Translator

Popularne posty

Odwiedzający

Polecany post

MagnetarTechProject - astronautyka drogą bez odwrotu

Już od siódmego roku życia dzięki dziecięcej pasji rozbudzonej dziwnymi dla mnie wtedy powtarzającymi się snami, pełnymi futurystycznych wiz...

Obserwatorzy

O mnie

Moje zdjęcie
Niezależnie od narzuconych przez system schematów myślenia, w czasach masowego zwiedzenia a raczej informacyjnej wojny, w oparciu o logikę i filozofię, drogą wiodącą pomiędzy nauką, przypominającą miejscami fantazję bądź religię a teoriami spiskowymi będącymi formą obrony społecznej przeciw manipulacjom systemu, jako osoba od urodzenia nie asymilująca się ze skrzywionym humanistycznie społeczeństwem, postaram się oddzielić informacyjne ziarno od plew dla nowej cywilizacji, prawa, nauki i technologii. Kłamstwo zawsze jest skomplikowane, a prawda jest tak prosta, jak Wszechświat, który wiecznie i niezmiennie posiada jedno źródło i prawo.

18 czerwca, 2022

Czym na prawdę jest światło?





Przestrzeń kosmiczna mówiąc w uproszczczeniu jest całkowicie wypełniona fotonami o niemal zerowej energii, choć możemy ten wypełniacz nazwać "płynem fotono-twórczym". To dlatego wszystko zamarza w kosmicznym cieniu. Jeśli przestrzeń byłaby próżnią, musiałaby stać się termicznym izolatorem ....to co nazwano fotonami nie istnieje nigdy w pojedynkę ponieważ nie zachodziłaby tak szybka transmisja wszelkich oddziaływań. Zawsze wszystko co materialne jest otoczone szczelnym kordonem fotonowym. Eterycznym Oceanem Wszechświata.




Czerwone światło z krańców widzialnego wszechświata to światło wytłumione przez podstawowe cząsteczki wchodzące w skład ”atmosfery„ Wszechświata, będącej budulcem i składnikiem przestrzeni. Cząsteczkowa struktura przestrzeni może być dla światła dalekich galaktyk rodzajem pryzmatu lub raczej cząsteczkowego multi-pryzmatu, tak samo jak atmosfera dla światła słonecznego. Wieczorem gdy słońce prześwieca atmosferę pod kątem, również świeci światłem czerwonym. Im grubsza i mniej przezroczysta jest warstwa nośnika, tym bardziej fala biegnie w kierunku niższej częstotliwości osłabiając siłę pozostałych fal. Jest to kolejny argument na to że rzekomy dowód na rozszerzanie się Wszechświata powstałego z wybuchu nie ma logicznego sensu a to był jedyny główny postulat brany za dowód. Czerwona barwa widma galaktyk wcale nie musi odpowiadać za efekt Dopplera zwłaszcza że kwazary połączone mostami z galaktykami, mają względem nich o wiele wyższe przesunięcie widma ku czerwieni. A przecież tkwią nieruchomo obok siebie! Po prostu mocniej świecą więc z większą siłą dociera do nas światło czerwone.


Wszystko, co widzimy i rejestrujemy w kosmosie, to rodzaj złożonej wibracji magnetoelektrycznej. Mniejsze wirujące sfery cząsteczek z łatwością przenikają bardziej złożone struktury. Proton czy neutron byłby wtedy umieszczając go w Tablicy Mendelejewa karłowatym gazem szlachetnym. Cząsteczek prostych we wszechświecie w świetle przedstawionej teorii musi być ilościowo tym więcej, im są mniejsze ponieważ obszar zajęty przez materię jest o wiele mniejszy niż obszar "zarezerwowany" dla przestrzeni.

Powodem obecnego stanu nauki dla której eter oficjalnie nie istnieje, jest niedobrana metoda badawcza ponieważ naukowcy nie wiedzą czego i jak mają szukać. 
TEORII WSZYSTKIEGO NIE MOŻNA POTWIERDZIĆ DOŚWIADCZALNIE. TRZEBA JĄ WYDEDUKOWAĆ. 
Od początku rozwoju starożytnej jeszcze rzetelnej i niezależnej od koncernów nauki, gdy tylko zaczęto nadawać audycje radiowe, używano określenia "na falach eteru" i ten zwrot był jak najbardziej prawdziwy. Późniejsza fizyka to już nie było to samo. Usłyszano od starożytnych alchemików o tajemniczym eterze i zamiast spróbować zjawisko wyjaśnić, nie zastanawiając się czym w istocie może to być, za pomocą tylko jednego typu wadliwego doświadczenia, przystąpiono do jego badania i dalszych nic nie wnoszących doświadczeń. Ten styl pokutuje aż do czasów obecnych...
Nie wiem skąd w naukowcach wzięło się przekonanie że natura podrzuci im pod nogi odrębne cząsteczki do każdego nowego zjawiska aby mogli wygodnie sobie podopisywać do każdej z nich oddzielnie kolejne oddziaływanie czy zjawisko. Natura jeśli jest inteligentna, powinna upraszczać swoje zasady. Mówią eter "został obalony". Fizycznie jednak, znane doświadczenie Michelsona-Morleya nie mogło wykryć eteru za pomocą rejestracji różnicy czasu pomiędzy wysyłanymi pod kątem 90 ° dwoma promieniami światła. Jeśli okaże się w końcu  że nauka przyzna się do błędu sprzed 140 lat i przestrzeń oficjalnie przestanie być próżnią, że jest wypełniona najbardziej sprężystą substancją, o SKRAJNIE niskiej- najniższej energii z możliwych, niewykrywalną właśnie z TEGO powodu, to cywilizacja zmieni się diametralnie. 
W przestrzeni kosmicznej nie znajdziemy nic co byłoby wirtualne. Ani wirtualne cząstki ani fale. Pojęcie wirtualności w fizyce miało zadanie zobrazować problemy fizycznej natury ale obecnie chyba tylko utrudnia uczniom zwizualizowanie rzeczywistej istoty działania Wszechświata.
Światło to zupełnie coś innego. Nie jest promieniowaniem jak się błędnie powtarza. Światło jest w istocie falą, drganiem "atmosfery przestrzeni". Może wyglądać od strony doświadczalnej jak porcja energii, ale tylko dlatego że miernik rejestruje szczyt fali jako impuls poczytywany za cząstkę. Jednak jest falą - zmarszczką eterycznej przestrzeni - patrząc z punktu widzenia pomiaru i nauki która widzi tu jakiś dualistyczny nierozwiązywalny problem. Światło jest zjawiskiem, które powstaje, jak gdyby gwiazdy świecąc, wywoływały dookólne fale w naturalnie nieruchomej eterycznej przestrzeni kosmicznej. Problem nauki pojawia się w momencie rejestracji światła. Falą jest gdy rozszczepiamy ją przez pryzmaty a cząstką gdy strzelamy rzekomymi fotonami- a w istocie porcjami energii z wyrzutni.

Jednak każde urządzenie pomiarowe jest elektryczne, jak przykładowo mikroskop elektronowy, mierzy cząsteczkę jako umowną ustaloną porcję energii elektrycznej. Nikt nigdy pojedynczego fotonu na oczy nie widział, więc można powiedzieć że cała materia jako połączone elektromagnetycznie zawirowania - system pół elektromagnetycznych jest utopiona w jakiegoś rodzaju płynie kosmicznego oceanu.
 W tym oceanie wszystkie siły generują się z ruchu. W zasadzie każdy rodzaj oddziaływania korzysta z ruchu tego płynu w przestrzeni. Z ruchu tego płynu powstawać mogą zarówno pola elektromagnetyczne, elektrostatyczne, prądy elektryczne, grawitacja, ciepło czy światło. Wszystko to jest identyczne w sensie materiałowym. Eter jako źródło i zjawisko świadomości, myśli, uczuć i emocji, jest także polem działania zjawisk/ transmisji energii/ zapisu informacji. Jedynie samo czyste zjawisko świadomości nie potrzebuje  ruchu eteru dla jej skutecznego funkcjonowania ponieważ świadomość to bezwarunkowa i wszechobecna istota. Wiedza o tym że się istnieje. Przejawia się jako obserwowalny stan poczucia "oto  JA JESTEM" w każdej żywej istocie...a nawet martwej naturze choć na mniej wyrazistym poziomie tym mniejszym im bardziej okrojone ma zmysły. Z drugiej strony im mniej zmysłów i im więcej materii i przestrzeni tym większa świadomość holistyczna.
Natura struktury przestrzeni kosmicznej jest zbliżona do właściwości pojemnika wypełnionego gazem lub też zbiornika wypełnionego cieczą. Różnią się one między sobą lepkością i reaktywnością danej substancji. Eter można nazwać pierwszym choć bez-strukturalnym gazem. Jest tak samo przezroczysty jak pozostałe gazy. Bo czy to że pozostałe złożone gazy są niewidoczne znaczy że nie istnieją?

Eter, czy też przestrzeń kosmiczna to "zamrożone„ światło - rzekomo fotony, ale wtedy jest to nierozdzielny monolit i stąd niemożliwy do rejestracji laboratoryjnym sprzętem elektrycznym lub też patrząc z odwrotnej strony- tak zwane fotony z których zbudowane są wszystkie bardziej złożone formy jak atomy, molekuły, związki chemiczne, są mikro-wirami substancji z której zbudowana jest przestrzeń. Jeśli jednak w przestrzeni nie ma ruchu, substancja ta zachowuje się jak MONOLIT i wtedy służy wyłącznie jako nośnik informacji- świadomości. Być może dlatego astronauci pobyt w otwartej przestrzeni kosmicznej odczuwali  bardziej duchowym doświadczeniem niż wszystkie inne.

To nic innego jak świadomość kosmiczna generuje ZJAWISKO RUCHU a z kolei ono tworzy każdą z energii we Wszechświecie przy czym bazową energią jest elektryczna, ale i ona jest w istocie energią hydrauliczną - jako różnica ciśnień / naprężeń między dwoma punktami ośrodka zwanego przez nas przestrzenią.
Pozorne fotony, rozchodząc się falowo, jako naprzemienna i dookólna transmisja zagęszczeń i rozrzedzeń wypełniacza przestrzeni, zachowują się analogicznie jak drgania gazu w atmosferze czy fale wody na jeziorze. Te substancje są bliźniacze, choć gaz i ciecz pochodzą od eteru pośrednio. 
Nie jest do procesu powstawania gazu i cieczy potrzebna żadna dodatkowa energia poza elektryczną. Stąd tak wysoka, milionowych wartości temperatura PONAD powierzchnią gwiazd, a niska na ich METALICZNEJ  powierzchni. Gwiazdy powstają jako zgęstnienIe do postaci metalu ze skurczu plazmy, której w kosmosie pod względem objętości jest wielokrotnie więcej niż materii występującej w znanych nam trzech stanach skupienia. Gazowe gwiazdy nie istnieją. Dlatego efekt fuzji termojądrowej jest nieosiągalny. Tokamak to daremny wydatek wielu miliardów w błoto.
Plazma jako efekt różnicy potencjałów wynikający z drgań eteru w przestrzeni kosmicznej, układa się w postaci wielkich, wielokształtnych sieci wyładowań elektrycznych które tworzą wzdłuż swoich włókien prądowych galaktyki spiralne otoczone indukowanym z tych włókien polem elektromagnetycznym. Prądy powstałe wewnątrz galaktyk zasilają gwiazdy i znowu pole elektromagnetyczne gwiazd zasila prądami plazmy planety. Więc Ziemia co za tym idzie, nie posiada wewnątrz czarodziejskiego dynama. Całość złożonego systemu zasilana jest z zewnętrznej trójwymiarowej sieci prądów plazmowych. W tej sieci cała energia przenoszona jest od przestrzeni do materii za pomocą fotonów. Cała materia jest również zbudowana z różnych modyfikacji struktur fotonowych. W uproszczeniu.
Energia przenoszona jest wszędzie w naturze za pośrednictwem drgań- fal. Można ją indukować odpowiednio dostrojonym elektrycznym odbiornikiem.
Fala potrzebuje środowiska propagacji które jest tej samej natury co fala w każdym stanie skupienia. Dlatego jeśli natura pełna energii "posługuje się" jednym uniwersalnym prawem, logicznie zastosowanym i powiązanym, przestrzeń kosmiczna NIE MOŻE być bez cząsteczkową próżnią. Nawet nie ma takiej opcji.
Kolejną naukową bzdurą jest to że fotony przemieszczają się z prędkością światła. 
Światło nie przemieszcza się cząsteczkami ciskanymi przez źródło z prędkością 300 000 km/s. To jest tylko prędkość fali powstałej z dookólnie rozchodzących się sfer zbudowanych z drgających naprzemiennie sinusoidalnie zagęszczeń i rozrzedzeń ośrodka transmisji.
Wzbudzone ruchem fotony przemierzające całą przestrzeń kosmiczną, nie przyspieszają do prędkości światła a przekazują energię następnym, jeszcze wtedy nisko energetycznym fotonom, lawinowo je wzbudzając i dopiero prędkość rozchodzenia się fali wynosi ~ 300 000 km/s. wraz z odległością coraz bardziej obniżając amplitudę a jednocześnie wydłużając okres fali co przekłada się na spadek częstotliwości. Wzbudzone fotony (fale eteru- też tak można je nazwać) pozostają praktycznie tam gdzie brały udział w przekazaniu energii- czyli ruchu. Atomy możemy porównać do piany czy też bąbelków powietrza powstających podczas dużych zawirowań w zbiorniku wodnym. Niby ten sam ośrodek a jednak widzimy różnicę. Nisko energetyczne " nie pieniące się" fale z kolei odpowiadają za przenoszenie takich sił i zjawisk w przestrzeni kosmicznej jak pole elektromagnetyczne czy grawitację .
Jeśli mamy jeden jedyny ośrodek propagacji fal w kosmosie, to zanim do teleskopu czy też oka dotrą wszystkie częstotliwości, wiele rożnych fal się przemiesza tak samo jak to się działo w przypadku nachodzących na siebie fal podczas odbioru w czasach starych analogowych audycji radiowych. Tak samo dzieje się ze światłem dalekich obiektów kosmicznych. W ostateczności redukują się do niemal zera wszystkie fale poza tymi z podczerwieni w zakresie widzialnym lub nawet fal radiowych w dalszym zakresie odległości obserwowanym przez radioteleskopy.  Gdyby światło nie było tłumione przez nieruchomy eter tak samo jak fale na jeziorze są tłumione przez nieruchomą część tafli wody wokół czołowej fali i kolejnych to przestrzeń kosmiczna byłaby cała rozświetlona a fale na jeziorze tłumiły by się kolejnymi wtórnymi falami odbitymi od przeciwnego brzegu.
Nie ma innej energii oprócz ruchu "cząsteczek" a faktycznie RUCHU ETERU który postrzegany jest jako fotony, w dodatku z makabrycznie zaniżonym przez naukę szacunkiem ich ilości w przestrzeni kosmicznej.  Prąd elektryczny, światło, ciepło, magnetyzm, grawitacja, to wszystko jest przekazem ruchu cząstek- fotonów lecz o różnym potencjale ruchu, potencjale elektrycznym, czy też różnej energii. To wszystko znaczy to samo. Ruch tej eterycznej atmosfery wypełniającej świadomy twór zwany Wszechświatem stoi u podstaw wszelkich oddziaływań. Fizyka jest prosta, tylko człowiek ją niepotrzebnie zagmatwał.









Podczas przenoszenia energii jakiekolwiek drgania ulegają wyhamowaniu i obniżeniu częstotliwości aby po CAŁKOWITEJ utracie energii stać się NA POWRÓT nie wyodrębnialną częścią składową naszej eterycznej przestrzeni.







Gdy mówimy o świetle, fotonowa przestrzeń na początku była pusta, zimna i ciemna a pod wpływem różnicy ciśnienia eteru została pobudzona do świecenia czyli umownie do drgań fotonów chociaż w istocie nie rozróżniałbym fotonów jako pojedyncze cząstki. W naszych oczach obserwujemy je jako rozdzielne barwy wdostające się na orbitale atomowe siatkówki i już jako dodany do orbitali atomowych czopków czy pręcików tak zwany potencjał elektryczny, trafiają nerwami do mózgu. Jednak poszczególne barwy są to rozróżnione przez mózg człowieka i nazwane pasma częstotliwości i tylko mózg je tak interpretuje bo w rzeczywistości jest to po prostu bezbarwny falisty ruch eteru. Widmo światła w istocie nie jest podzielne. Mimo że kolory widzimy jako odrębne, to częstotliwość jest między nimi płynna. Każdy kolor odpowiada za jakiś większy zestaw częstotliwości. W kontakcie z ośrodkiem przez który fala przebiega, elektrostatyka powoduje ugięcie fali tym większe im wyższa jest jej częstotliwość drgań. Nie ma w oku ani w pryzmacie żadnego rozwarstwienia. Cały kosmos "mówi" do nas z różną częstotliwością fal z których wyższe pasma i te całkiem niskie, dla bezpieczeństwa organizmów żywych, zatrzymuje nasza atmosfera. Nienaturalnym zachowaniem światła jest jedynie laser ponieważ jest to wiązka światła w granicach której wszystkie fotony czyli CAŁA objętość wiązki eteru poddana jest jednej wybranej częstotliwości i jest to o tyle właśnie niebezpieczne dla oka i życia gdy użyte zostanie w większej skali.


















Nic się w naturze nie dzieje bez przyczyny ani też nie ma praw które nie służyłyby naturze a które mógłby nagle odkryć i zastosować człowiek tylko dla siebie.. Tak NALEŻY na nią patrzeć, gdy chce się odkryć rządzące nią prawa. Jedynie to co stosuje już dawno natura, to tylko może zacząć naśladować człowiek. Dlatego jakiekolwiek tunele czaso-przestrzenne, białe dziury i pod-przestrzenne prędkości zwyczajnie nie istnieją.
Gdyby tak wzmocnić każdą falę obecną w przestrzeni kosmicznej, niebo oślepiałoby nas nawet ciemną nocą. Być może to jest szczęście że nie mamy zbyt dużych gałek ocznych jak przystosowani do kosmicznych lotów przybysze z okolicznych gwiazd a czasem nawet z innych galaktyk...
Problematyczny efekt przesunięcia widma wszystkich galaktyk (za wyjątkiem NAJBLIŻSZEJ NAM Andromedy) ku czerwieni, nie wynika więc z rozszerzania się Wszechświata. Redukcja i wygaszanie fal ma tu miejsce a nie jakieś komplikujące niepotrzebnie sprawę domniemane rozszerzanie się Wszechświata. Wszechświat istnieje przestrzennie od "zawsze" i był na początku pustą zimną statyczną przestrzenią a po powstaniu drgań w dalszej kolejności powstaje już materialnie w formie długotrwałych wyładowań elektrycznych. Przesunięcie widma w dół pasma częstotliwości ku czerwieni, wynika z tłumiących własności samej cząsteczkowej przestrzeni na znacznych międzygalaktycznych odległościach. Analogicznie jak to się dzieje w ośrodku ciekłym gdy fala wodna spowalnia swoją częstotliwość w miarę oddalania się od źródła uderzeń, oraz w gazowym gdy fala dźwiękowa w zakresie wysokich częstotliwości wytłumiana jest w miarę oddalania od źródła.
 
Identycznie zachowuje się fala elektromagnetyczna/ eteryczna. Im niższe częstotliwości tym dalej  docierają. Możemy ich fale porównać do dźwięków, tyle że kosmicznej natury. Dźwięk jest falującym eterem w formie gazowej. Nic ponad to.
Z powodu osłabienia amplitudy i częstotliwości fal na znacznych kosmicznych odległościach w bardzo dalekiej przestrzeni nie widzimy i nie zarejestrujemy ich WCALE. W zasadzie obecny znany Wszechświat a nawet ten nieznany ale przewidywany, może być z zewnętrznej perspektywy bladym niewiele znaczącym lub wręcz pomijalnym punktem w pełnej skali kosmicznej przestrzeni. Dalekim szacunkowo od tego co naukowcy określili mianem granic Wszechświata, stąd jest to wręcz tragicznie mocno nie doszacowana dana dotycząca skali i natury zjawiska jakim jest Wszechświat, nie mówiąc o absolutnie zbędnych i daremnych a wręcz żałośnie śmiesznych próbach szacowania jego wieku. To co jest wskazywane jako bryła Wszechświata może być tylko punktem spoza którego dobiega nas... cisza/ ułamkowa częstotliwość jednego Hertza aż do zera włącznie... mimo że gdzieś dalej w nieobserwowalnym Wszechświecie są fale.
Zwróćmy uwagę, że obojętnie jakie wartości energii w postaci ciepła (fotonów oczywiście) wyemitujemy, traci ona w przestrzeni kosmicznej każdą wartość do temperatury podobno −273,15 °Celsiusza = 0° Kelwina. Podejrzewam że w dalszych odległościach od Słońca niż możliwe do zbadania- jeszcze niższej, może nawet DRASTYCZNIE niższej, bo nie decyduje o tym limicie rzekomy brak drgań w strukturach orbitali atomowych. W dalekiej przestrzeni kosmicznej poza jakimkolwiek sektorem wykazującym minimalny ruch cząstek, mogą wystąpić sytuacje gdzie materia zamarznie w jedną setną czy tysięczną czasu zamarzania  niż potrzebny jest w pobliżu naszego Słońca. Trzeba zbadać samą proto-fotonową strukturę przestrzeni - fotonowy kryształ jakim jest struktura przestrzeni przekaże każdą wartość energii dalszemu otoczeniu "zimnych" fotonów aż do temperatury przykładowo minus 10 000 °C albo i więcej, z dala od jakichkolwiek gwiazd gdzieś daleko pomiędzy galaktykami lub nawet z dala od włókien plazmowych zasilających gromady galaktyk. Dlaczego gdy sugeruje się że przestrzeń jest pusta, jak jest możliwe że cokolwiek tam się znajdzie, traci temperaturę? Gdyby tam była obecna próżnia lub cokolwiek próżnio-podobnego, ciepło obiektów materialnych powinno być zachowane nawet w najzimniejszej ciemnej przestrzeni z dala od gwiazd jak w termosie. Jeśli tak się nie dzieje to znaczy że przestrzeń MUSI być wypełniona po brzegi fotonami czekającymi na odebranie energii od czegokolwiek co będzie miało wyższy potencjał temperaturowy niż przestrzeń w danym miejscu.

Przestrzeń zbudowana jest ze światła, energia jest ze światła, materia jest ze światła...a na koniec sentencja znanego chyba wszystkim futurystom mistrza w rozumieniu praw Wszechświata: "Cała materia pochodzi z pierwotnej substancji- świetlistego Eteru." 
Ja bym dodał jeszcze za Giordano Bruno że jest on odpowiedzialny za fundamentalny nośnik informacji i świadomości. Tak więc za daremne można uznać (na szczęście) próby transferu świadomości człowieka do maszyny. Porażka jest tu BARDZIEJ NIŻ PEWNA.



Problem ze zrozumieniem własności przestrzeni kosmicznej i wynikającymi z tego przedłużającego się nadmiernie stanu skutkami w postaci niedorozwoju technologii astronautyki, jest bliźniaczo podobny do problemu w czasie, gdy ludzkość uczyła się latać w środowisku atmosferycznym. Wtedy również długi czas uważano, że atmosfera to pustka i nic od powierzchni Ziemi oderwać się nie może, a jednak Bracia Orville Wright w 1903 roku dokonali przełomu- pierwszego lotu samolotem. Jaki "maind-set" im wtedy towarzyszył że mimo wszystko tego dokonali? Na pewno nie byli to konformiści. Wkrótce przekroczono też barierę prędkości dźwięku.













Na rysunku po lewej widać sytuację gdy lecący obiekt zrównał się z prędkością dźwięku a po prawej, gdy ją przekracza. Wzór można bez większych zmian, dostosować na potrzeby lotów kosmicznych z prędkością światła i wyższą a wtedy cała ta historia jeszcze raz zatoczy koło i pęknie jak balon, kolejny "enty" antropocentryzm. 
Domniemanie że naturalne własności cząsteczek światła są granicą dla technologii podróży międzygwiezdnych czy nawet międzygalaktycznych jest tym samym co uznanie że prędkość urządzeń technicznych w atmosferze, nie przekroczy prędkości lotu sokoła wędrownego- najszybszego zwierzęcia w swojej klasie. Zaopatrując pojazd kosmiczny w silniki (nazwijmy je "foto-induktorami"- ze względu na potrzebę indukcji z kwantowej (po polsku cząsteczkowej) przestrzeni "wolnych fotonów" jako pędnika sterowanego procesami elektromagnetycznymi) dla zapewnienia odpowiedniego zapasu mocy, możemy przekroczyć prędkość światła, przyjmijmy nawet stu albo i tysiąckrotnie, co w tak gigantycznych kosmicznych pustkach jakie mamy do dyspozycji nadal nie jest żadnym dokonaniem ani tym bardziej niebezpieczeństwem. Nawet gdyby nie było do dyspozycji tak szybko reagującego radaru. Oczywiście obowiązuje zasada doboru prędkości do ilości spodziewanych przeszkód taka jak na drodze - jeśli nie masz powodu się spieszyć, nie musisz nadużywać prędkości. Bezpieczeństwo nie jest tchórzostwem a brawura odwagą. Rzekomo nieprzekraczalna prędkość światła, nie powinna być żadną fizyczną barierą dla technologii, obligującą do tworzenia wymijających ten technologiczny problem teorii o tunelach nadprzestrzennych wewnątrz czarnych dziur, nadinterpretacjach w postaci białych dziur, terminalach teleportacyjnych czy tym podobnych fantazjach wobec relatywnie prostej względem tych bajań technologii elektromagnetycznej (co będzie tu pokazane). Fantazja jest dobra ale nie w świetle praktycznych zadań do zrealizowania. Umiar dobrze mieć we wszystkim. Również pochopne i szybkie założenie stałej prędkości światła, jak i rzekome zjawisko rozszerzania się Wszechświata, wnioskowane czerwoną barwą światła galaktyk, do niczego nas nie doprowadzi oprócz kolejnych błędnych wniosków.
Prędkość światła jest zmienna w zależności od gęstości ośrodka propagacji. Największa jest w subatomowej budowy przestrzeni kosmicznej, mniejsza w gazie, najmniejsza w cieczy i ciałach stałych- nie licząc kryształów które strukturalnie przypominają spolaryzowaną krystaliczną przestrzeń kosmiczną. Podobnie jest z barwą światła. Barwa czerwona ma największą amplitudę i jest najszybsza więc najdalej dociera zanim zostanie rozproszona o "cząsteczkową przestrzeń" i odbicia /zakłócenia fali  elektromagnetycznych od pól elektromagnetycznych (w istocie powierzchni subgazowych), powierzchni gazowych, ciekłych czy stałych. Soczewkowanie grawitacyjne również ma błędną nazwę. To właśnie jest zakłócenie przejścia światła przez lub obok subgazowych wspomnianych pól elektromagnetycznych, magnetosfer różnych ciał niebieskich czy to gwiazd czy galaktyk. Sama grawitacja jako pośredni słaby prąd elektrostatyczny nie wywoła takich efektów. Być może właśnie z tego względu jedynie najbliższa naszej galaktyce Drodze Mlecznej, galaktyka Andromedy zdolna jest dosłać nam swoje widmo o barwie ultrafioletu. 
"Atmosfera Wszechświata" -tu "kosmosfera" jest nośnikiem wszelkich zachodzących w kosmosie zjawisk, analogicznie jak w stanie skupienia gazowym, ciekłym czy stałym z tym że to środowisko przenika pozostałe wymienione gęstości. Jedyna różnica jest taka, że fotony będące konstrukcją struktur wszystkich bardziej skomplikowanych cząsteczek, są najmniej reaktywne z tzw grawitacją (elektrostatyką) niż pozostałe stany skupienia. Mniej nie znaczy wcale. Fotony to również składnik powłok "elektronowych" a w przestrzeni kosmicznej obecne jako tzw. wolne elektrony- fotony których naukowo wysnuty niedobór w Teorii Wielkiego Wybuchu, powoduje problemy m.in. z określeniem własności ośrodka dla propagacji światła oraz brak możliwości wyjaśnienia siły zewnętrznej stabilizującej galaktyki. Ucieka się przez to do kolejnych i kolejnych nazw tych nie rozumianych i zbędnych cząsteczek. Poza tym wykryto już przeszło 200 różnych cząstek ale brak praktycznych efektów tych badań. Według mojego rozumowania, przestrzeń kosmiczna jest wypełniona fotonami - cząsteczkami które powinny być ujęte w Tablicy Mendelejewa, jako pierwiastek pozbawiony struktury, choćby ze względu na sumę tych cząstek wyprzedzającą kategorycznie, wartości liczbowe jakichkolwiek innych pierwiastków rozumianych jako modyfikacje eteru.
Samo światło jako fala elektromagnetyczna nie rzuca się przez kosmos od gwiazd do naszych oczu jakimiś pojedynczymi sztukami fotonów. Energia jest przenoszona analogiczne jak we wodzie i powietrzu. Fale eteru/ fotony pobudzane są do ruchu przy gwieździe i tam zostają , następnie fala przekazuje energię następnej fali aż do naszych oczu. I dopiero gdy fotony przy naszych oczach zostaną pobudzone, przekazują energię fotonom na orbitalach atomów w nerwach naszych oczu przy czym wszystkie fotony pozostały w praktyce bardzo blisko miejsca sprzed startu fali . Więc z prędkością światła podróżuje TYLKO FALA  nie tzw fotony. Ok fizycy? Ile jeszcze chcecie udawać to odkrywanie praw natury? Poza modyfikacjami struktur fotonowej konstrukcji, nie ma sensu poszukiwać innych, odróżniających się źródłem pochodzenia cząsteczek. Fotony- eter są obecne w całej przestrzeni jakkolwiek to brzmi a do tego są wręcz pod ciśnieniem, ponieważ są logicznie koniecznym jednorodnym środowiskiem dla rozprzestrzeniania się fali i pól elektromagnetycznych oraz podtrzymania pozostałych zjawisk. Zrozumienie własności przestrzeni kosmicznej dla umożliwienia podróży kosmicznych jest związane ze zrozumieniem właściwości i struktury (cząsteczek) fal elektromagnetycznych /światła. Środowisko "atmosfery" kosmicznej nie stanowi oporu dla elektromagnetycznej maszyny latającej a jednocześnie może być jej pędnikiem, podobnie jak to się dzieje w silnikach liniowych a prędkość osiągana jest tu zależna jedynie od mocy źródła zasilania maszyny i siły pola elektromagnetycznego wkoło kadłuba maszyny które ma za zadanie zniwelować ewentualne śladowe tarcie cząsteczkowej przestrzeni kosmicznej względem kadłuba tak skonstruowanej elektromaszyny. Zasady budowy tzw. niezidentyfikowanych maszyn latających muszą i będą podlegać bezwzględnie pod to prawo. Przekroczyliśmy barierę prędkości dźwięku dla cząsteczek atomowych w atmosferze, więc przekroczymy także barierę światła dla cząstek subatomowych w "kosmosferze"!





















16 czerwca, 2022

NikolaTesla














Nikola Tesla był konstruktorem wielu urządzeń do wytwarzania i wykorzystania prądu przemiennego, konkurując skutecznie z  Edisonem, który uznawał tylko prąd stały.

Był autorem blisko 300 patentów, które chroniły jego 125 wynalazków w 26 krajach, głównie rozmaitych urządzeń elektrycznych, wśród nich są silnik elektryczny i prądnica prądu przemiennego, autotransformator, dynamo rowerowe, radio, elektrownia wodna (na wodospadzie Niagara), bateria słoneczna, turbina talerzowa i transformator Tesli (rezonansowa cewka wysokonapięciowa).

Nikola Tesla był m.in. twórcą pierwszych urządzeń zdalnie sterowanych drogą radiową. Początkowo za twórcę radia uważano Guglielma Marconiego, jednak w 1943 Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych przyznał prawa patentowe Tesli. Rozprawa rozstrzygnęła się po śmierci wynalazcy, przez co powszechnie za twórcę radia uznaje się Marconiego, mimo iż przyznał się on do wykorzystania wcześniejszych prac Tesli w zbudowaniu radia.

W 1916 został wyróżniony Medalem Edisona „za wybitne osiągnięcia we wczesnych pracach nad prądem wielofazowym i wielkiej częstotliwości”.


Koncepcja wolnej energii była rodzajem obsesji Tesli, który pod koniec życia wykorzystywał każdą wolną chwilę na jej poszukiwanie.

Tesla twierdził: (…) ujarzmiłem promienie kosmiczne i sprawiłem, by służyły jako napęd (…). Ciężko pracowałem nad tym przez ponad 25 lat, a dziś mogę stwierdzić, że się udało. (cytat z 10 lipca 1931 r. z Brooklyn Eagle).

W 1901 r. opatentował odbiornik wolnej energii nazwany Aparatem do Wykorzystywania Energii Promienistej. Patent odnosi się do Słońca, jak i innych źródeł energii promienistej, jak promienie kosmiczne.

Próbował także przekształcić jednobiegunową prądnicę Faradaya w urządzenie wolnej energii. W 1889 r. uzyskał patent na maszynę dynamoelektryczną, której konstrukcję – opartą na pomyśle Faradaya – udoskonalił pod względem wydajności przez zmniejszenie oporu i odwrócenie momentu napędowego. Tesla sądził, że jeżeli da się uzyskać moment obrotowy o kierunku zgodnym – a nie przeciwnym – z kierunkiem ruchu, wówczas maszyna stanie się samowystarczalna. Chociaż nie udało mu się tego dokonać, jego ideą i ideą Faradaya zainteresowali się w latach 70. i 80. XX w. liczni badacze, między innymi Bruce De Palma – wynalazca maszyny N, mimo że już za życia Tesli udowodniono, że tego rodzaju maszyna łamałaby kilka praw fizyki, przede wszystkim zasadę zachowania energii.

Cytaty: 

1. „Jeśli chcesz zrozumieć Wszechświat, zacznij myśleć w kategoriach energii, częstotliwości i wibracji.”

2. „Jesteśmy jednością. Tylko ego, przekonania i strach próbują nas rozdzielić”

3. „Mój mózg to tylko odbiornik, we wszechświecie znajduje się Rdzeń, z którego otrzymujemy wiedzę, siłę, inspiracje. Nie wnikałem w tajemnice tego rdzenia ale wiem, że On istnieje.”

4. „Niech przyszłość powie prawdę i oceni każdego według jego pracy i osiągnięć. Teraźniejszość należy do nich, przyszłość jest moja.”

5. „Ciężko jest dać nieograniczoną energię, ograniczonym umysłom.”

6. „Przebywaj w samotności. Oto sekret innowacji. Przebywaj w samotności. Wtedy rodzą się najlepsze pomysły.”

7. „Potrzebujemy teraz bliższego kontaktu i lepszego zrozumienia między jednostkami i społecznościami na całej ziemi, a także wyeliminowania egoizmu i dumy, które są zawsze skłonne pogrążyć świat w pierwotnym barbarzyństwie i walkach.
Pokój może przyjść tylko naturalnie jako konsekwencja powszechnego oświecenia i połączenia ras, a my wciąż jesteśmy tak daleko od tej błogiej realizacji”.

8. „Zdecydowana większość ludzi nigdy nie zdaje sobie sprawy z tego, co dzieje się wewnątrz nich, a miliony padają ofiarami chorób i umierają przedwcześnie właśnie z tego powodu.”
(patrz parazytologia jako nauka o przyczynie wszystkich chorób- jedz słodkie a upodobnisz się do robaka, zaprosisz go stając się jego domem).

9. „W dniu, w którym nauka zacznie badać zjawiska nie fizyczne, osiągnie większy postęp w ciągu jednej dekady niż we wszystkich poprzednich wiekach swojego istnienia.”

10. „Nie martwi mnie to, że ukradli moje pomysły. Martwi mnie to, że nie mieli swoich własnych.”

11. Latem 1896 roku pewien dziennikarz, widząc że Nikola Tesla jest w rozmownym nastroju reporter postanowił zaryzykować pytanie osobiste. Wiedząc, że Tesla był kawalerem, zapytał go o kwestię małżeństwa. 
-Czy małżeństwo byłoby czymś odpowiednim dla osób o temperamencie artystycznym?

-"Dla artysty, tak; dla muzyka, tak; dla pisarza, tak; ale dla wynalazcy, nie. Pierwszych trzech musi czerpać inspirację z wpływu kobiety i kierować się miłością do ostatecznego osiągnięcia, jednak wynalazca ma tak napiętą naturę z tak wielką dozą dzikiej pasji, że oddając siebie ukochanej kobiecie, musiałby oddać jej wszystko, a tym samym zabrać wszystko wybranej przez siebie dziedzinie.
Nie sądzę, by można było wskazać wiele wielkich wynalazków dokonanych przez ludzi żonatych."

12. „Nie zamierzam dać satysfakcji owym ograniczonym, zazdrosnym indywiduom, które próbują udaremnić me wysiłki. Nie są oni dla mnie niczym więcej niż zarazkami jakiejś obrzydliwej choroby." 

13. „Pieniądze nie stanowią aż tak wielkiej wartości, jaką nadają im ludzie. Wszystkie swoje pieniądze zainwestowałem w eksperymenty, dzięki którym dokonałem odkryć pozwalających ludzkości na trochę łatwiejsze życie”

14. „Energia elektryczna jest wszechobecna w nieograniczonych ilościach i może zasilać maszynerię świata bez potrzeby węgla, gazu czy innych paliw”, „Nim miną pokolenia, maszyny zaopatrywane będą w moc, którą da się uzyskać z dowolnego miejsca wszechświata… Czy będzie to energia statyczna, czy kinetyczna? Jeśli statyczna, na próżno żywimy nadzieję. Jeśli kinetyczna – a wiemy z pewnością, że właśnie taka – kwestią czasu pozostaje, by człowiek podłączył urządzenia do koła zamachowego przyrody”, „Dzisiejsi naukowcy myślą głęboko zamiast wyraźnie. Trzeba być zdrowym na umyśle, aby myśleć wyraźnie, ale można być szalonym i myśleć głęboko”

15. „Musimy nauczyć się uzyskiwać potrzebną nam energię bez zużywania surowców”, „Natura może osiągnąć ten sam rezultat na wiele sposobów”

16. „Człowiek nie jest w Nieskończoności jedyną istotą obdarzoną rozumem”, „Nasze cnoty i nasze porażki są nierozdzielne, tak jak życie i materia. Kiedy się rozdzielą, będzie to oznaczać koniec człowieka”...













12 czerwca, 2022

Elektryczne planety i księżyce

 




Galileusz po raz pierwszy nazwał ten księżyc Jowiszem I. W połowie XIX wieku zdecydowano się na zmianę i w taki sposób ten naturalny satelita otrzymał swoją dzisiejszą nazwę – Io.
Dane historyczne wskazują, że odkrycia dokonał on już poprzedniego dnia, jednak nie mógł on rozróżnić Io od Europy, co trwało aż do następnej nocy.
Po raz pierwszy odkryto zatem księżyce planety innej niż Ziemia.

Środowisko Io zostało w ostatnich latach poddane intensywnej analizie, ponieważ naukowcy próbują wyjaśnić, dlaczego ten naturalny satelita ma najbardziej aktywne wulkany w Układzie Słonecznym.
Badania wykonane w 2017 roku poddały w wątpliwość istnienie podziemnego oceanu. Sugerują one, że to właśnie dzięki jego brakowi możemy zaobserwować zorzę polarną.
Trudności obserwacyjne tego księżyca wynikają właśnie z faktu, że aktywność, rzekomo wulkaniczna  jest wystarczająco gwałtowna, tak że problemy mogą się pojawić nawet w przypadku wykonywania zdjęć satelitarnych z dużej odległości.

Przykładem stałego wyładowania elektrycznego w "mikro" skali, jakie zachodzą stale w dalekim kosmosie, jest w naszym Układzie Słonecznym  para Jowisz - Io, choć nie tylko. Są to wyładowania błędnie wyjaśnione wyłącznie wulkanizmem. Część  tych "wulkanów" zdaje się wędrować po powierzchni tego Księżyca w rytm zmian napięcia a także rezystancji podłoża, ponieważ ta, pod wpływem działania prądu się zmienia, dlatego łuk elektryczny musi stale zmieniać swoją pozycję, szukając niższego oporu.











Wyjątkowy wygląd księżyca Io sugeruje wyjątkowe procesy na powierzchni, nie wdając się w przyczyny powstawania istoty zjawiska.







Fizyk Wal Thornhill twierdzi, że Io, najbliższy planecie spośród czterech dużych księżyców Jowisza, doświadcza stale wyładowań elektrycznych z Jowisza, i jest na skutek tego elektrycznie okrawany. Wskazał, że Io jest żywym elektrycznym laboratorium wyładowań plazmowych, zachodzących wokół nas, jeśli tylko chcemy je zobaczyć. Największe żarzenie ma miejsce bezpośrednio przy powierzchni Jowisza oraz na stronie przeciwnej powierzchni Io. Io może wytworzyć w sobie prąd o napięciu 400 000 woltów i natężeniu 3 000 000 amperów. Prąd ten podąża ścieżką najmniejszego oporu wzdłuż linii pola magnetycznego Jowisza na powierzchnię planety, tak jak łuk elektryczny w rozłącznikach sieci wysokiego napięcia, tworząc błyskawice w górnej atmosferze Jowisza. Słynne wulkany na Io nie mogą być wulkanami, ponieważ przemieściły się na odległość wielu mil od czasu ich odkrycia. Również materiał przez nie wyrzucony nie układa się w koło, jak materiał wulkaniczny, lecz w cienki pierścień, jak materiał z działa plazmowego. Są to wyraźnie wyładowania elektryczne, nie wyłącznie działalność wulkaniczna!

Natomiast oficjalna nauka tłumaczy to tak :
"Powierzchnia Io jest geologicznie bardzo młoda, zdominowana przez równiny pokryte wielobarwnymi związkami siarki. Jej wygląd porównywany bywa do pizzy. Nie obserwuje się tu prawie żadnych kraterów uderzeniowych. Ślady kolizji kosmicznych szybko zostają zatarte, ponieważ powierzchnia księżyca podlega nieustannym zmianom, a zagłębienia kraterów szybko wypełniają się materiałem wyrzucanym w erupcjach wulkanów. Z tego powodu każdy fragment powierzchni księżyca liczy sobie mniej niż 1000 lat.
Kolorowy wygląd Io pochodzi od różnych substancji, między innymi krzemianów (w tym piroksenów), siarki i dwutlenku siarki. Szron dwutlenku siarki występuje powszechnie na powierzchni Io, barwiąc rozległe obszary na biało lub szaro. Obszary zbudowane z osadów siarki cechuje z kolei kolor żółty lub żółto-zielony. W pobliżu biegunów i w średnich szerokościach siarka jest na ogół uszkodzona przez intensywne promieniowanie, które rozbija ośmioczłonowe pierścienie siarki rombowej na krótsze. Tak przekształcony materiał przybiera barwę czerwono-brązową. Eksplozje wulkaniczne, przybierające często postać wielkich pióropuszy w kształcie parasola, zasypują powierzchnię materiałem złożonym z krzemianów oraz siarki i jej związków. Osady związane z eksplozywnym wulkanizmem są często czerwone lub białe, w zależności od ilości siarki i dwutlenku siarki w pióropuszu. Pióropusze powstające w otworach wulkanicznych z odgazowania lawy zawierają na ogół większe ilości S2. Opadając na powierzchnię, tworzą czerwone osady w kształcie wachlarza, a w ekstremalnych przypadkach – ogromne czerwone pierścienie, o promieniu przekraczającym 450 km od centralnego otworu wulkanicznego. Przykładem takiego utworu jest pierścień wokół wulkanu Pele. Czerwone depozyty składają się głównie z siarki (w postaci trój- lub czteroatomowych pierścieni), dwutlenku siarki i być może Cl2SO2. W miejscach, gdzie świeże wypływy lawy wdzierają się na teren wcześniejszych złóż siarki i dwutlenku siarki powstają chmury, które zestalając się, pokrywają okolicę białymi lub szarymi osadami.
Temperatura powierzchni waha się od około 90 K w nocy do 130 K w dzień (wyłączając miejsca aktywności wulkanicznej). Wypływy lawy mogą natomiast osiągać temperaturę 1500 K. Obserwacje nocnej półkuli przez sondę Galileo wskazały, że okolice biegunów Io nie są chłodniejsze od obszarów wokół równika.










Mapa powierzchni Io








Aktywność na Io po raz pierwszy dostrzeżono w latach siedemdziesiątych XX wieku, gdy do Jowisza dotarły pierwsze sondy kosmiczne. Io okazała się najaktywniejszym pod tym względem ciałem Układu Słonecznego. Liczne wulkany w jednych miejscach "wygasają", "pojawiając" się w innych. Te SZYBKIE zmiany stwierdzono już na zdjęciach z sond Voyager 1 i Voyager 2, które w odstępie czterech miesięcy odwiedziły układ Jowisza.
Wulkany Io wyrzucają gazową siarkę i dwutlenek siarki, barwiąc powierzchnię księżyca. Siarka nadaje całej powierzchni kolor żółty, pomarańczowy, czerwony, a nawet zielony. Substancje lotne wyrzucane są z wulkanów z prędkościami dochodzącymi do 1 km/s, pociągając za sobą krzemianowy materiał piroklastyczny. Z powodu stosunkowo słabego przyciągania grawitacyjnego księżyca, erupcje sięgają nawet 400 km ponad powierzchnię. Ponieważ brak wiatrów, materiał opada wokół czarnych wulkanów w niemal idealnych okręgach.
Wyróżnia się dwa typy wulkanicznych pióropuszy. Częściej spotykane i bardziej długowieczne są gęste optycznie fontanny pyłu i dwutlenku siarki wyrzucane na wysokość nieprzekraczającą 100 km. Związane są z potokami lawy podgrzewającymi podpowierzchniowo dwutlenek siarki do temperatury krytycznej (430 K). Wyrzucony gaz opada i kondensuje na powierzchni w okręgach o promieniach około 200 km, tworząc białe lub żółte osady. Źródło tego typu erupcji powoli wędruje ..( no ciekawe... nic nie jarzą ci naukowcy:)) ..wraz z przemieszczającym się czołem potoku lawy, niekiedy na odległość kilkudziesięciu kilometrów. Przykładami wulkanów, z którymi związane są mniejsze pióropusze są Prometheus, Culann, Amirani i Zamama. Znacznie większe pióropusze powstają z odgazowania lawy w kalderach wulkanicznych i jeziorach lawowych. W odróżnieniu od poprzedniego typu, zawierają znaczne ilości siarki. Ponieważ źródła gazów mają wyższą temperaturę (około 1500 K), osiągają one zazwyczaj wysokość około 400 km i tworzą czerwone pierścienie osadów siarki w odległościach średnio 600 km od wulkanów. Ten typ erupcji jest często trudny do bezpośredniej obserwacji – pióropusze zawierają na ogół małe ilości pyłu. Do wulkanów wyrzucających gazy na bardzo duże wysokości należą Pele, Dazhbog, Tvashtar i Surt.
Charakterystyczne dla wulkanizmu Io są również rozległe wylewy lawy. Podczas większych erupcji mogą osiągać długość dziesiątek, a nawet setek kilometrów.
Powierzchnia Io upstrzona jest wulkanicznymi zagłębieniami, zwanymi paterae. Mają one na ogół płaskie dna, ograniczone stromymi ścianami  (a przypadkiem nie od elektrycznego topienia krawędzi?!) 
Formacje te przypominają ziemskie kaldery, lecz nie wiadomo, czy powstają w ten sam sposób – przez zapadnięcie się stropu pustej komory magmowej. Według jednej z hipotez tworzą się przez odsłonięcie wulkanicznych sillów. W odróżnieniu od podobnych zagłębień na Ziemi czy Marsie, paterae nie znajdują się na szczytach wulkanów tarczowych. Są też na ogół większe od ziemskich, przeciętnie o średnicy 41 km, a największa – Loki Patera – ma 202 km średnicy (kojarzy mi się to z cięciem metalu spawarką plazmową). Głębokość kilku została określona, przekracza ona w większości przypadków 1 km. Ponad połowa spośród 417 zidentyfikowanych zagłębień tego typu związana jest z uskokami lub górami.
Paterae są często miejscami erupcji wulkanicznych, czy to w postaci wylewów lawy, czy też w formie jezior lawowych. W miarę stygnięcia tych ostatnich tworzy się na ich powierzchni skorupa, po pewnym czasie zapadająca się i tonąca wskutek większej gęstości. Proces ten może odbywać się w sposób ciągły (np. w jeziorze lawowym wulkanu Pele, co czyni go jednym z najgorętszych miejsc na Io) lub epizodyczny (np. w Loki Patera; obserwuje się wtedy nawet 10-krotny wzrost emisji ciepła."

A teraz moja sugestia- czy tzw morza na naszym Księżycu nie są przypadkiem efektem dawniejszych wyładowań elektrycznych w opisywanej przez Sitchina historii zderzenia 2 x większej Ziemi i Księżyca jako jednego z jej 11 satelitów, którą to historię opisałem na moim blogu? 
Zauważ że morza występują wyłącznie od widzialnej z Ziemi strony Księżyca , zwróć też uwagę że ten księżyc Jowisza też jest zwrócony do niego jedną stroną tak jak ziemski do Ziemi i jest najbliżej Jowisza...
Tymczasem nauka oficjalna dalej : "Wypływy lawy na Io następują, albo z otworów w dnach paterae, albo ze szczelin na równinach. Erupcje te są podobne do obserwowanych na ziemskim wulkanie Kīlauea. Uwalniają mniej energii w jednostce czasu niż tworzące pióropusze erupcje eksplozywne, trwają jednak nawet dziesiątki lat. Przykładem może być wylew lawy z wulkanu Prometheus, który wydłużył się z 75 km w roku 1979 do 95 km w 1996. Wielka erupcja w roku 1997 pokryła lawą powierzchnię ponad 3500 km², zalewając dno sąsiedniej Pillan Patera.


















Finezyjna struktura powierzchni Io. Nauka uparcie interpretuje to co widzimy na krawędzi księżyca Io, jako erupcję wulkanu.













Teraz porównajmy wszystko do efektu elektrycznej obróbki powierzchni drewna zwanym efektem Lichtenberga.













Rzekoma erupcja wulkaniczna. Ciekawe skąd taki silny wiatr tam wieje?...






Po przelotach sond Voyager naukowcy początkowo uważali, że wypływający materiał składa się przede wszystkim ze stopionej siarki i jej związków. Nowsze obserwacje w podczerwieni wykazały, że otwory wulkaniczne są znacznie gorętsze, niż wynikało z pomiarów (525 K) instrumentem IRIS Voyagerów, który nie miał możliwości rejestrowania promieniowania elektromagnetycznego o długościach fal odpowiadających wyższym temperaturom. .... 

W 1986 roku zaobserwowano z Ziemi jasną erupcję, w okolicach której temperatura musiała być wyższa niż 900 K, przekraczając znacznie temperaturę wrzenia siarki (715 K), wskazując na lawę bazaltową. Temperatury gorących, odsłoniętych wnętrz wulkanów przekraczają 1300 K, a w niektórych przypadkach dochodzą do 1600 K. Wcześniejsze oszacowania, mówiące o temperaturach bliskich 2000 K, okazały się przesadzone wskutek użycia błędnych modeli termicznych.
Na księżycu Io jest czynnych około 150 wulkanów. Wybuch 29 sierpnia 2013 r. wyzwolił energię 20 TW, 10 tys. razy większą od wybuchu islandzkiego wulkanu Eyjaftjallajökull w 2010 r.
Krążąc wokół Jowisza, Io porusza się w bardzo silnym polu magnetycznym planety. DALEJ NIC?Indukuje ono w jej otoczeniu prąd elektryczny o mocy rzędu 1000 gigawatów i napięciu sięgającym 400 000 V. W takich warunkach materia z atmosfery Io jonizuje się i ulatuje w przestrzeń okołojowiszową, ( NIE TYLKO Z ATMOSFERY .. ) tworząc wzdłuż orbity księżyca torus zjonizowanych cząstek.
Układ Jowisz – Io jest silnym emiterem fal radiowych. Odpowiedz sobie dlaczego...

Dla dopełnienia obrazu ciekawostką leksykalną jest w jaki sposób nazwy dni tygodnia od zamierzchłych czasów odpowiadają zjawiskom na planetach. Przykładowo Czwartek- dies Iovis , „dzień Jowisza” -rzymski bóg, który stworzył grzmoty i błyskawice; patron państwa rzymskiego. Z kolei po angielsku i niemiecku poniedziałek (Monday/Montag) to nic innego jak dzień Księżyca (Moon), ale czwartek (Thursday/Donnerstag) to dzień Jowisza a "es donnert" znaczy że grzmi.
Skąd w starożytności wiedziano że właśnie planeta Jowisz jest- także technicznie- władcą piorunów? A dosłowniej że w naszym Układzie Słonecznym tylko pomiędzy Jowiszem i Jo wszechświat ukazuje swoją prawdziwą elektryczną naturę?? Przypadek??




Ciekawym obiektem Układu Słonecznego pod tym względem jest też księżyc Saturna - Enceladus. Został on dokładnie zbadany przez krążącą wokół Saturna sondę Cassini, która wielokrotnie przelatywała bardzo blisko Enceladusa, nawet w odległości 50 km od niego. Księżyc ten jest bardzo mały , jego średnica wynosi zaledwie 500 km. Jego lodowa skorupa odznacza się najwyższym współczynnikiem albedo ze wszystkich znanych obiektów.  Odbija ponad 80 % padającego na niego światła słonecznego ( nasz Księżyc - zaledwie 12 % ). Nauka twierdzi, że jest jednym z najbardziej aktywnych geologicznie satelitów w naszym układzie a aktywność geologiczna Enceladusa przejawia się obecnością w okolicach południowego bieguna tzw. kriowulkanów , które wyrzucają lód zamiast lawy (RACZEJ JONIZACJA ELEKTRYCZNA). Jest tam również co najmniej 100 gejzerów tryskających słoną wodą w przestrzeń kosmiczną. Południowy biegun Enceladusa wystrzeliwuje wraz ze słoną wodą pióropusze złożone z pary wodnej, metanu, propanu oraz ziaren lodu. Osiągają one wysokość dochodzącą do kilkuset kilometrów i prędkość ponad 2 tys. km / godz. Wszystko to pochodzi prawdopodobnie z oceanu leżącego pod lodową skorupą tego księżyca. Gejzery w każdej sekundzie wyrzucają ok. 200 kg materiału, którego część wraca na powierzchnię w postaci opadu przypominającego śnieg. Na temat wewnętrznej struktury Enceladusa trwają wśród naukowców dyskusje. Jedni twierdzą, że wewnętrzny ocean zajmuje jedynie okolice bieguna południowego, inni uważają, że ukryty jest on pod całą lodową skorupą, a pojawienie się gejzerów po przeciwnej stronie jest tylko kwestią czasu. Obserwacje ujawniły też pęknięcia półkuli z gejzerami, znane jako ,, tygrysie pasy " , poprzez które właśnie uwalnia się materiał z wnętrza obiektu. Istnieją hipotezy, że w przyszłości to samo może stać się na półkuli północnej. 
Pokrywający Enceladusa świeży, czysty lód sprawia, że Enceladus ma największe albedo ze wszystkich obiektów w Układzie Słonecznym – odbija ponad 90% padającego nań światła. Niewielka ilość pochłanianej energii słonecznej powoduje, że temperatura powierzchni wynosi w południe zaledwie −198 °C więc powinno tam być zbyt zimno na istnienie wody w stanie ciekłym, lecz obecność amoniaku w strumieniach pod powierzchnią może działać jak środek przeciw zamarzaniu. Mimo to na tym niewielkim księżycu obserwujemy szczeliny, z których wyrzucane są strumienie pary i pyłu, podobnie do ziemskich gejzerów.
Rozmiary Enceladusa nie są na tyle duże, by zachodzące w jego wnętrzu reakcje rozpadu pierwiastków promieniotwórczych mogły obecnie dostarczać energii koniecznej do obserwowanej aktywności. Jednak występujące na powierzchni księżyca pęknięcia, szczeliny i inne deformacje terenu świadczą, że zachodzą na nim złożone zjawiska tektoniczne, pomimo że jego wnętrze powinno ostygnąć dawno temu. Źródłem ciepła może być grzanie pływowe, wynikające z istnienia rezonansu orbitalnego Enceladusa z Dione, w stosunku 1:2.  Poza tym badania pozycji gejzerów ujawniły, że pokrywają się z małymi punktami gorąca, widocznymi w podczerwieni. Prawdopodobnie ciepło generowane jest w wyniku tarcia wewnątrz Enceladusa. Ścierające się ze sobą skały nagrzewają obszar pod biegunem południowym , co powoduje wydzielanie się pary wodnej i jej wędrówkę na powierzchnię. Do tarcia przyczynia się oddziaływanie grawitacyjnie Saturna i jednego z jego księżyców - Dione. 
Enceladus jest uwięziony pomiędzy tym potężnym oddziaływaniem. Za każdym razem, gdy Dione go wyprzedza, Enceladus zostaje szarpnięty i wpada w rezonans( ach te karkołomne naukowe teorie...) co może mieć wpływ na wewnętrzne tarcie. Należy nadmienić, że oprócz Enceladusa w Układzie Słonecznym potwierdzono aktywne procesy wulkaniczne jedynie na Ziemi, Io, oraz Trytonie.




























 Niestety nie potrafię się dopatrzeć na powyższych zdjęciach niczego innego oprócz plazmy plus w tym przypadku jonizacji lodu jako elektrycznie prowokowanej sublimacji do postaci zamarzającej krótko po tym pary wodnej. Wystarczy się chwilę przyjrzeć aby zauważyć że nie są to punktowe zjawiska a pasmowe, mające swój początek bezpośrednio na powierzchni z różną intensywnością i nie wynika to z jakichkolwiek procesów ciśnieniowych zachodzących pod powierzchnią. Przypuszczam że takie procesy występują także na Ziemi ale nie koncentrujemy się na tym. Poza tym są one przysłonięte/tłumione przez ziemską atmosferę. Przykładowo porównajmy Ognie Świętego Elma. Nie wyobrażam sobie gejzerów czy wulkanów z erupcjami lodu ani z podpowierzchniowych oceanów a cała aktywność wraz z "punktami gorąca"  jest pochodzenia elektrycznego, generowana wzajemnym elektrostatycznym oddziaływaniem pomiędzy Saturnem a Enceladusem , podobnie jak to dzieje się w układzie Jowisza.

Kolejną ciekawą sprawą są ślady wyładowań elektrycznych określane przez naukę jako wulkany tarczowe . Według Wikipedii  wulkan tarczowy jest to rodzaj wulkanu o szerokim i spłaszczonym stożku o kącie nachylenia nie większym niż 8°. Nauka twierdzi, że jej charakterystyczną cechą jest brak gwałtownych erupcji – moim zdaniem w ogóle ich w tym przypadku nie ma.  Jednym z nielicznych przykładów wulkanu tarczowego na Ziemi może być Mauna Loa na Hawajach lub islandzki wulkan tarczowy Skjaldbreiður, ale wynika to z błędnej diagnozy procesów geologicznych. 
Moim zdaniem wulkany w takiej formie powstają w wyniku wyładowań elektrycznych docierających do analizowanej powierzchni z kosmosu, gdy dwa ciała niebieskie (lub więcej)  zbliżają się do siebie na odległość przełamującą wytrzymałość elektroizolacyjną (cząsteczkowej) przestrzeni.  Również na Ziemi znajdziemy przykłady takich oddziaływań jak przykładowo Oko Sahary na foto poniżej.


















Nie jest to jakąś normą w naturze jak burzowe pioruny, ale się zdarza. Planety, księżyce, także gwiazdy posiadają takie blizny, ale trudny do obserwacji artefakt, ginie pod koroną gwiazdową. Przykładem gwiazd, pomiędzy którymi występują stałe wyładowania są tzw. Pulsary o których piszę w innym poście.


Wiele wulkanów tego typu zostało odkrytych na Wenus i Marsie, ale są one znacznie większe niż te znalezione na Ziemi. Najwyższy dotychczas odkryty wulkan tarczowy znajduje się na Marsie - Olimpus Mons- poniżej.














Wokół wulkanu osiadł pył łukowy. Następnie został zdmuchnięty przez wiatr podczas burz marsjańskich. Ciekawostką są kule marsjańskie, zwane też jagodami marsjańskimi - kule wykonane z hematytu odkryte na Marsie przez okazjonalny łazik na równinie Meridiani Planum. Procesy geologiczne prowadzące do ich powstania nie są w pełni znane nauce. Jedna z hipotez głosi, że jest chłodzony w locie, podgrzewany do postaci płynnej przez uderzenie meteorytu lub aktywność wulkaniczną. Inna hipoteza głosi, że są to konkrecje powstałe przy udziale wody (powolne osadzanie się minerałów wokół jądra). Teraz sam połącz te kropki. To co widzimy na zdjęciu to efekt wyładowania elektrycznego.

Takie wulkany powstają tylko podczas kosmicznych międzyplanetarnych wyładowań elektrycznych podobnych do  mikrokraterów powstających podczas procesu spawania metalu. Astronauci przebywajacy w otwartej przestrzeni kosmicznej wspominają zapach kombinezonu uwalniający się po powrocie do bazy JAKO ŚMIERDZĄCY SPAWANYM METALEM...






Na zdjęciu powyżej widzimy efekt spawania metalu.










Tu widzimy trzy "wulkany" Marsa niedaleko Olympus Mons (na lewo u góry)  które co ciekawe, ustawione są w JEDNEJ LINII. Przypadek?











Ascraeus Mons, jeden z trzech "wulkanów" z elektrycznie uformowaną powierzchnią.




Kanion Valles Marineris wyrzeźbiony elektrycznym wyładowaniem







1. Olympus Mons 2. Tharsis Tholus 3. Ascraeus Mons 4. Pavonis Mons 5. Arsia Mons 6. Valles Marineris

Elektryczny Wszechświat sam mówi za siebie- aż RAZI w oczy. Zapamiętaj to dobrze. Osobiście jestem przekonany już że OTW i tzw Wszechświat grawitacyjny to BEZBŁĘDNIE FAŁSZYWA teoria. Ciągle nowe hipotezy poprawkowe, świadczą o tym że jej fundament jest zmurszały i niedługo runie.









15 maja, 2022

Elektryczna przestrzeń.











 Struktura światła w wodzie i przestrzeni kosmicznej to to samo zjawisko?






Chciałbym przedstawić alternatywną wizję struktury przestrzeni kosmicznej wg. mojej koncepcji. Skoro naukowcy mogą dowolnie improwizować w teoriach z czapki, uprawomocniając je przy pomocy jednej poszlaki (patrz red szift i Big Bang) to i ja mogę (w ramach wolności naukowej która oficjalnie oczywiście nie istnieje). 
Począwszy od momentu ustalenia własności przestrzeni, wybrano opcję w której Wszechświat jest pusty, prawdopodobnie silny wpływ na naukę w tamtych czasach wywarł kryzys gospodarczy i energetyczny. To co udało mi się zebrać i przeanalizować z pełnych chaosu danych naukowych, dowodzi że, między innymi, obowiązująca dziś w astrofizyce teoria czarnych dziur jest straszliwie chybiona. Na początku założono na podstawie mizernego w sposobie, choć kluczowego, niezmiennie ślepo powtarzanego doświadczenia Michelsona - Morleya z 1887 roku, że istnieje całkowicie pusta przestrzeń kosmiczna. Nie opracowano wówczas właściwej metody doświadczalnej, wystarczającej do pomiaru właściwości całkowicie nieelektrycznych lub też quasi czy para elektrycznych w tzw. kosmicznej "próżni". Każdy chętny może takie doświadczenie opracować.

Nieruchomą przestrzeń zbudowaną z eteru można określić jako obecną z dala od skupisk galaktyk w całkowicie nie oświetlonej przestrzeni do której nie dociera nawet najsłabsze światło podczerwieni. Więc temperatura KOSMICZNEGO zera bezwzględnego, taka jak w tak zwanej Wielkiej Pustce, może być według moich przewidywań nawet znacznie niższa niż się dziś określa. Czy przestrzeń –eter może zamarznąć? NIE. Nieruchomy eter ma właśnie wtedy najniższą możliwą temperaturę a raczej nawet jej brak. Dlaczego nikt nie zastanawiał się nad powodem szybkiej utraty temperatury w przestrzeni kosmicznej skoro nie ma w niej cząsteczek?? Skoro fotony przenoszą ciepło to w próżni efekt byłby wręcz izolacyjny przy braku nośnika. Tak samo jak ciepło ze Słońca nie powinno dotrzeć do Ziemi w próżniowej przestrzeni. Nawet mimo umieszczonych tam oficjalnie obłoków gazowych jako częściowego jej wypełniacza.  Niestety, to tak nie działa. To przestrzeń zamraża ciała materialne, odbierając energię i szybko równoważąc MECHANICZNIE (bo wszystko jest w przestrzeni kosmicznej fundamentalnie MECHANIKĄ) ruch rejestrowany jako temperatura- ciepło- podczerwień. Każda cząsteczka i orbital atomowy jako jej fraktal w istocie jest WIREM.  Stawianie tu granic ma efekt odwrotny od celu. Utrudnia zrozumienie natury eteru. Z kolei tak zwane światło- fotony to ruch drgający omawianej kwantowej substancji tworzącej przestrzeń kosmiczną, zwiększające i zmniejszające naprzemiennie warstwami swoją gęstość podczas trwania fali świetlnej czy jak kto woli elektromagnetycznej. Jest to pulsacyjna zmiana ciśnienia pomiędzy kolejnymi falami eteru, rozchodzącymi się dookólnie w przestrzeni, w przeciwieństwie do pola elektromagnetycznego i grawitacyjnego które w naturze są oddziaływaniami o stałym kierunku ruchu.  Oto kolejny PIĄTY stan skupienia.
 
Strukturę "wypełniacza" czy wręcz "budulca" przestrzeni kosmicznej, możemy porównać do własności gazu który tym różni się od innych znanych i nie znanych gazów lżejszych od wodoru (proton i neutron jest normalnym gazem naturalnie istniejącym w przestrzeni kosmicznej ale na tyle lekkim że w stanie wolnym zawsze będzie wypierany na peryferia atmosfery przez cięższe gazy) że jest wręcz pozbawiony sferycznej formy a przez zerową wykrywalność spowodowaną brakiem zarówno potencjału elektrycznego i pola magnetycznego (ponieważ tworzy te własności) uznaje się go błędnie jako cząstkę dualistycznej natury czy też rodzaj wirtualnej fali. Podchodząc czysto abstrakcyjnie, na zasadzie analogii możemy też wnioskować że w porównaniu z mało sprężystą cieczą jaką jest woda, czy jeszcze bardziej sprężystą atmosferą, fotono-twórcza zawartość kosmicznej przestrzeni jest najbardziej sprężystą, ściśliwą i elastyczną substancją z wszystkich tych pięciu (eter, plazma, gaz, ciecz, ciało stałe) stanów skupienia.

Wyłącznie istnienie RUCHU, wywołującego różnicę ciśnień we wspomnianym "protopłynie" przestrzeni kosmicznej, jak i każdym innym stanie skupienia, w tym nawet ciała stałego- np. piezoelektryk), warunkuje powstanie potencjału elektrycznego czy jak to nauka tak klarownie co niezrozumiale mówi -"ładunku elektrycznego". Ładunku jako enigmatycznej nic nie wyjaśniającej formy słownej bo nikt nie wie co i kto tam naładował. To przyczyna ruchu tego ładunku powinna być badana i poznane zamiast wyszukiwania pozornie nowych cząstek bo jak dotychczas, nie zbadano co powoduje cały ruch w naturze. Nie można oczekiwać że aparaturą pomiarową odkryjemy każdą cząsteczkę i właściwość przestrzeni, jeśli to właśnie przestrzeń z samej swej natury jest CZYSTO ELEKTRYCZNA W RUCHU a wręcz nieelektryczna gdy pozostaje w nieporuszeniu. To jest właśnie problem dla pomiaru. Moim zdaniem to po prostu czysta świadomość Wszechświata jako zbiorowa kosmiczna świadomość/ informacja czy umysł, wywołała pierwszy ruch i pobudza go do dzisiaj. Do tej pory nawet fizyka kwantowa nie odważyła się WPROST podjąć tego tematu. Mówi się  coś o upiornym działaniu na odległość, świadomości fotonu podczas jego obserwacji czy superpozycji w fizyce kwantowej ale nic poza tym. A jeśli stwierdzamy fakt istnienia świadomości choćby przez to że wiemy o swoim własnym istnieniu, nie można formułując Teorię Wszystkiego takiego aspektu nawet próbować omijać. Tego co jest obecne w danym miejscu przestrzeni kosmicznej, należy spodziewać się we wszystkich pozostałych.
Pochopnie określać własności przestrzeni kosmicznej to tak jakby za pomocą własnego mózgu próbować całkowicie zrozumieć... własny mózg. Dlatego przeprowadzić doświadczenie to jedno a GRUNTOWNIE przemyśleć i pojąć całość zdobytych informacji rozumem, to drugie...

Jest to struktura bez wielu niepotrzebnych udziwnień, jak traktuje o tym wydumana bezpodstawna teoria strun czy równie oczywista teoria wielkiego wybuchu, wynikających z ponoć klarownych równań matematycznych. Matematyka wcale nie musi odzwierciedlać natury i zwykle jeśli ją opisuje, to z błędami bo nie da się opisać prostym wzorem tysiąca różnych delikatnie wpływających na siebie czynników, choć prawo zawiadujące przestrzenią które wszyscy zawodowi i mniej zawodowi fizycy chcą odkryć, jest i musi być tylko jedno. Jednak jest ukryte na nie do końca fizycznym poziomie, ponieważ matematyką nie można opisać zjawiska istnienia oraz źródła pochodzenia świadomości czy po prostu ogólnie informacji obecnej w naturze, do których nie nawiązują niestety, wymienione teorie. Mówi się o udowodnieniu ewolucji ale nikt nie wyjaśnił szczegółowo jej mechanizmu gdzie przykładowo istnieje kilka roślin, które wykorzystują zapach do wabienia much. Najbardziej znana z nich to Rafflesia, która wydziela zapach zgniłego mięsa, aby przyciągnąć owady zapylające, w tym muchy. Inna grupa to rośliny owadożerne, jak muchołówka amerykańska (Dionaea muscipula), która zwabia owady do swoich pułapek za pomocą zapachu i koloru, a następnie je trawi. Jak kwiat ma dostosować swój smród do zwabienia muchy albo zęby do jej uchwycenia w sposób ewolucyjny skoro nie ma nawet oczu czy mózgu aby ten proces przeprowadzić?? A jeszcze ciekawsze jest to w jaki sposób, jeśli miałoby to być przeprowadzane etepami ewolucyjnymi ,zapach czy ząb przechodzi z nieistnienia do pełnego wykształcenia tych funkcji....  Chodzi mi tu o to że cała natura jest tym mózgiem i zmysłami w formie jednego wielkiego kosmicznego organizmu i wszelkie wycinkowe jej rozpatrywanie to tylko kolejne manowce. To gruby minus dla nauki bo pomijając świadomość, pominięta zostaje największa enigma za pomocą której w ogóle zachodzi konstruktywny proces w naturze i jakiekolwiek istnienie przez które mamy choćby możliwość badania rzeczywistości. 

BEZ UWZGLĘDNIENIA WSZECHOBECNEGO ZJAWISKA ŚWIADOMOŚCI (KTÓRE JEDNAK UJAWNIA SIĘ W NASZYCH MÓZGACH)  PRZYJMUJĄC ŻE W NATURZE ZACHODZIŁY PROCESY LOSOWE, NAWET GDYBY WYSTĄPIŁ JAKIŚ NIEDŁUGI CIĄG KONSTRUKTYWNYCH PROCESÓW, MÓGŁBY LOSOWO ZA JAKIŚ CZAS ZOSTAĆ CAŁKOWICIE ZDEKONSTRUOWANY DO PUNKTU WYJŚCIA. WIĘC MOWA O TYM ŻE Z CHAOSU POWSTAŁ PORZĄDEK BEZ ŻADNYCH DANYCH , PROGRAMU CZY WIEDZY POCHODZĄCEJ OD INTELIGENTNEJ SIŁY NA KTÓREJ TEN TWÓRCZY PROCES MIAŁBY SIĘ OPRZEĆ MIJA SIĘ Z LOGIKĄ JUŻ NA SAMYM POCZĄTKU OD MOMENTU POSTAWIENIA TAKIEJ ABSURDALNEJ TEZY NA KTÓREJ OPIERA SIĘ  CAŁY TEN BZDURNY BIG BANG.


Czyżby nauka bała się spojrzeć z tyłu ludzkiego mózgu - najpierwszego narzędzia, za którego pomocą bada naturę? Świadomość jest obserwowalnym choć oficjalnie nie wyjaśnialnym FIZYCZNYM zjawiskiem bo występuje w przyrodzie zamaskowana w geometrycznym pięknie wszelkich naturalnych żywych a nawet nieożywionych struktur, co sprawia że wszystkie główne teorie fizyczne są co najmniej nieodpowiednie a nawet niewiarygodne jeśli przemilczają ten fakt, za którego stwierdzenie Giordano Bruno musiał zginąć z rąk inkwizytorów, z których działalności nomen omen wyewoluowała właśnie nowożytna "nauka". 

Bo jeśli okaże się kiedyś iż zamiast niedopracowanej teorii ewolucji, zasób informacji decydujący o przebiegu i formowaniu się we Wszechświecie wszelkich zjawisk nie mówiąc o naturze martwej jako oprawie dla natury żywej, ukryty w oceanie świadomej, inteligentnej substancji wypełniającej przestrzeń kosmiczną, w której dryfuje materia, jest fundamentem istnienia poprzez który wszystko się przejawia i samorealizuje a którego odkrycie sprawia problemy nawet fizyce kwantowej, jaki ma wtedy sens obecna szeroko pojęta nauka ścisła formowana od przeszło 100 lat? Żaden. 

Nauka nie załatwia w 21 wieku prostych spraw technicznych jak choćby zabezpieczenia ludzkości w zapas czystej wody pitnej a już pcha się w tematykę nic nie wnoszących do obecnego poziomu życia cywilizacji, rozmiaru Wszechświata, natury czarnych dziur, czy innych pustych dywagacji jak rzekoma wielowymiarowość przestrzeni, której- nawet gdyby była faktem- wielokrotnie trudniej byłoby sprostać niż osiągnięcie technologii antygrawitacji.

Wyobraźmy sobie teraz przestrzeń kosmiczną jako świadomy fluid podobny do oceanu na inteligentnej planecie opisanego w powieści Stanisława Lema "SOLARIS" a przedstawionego w filmie o tym samym tytule. Przestrzeń bez pojęcia czasu, którego natura przez swoją nieograniczoność i brak potrzeby pomiaru jakichkolwiek swoich procesów nie potrzebuje, tak jak nie potrzebuje ograniczeń dla przestrzeni kosmicznej. Z resztą w skali kosmicznej nie ma sensu pomiar zarówno wielkości przestrzeni, jak i pomiar czasu trwania Wszechświata bo zwyczajnie nikomu takie szacunki nie są potrzebne, bo i po co? Dla satysfakcji, dla sportu? Takie szacunki zawsze będą niedo- lub przeszacowane i tylko myląco oddziaływujące na przyszłe osiągnięcia naukowe. Nie takie szacunki są potrzebne. Przynajmniej nie przyszłym astronautom będącym na etapie odkrywania Układu Słonecznego czy nawet naszej Galaktyki. 

Niech ta wyobrażona przez nas na nowo przestrzeń będzie o trzech a nie dziesięciu wymiarach jak obecnie, lub niech raczej będzie w jednym trójwymiarze.  Wymiary w ilości więcej niż trzy nie są naturze do niczego potrzebne tak samo jak możliwość lotów kosmicznych poprzez fantastycznonaukowe "zaginanie" przestrzeni które również jest niemożliwe bo przestrzeń nie jest płaska. Takie zbędne dla działania Wsechświata ukomplikowania psułyby koncept prostoty i spokoju natury. Jeśli natura nie ma potrzeby zaginać przestrzeni (Bo i w jakim celu? Aby nieinteligentnym ludziom udostępnić wytrych dla ominięcia prostego do rozwiązania problemu pokonania grawitacji?)  to z automatu my nie możemy tego zagięcia wykorzystać. To w ten sposób należy rozumieć możliwości jakie oferuje natura. Natura czegoś nie potrzebuje = my nie możemy użyć danej opcji bo NIE ISTNIEJE. Po co naturze rolowana przestrzeń??? Za to przestrzeń świadoma, monomorficzna nieruchoma struktura bez potencjału elektrycznego, w formie proto-fotonowego płynu w którym każdy ruch powoduje zawirowania, tworząc z tego samego materiału toroidalnie wirujące "bąble" które my obserwując, nazwaliśmy błędnie kwantami jest BARDZO potrzebna. Bo to podkład choćby dla propagacji światła. Światła, promieniowania, pola elektromagnetycznego, grawitacji. Zapomnijmy także o jakimkolwiek dualizmie korpuskularno- falowym. Prędzej patrząc na matrycę natury powiedziałbym że skoro prenatalnie mamy wgląd że życie wyszło z wody i nauczyło się oddychać powietrzem, można przyjąć że schemat ewolucji w dalszej przyszłości będzie umożliwiał oddychanie i "pływanie" w FOTONOWEJ przestrzeni kosmicznej. Tak jak obecnie skarabeusze używają do lotu antygrawitacji, przed startem elektryzując odnóża, tak bio-humano-elektro-droid będzie mógł lub już gdzieś w kosmosie jest zdolny oddychać i "pływać" elektrycznie w przestrzeni kosmicznej BEZ POJAZDU!! Jest to jak najbardziej możliwe, choć pewnie pod koniec drogi rozwoju bioorganizmu Wszechświata. Podobnie jak "zielone ludziki" mają zapewne zdolność do oddychania wg mechanizmu  > CO²  > O² > CO² > O²  > w procesie fotosyntezy tlenu. Wtedy płuca będą zbędne bo dla zapewnienia ciągłości oddychania wystarczy jedynie zielona skóra z chlorofilem lub czymś o podobnych własnościach i światło wprost z pobliskiej gwiazdy lub sztuczne- pokładowe. Usta byłyby potrzebne tylko dla przyjmowania wody a do porozumiewania się użyliby telepatii świetnie działającej wyłącznie gdy mamy na uwadze przywrócony transmiter świadomości w postaci eteru całego Wszechświata. Wszystkie istoty świadome używają tylko jednej nierozerwalnej, niepodzielnej, monolitycznej świadomości czy pola informacji o wielkości Wszechświata, tak jak bakterie komunikują się w organizmie człowieka zależne od jego ogólnego stanu psychofizycznego. Nie istnieje też reinkarnacja bo pasmo wcieleń pojedynczej istoty nie ma dla Wszechświata sensu. Co innego gdy wszystkie wcielenia są ciągiem rozwoju jednej duchowej istoty Wszechświata. Po prostu każda świadoma istota, czyli wyposażona w zmysły wzroku, słuchu i mobilności, myśli że jest odrębnym bytem a faktycznie w tym momencie świadomość Wszechświata nasłuchuje i patrzy KAŻDYMI dostępnymi oczami i uszami kontrolując zbiorczo punkt po punkcie materialny wyraz samej siebie. Dlatego też naukowi zdrajcy ludzkości świadomości nigdy do pliku nie zapiszą. Jest to w tej sytuacji logicznie niemożliwe.

Wracając- nie istnieje dualizm korpuskularno falowy. To nie jest fala LUB cząstka a sferyczna rozchodząca się FALA CZĄSTEK (jeśli przyjmiemy dla uproszczenia że eter jest cząstkowy), przypominająca swoją warstwową konstrukcją cebulę, powołana do ruchu innym ruchem, w tym początkowo promieniowaniem reliktowym, pod warunkiem że, jak nam mówią, dociera do obserwatora z każdej strony Wszechświata. Fala tak gęsta od cząsteczek że przypomina zwarty ale elastyczny monolit, w którym fale następują jako minimalne naprzemienne rozrzedzenia i zagęszczenia tych wewnątrz nieco odkształconych ruchem toroidalnych "bąbli", choć jeszcze nie magnetycznych monopoli. Gdy emitujesz sztuczne promieniowanie za pomocą anteny (jedyny działający choć otwarty obwód elektryczny) wywołujesz przepływ prądu (przez otaczającą go przestrzeń a więc także w przewodniku jest to przepływ fotonów bo żadne fotonowe pole e.m.  nie zamienia się magicznie jak u naukowców na granicy otoczenie- przewodnik z fotonu w elektron i odwrotnie). Antena jest tu po prostu pompą dla fotonów. Poruszasz dosłownie drobnocząsteczkową przestrzenią jak jakimś płynem przez przyłożenie energii do obwodu wymuszającego ruch fotonów w orbitalach a dokładnie na ich walencyjnej powierzchni. Można powiedzieć że poruszasz "podkładem" rzeczywistości znajdującym się pod ciśnieniem. Stąd przez ścisłe ułożenie tych bezenergetycznych quasi-cząsteczek już przy minimalnych mocach możesz generować fale na znaczne odległości w tzw. "pustej" wg nauki przestrzeni. Jednak "gubią się" one docierając do materialnych obiektów jak choćby powierzchnia Ziemi o bardzo niskim potencjale, ponieważ wzbudzone fotony wtedy wychwytywane są przez atomowe sieci orbitali ciał stałych. Najwięcej promieniowania pochłonie /zatrzyma właśnie ciało stałe z powodu dużej ilości i warstw zwartych orbitali. W tym oczywiście ciało człowieka zbudowane w 78 % z wody. Dlatego w obecnej ułomnej technologii ludobójstwa rozstawia się gęsto nowoczesne nadajniki telekomunikacyjne 4 G i 5 G bo ich częstotliwość zawiera się w paśmie 2,4 GHz, co odpowiada częstotliwości rezonansowej cząsteczki wody powietrzu lub częstotliwości działania mikrofalówki. Przy złej pogodzie, duża wilgoć i deszcz w powietrzu silnie tłumi tę częstotliwość a sokoro tak to ciało człowieka również... 

Tak zwany ładunek elektryczny którego istoty nauka nigdy dokładnie nie wyjaśniła, mówiąc nam że "elektrony" posiadają ładunek ujemny a "protony" dodatni, jest rodzajem zjawiska podobnego do erozji gleby gdzie erozja jawi się tam jako wyższy potencjał dla wygładzonej powierzchni gruntu planety po jego wypiętrzeniu (np. zderzeniem lub erozją elektryczną jaką widzimy na powierzchni Marsa- o tym w przyszłym poście) gdy mamy do czynienia ze skalistym ciałem stałym niwelowanym przy pomocy obecnej na nim cieczy lub też gazu które służą wtedy jako forma materiału ściernego. 

Jeśli nie ma różnicy poziomów potencjału elektrycznego, prąd nie płynie. Różnica tworzy się przez zmiany ilości cząsteczek (fotonów) między dwoma przykładowymi punktami w przestrzeni która sama w sobie jest na wielkich przestrzeniach nawet niezłym izolatorem. Lecz w końcu wraz z odległością, wzrost potencjału jako subatomowego rodzaju ciśnienia stał się tak duży że w wyniku jakiegoś zawirowania (Promieniowanie Reliktowe/ Głos Pana- patrz S. Lem) kiedyś nastąpiło pierwsze samoistne przebicie, którego powtórzenia z powodu echa mogą zdarzać się gdzieś w większej kosmicznej pustce cały czas aż do dzisiaj. Kreacja materii następuje po przekroczeniu bariery, kiedy to następuje z początku niewidoczne, wywołane różnicą ilościową fotonów pomiędzy tymi punktami, niewykrywalne wielkoskalowe załamanie oporu elektrycznego eterycznej przestrzeni i wyładowanie plazmowe. W wysokiej temperaturze, ciśnieniu i napięciu (co w istocie jest jednym i tym samym zjawiskiem wynikającym z różnicy ciśnień), fotony utworzyły coś na wzór piorunów kulistych tylko że w stabilnej przez minimalny rozmiar formie. Tak powstały pierwsze proste dipoloidalne materio-zymale, ale już elektromagnetyczne cząsteczki służące materii jako jądra atomowe czyli protony. Jest to najprostszy pierwiastek  kolejny po eterze, wcześniej obecny (a dziś już nie) w tablicy Mendelejewa i nazwany przez twórcę "korona". Kolejno po eterze według masy atomowej mamy pierwiastki takie jak: proton, neutron, prot =wodór 1, deuter = wodór 2, tryt = wodór 3, hel itd. Wodór 1 zawiera w sobie strukturę protonu na którą jest nałożona struktura neutronu z ledwo zaznaczonym na jego powierzchni walencyjnym orbitalem zawierającym warstwę niewielkiej ilości fotonów cyrkulujących przy jego powierzchni.

Są to pierwsze złożone z tych cząstek orbitale a wraz z nimi... materialna strona Wszechświata w którego podobno pustej przestrzeni - nie tylko w materialnych orbitalach- odnajdziemy fotony w stanie wolnym. Celowo nie użyłem słowa "elektrony" ponieważ one nigdy nie istniały oprócz ludzkiej dualistycznej wyobraźni. Na orbitalach niestety znajdziemy WYŁĄCZNIE fotony. Znajdziemy je także nawet w najprostszych materio-zymalach magnetycznych w centrum atomu jak je tu określam z braku naukowej nomenklatury dla tego nieskomplikowanego elektrycznie tworu. W tym sensie rozbijanie cząstek w akceleratorach nie ma sensu. Nie takiej wiedzy potrzebujemy. Nie istnieją żadne gluony, kwarki i inne barwnie choć bezzasadnie ponazywane cząstki. Wszystkie one powstały na bazie niewłaściwego zrozumienia natury podczas procesów jej rozbicia które trwają ułamki sekund. Więc nie zobowiązują te twory w ich wyniku powstałe do jakiegokolwiek nazywania ich. To są kawałki rozszarpanych pól elektromagnetycznych których energia jest w umownie wyskalowany sposób rejestrowana w aparaturze. A co tworzy te pola to już wiemy.  Fluid Wszechświata który gdy nie poruszony- nie jest nawet fotonami...

 Idąc dalej, w następnym kroku po pierwszych wyładowaniach, formują się włókna wzdłuż których poprzez skurcz plazmy pojawiają się galaktyki a w nich z kolei powstają gwiazdy. Pytanie pozostaje jedno. JAK to świadome COŚ które występuje tu pod postacią przestrzennego świadomego fluidu wywołało to pierwsze zaburzenie w fotonowej przestrzeni. Można i postawić drugie. Skąd wzięła się cała ta świadoma przestrzeń. Trzecie - jak gromadzi informacje które pozwalają odtwarzać podobne właściwościami żywe twory w całym Wszechświecie? Do udzielenia solidnej odpowiedzi potrzebne będą już nie tylko nawet astronautyczne podróże aby móc spojrzeć z zewnątrz tej struktury, co głęboki wgląd odpowiednio przygotowanych psychofizycznie medium parapsychologicznych w tą monolityczną świadomą strukturę.. O ile się da... Bez tego, będą to ciągłe bezowocne dywagacje.

Wszechświat funkcjonuje wyłącznie mechanicznie w oparciu o ciśnienie powstałe z ruchu wynikającego z początkowej wibracji nadającej materialnym cząstkom kształt dipoloidalny - biegunowy a podstawą technicznego zrozumienia i wykorzystania działania WSZYSTKICH sił we Wszechświecie jest istota powstałego w ten sposób pola elektromagnetycznego czyli wiru osiowego z płaszczyzną wyrzutu cząstek znajdującą się dokładnie w połowie pomiędzy biegunowymi lejami tego pola. Ta struktura której nie udało mi się do tej pory całkowicie zrozumieć, istnieje zarówno wewnątrz jądra atomu jak i na zewnątrz naszego świata w postaci pól elektromagnetycznych ciał niebieskich, To jest ta sama struktura wiru , wywoływana tym samym schematem, prawem natury. Na ziemskim równiku pomiędzy połówkami pola obserwujemy osłabienie tego pola ze względu na prostoliniowy silny wyrzut pola fotonów z wewnątrz pola. Nie przechodzą one w żadne z obu półsfer pola magnetycznego Ziemi. Giną w przestrzeni powodując efekt orbity geostacjonarnej. Odnoszę wrażenie że gdy obserwujemy jak, podobno fotonowe pola magnetyczne jednoimienne się nadciśnieniowo odpychają a różnoimienne podciśnieniowo przyciągają, są ukształtowane ostrzowo tak że powodują mimowolny ruch fotonów w kierunku ostrza, węższej strony tej struktury atomowej. Za taki efekt mogą być odpowiedzialne te pierwiastki których pojedynczy atom przypomina taki dipol swoim kształtem. 

Sama zaś przestrzeń gdyby pozbawić ją tej startowej wibracji ze swym nieokreślonym źródłem, powodującym wysyp elektrycznych, plazmowych włókien, "jawi mi się tedy" piątym świadomym elementem (brakującym stanem skupienia) niewykrywalnym gdyż te quasi cząsteczki - "proto-fotony" NIE SĄ JESZCZE W RUCHU. Nie generuje ona potencjału możliwego do zmierzenia jakimkolwiek obecnie dostępnym przyrządem elektrycznym/pomiarowym. W przestrzeni takiej konstrukcji mamy możliwość łatwej, analogicznie z pozostałymi stanami skupienia, propagacji stałych pól grawitacyjnych i stałych pól magnetycznych, które są jej nisko energetycznym ruchem. Także propagacji wysokoenergetycznego światła i zmiennych pól elektromagnetycznych. W tym kontekście rzekomo odkryte fale grawitacyjne mogą być jedynie zniekształceniem cząsteczkowej (wzbudzonej) przestrzeni w wyniku emisji promieniowania po wybuchu supernowej albo omyłkowo doń przypisanymi falami elektromagnetycznymi wynikłymi z rozszczepienia lub łączenia wirów czarnych dziur - osi wirowania spiralnych galaktyk o których pisałem w jednym z pierwszych postów. 

Jeśli uznać fotony za rodzaj podstawowego, wysoko szlachetnego gazu, a zawsze mamy prawo to zrobić dla rzeczowej unifikacji tego naukowego bałaganu, bo niektóre z poczynionych przez człowieka naukowych podziałów w naturze, mogą wprowadzać więcej zamieszania niż porządku, to podobnie jak obserwujemy to w ziemskiej atmosferze, przy wielokrotnie większych odległościach następuje tłumienie promieniowania, w wyniku czego dociera do nas wyłącznie czerwona (działająca regeneracyjnie w przestrzeni kosmicznej barwa światła- moim zdaniem nie przypadkowo- patrz podróże kosmiczne w narażeniu na promieniowanie, stąd też tak jest dobrany kolor pisma mojego bloga).

Galaktyka Andromedy w tym świetle, nie zbliża się lecz przekazuje nam całe dostępne promieniowanie z przewagą nadfioletowego promieniowania czego powodem jest wyłącznie jej bliskie położenie względem naszej galaktyki Drogi Mlecznej. Dlaczego czepiam się Andromedy? Bo jest to jednocześnie najbliższa i jednocześnie jedyna galaktyka która mruga do nas prowokacyjnie w nadfiolecie, tak jak ja prowokacyjnie piszę ten post. Ona wcale się nie zbliża. Przez cząsteczkową strukturę przestrzeni przy tak "minimalnej" odległości bez trudu przebija się do nas KAŻDE wysyłane z niej promieniowanie w każdej możliwej nadanej częstotliwości. Tylko przez zwiększający się opór przewodnika jakim jest coraz dalsza przestrzeń kosmiczna "gasną" wszystkie wyższe wibracje. Podobnie jak jest to z dźwiękiem w atmosferze. Bas wystarczy umieścić byle gdzie a będzie słyszalny, natomiast głośniki z wysokimi dźwiękami trzeba dublować co jakiś odcinek odległości. Być może tak jak nie możemy za pomocą słuchu skutecznie wyodrębnić źródła dźwięku niskich częstotliwości, tak samo analogicznie, nie ma możliwości odnalezienia źródła propagacji podczerwonego promieniowania reliktowego...

Każda cząsteczka powyżej fotonu czyli jego bardziej złożonych kombinacji zwanych energią czy pierwiastkami, jest wirującym i przemieszczającym się z różnymi prędkościami i różnej ilości warstwami a więc i energiami, dwu- lub multi- toroidalnym polem elektromagnetycznym, które w zestawieniu z podobnymi cząsteczkami tworzy oprócz materii, zmienne fale elektromagnetyczne o różnych częstotliwościach lub stałe pola magnetosferyczne. Przy odpowiednio dobranych częstotliwościach generacji, można za pomocą fal elektromagnetycznych rozproszyć do postaci podstawowych cząsteczek fotonowych, wszystkie stany skupienia, nawet ciała stałe. Każdy kawałek materii w istocie jest przezroczysty. Jego widzialność zależy jedynie od promieniowania którym zostanie oświetlony. Nie ma tu tak na prawdę i nigdy nie było wyraźnych granic, nie ma sensu podział na osobne elementy, który zakłóca zrozumienie istoty Wszechświata jako ściśle połączonej i bezzwłocznie reaktywnej całości.

Problem doboru bezpiecznego promieniowania do budowanej technologii w świetle powyższego opisu zależy od częstotliwości która nie powoduje dekonstrukcji orbitali fotonowych. Dekonstrukcja może zachodzić zarówno przez doładowywanie walencyjnych powłok zewnętrznych jak i ich rozrywanie w przypadku pierwiastków o wiązaniach aktywnych chemicznie. Na tej podstawie można domniemywać że równie łatwy jest proces uaktywniania pierwiastków całkowicie szlachetnych lub rozdziału złożonych substancji za pomocą odpowiednio dobranych częstotliwości. Pomyśl tu o sieciach telefonii komórkowej lub choćby o możliwości wyodrębnienia tlenu z CO² dla poprawienia mobilności kombinezonów astronautycznych.

Cały Wszechświat w istocie przypomina jeden wielki żywy i świadomy organizm, tylko że z naszej mikro perspektywy nie widać czy jesteśmy bakteriami czy roztoczami na plecach większego organizmu skoro gigantyczne mgławice przypominają komórki z wakuolami a pod mikroskopem z kolei wszystko wydaje się równie symilarne. 
Warto rozważyć czym jest spowodowana siła nakłaniająca do wirowania i ruchu cząsteczki fotonów jak ich bardziej złożone fraktalne struktury zwane atomami. Prawdopodobnie to co nauka odkryła nazywając promieniowaniem reliktowym, pobudza wibracjami fotony uwięzione w materii jednocześnie ją tworzące, do pozostawania w aktualnym stanie energetycznym. Jednak zaniżenie poziomu wibracji może powodować że fotony budulcowe przestrzeni staną się zupełnie nie rejestrowalnym elektrycznie bytem, i wydaje się, jakby przestrzeń będąc bez dostępu reliktowego promieniowania dążyła samoistnie i świadomie do tego aby stać się największym jak to tylko możliwe w takich warunkach, nierozdzielnym monolitem tej konstruującej wszystko świadomości. 

W tym sensie daremne moim zdaniem jest rozbijanie materii w LHC czy THC ponieważ struktury odkryte jako rzekome kwarki nie mogą samodzielnie istnieć w naturze. Powstają w czasie eksperymentu tak samo jak nietrwałe pierwiastki np. Technet. W niczym nie biorą one udziału poza przypadkiem destrukcji aby zaraz zniknąć w tle przestrzeni. Notabene rzekome kwarki, elektrony, grawitony, jak i fotony wydają się być po zebraniu i porównaniu informacji, tą samą cząsteczką ponieważ są tej samej (nauka mówi że punktowej lub nieokreślonej) średnicy. Więc jaki jest też sens je osobno nazywać? Jak podoba się Wam ta oto prosta wizja jak Brzytwa Ockhama? Teoria Wszystkiego to nie jest, bo nie mogę przeniknąć zjawiska świadomości które tworzy pole fotonowe zwane przez nas przestrzenią. Ale gdyby tak (jakimś cudem) zamiast kolejnych wojen, wszystkie narody zrzuciły fundusze na masową elektroastronautykę, wtedy patrząc na Wszechświat spoza gęstych gromad galaktyk i dzieląc się wrażeniami z podróży, można by było zrozumieć znacznie więcej...