozrywa ani też się nie zapadają...o ile występuje równowaga sił pomiędzy zewnętrzem a wnętrzem galaktyki.

KLUCZEM JEST RUCH WIROWY KTÓRY WSZYSTKIE TE ZJAWISKA NAPĘDZA SIŁĄ POCHODZĄCĄ Z ZEWNĄTRZ I UTRZYMUJE W RÓWNOWADZE PONIEWAŻ GALAKTYKI SĄ IMMANENTNĄ CZĘŚCIĄ STRUKTURY PRZESTRZENI KOSMICZNEJ. 

Czy zupa gdy przestaniesz ją mieszać w garnku- zapada się? Nie. Rozprasza? Nie. Pozostaje w miejscu...
Wobec powyższego zyskujemy jednocześnie środowisko do rozprzestrzeniania się pola i promieniowania elektromagnetycznego a w nim światła widzialnego, co likwiduje to beznadziejne odstępstwo od zasady obowiązującej w gazach, cieczach  itd. w której każda fala musi mieć swój nośnik- środowisko propagacji ale... w kosmosie to już go nie ma... Nie udało się wykryć nośnika? Ok....a czy domyśleć się nie można było? Jest oprócz badań przecież do użytku logika ... Czy nie? Wobec tego może jestem typem pochodzącym wyjątkowo spod jasnej gwiazdy skoro na to wpadłem i którego wysłano na pohybel skorumpowanej nauce abym wreszcie zniszczył ten parareligijny post-einsteinowski zabobon ? 
Wszystko to proponuję oczywiście w myśl zasady Brzytwy Ockhama jako kamień węgielny dla ukonstytuowania brakującej od dawna "Teorii Wszystkiego". Nie czuję się gorszy niż cała reszta świata zwłaszcza naukowego, mimo iż nie mam dokumentu potwierdzającego moje kompetencje. Zawodowo jestem zwykłym, przeciętnym elektrykiem. To co tu prezentuję jest w istocie owocem samodzielnej pracy. Podobno mamy wolność samostanowienia o sobie. Jestem więc za wolnością tak jak mogę kupić chleb pieczony masowo, mogę też upiec go samodzielnie. Własny chleb lepiej smakuje. Nie posiada składnikóœ niejasnego przeznaczenia. Tak samo w kwestii wykształcenia mogę się wykształcić masowo i mogę samodzielnie. Mogę używać cudzych nie do końca zrozumiałych popularnych teorii a mogę zbudować własne- gruntownie przemyślane od A do Z . Każdy niech sam wybierze w co chce ”wierzyć„. Jest wolność albo jej brak i odgórna centralna kontrola tego co prawdą jest a co nie jest. To ma być wolność gdzie wyrocznia delficka ”Demagog„ będzie sprawdzał i dobierał Twoją wolność poglądów? Czuję się tak samo jak za czasów żydo-komuny w PRL!!

Czy ta koncepcja będzie bardziej logiczna i przekonywująca? Jest bardzo praktyczna bo zyskujemy darmowy ogólnie dostępny UNIWERSALNY nośnik wszelkich oddziaływań w przestrzeni kosmicznej ale też pędnik dla antygrawitacyjnych maszyn elektromagnetycznych w postaci substancji z której możemy wzbudzić nośnik prądu elektrycznego, pola elektromagnetycznego, fali świetlnej i grawitacji, a którego nie musimy wozić po kosmosie w czasie międzygalaktycznych podróży. Prawda że piękne? Bo proste...
To sposób porządkowania wiedzy poprzez nadanie sztucznej wyższej wartości tytułom naukowym ponad myśli zwykłego człowieka, rozdzielność formuł i nauk, spowodował że powstało tak wiele różnych definicji, znaczeń i form. Nie dociera, mimo to, bliżej prawdy ani o krok i nie daje w konsekwencji klarownego obrazu Wszechświata. Widać to gdy samodzielnie wnikniesz w problemy obecnej astrofizyki. Niestety, rozczarujesz się jak ja - nie znajdziesz tam żadnej jasnej logicznej odpowiedzi. 
Obecne problemy z pokonaniem grawitacji wywróżyło założenie na podstawie mizernego w sposobie, choć kluczowego, niezmiennie ślepo powtarzanego doświadczenia Michelsona - Morleya z 1887 roku, że istnieje całkowicie pusta przestrzeń kosmiczna. Nie opracowano wówczas właściwej metody doświadczalnej, wystarczającej do pomiaru właściwości całkowicie nieelektrycznych lub para elektrycznych w tzw. kosmicznej "próżni". Każdy chętny może takie doświadczenie opracować.
Strukturę "wypełniacza" czy wręcz "budulca" przestrzeni kosmicznej, możemy porównać do własności gazu który tym różni się od innych znanych i nie znanych gazów lżejszych od wodoru że jest wręcz pozbawiony sferycznej formy a przez zerową wykrywalność spowodowaną brakiem zarówno potencjału elektrycznego i pola magnetycznego uznaje się go błędnie jako cząstkę dualistycznej natury czy też rodzaj wirtualnej fali. Podchodząc czysto abstrakcyjnie, na zasadzie analogii możemy też wnioskować że w porównaniu z mało sprężystą cieczą jaką jest woda, czy jeszcze bardziej sprężystą atmosferą, fotonotwórcza zawartość kosmicznej przestrzeni jest najbardziej ściśliwą i elastyczną substancją z wszystkich pięciu (eter, plazma, gaz, ciecz, ciało stałe) stanów skupienia.






Czy powyższy huragan wraz ze swoim centrum,  aż tak bardzo różni się swoją naturą od zachowania czarnych dziur że nie dało się tego porównać i zauważyć tej zbieżności!? Tak... oczywiście proste skojarzenie zostało odrzucone. Bo byłoby zbyt proste... Aby zrównoważyć siły między rzekomo pustą przestrzenią i galaktykami i nadać im brakującą siłę spajającą, dodano pierwotnie gigantyczną ponadnormatywną masę w tak małych względem obszaru galaktyk obiektach jakimi widzi się dziś czarne dziury a mimo to brakuje im masy. Otrzymano obiekt o absurdalnych własnościach, nie przyznając się do zasadniczego błędu logicznego, a dla wzmocnienia zasadności tej teorii uczyniono z czarnych dziur coś niemal kompletnie abstrakcyjnego. 


Cokolwiek czego człowiek nie potrafił dogłębnie zrozumieć a przez to wyjaśnić innym, nadawał temu znamiona cudu czy osobliwości i nauka również nie jest od takich sformułowań wolna, co z resztą widać na przykładzie czarnej dziury wewnątrz której przestrzeń jak słyszałem wręcz zamienia się miejscami z czasem. A po co to w naturze?? 
Mimo upływu dekad w dalszym ciągu obliczenia się nie zgadzały. Dodano więc z czasem ciemną energię i materię co niestety, też nie poprawiło zbytnio rezultatu obliczeń, stąd czarne dziury przekształciły się w rodzaj absolutu/ bożka/ trolla żyjącego sobie tylko po to aby w tamtym miejscu nie wiedzieć czemu, dla kaprysu załamywać prawa fizyki. Uczyniono z tego przedziwne miejsce a S. Hawking zaimplementował na jej powierzchni jakiś "horyzont zdarzeń". Zastanawia mnie, jak w porównaniu winny zachować się galaktyki spiralne z poprzeczką lub mgławicowe o nie wykształconej płaszczyźnie obrotu, skoro wtyka się czarne dziury w każdą galaktykę bez względu na jej typ. 

Mało tego. Pomijam tu oderwane od wszelkiej logiki, próby umieszczania ich w losowych miejscach w przestrzeni kosmicznej poza galaktykami, gdzie tylko wykryje się jakieś niespotykane oddziaływanie czy źródło promieniowania.
Czarne dziury niestety dla wierzących w cudowne ich właściwości zapętlające czas i zaginające przestrzeń, należy kojarzyć WYŁĄCZNIE ze spiralnymi galaktykami jako nierozerwalny PROSTY konstrukt mechaniczno- elektromagnetyczny. Porównując galaktyki kuliste czy nieregularne mgławice do spiralnych galaktyk o podobnej wielkości i sile grawitacji, tak jak to przyjęto, powinny się zapaść w siebie ponieważ nie mamy tam już potrzebnej do zrównoważenia ciemną materią i energią, siły odśrodkowej a tak się przecież nie dzieje... a nacisk rzekomej ciemnej materii powinien być ten sam jak na galaktyki spiralne. To tak jakby wśród zjawisk atmosferycznych, próbować porównywać tornada do chmur. Wobec od dawna podejrzewanej poprawności mojego rozumowania na temat natury przestrzeni, mogę dziś stwierdzić, iż galaktyki nie-spiralne, czarnych dziur nie posiadają, ponieważ nie mają wykształconej stabilnej osi wirowania wokół której miałyby się one formować. Nie posiadają również wynikającego z ruchu obrotowego, pola elektromagnetycznego.  Także galaktyki spiralne z poprzeczką nie posiadają czarnych dziur ze względu na brak skoncentrowanego przepływu prądu przez płaszczyznę galaktyki. Bliskie położenie przeciwnie naładowanych włókien plazmowych wymusza przejście ładunku tworzącego poprzeczkę, co uniemożliwia idealnie koliste formowanie się pola elektromagnetycznego a tym samym pojedynczego elektromagnetycznego centrum jakim jest czarna dziura.

Mam podejrzenie że w galaktykach nieregularnych –niespiralnych, złożone biosystemy nie mogą się rozwinąć. Inaczej mówiąc, jeśli chcemy szukać życia to tylko w chronionych "bańkami" pola elektromagnetycznego, galaktykach spiralnych. Inne galaktyki w tym sensie to odpady "poprodukcyjne" Wszechświata o trudniejszych i niepewnych warunkach bytowych.
W takt zmian prądu i napięcia włókien plazmowych które napędzają spiralne galaktyki, zmieniają się również parametry elektryczne gwiazd a więc i klimat na planetach ponieważ są to zjawiska zależne od wartości siły elektromotorycznej pola elektromagnetycznego galaktyk. 
Czarne dziury to NIE SĄ masywne ciała niebieskie. To są ZJAWISKA. To wiry, lecz złożone z materiału obecnego w przestrzeni kosmicznej- resztek pozostałych po rozerwanych gwiazdach które przypadkowo w ten wir wpadną. Taki wir gdyby się zatrzymał, stanie się po prostu tak samo nieruchomą pozbawioną obecności pola elektromagnetycznego, najzwyklejszą zimną pustką, analogicznie jak środowiska w które przekształcają się z czasem huragany, tornada, wiry wodne itp.





Oto schemat elektromagnetycznej "bańki" ochronnej w każdej galaktyce spiralnej, w której centrum jest tak silny wir stałego pola elektromagnetycznego, że "znosi", niweluje nawet falę światła wychodzącą  wzdłuż jego osi w kierunku obserwatora. To ten wir jest czarną dziurą. Podejrzewam nawet mocniejszy efekt w centrum kwazarów ze względu na to że jest największą znaną kondensacją materiału i energii, co wpływa na kilka a może i kilkusetkrotnie wyższe wartości pola elektromagnetycznego kwazarów względem galaktyk. Kwazary wyrzucane są z centrum galaktyk czyli z czarnych dziur. Prawdopodobnie są to gigantyczne pioruny kuliste. Tam to dopiero się dzieje...




"Prawo wiru" a w kosmicznym świecie prawo wiru elektromagnetycznego (bo inne niż elektromagnetyczne zjawiska tam nigdy NIE WYSTĘPUJĄ- byłoby to też niespójne z zasadą brzytwy Ockhama), jest to idea o 180° przeciwstawna wobec Teorii Wielkiego Wybuchu, dla której dotychczas brak odpowiedniej ilości masy, nie mówiąc o pozostałych problemach. 
A więc nie dość, że w ten prosty sposób możemy wyjaśnić zjawiska atmosferyczne jak i subatomowe, możemy również wyjaśnić istotę działania galaktyk spiralnych bez uciekania się do już od dawna znacznie przekombinowanych hiper masywnych czarnych dziur. Brzytwa Ockhama zastosowana w pełnej krasie!



Pojedynczy wir atmosferyczny...






...i pojedynczy wir kosmiczny.



Mechaniczny sposób działania galaktyk spiralnych jest analogiczny nie tylko z naturą wirów wodnych, tornad, huraganów, cyklonów w gazowej atmosferze Ziemi. Także z naturą wiązań atomowych o czym w innym poście. Wszystkie zjawiska w kosmosie mają naturę MECHANICZNĄ. Czy to prąd elektryczny, czy stałe pole elektromagnetyczne, stałe pole grawitacyjne, zmienne pole elektromagnetyczne i fala elektromagnetyczna/ w tym światło. Są one różnicą ciśnień i korzystają z istnienia zjawiska ruchu.  
Wiry gazowe powstają w wyniku zmian ciśnienia na granicy dwóch obszarów o różnych właściwościach fizycznych. Ocean lub ląd nagrzewa się, a ciepłe powietrze unosi się na całej jego powierzchni do góry.
Wówczas dla wyrównania ciśnienia wytwarza się zstępujący z góry stożek, dostarczający chłodne cząsteczki powietrza do dolnego sektora wiru. Powstaje on możliwie blisko centrum rozpatrywanego obszaru, wokół którego masy powietrza zaczynają się obracać. Najbardziej przyspieszają masy powietrza te które są najbliżej centrum wiru, w którym ich droga staje się super krótka. Z każdą chwilą wzmaga się różnica ciśnienia pomiędzy centrum a obwodem wiru a więc zwiększa się siła tarcia cząstek. Na pewno też zaobserwowalibyśmy tam prądy elektryczne. W wąskim centrum zjawiska powstaje pionowy ruch powietrza w dół, natomiast poza nim, obserwujemy silny rotacyjny wielowarstwowy ruch powietrza w górę, tworzący pomiędzy tymi dwoma sektorami, trudną do przeniknięcia cienką warstwę. Możemy wyodrębnić tu dwa rodzaje ruchu. Obrót torusa wiru wokół jego osi przekroju i obrót torusa wiru dookoła jego osi wirowania. To zjawisko najlepiej wyobrazić sobie można w postaci cieczy chociaż zachodzi identycznie w każdym stanie skupienia poza szczególnym stanem stałym, który ma geometrycznie i elektromagnetycznie stabilną strukturę atomową. 
Mimo że cały ten wir  jest złożony z atomów powietrza ma przeogromną siłę rzucając czym popadnie...  i mimo że czarna dziura jest złożona z rozpędzonych (polem magnetycznym galaktyki spiralnej) fotonów, ma przeogromną siłę rozrywania gwiazd które znajdą się w pobliżu osi i zasysania światła w pobliżu biegunów. Nie gdzieś w pobliżu równika... chciałbym zauważyć... 

Porównaj zachowanie kompasu gdy znajdziesz się w centrum magnetycznego bieguna Ziemi ze zdjęciami czarnej dziury które wstawiłem nieco niżej. Czy coś zaczyna Ci się układać w całość? Że jest możliwe aby przy większej sile elektromagnetycznej miotało wkoło "linii sił pola" nawet światłem?? Jak ma fala dotrzeć do Ziemi skoro jest "kasowana" ruchem wirowym w dodatku dośrodkowym, galaktycznego pola elektromagnetycznego którego osią jest właśnie czarna dziura?







Ciekawostką jest fakt, że ostatnio odkryto podobny wir w magnetosferze Ziemi, czyli również na granicy dwóch środowisk. Kosmiczny huragan został zarejestrowany nad Biegunem Północnym przez cztery satelity US DMSP w sierpniu 2014 roku. Dzięki trójwymiarowemu modelowaniu magnetosfery stworzono model tego zjawiska. Okazało się, że był to tunel o średnicy 1000 km stworzony przez wirującą plazmę, składający się z wielu spiralnych ramion i cichego centrum.





Wirowy układ podwójny huraganów,





a tu wirowy układ podwójny galaktyk.




Jeśli prawdą jest że natura nie tworzy osobnego prawa dla każdego napotkanego przez nas zjawiska, to analogiczne zjawiska muszą zachodzić w każdym plastycznym stanie skupienia i każdej możliwej skali. Od skali galaktycznej a może i większej o której zapewne jeszcze nie wiemy aż po sub-atomową a może jeszcze mniejszą.
Poznając szczegółowo mechanikę tornada czy wiru wodnego, zrozumiemy  mechanikę czarnej dziury tak dokładnie jak tylko będziemy chcieli. Na długo przed tym gdy tam polecimy. Potwierdzono niedawno (2017 r.), że czarna dziura na swojej powierzchni przyspiesza cząsteczki do prędkości światła, a obecnie że jednak może ona istnieć bez dopisywanej wielkiej masy co przemawia za słusznością moich popartych czystą, prostą logiką przewidywań. Cała mechaniczna koncepcja czarnej dziury jako osobliwej nad-masywnej kuli, moim zdaniem jest krótko mówiąc postrzelona. Tak samo jak koncepcja gdy ktoś patrzy od strony pustej próżniowej przestrzeni...
W odróżnieniu od mgławic i innych sferycznych galaktyk na diagramie widocznym poniżej, wszystkie galaktyki spiralne czyli te które swoim kształtem zdają się sugerować ruch, mają naturę identyczną jak huragany, tornada, cyklony, czy wiry wodne, z tą różnicą że znajdują się w innym, niezrozumiałym nauce ośrodku. Opór tego ośrodka, działający na wirującą galaktykę jest dużo mniejszy niż w pozostałych stanach skupienia, mając wpływ na wydłużenie czasu trwania zjawiska. Można wnioskować więc że wiry czarnych dziur mogą się relatywnie szybko rozdzielać i z powrotem łączyć w pojedynczy wir, podobnie jak dwa czy trzy pobliskie tornada, niczym szczególnym, oprócz lokalnej emisji promieniowania się nie charakteryzując.

Ogółem cząsteczki znajdujące się w przestrzeni kosmicznej, począwszy od świetlnego fotonowego strumienia który rozprasza się w środowisku nieruchomych fotonów przestrzennych zwanych przez naukę próżnią, która zajęła miejsce ówczesnego eteru, są drobniejsze niż gazy atmosferyczne i o nieco odmiennych własnościach, pozwalających im z łatwością przenikać cząsteczki o większych średnicach i osiągać większe prędkości niż w wirach atmosferycznych. Wir wodny osiąga prędkości od tych obu jeszcze mniejsze z powodu jeszcze większego wzrostu gęstości ośrodka- zagęszczenia sferycznych struktur zwanych atomami. 
Tak więc można powiedzieć że wir na morzu czy oceanie zatopi statek, w powietrzu rzuci kombajnem lub przysłowiową amerykańską krową jak w filmie "Twister" a w przestrzeni kosmicznej, niektóre spośród gwiazd krążących zbyt blisko wiru galaktycznego czarnej dziury, dosłownie zostaną rozerwane i roztarte po powierzchni ściany zewnętrznej takiego wiru. Tornado też niszczy z ogromną siłą i nie jeden się o tym na własnej skórze przekonał, a za godzinę a czasem kilka minut nie ma po powietrznej czarnej dziurze ani śladu. Co to dla nas znaczy? Że czarna dziura jest tworem wynikającym z zaburzeń cząsteczkowej substancji obecnej w otoczeniu w którym zachodzi to zjawisko. Gdyby galaktyka się nagle rozpadła przez utratę napędzającego ją elektrycznego wysokonapięciowego włókna plazmowego, żadna ciężka kula jak sobie obiecują naukowcy w jej centrum nie pozostanie. Jej wir centralny zwany czarną dziurą "rozwieje się jak dym..."





Zdjęcie przedstawia czarną dziurę w centrum i mgławicę powstałą wokół niej po rozerwaniu kilku gwiazd zbyt blisko w danym momencie okrążających ten fotonowy elektromagnetyczny wir, jakim jest każda czarna dziura w dowolnej losowo wybranej wyłącznie spiralnej galaktyce. 




Tutaj na zdjęciu widzimy większe zbliżenie wiru czarnej dziury z czarnym punktem wlotowym na którego 14 tej godzinie (w prawo skos) w wyraźnie widocznej osi wirowania tego elektromagnetycznego wiru, możemy odnaleźć wlot do czarnego tunelu, na którego przeciwległym końcu w ramach przyszłej astronautycznej misji możemy się spodziewać ze 100 procentowym prawdopodobieństwem analogicznego otworu wylotowego... najłatwiej zrozumieć to zjawisko elektrykom, ponieważ wiedzą że tak samo jak wiruje pole elektromagnetyczne, wirują też prądy w przewodzie.




Sam kształt zobrazowany na zdjęciu sugeruje, że tu działa siła odśrodkowa jak w tornadzie. Nie jest to liniowa centryczna "grawitacja" jak w obiektach o małych rozmiarach gdzie ich siła nie jest zdolna wywoływać tak potwornych zawirowań eteru w swoim polu elektromagnetycznym. Grawitacyjnie tu działają jedynie oba bieguny wiru gdy przechwytują fotonowej konstrukcji przestrzeń. Fala fotonów z czarnej dziury także mogłaby dotrzeć do naszych aparatur i oczu, gdyby nie działała tu osiowo wzmocniona siła grawitacji, będąca skutkiem wzmocnionego pola jakie jest obecne w skali wielkiej tarczy przewodnika elektrycznego galaktyki.
Kto nie chce niech nie wierzy, kto wierzy w to co mówię, niech wspomoże projekt finansowo, nawet gdyby to był Elon Musk i lecimy to sprawdzić. Jest to już dziś możliwe, ale obecnie jest taki chaos w nagromadzonej wiedzy że byłoby chyba łatwiej gdyby jej wcale nie było.  Wobec coraz większej ilości danych potrzebny jest coraz większy porządek. Naukowcy zajmują się każdy osobno swoim wątkiem a tu trzeba wyraźnej konsolidacji zebranych danych.
Nawet nie wyobrażam sobie pełnych zaskoczenia min naukowców z efektów takiej wyprawy! 





Oś wiru czarnej dziury rozświetla się bardziej w widocznych powyżej jaśniejszych punktach, w miarę stopnia nagromadzenia materiału z rozerwanych gwiazd. Czy oni tu na prawdę nie potrafią dostrzec osi wiru, identycznej w zachowaniu ze światłem latarki rozpraszającym się w wieczornej mgle?





Spokojnie. Nic tu się nie rozdwoiło ani nie połączyło. Wyrwana z "roztrzaskanych" indukcyjnie gwiazd plazma, wirując w osi tornada czarnej dziury, znacznie się rozproszyła po 5 latach.




Na powyższych zdjęciach widzimy zestaw danych z radioteleskopów całego świata gdzie nie widać tego co się sugeruje- czarnej dziury jako czarnej kuli ze zdeformowaną przestrzenią i czasem. Wszystko jest tu w porządku tak jak w każdym innym miejscu przestrzeni kosmicznej. 
Mimo zebranych peta-bajtów danych, zobaczono tylko to co chciano zobaczyć. Taka to właśnie jest ludzka ograniczona natura. Przykro mi że rozwiałem nadzieje co niektórych  związane z transportem tunelami pod-przestrzennymi, innymi wymiarami itp niewątpliwie wspaniałymi fantazjami nadającymi się jedynie do filmów i powieści S-F czy fantasy... We Wszechświecie widzę jednak coś zupełnie prostego i praktycznie przewidywalnego o ile oprzemy całość o wiedzę z podstaw elektryki i elektroniki. Tak jak obecnie przy tworzeniu najlepszej technologii na Ziemi. 
Począwszy od czarnej strefy która jest wlotem elektromagnetycznego wiru widzianym od "naszej"  strony Układu Słonecznego, poprzez skośnie w prawo odchodzącą nierównomiernie rozświetloną oś "tornada" aż do drugiego końca, który kończy się, identyczną strefą, będącą wylotem tegoż wiru. Czym ta widoczna na obrazie świetlista oś jest? Nikt się niestety szczegółowo nie wypowiedział. Przyczyną takiego kształtu zjawiska zwanego popularnie czarną dziurą, jest przepływ prądu w przewodniku przechodzącym przez oś wirowania galaktyki, który mechanicznie porusza eterem znajdującym się wkoło tego włókna tworząc toroid pola elektromagnetycznego galaktyki.. 






XMM- Newton odkrył dwa kolosalne kominy plazmowe w osi Sagittarius A
Czarna dziura zawsze występuje jako symetryczne połączenie dwóch stożków wiru wspartych na sobie wzajemnie ich węższymi stronami.




Oto schematyczny kształt pola elektromagnetycznego wpisanego w przykładową galaktykę spiralną. Wokół innych czyli nie-spiralnych galaktyk pole to będzie dużo słabsze tak samo jak wkoło planet i księżyców bez metalicznego rdzenia wzbudzającego prądy wirowe a w konsekwencji magnetosferę.




Takiego pola nie zarejestrujemy oczywiście w okolicy galaktyk kulistych tak jak nie rejestrujemy go na planetach układu Słonecznego, nie posiadających odpowiedniego poziomu przewodnictwa swojej zewnętrznej struktury lub podobnego przewodnictwa jądra.
Pole magnetyczne, także galaktyk spiralnych, indukuje się w ruchu obrotowym, zgodnie z Prawem Biota- Savarta 

Wzór Biota-Savarta umożliwia obliczenie indukcji magnetycznej, gdy znane jest natężenie prądu, który jest źródłem pola magnetycznego (punkty tego pola są scharakteryzowane przez wektor indukcji, a wartość tego wektora określa wzór Biota-Savarta).
Wszystkie przyczynki do wektora indukcji pochodzące od elementów przewodnika mają w danym punkcie taki sam kierunek, który jest prostopadły do płaszczyzny, w której leży przewodnik i analizowany punkt. Dlatego strumień pola magnetycznego ma kształt okręgów leżących w płaszczyźnie prostopadłej do przewodnika, których jest on punktem centralnym.
 


Jako elektryk wysokich napięć, rozumiem że każdy przewodnik wypycha ze swojego wnętrza prąd na zewnątrz. Efekt naskórkowości





Zjawisko naskórkowości w przewodzie miedzianym o promieniu R = 1 mm dla 20 kHz (głębokość wnikania prądu δ = R/2) i 81 kHz (δ = R/4). W obydwu przypadkach płynie taki sam prąd sinusoidalny o amplitudzie 10 A. Dla 20 kHz maksymalne gęstości prądu są mniejsze, a prąd rozkłada się na większej powierzchni. Dla 81 kHz gęstości prądu są znacznie wyższe, a prąd płynie bliżej powierzchni przewodu. Dlaczego? Decyduje tu coraz większa siła odśrodkowa ruchu eteru wypychająca go z orbitali przewodnika do powierzchni przewodu, wywołując częstotliwością ruch fotonowego pola elektromagnetycznego analogicznie jak ruch eteru w mechanicznym kole zamachowym tylko że o naprzemiennym zwrocie. Dlatego najlepszym mechanicznym kołem zamachowym będzie to którego masa znajdzie się możliwie po zewnętrznej stronie.




W przestrzeni kosmicznej mamy jednak do czynienia zasadniczo z elektromagnetycznym polem stałym tak jak przykładowo funkcjonuje pole elektromagnetyczne galaktyk spiralnych. 
Analogiczne w działaniu są wiry w pozostałych stanach skupienia. Wpływ pola elektromagnetycznego obserwujemy nawet w postaci ukierunkowywania ruchu obrotowego wirów wodnych a więc ogółem cieczy. Przykładowo zarówno wiry wodne jak i pole magnetyczne w przypadku Ziemi jest na półkuli północnej skierowane w lewo a na południowej w prawo. Przypadek, czy rządzi tym zjawiskiem to samo prawo? To samo mechaniczne pole elektromagnetyczne w dwóch torusach. Taka sama analogia następuje w środowisku innym niż ciekłe. Poniżej widzimy wiry jakie ostatnio odkryto w środowisku gazowym Jowisza wywołane prądami w heliosferze Słońca, które wzbudzają się wzdłuż osi wirowania planet będących w tym układzie rodzajem silnika jednobiegunowego. 




Na północnym biegunie osiem zgodnie obracających się wirów okrąża jeden główny środkowy wir wzbudzający, a więc 9. Wewnętrzny wir jest spowodowany wielokrotnie silniejszą indukcją pola magnetycznego ze względu na powierzchnię Jowisza niż pole Ziemskie a wiry otaczające główny są również wywołane tym polem lecz wtórnie i przeciwbieżnie,





z kolei na biegunie południowym jeden cyklon polarny jest otoczony pięcioma innymi, więc mamy tu 6 wirów...widocznie na tym biegunie pole elektromagnetyczne jest nieco słabiej skondensowane lub po prostu centrum pola wewnątrz Jowisza jest przesunięte w górę.


Więc tak samo jak w przypadku galaktyki, tak u gwiazd i planet pole skupia się na materialnych obiektach tworząc w nich siłę elektromotoryczną zależną od przewodności danego ciała niebieskiego. Według tej idei powinniśmy efektywnie wzbudzać pole magnetosferyczne przykładowo na Marsie, zrzucając na jego powierzchnię asteroidy lodowe polepszające przewodność powierzchni jako kulistego przewodnika. Wspomagając efekt metaliczną lub rudometaliczną klatką zamykającą planetę jak we wnyki. Jest to relatywnie najszybszy skuteczny terraforming z uzyskaniem atmosfery i oczywiście hydrosfery bez ryzyka w przypadku głupiego, infantylnego technologicznie pomysłu z wybuchem bomby atomowej. 




Powyżej widzimy heksagonalny kształt wiru atmosferycznego na biegunach Saturna jako wiru rzekomo "komórki burzowej" choć tu również palce maczało pole elektromagnetyczne indukowane przewodnikiem silnika jednobiegunowego Saturna. 




To samo dzieje się w środowisku plazmowym galaktyk. Różnica pomiędzy wirami wodnymi, atmosferycznymi a galaktycznymi jest taka że w tych ostatnich obie płaszczyzny galaktyki są dla siebie wzajemnymi punktami odniesienia, pobudzonymi do ruchu wirowego przepływem prądu włókien plazmowych z których powstały oraz promieniowaniem stale powstających gwiazd i stale niszczonych gdy tylko dotrą do samego centrum spiralnej galaktyki w pobliże wiru czarnej dziury. Wszystko to dzieje się analogicznie z różnicą w ilości nagromadzonych i pobudzonych do ruchu fotonów.
Więc jest to kolejny wir w naturze i należałoby wreszcie zacząć studiować zachowanie materii w zależności od jej gęstości i prędkości - zwłaszcza prędkości wirowania. Wtedy można byłoby doskonale zrozumieć co mamy przed oczami w obiektywach teleskopów czy na zdjęciach z radioteleskopów.
Biorąc pod uwagę gęstość środowiska przestrzeni kosmicznej, prędkość ścianki wiru czarnej dziury jest maksymalną naturalną prędkością w całej galaktyce a w pozostałej przestrzeni kosmicznej jeszcze większą prędkość obrotową mogą mieć jedynie kwazary, które są obiektami wyrzucanymi z galaktyk, pośrednimi między gigantyczną gwiazdą a karłowatą galaktyką o większej aktywności emitowanych przez nie fal elektromagnetycznych. Ścianka galaktycznego wiru czarnej dziury tworzy spolaryzowany strumień biegnący wzdłuż osi wirowania, stąd światło a raczej to co miało nim być, zostaje spolaryzowane wzdłuż linii pola elektromagnetycznego torusa galaktyki, wzbudzonych międzygalaktycznymi włóknami plazmowymi i wciągnięte do wewnątrz centrum czarnej dziury - analogicznie jak w tornadzie. Torus galaktyki spiralnej należy traktować jako wycinek przewodnika o słabej przewodności ale wystarczającej dla wytworzenia regularnego symetrycznego pola z jakim mamy do czynienia wzdłuż przewodów elektrycznych. Pole elektryczne w przewodzie elektrycznym jest rozciągnięte na całej jego długości. W galaktyce to samo pole jest płaskim symetrycznym "dwu-wirem" który tym się różni od wirów gazowych i ciekłych że nie korzysta z oporu powierzchni planety. Opiera się w centrum o siebie wzajemnie generując dwie elektromagnetyczne co do zasady, toroidalne połówki pola. Centrum tego pola wiruje zgodnie ze zwrotem indukcji magnetycznej B. Prawo Biota-Savarta dla pola magnetycznego można wyprowadzić z równań Maxwella lub z prawa Gaussa dla elektryczności
Analogicznie jak w przypadku wirów takich jak wodne, tornada czy huragany- dotrzeć do centrum wiru galaktyki można wyłącznie od strony bieguna, tym bezpieczniej im bliżej centrum tego wiru jesteśmy. W przeciwnym wypadku czyli od strony równika, zarówno przykładowo wysłana tam sonda pomiarowa, czy statek, przynajmniej na poziomie naszej technologii, jak i sam astronauta, będą w niebezpieczeństwie konfrontacji z promieniowaniem jonizującym (częściami atomu które nie mają nic wspólnego z falami elektromagnetycznymi- zachowując się jak kule z pistoletu), które może "rozłożyć statek ekologicznie", nagrzewając jego strukturę atomową, nie wspominając o blisko zerowych szansach przeżycia astronautów jak w reaktorze atomowym. Dlatego ważne jest aby pojazd był wykonany z materiałów metalicznych magnetofobowych jak złoto lub tworzyw neutralnych magnetycznie. Prędkość akceleracji zjonizowanych cząstek jest tak wysoka że pojawia się cyklicznie w zależności od ilości "przekształconej" materii, tak zwane promieniowanie Hawkinga (którego pochodzenia sam odkrywca z pewnością nie rozumiał ze względu na błędną ideę ich powstawania) gromadzące się okresowo i wyrzucane w wyniku regularnej kondensacji z wiru czarnej dziury, w postaci plazmy lub kwazarów wzdłuż osi biegunów, uzależnionego cyklicznością od ilości materiału zaabsorbowanego z rozszarpanych gwiazd. Jest to po prostu plazma, której emisja świetlna dochodzi do najwyższych częstotliwości nadfioletu. Co zobaczylibyśmy wewnątrz czarnej dziury? Symetryczny wir w kształcie dwóch zwężających się stożków w stronę płaszczyzny galaktyki. W osi wiru również zostanie stwierdzony brak emisji promieniowania. Wzdłuż tej osi panuje kompletna ciemność i silny prąd eteru docierający do środka wciągany z obu stron wiru. Natomiast wzdłuż powierzchni wewnętrznej wiru zobaczymy przebijające światło gwiazd galaktyki. Dokładnie na tej samej zasadzie powinna być wytworzona elektromechaniczna grawitacja na pokładzie statku międzygwiezdnego.
Minimum masy = maksimum ciągu, co bardzo zależy od doboru materiałów i jest analogicznie przeciwstawne parametrycznie jak w przypadku naturalnych ciał niebieskich- gwiazd, planet i księżyców.




wielokrotny układ wirów w atmosferze Ziemi





i podobny w "kosmosferze" Wszechświata.



Spójrz na powyższe zdjęcie galaktyk i wyobraź sobie że są spienionym przez ruch wirem najdrobniejszej cząsteczkowej substancji znajdującej się w przestrzeni, jaką dasz radę sobie wyobrazić. Zacznij studiować mechanikę ruchu płynów, gazów i cząsteczek subatomowych- plazmy w różnych  jej fazach. 
Wszystko to połączone jest wielką trójwymiarową siecią włókien elektrycznych i ich wiecznotrwałych wyładowań. Zjonizowane włókna międzygalaktyczne mogą służyć innym mądrzejszym cywilizacjom do wydajnych elektrycznych podróży intergalaktycznych jak katapulty, w odróżnieniu od miejsc w przestrzeni kosmicznej gdzie takich włókien plazmowych nie ma. Analogicznie wydajnie jak to jest gdy poruszasz się samochodem po drodze w porównaniu z jazdą przez las czy pole.
Dopiero z taką świadomością choć wcale nie wyczerpałem tematu, możemy patrząc w niebo, uświadomić sobie prawdziwe piękno i geniusz i zachwycić się na nowo majestatem i możliwościami gospodarczymi i technologicznymi Wszechświata.
Jednak to koniec nadzieji na wirtualne podróże tunelami podprzestrzennymi, czy czasoprzestrzennymi z czarnych do białych dziur, koniec zakrzywiania czasoprzestrzeni i tym podobnych bajań jak to było z miejscową legendą o koniu ze złota w filmie "Konopielka". Także koniec płaskiej Ziemi. Jak widać, ludzie bez wyjątku na wykształcenie lubią sobie pomarzyć. Czy ktoś tu mówił o bzdurach teorii spiskowych? Czy kontrowane na tym blogu naukowe teorie, tak bardzo różnią się od spiskowych? Każda teoria ma swoją mniej lub bardziej słabą stronę i błędną logikę i bez logiki i praktyki, pozostanie bezużyteczna jak prawdopodobnie wszystkie dotychczas obowiązujące i wiele innych już dawno pogrzebanych. Zamiast całej masy wynikających z błędnych teorii, bezużytecznych zaplątanych w matematyce idei, nie lepiej poważnie przygotować się do choć jednej międzynarodowej badawczej misji astronautycznej? Trzeba tylko przekierować finanse z militarnych na naukowe. To w zupełności wystarczy. Stan światowego budżetu pozostanie ten sam.
Gdyby nie marnotrawstwo pieniędzy na niszczenie wojną cudzej pracy (taki globalny, cywilizacyjny kołowrotek głupoty- budujemy aby zniszczyć co się da żeby było co budować) i często spowodowana tym przeinteligentnym działaniem (wstyd przed dziećmi i kosmitami) nieodwracalna utrata bezcennych zabytków, to bylibyśmy już dziś w okolicach albo nawet we wnętrzu Sagittariusa A! Ku chwale prawdziwej inteligencji w działaniu!